Obserwatorzy

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupy. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą zupy. Pokaż wszystkie posty

sobota, 17 sierpnia 2013

Sierpniowe przyjemnosci...



        Mają kolory czerwieni i zieleni. Panu Bogu nie wszystko wyszło (wojny, choroby, starość), ale arbuz mu wyszedł doskonale. Nie dość, że słodki, to soczysty, zdrowy i piękny sam w sobie. Lubię patrzeć na owoce. Czasami kroję lub obieram ze skórki jakiś owoc i zastanawiam się, jak mógł go Bóg stworzyć..., a może stał się taki w drodze ewolucji? Nieważne. Owoce są piękne. Nie dość, że zdrowe, pożywne, szybkostrawne, to piękne. To mówię JA - wege od urodzenia. Na temat warzyw to już się nawet nie będę wypowiadać, bo jak przypomnę sobie widok bakłażana i ten jego kolor albo widok marchewek wczesnowiosennych, buraka przekrojonego na pół, takiego surowego. Można tak bez końca...czerwona kapusta, karczochy, papryka, rzodkiewka, brukselka. Na brukselkę przekrojoną na pół mogę się gapić i gapić. No cudna i pyszna.
 
   
             Arbuz kupiony w całości to najczęściej niespodzianka. Dlatego zawsze proszę o przekrojenie i biorę połowę lub całość, w zależności od zapachu i wyglądu. Po tych cechach zawsze poznam smacznego arbuza. Ludzie pukają, stukają w skorupę arbuza, choć nie wiem, po co to robią. Podobno tak też się poznaje czy dobry, czy nie. Ja muszę zobaczyć środek i powąchać. Dziś kupiłam doskonałość. Dawno nie jadłam tak słodkiego i soczystego arbuza. Muszę przyznać, że był aż za słodki jak na arbuza. Dlatego postanowiłam zrobić z niego koktajl. Składnikami był arbuz, kilka truskawek kefir, odrobina cukru i orzechy włoskie. Wszystko zmiksowane na gładko w Thermomixie. Bajka! Trzeba tylko pamiętać o pozbyciu się pestek z arbuza. Nie jest ich dużo. Zaś smak takiego koktajlu...boski. Uwielbiam różnego rodzaju koktajle i mieszam składniki jak szalona. Już mam pomysł na jutro. Zielony ogórek i jagoda, odrobina cukru i kefir :-) Może dorzucę siemie lniane. Uwielbiam :-) A Wy lubicie koktajle? Jakie smaki? Jestem bardzo ciekawa.







Wyniosłam dzbanek koktajlu na taras, ponalewałam wszystkim do szklanek. Poszłam powiesić pranie. Kiedy wróciłam na stole został tylko mój, bo reszta nie doczekała się, wypiła i grzecznie zaniosła szklanki do zlewu. Znaczy to, że smakował :-)


          Lubicie zieleninę? Ja kocham. Pietruchę mogę tonami sypać na wszystko i do wszystkiego. To samo zioła. Te, które rosną u mnie w zielniku obok tarasu, dodaję wszędzie, gdzie tylko mogę. Rozrosły się pięknie przez całe lato i żal będzie momentu, gdy przyjdą śniegi. Pozostaną zioła z parapetu. Byle do wiosny;-)
Żeby nie było, że ja tylko na koktajlu żyję...
Dziś zaparaszam na zupę pieczarkową. Zasiadałam do zupy z rodzinką, bo się bałam, że jak nie usiądę i tylko się odwrócę na moment, z ich miseczek zniknie wszystko, a ja znów będę jadła sama. 
Zupa pieczarkowa z Thermomixu ma obłędny smak i zapach. Nos wykręca już w momencie gotowania. Gdy zasiada się do talerza, nos jest na granicy wytrzymałości. Żołądek też. 


A to moje zioła z nasion.  Sieję tylko ulubione i te, które naprawdę wcinamy bez ograniczeń. Po kilku latach praktyki wiem, że najlepiej rosną u mnie, gdy posieję je do torfu odkwaszonego. Lekkie, przepuszczalne dla wody i powietrza podłoże, pozwala ziółkom rosnąć swobodnie. I o to chodzi. W zasadzie nic z nimi poźniej nie robię. Podlewam tylko do momentu, jak powschodzą. Potem już tylko rosną, bez nawadniania jakoś szczególnie. Kilka razy poprosiłam córkę, żeby podlała zioła, ale to był czas tych upałów, kiedy w cieniu było 40 stopni. Nie są super dorodne, ale moje, prawdziwe, nienawożone czyli smaczne. 






