Nie jestem oryginalna w swojej fascynacji Jamie'm i jego przepis na tartę dyniową przewijał się gdzieś w mojej podświadomości aż w końcu się zdecydowałam na wypiek.
Przepis pochodzi z jego książki "Kulinarne podróże Jamie'go", o dziwo tarta ta widnieje pod rozdziałem "Francja", a mnie tarta dyniowa kojarzyła się raczej ze Stanami czy Anglią.
Tarta jest pyszna, aksamitna, nie należy jej piec za długo, bo konsystencja nadzienia wiele straci.
Kiedy dotkniecie palcem wierzch w trakcie pieczenia - nie może być oporu, musi być galaretowaty, to znak że trzeba wyłączyć. Do ostygnięcia zdąży zrobić się kremowy i łatwy do krojenia.
Tłuste mleko w przepisie zastąpiłam mleczkiem kokosowym, dodałam nieco przypraw aby podkręcić smak i kolor i wyszło egzotyczne w aromacie i smaku ciasto. Takie na nutkę indyjską, ale nie jest aż tak słodkie jak bywają indyjskie słodkości. Po schłodzeniu nadzienie smakuje jak lody. Tak stwierdziła rodzinka. Upieczcie. Polecam.