Żyj z całych sił i uśmiechaj się do ludzi...
W gonitwie codzienności, w rozterkach pomiędzy mieć a być znajduje się nasze człowieczeństwo, tak sobie myślę. Pracuję z wieloma osobami, moja codzienność to tysiące ludzkich historii i niejednokrotnie dramatów, uśmiech i grymas. Sprawy do załatwienia dla kogoś i za kogoś, pomoc drugiemu.
Dziś usłyszałam, że jestem człowiekiem...
"Dorośli są zakochani w cyfrach. Jeżeli opowiadacie im o nowym
przyjacielu, nigdy nie spytają o rzeczy najważniejsze. Nigdy nie
usłyszycie:, „Jaki jest dźwięk jego głosu? W co lubi się bawić? Czy
zbiera motyle?” Oni spytają was: „Ile ma lat? Ilu ma braci? Ile waży?
Ile zarabia jego ojciec?” Wówczas dopiero sądzą, że coś wiedzą o waszym
przyjacielu. Jeżeli mówicie dorosłym: „Widziałem piękny dom z czerwonej
cegły, z pelargoniami w oknach i gołębiami na dachu” – nie potrafią
sobie wyobrazić tego domu. Trzeba im powiedzieć: „Widziałem dom za sto
tysięcy franków”. Wtedy krzykną: „Jaki to piękny dom!”
Ja patrzę sercem a świat postrzegam tylko w pastelach...
Tak jest dobrze:)
Mocno was pozdrawiam, uśmiecham się szeroko i do usłyszenia!
I pamiętać należy, że kolce nie służą do niczego. To tylko złośliwość kwiatów.
Polinka
poniedziałek, 20 czerwca 2016
poniedziałek, 6 czerwca 2016
Kapitał ludzki
Moje życie na wsi...
Wielokrotnie zastanawiam się, jak żyłoby mi się w dawnych warunkach, miejskim blokowisku na wielkim osiedlu. Na dziewiątym piętrze,
w ciasnocie dwupokojowego mieszkania... Jak poradziłabym sobie z tym dzisiaj?
Po blisko dziesięciu latach na wsi żyję wolniej, spokojniej, szczęśliwiej i nie ma w tym przesady. Każdego dnia budzi mnie śpiew ptaków, cisza własnych czterech kątów, zieleń, mój Boże, własna zieleń!
Niewątpliwie największym kapitałem, jaki udało mi się zgromadzić, są ludzie. Grupa ludzi wspólnych poglądów, różnych kręgów, którzy z czasem stali się przyjaciółmi, zechcieli przy mnie pozostać. Lubimy się, wspieramy, odwiedzamy często. Dzięki Wam, moi mili! Uwielbiam nasze wieczory przy grillu, ognisku, wypady na grzyby i wszystkie sprawy, które nas połączyły:)
Bez Was wiele spraw nie miałoby miejsca, nie doświadczyłabym przyjaźni i wsparcia.
Ludzie są moim największym darem życia na wsi!
I ja nie mówię, że w mieście nie ma ludzi...Niech nikt mi się tu nie obraża:) Powiem jednak, że na wsi łatwiej o ludzi. Serdecznych i ciepłych, nieśpiesznie obdarzających cię swoją uwagą. Zauważających innych w swojej podróży przez życie.
Psss...moi kochani czytelnicy...
Czy ktoś z Was czasem nie mieszka w okolicach Sztokholmu?
Tymczasem
Polinka
Wielokrotnie zastanawiam się, jak żyłoby mi się w dawnych warunkach, miejskim blokowisku na wielkim osiedlu. Na dziewiątym piętrze,
w ciasnocie dwupokojowego mieszkania... Jak poradziłabym sobie z tym dzisiaj?
Po blisko dziesięciu latach na wsi żyję wolniej, spokojniej, szczęśliwiej i nie ma w tym przesady. Każdego dnia budzi mnie śpiew ptaków, cisza własnych czterech kątów, zieleń, mój Boże, własna zieleń!
Niewątpliwie największym kapitałem, jaki udało mi się zgromadzić, są ludzie. Grupa ludzi wspólnych poglądów, różnych kręgów, którzy z czasem stali się przyjaciółmi, zechcieli przy mnie pozostać. Lubimy się, wspieramy, odwiedzamy często. Dzięki Wam, moi mili! Uwielbiam nasze wieczory przy grillu, ognisku, wypady na grzyby i wszystkie sprawy, które nas połączyły:)
Bez Was wiele spraw nie miałoby miejsca, nie doświadczyłabym przyjaźni i wsparcia.
Ludzie są moim największym darem życia na wsi!
I ja nie mówię, że w mieście nie ma ludzi...Niech nikt mi się tu nie obraża:) Powiem jednak, że na wsi łatwiej o ludzi. Serdecznych i ciepłych, nieśpiesznie obdarzających cię swoją uwagą. Zauważających innych w swojej podróży przez życie.
Psss...moi kochani czytelnicy...
Czy ktoś z Was czasem nie mieszka w okolicach Sztokholmu?
Tymczasem
Polinka
Subskrybuj:
Posty (Atom)