     Dziś mamy pogodę idealną. Piękne słońce plus lekki wiatr, który nagania mi na cały taras zapach lawendy. Powolutku lawenda przekwita, więc niedługo przyjdzie czas na ścięcie. Ale póki co, pachnie w najlepsze, bo jak wiadomo, najwspanialej pachnie ta cała masa listków i łodyżek, a nie sam kwiat. 
Pogoda idealna na piknik, na wycieczkę rowerową, na słodkie nicnierobienie. Ja od rana uwijam się, jak mrówka, ale mimo wszystko coś dla siebie też zrobiłam. Mianowicie, wróciłam do biegania. Trenuję trzy, cztery razy w tygodniu i wiecie co..., czuję się, jak w raju. Już wiem, czego mi tak bardzo brakowało. Uwielbiam ten poziom, który osiągam, kiedy biegnę, stan pewnej medytacji, kontemplacji wszystkiego, co mijam. Czuję zapach miejsca, w którym mieszkam. Przypominam sobie zapach łąk i lasu, rano lub wieczorem. Zapomniałam o tym, że żyje wokół mnie tak wiele odmian, tak pięknych motyli. Już sobie przypomniałam, bo biegam. Przez te 5 km dzieje się wiele. Tak wiele, że nie sposób tutaj opisać nawet jednej setnej. Mam nadzieję, że w zimie pozostanę przynajmniej przy trzech treningach. Choćby po to, by i zimą podziwiać, co natura daje. 
Pozostając przy sportowo-naturalnym temacie, pochwalę szybko moje dzieci. Przedwczoraj byliśmy całą naszą  czwórką na wycieczce rowerowej. Ot, wymyśliłam, że może byśmy gdzieś się pokręcili rowerami z okazji święta. Zrobiliśmy całkiem przypadkowo przepiękną i bardzo pouczającą  pętlę o długości 23 km. Nasza młodsza córka (8 lat) przejechała to bez mrugnięcia okiem, co nas zdziwiło pozytywnie. Ja stawiałam na to, że mąż po 13-tym kilometrze będzie jechał z nią i jej rowerem na plecach. Starsza (10 lat) też spokojnie dała radę. Wiedzieliśmy, że dziewczyny jadą bez problemu 13 km, ale 23 km... to już tak przy okazji wyszło na jaw. 
Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie wymówki. Trzeba będzie dziewczyny brać na wyprawy rowerowe, takie jak ostatni Bornholm ;-)

Ok, było o owocach, warzywach, bieganiu i rowerze, więc czas na lenistwo i ciacho. Zapraszam wszystkich na piernik ze śliwkami i wafle z masą krówkową. Do mnie na taras. Wszyscy się pomieścimy, nic się nie martwcie. Nie wiem, jak z piernikiem, ale miejsce będzie miał każdy :-)  Sąsiedzi życzliwi krzesła pożyczą, a jak nie, to rozłożymy na trawie koce. Posiedzimy, pogadamy, pogapimy się w niebo, chmury policzymy. Będziemy mówić, jaki kształt widzimy w chmurze. Uwielbiam tę zabawę, bo każdy widzi coś innego i nic, tylko boki zrywać. 







            A dla przypomnienia...Candy. Kto nie wie, zapomniał, nie zapisał się jeszcze? Zapraszam, bo niedługo losowanie. Już zaczynam pakowanie upominków. Potem tylko adres wypiszę i pojedzie całość do nowej/nowego właściciela. Już się doczekać losowania nie mogę. Najchętniej obdarowałabym wszystkich, gdybym tylko miała możliwości.





http://zapach-lawendy.blogspot.com/2013/07/candy-i-mae-radosci.html


       Ściskam serdecznie i czekam na Was na tarasie :-) Do zobaczenia!




wtorek, 1 listopada 2011

Creme de champignons czyli zupa grzybowa (pieczarkowa) z kuchni francuskiej


           Pieczarka sama w sobie, rozczula mnie i to dosłownie. Jest bialutka, czyściutka, ma piękny kształt i strukturę po przekrojeniu. Rodzinka pieczarek, która urosła w hodowli wygląda uroczo. Tulą sę do siebie wszystkie, i małe, i duże. Wyglądają, jak wielka kochająca się rodzina. W mojej lodówce zawsze są pieczarki. Kocham grzyby. W każdej postaci. Jednak to z pieczarek można wyczarować najróżniejsze cuda kulinarne. Na dodatek są łatwo dostępne, stosunkowo tanie i pyszne. Mają ten lekko pikantny smak i zapach, który lubię.
Muszę mieć pieczarki pod ręką, bo lubię je pod każdą postacią. A to zupa krem, a to klasyczna pieczarkowa, a to sosik, a to pieczarki panierowane, a to pyszna jajecznica z pieczarkami, a to...można wymieniać bez końca. Marzy mi się własna hodowla pieczarek. Nawet  kiedyś o tym poważnie myślałam, ale w natłoku życiowych zawirowań pomysł gdzieś się zawieruszył.


