Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wieniec adwentowy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Wieniec adwentowy. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 grudnia 2013

Zaczynamy najpiękniejszy czas w roku!

Odkąd pamiętam z utęsknieniem czekałam cały rok na adwent, chyba nawet bardziej niż na samo Boże Narodzenie bo już nawet jako małe dziecko zdawałam sobie sprawę, że same Święta trwają tylko trzy dni, a po nich nie ma już nic:) A adwent to co innego - w moim rodzinnym domu zaczynało się WIELKIE PIECZENIE:) Ale to już wiecie, jeśli nie z książki to przynajmniej z bloga:)
Dziś jednak wyjątkowo nie o pieczeniu tylko kilka migawek zrobionych naprędce z ostatnich przygotowań do adwentowych dekoracji gdzieś pomiędzy kolejnymi chorobami dzieci typowymi w tym okresie roku:(
Zamiast wianka mało wyszukany, skromny stroik z żywą choineczką, która jednak nie zmieściła się w kadrze. Wszystkie tegoroczne dekoracje w domu ustawiamy na wysokościach:) Kalina bowiem wkroczyła w nową fazę poznawania świata próbując wstawać, chodzić i zrzucać wszystko co ma w zasięgu ręki:)

Dla Franka udało mi się upolować w TkMax'ie ostatni zestaw wyjątkowej urody domków drewnianych, które zawiesiłam na pobielonym patyku na ścianie w salonie. Jest nimi zachwycony mimo, że mieszczą się w nich tylko naprawdę maleńkie słodycze.

Pozostając w klimacie prezentów: jakiś czas temu kiedy nasza blogowa Atena pokazała w swoim poście, jak ja to nazywam "klamerki" do świec zostawiłam u niej komentarz wzdychając, że marzę o takowych. Przeszukałam internet, okoliczne sklepy, bazarki, nawet sklepy z antykami i nic. W międzyczasie dostałam paczkę.... Już po samym wyglądzie przesyłki domyśliłam się, że to od Anety: była cudnie zapakowana z kilkunastoma metalowymi uchwytami do świec, lizakami, dzwoneczkiem i listem do mnie ....
I jak to się nie wzruszyć ... DZIĘKUJĘ Atena! A żeby nie było za łatwo, rozpoczęłam teraz poszukiwania cieniutkich świec co by poczynić stroiki świąteczne na jabłkach jak pokazywała Atena ale i z tym był problem. W mojej małej mieścinie jedna z pań w sklepie oświadczyła nawet, że trzeba szukać w tzw. sklepach specjalistycznych:)? Hmmmm
Znalazłam w końcu na targu:)
Chciałam napisać jeszcze o jednej dziewczynie, którą miałam okazję poznać podczas jarmarku w Cieszynie 2 tygodnie temu (nota bene mimo okropnej pogody warto było jechać!).
Na jednym ze straganów wystawiała się cudna dziewczyna, której nie znałam wcześniej - nie ma bloga:(, a która urzekła nas (mnie i moją mamę) swoimi absolutnie zachwycającymi pracami. Na tyle ile zdążyłyśmy wymienić zdań, bo stoisko było okupowane przez zwiedzających, dowiedziałam się, że jest po szkole krawieckiej i tak sobie z pasji szyje.
Nigdy w życiu nie wiedziałam tak precyzyjne uszytych dekoracji, gdybym mogła kupiłabym wszystko co miała. Oprócz serduszek szyje jeszcze tildy, firaneczki, zazdrostki, misie, pościele i wiele, wiele innych cudnych rzeczy, bardzo w moim stylu i guście.
Nazywa się Marzena Kubańda, wyjątkowej urody kobieta i wyjątkowo uzdolniona.


Mój faworyt:)
 
Tak naprawdę, ten post miał dotyczyć przepisu na posypkę, którą obiecałam Wam przesłać ale tyle spraw się wydarzyło, że kruszona wylądowała na końcu, ale jest!
Przepis dostałam od mojej serdecznej koleżanki Hani jakiś rok temu, od tego czasu robię go non stop - mam zapas zawsze w zamrażarce, jak spodziewamy się niezapowiedzianych gości wyciągam, kroję jabłka i niebiański deser gotowy. Na pewno znacie jabłka zapiekane pod kruszonką ale ta posypka nie ma sobie równych (wg mojej opinii:)
Posypka
25 dg mąki
12 dag masła
12 dag cukru
1 żółtko
spora garść pokrojonych orzechów włoskich
Wszystko zagnieść, jeśli posypka będzie za sypka:) dodać masła.
Pokruszyć na wierz jabłek w kokilkach i posypać orzechami.
A jabłka przygotowuję tak:
ok. 1 kg jabłek obieram, kroję w grubą kostkę, chwilę prażę na łyżce masła. Dodaję porządną:) szczyptę cynamonu i trochę kardamonu. Czasem do jabłek dodaję także 2-3 garście zamrożonych porzeczek, bo lubię:)
Zapiekam w piekarniku w 180 stop.- w kokilkach wysmarowanych masłem bądź w dużej ceramicznej formie, aż posypka się zrumieni, podaję na gorąco z gałką lodów waniliowych. CUDOWNE!

To tyle na dziś, swoją drogą teraz sobie myślę kiedy Wy piszecie posty? Jest 24.30 a ja dopiero skończyłam....
I jeszcze słówko o książce, w środę odbieram swój dodruk, z pierwszej wersji zostało mi już tylko kilka sztuk ale wszyscy, którzy zakupili książkę na pewno ją otrzymają:)
Powoli też wysprzedaję zestawy świąteczne oferowane w sklepie - dziękuję!
A ten tydzień będzie baaaaardzo intensywny - szykujemy się do roczku naszej Kalinki, a od następnego poniedziałku nareszcie zaczynam WIELKIE PIECZENIE!
Uściski i do następnego!
Magda









niedziela, 27 listopada 2011

Radość otrzymywania, dawania i oczekiwania...

