Odkąd pamiętam z utęsknieniem czekałam cały rok na adwent, chyba nawet bardziej niż na samo Boże Narodzenie bo już nawet jako małe dziecko zdawałam sobie sprawę, że same Święta trwają tylko trzy dni, a po nich nie ma już nic:) A adwent to co innego - w moim rodzinnym domu zaczynało się WIELKIE PIECZENIE:) Ale to już wiecie, jeśli nie z książki to przynajmniej z bloga:)
Dziś jednak wyjątkowo nie o pieczeniu tylko kilka migawek zrobionych naprędce z ostatnich przygotowań do adwentowych dekoracji gdzieś pomiędzy kolejnymi chorobami dzieci typowymi w tym okresie roku:(
Zamiast wianka mało wyszukany, skromny stroik z żywą choineczką, która jednak nie zmieściła się w kadrze. Wszystkie tegoroczne dekoracje w domu ustawiamy na wysokościach:) Kalina bowiem wkroczyła w nową fazę poznawania świata próbując wstawać, chodzić i zrzucać wszystko co ma w zasięgu ręki:)
Dla Franka udało mi się upolować w TkMax'ie ostatni zestaw wyjątkowej urody domków drewnianych, które zawiesiłam na pobielonym patyku na ścianie w salonie. Jest nimi zachwycony mimo, że mieszczą się w nich tylko naprawdę maleńkie słodycze.
Pozostając w klimacie prezentów: jakiś czas temu kiedy nasza blogowa Atena pokazała w swoim poście, jak ja to nazywam "klamerki" do świec zostawiłam u niej komentarz wzdychając, że marzę o takowych. Przeszukałam internet, okoliczne sklepy, bazarki, nawet sklepy z antykami i nic. W międzyczasie dostałam paczkę.... Już po samym wyglądzie przesyłki domyśliłam się, że to od Anety: była cudnie zapakowana z kilkunastoma metalowymi uchwytami do świec, lizakami, dzwoneczkiem i listem do mnie ....
I jak to się nie wzruszyć ... DZIĘKUJĘ Atena! A żeby nie było za łatwo, rozpoczęłam teraz poszukiwania cieniutkich świec co by poczynić stroiki świąteczne na jabłkach jak pokazywała Atena ale i z tym był problem. W mojej małej mieścinie jedna z pań w sklepie oświadczyła nawet, że trzeba szukać w tzw. sklepach specjalistycznych:)? Hmmmm
Znalazłam w końcu na targu:)
Znalazłam w końcu na targu:)
Chciałam napisać jeszcze o jednej dziewczynie, którą miałam okazję poznać podczas jarmarku w Cieszynie 2 tygodnie temu (nota bene mimo okropnej pogody warto było jechać!).
Na jednym ze straganów wystawiała się cudna dziewczyna, której nie znałam wcześniej - nie ma bloga:(, a która urzekła nas (mnie i moją mamę) swoimi absolutnie zachwycającymi pracami. Na tyle ile zdążyłyśmy wymienić zdań, bo stoisko było okupowane przez zwiedzających, dowiedziałam się, że jest po szkole krawieckiej i tak sobie z pasji szyje.
Nigdy w życiu nie wiedziałam tak precyzyjne uszytych dekoracji, gdybym mogła kupiłabym wszystko co miała. Oprócz serduszek szyje jeszcze tildy, firaneczki, zazdrostki, misie, pościele i wiele, wiele innych cudnych rzeczy, bardzo w moim stylu i guście.
Nazywa się Marzena Kubańda, wyjątkowej urody kobieta i wyjątkowo uzdolniona.
Mój faworyt:)
Tak naprawdę, ten post miał dotyczyć przepisu na posypkę, którą obiecałam Wam przesłać ale tyle spraw się wydarzyło, że kruszona wylądowała na końcu, ale jest!
Przepis dostałam od mojej serdecznej koleżanki Hani jakiś rok temu, od tego czasu robię go non stop - mam zapas zawsze w zamrażarce, jak spodziewamy się niezapowiedzianych gości wyciągam, kroję jabłka i niebiański deser gotowy. Na pewno znacie jabłka zapiekane pod kruszonką ale ta posypka nie ma sobie równych (wg mojej opinii:)
Posypka
25 dg mąki
12 dag masła
12 dag cukru
1 żółtko
spora garść pokrojonych orzechów włoskich
Wszystko zagnieść, jeśli posypka będzie za sypka:) dodać masła.
Pokruszyć na wierz jabłek w kokilkach i posypać orzechami.
A jabłka przygotowuję tak:
ok. 1 kg jabłek obieram, kroję w grubą kostkę, chwilę prażę na łyżce masła. Dodaję porządną:) szczyptę cynamonu i trochę kardamonu. Czasem do jabłek dodaję także 2-3 garście zamrożonych porzeczek, bo lubię:)
Zapiekam w piekarniku w 180 stop.- w kokilkach wysmarowanych masłem bądź w dużej ceramicznej formie, aż posypka się zrumieni, podaję na gorąco z gałką lodów waniliowych. CUDOWNE!
To tyle na dziś, swoją drogą teraz sobie myślę kiedy Wy piszecie posty? Jest 24.30 a ja dopiero skończyłam....
I jeszcze słówko o książce, w środę odbieram swój dodruk, z pierwszej wersji zostało mi już tylko kilka sztuk ale wszyscy, którzy zakupili książkę na pewno ją otrzymają:)
Powoli też wysprzedaję zestawy świąteczne oferowane w sklepie - dziękuję!
A ten tydzień będzie baaaaardzo intensywny - szykujemy się do roczku naszej Kalinki, a od następnego poniedziałku nareszcie zaczynam WIELKIE PIECZENIE!
Uściski i do następnego!
Magda