Hej Dziewczyny! Dzisiejszy mój monolog będzie przydługawy ale MUSZĘ:)
Jakoś tak zupełnie przypadkowo a jednocześnie dokładnie w czasie bo dziś pierwsza niedziela Adwentu, temat dzisiejszego postu nawiązuje do RADOŚCI otrzymywania, dawania i oczekiwania:) A powodów do owej radości uzbierało się sporo w ostatnich dniach - dziś rozpoczyna się najpiękniejszy czas w roku oczekiwania na Boże Narodzenie.  Wczoraj wymodziłam wieniec adwentowy wykorzystując nasze własne rajskie jabłuszka w kolorze żółto-zielonym a tym samym odbiegając nieco od tradycyjnych czerwonych barw charakterystycznych dla tychże wianków (wersję z czerwonymi jabłuszkami przerabiałam w zeszłym roku:)  Rajska jabłoń -odmiana Winter Gold posadzona została jakieś pół roku temu ale już zdążyła obsypać się pięknymi maleńkimi owocami, które gdyby nie ja wisiałyby sobie na gałązkach przez całą zimę ku uciesze okolicznego ptactwa.


Poza tym po raz któryś z rzędu, zupełnie bezinteresownie i ze sporą nawiązką zostałam obdarowana przez nasze blogowe koleżanki:) Jakiś czas temu zamówiłam sobie u Qrki dość pokaźnych rozmiarów tabliczkę z nr 13. Beatka nie dość, że sprezentowała mi ową tabliczkę (wykonaną z pokrywki od garnka!) to jeszcze przesłała mi cudną zawieszkę z lawendą w środku i woreczek z moim monogramem. Bardzo mnie to wzruszyło, bo nikt jeszcze nigdy nie wyhaftował dla mnie mojego monogramu. Beata, dzięki jeszcze raz!!!

Zaledwie kilka dni temu otrzymałam kolejną przesyłkę, znów absolutnie bezinteresownie od Lucy, z którą nawiązałam bardzo miłą znajomość dzięki nasionkom aksamitek:) ale tego wątku nie będę już dalej rozwijać:)
Lucyna przesłała mi własnoręcznie uszyte "osobiste" serce, konika Dala i jeszcze kilka pięknych szablonów - naklejek z napisami retro, które na pewno wykorzystam na wiosnę! Dziękuję dziewczyny bardzo, bardzo, bardzo tym bardziej, że ja nigdy nie brałam udziały w żadnym Candy a zostaję obdarowywana przez Was po prostu z potrzeby serca:)

Z wielką przyjemnością dołączam także do akcji Facebook'owej, którą to wiele z Was już umieściło na swoich blogach:

"Zdecydujmy się na kupno prezentów Bożonarodzeniowych od drobnych przedsiębiorców, ze sklepu z rękodziełem, od sąsiada, który robi wszystko, aby utrzymać swój sklepik, od przyjaciółki, która wytwarza niepowtarzalne rzeczy, od tego, który oparł się globalizacji w naszych okolicach... Zróbmy tak, aby nasze pieniądze dotarły do zwykłych ludzi, którzy ich potrzebują, nie do firm międzynarodowych i wielkich przedsiębiorców, którzy płacą zbyt mało swoim pracownikom i przemieszczają firmy w inny koniec świata... robiąc tak więcej osób będzie mogło przeżyć szczęśliwe Boże Narodzenie. Jeśli się zgadzasz, skopiuj to i wklej na swojej tablicy."

Mimo, że nigdy nie korzystałam z usług Facebook'a (nie śmiejcie się, to prawda) to ta właśnie akcja przemawia do mnie baaaardzo i podpisuję się pod nią obiema rękami. Powyższe przykłady najlepiej świadczą o tym jakie mamy talenty więc dlaczego by ich nie wykorzystać i zamiast pójść na łatwiznę do kolejnego centrum handlowego wykonajmy coś sami, choćby najmniejszy drobiazg.  Jeśli nie potrafimy   zakupmy coś u ludowego twórcy, znajomej, sąsiadki. Takie prezenty zrobione szczególnie przez dzieci są bezcenne a radość obdarowywania podarkami handmade przeogromna:)
Żeby nie pozostać gołosłowną prezentuję co popełniłam w ostatnim czasie dla najbliższej rodziny i serdecznych koleżanek:
- kartki urodzinowe (wzór - klik)
  - pisałam powyżej, że obecny czas to dla nas czas radosnego oczekiwania ale nie tylko na zbliżające się święta ale także na narodziny małej Marty, która ma się urodzić w naszej bliskiej rodzinie lada dzień. Na tą niewątpliwie cudną okoliczność uszyłam mały dziewczyński komplet (cieszę się z tego ogromnie bo w końcu mogę poszaleć z kolorami z goła innymi niż niebieski:) Stąd wszystko słodko różowe i nie wiem kiedy mi przejdzie:) Poszewka na poduszkę, woreczek na przydasie dla maleństwa i mała Matrioszka:)
To nie wszystko co udało mi się gdzieś w międzyczasie poszyć, wciąż się uczę, wciąż mnóstwo błędów (nie sądziłam np. że wypychanie maskotek watoliną jest takie trudne!) ale radość z tworzenia takich drobnostek właśnie dla innych jest ogromna.
Radosnego przeżywania okresu Adwentu, dziś zapalamy pierwszą świecę!
Do następnego!






piątek, 31 grudnia 2010