        Dziś pokażę zupę pieczarkową, którą można oczywiście zrobić z najprawdziwszych leśnych grzybów. Ja natomiast miałam w lodówce pieczarki i chciałam je wykorzystać. Zakochana w kuchni francuskiej, znalazłam w książce "Kuchnia francuska" napisanej dla użytkowników Thermomixa tą pieczarkową zupę krem. Pomyślałam, że pewnie kolejna zupa krem z pieczarek. Myliłam się, bo ta jest inna. Po raz kolejny przekonałam się, że każda zupa jest inna. Nie ma się, co zastanawiać... trzeba spróbować.
       Zrobiłam zupę błyskawicznie. Zachwyciła się cała moja rodzinka. Zupa jest tak aksamitna, że aż dech zapiera. Myślę, że to zasługa połączenia pieczarek, odrobiny mąki ziemniaczanej, żółtek... no i Thermomixa.
Jestem jednak przekonana, że zrobiona zwyczajnie w garnku na kuchence i zmiksowana blenderem, będzie równie pyszna. Zjedliśmy pyszną zupę i najedzeni, bo zupa jest bardzo syta, z uśmiechami na buziach, zgodnie stwierdziliśmy, że kolejna zupa wpisuje się do kanonu naszych ulubionych zup rodzinnych.
        Polecam, bo zupa jest naprawdę bardzo dobra. Mocno pieczarkowa, aksamitna, lekko kwaskowata, dzięki cytrynie:-)









Przepis na zupę grzybową (pieczarkową)



Składniki:
  • 200 g pieczarek lub grzybów
  • 50 g masła
  • sok z 1/2 cytryny
  • 1/2 litra wody
  • 400 ml mleka
  • kostka rosołowa (drobiowa)
  • 1/2 łyżeczki soli (jodowanej)
  • 1/2 łyżeczki pieprzu
  • 1 MT (ok 50 g) tapioki lub mąki ziemniaczanej (ja dałam 30  i to w zupełności wystarczy)
  • 2 żółtka
  • 2 łyżki śmietany


Wykonanie:
  • pieczarki umyć, odciąć ogonki, pokroić w cienkie plasterki i umieścić je w koszyczku, do naczynia miksującego wlać sok z cytryny, 1/2 litra wody, kostkę rosołową, sól, pieprz i założyć koszyczek z grzybami, ustawić czas 6 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr. poz. 5
  • następnie wyjąć koszyczek, większość grzybów włożyć do naczynia miksującego, resztę do wazy na zupę lub do garnka
  • do pojemnika miksującego dodać mąkę ziemniaczaną lub tapiokę, mleko i masło, ustawić czas 10 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr.poz. 4
  • na końcu dorzucić żółtka i śmietanę, nastawić czas 10 s, obr. poz. 4 -bez gotowania. Gotowe:-)
  • zupę wlać do wazy lub garnka i podawać 
                                                                                                     Smacznego:-)







czwartek, 20 października 2011

Zupa z kiszonego ogórka

 












         









         Hmmm...dziś zupa, którą uwielbia cała moja rodzina do trzeciego pokolenia wstecz:-). Zaczęło się niewinnie. Wczoraj wieczorem,  kiedy moje łobuziary kończyły jeść kolację zapytane, jaką chcą zupkę jutro, zgodnym chórem odpowiedziały, że ogórkową. Ok, pomyślałam i stwierdziłam, że ugotuję ją jeszcze tego wieczora, wszak to chwila-moment.  Zaczęłam wyciągać produkty z lodówki. Poprosiłam moje małe "paskudy", żeby poszły się już myć i do piżam poprzebierać. Nastawiłam zupę, którą robi się naprawdę szybko. Gotową, przelałam do garnka i postawiłam na kuchence. Nalałam sobie do miseczki i zrobiłam zdjęcie. Pomyślałam...tak cudnie pachnie, więc sobie zjem, jak tylko trochę ostygnie. Garnek przykryłam pokrywką i ucieszona, że będzie pyszna zupa na drugi dzień, pochowałam produkty do lodówy, umyłam deskę do krojenia, miseczkę i nóż. Przy termomiksie dużo do mycia nie ma, a i tak codziennie zmywarka zawalona talerzami, talerzykami, kubkami i milionem sztućców. Zawsze mnie to dziwiło. Do momentu, gdy mąż mnie oświecił, że co ja się tak dziwię, skoro niemal codziennie po całym domu biegają koleżanki i koledzy naszych dzieci. Razem...jakieś ośmioro głodomorków:-) W porywach więcej...
      Wracając jednak do zupy...jak ogarnęłam kuchnię, stwierdziłam, że zrobię zdjęcie, bo komuś obiecałam pokazać kuchnię.  Potem wzięłam ścierkę czerwoną z kuchenki i poszłam do pralni. W pralni zabawiłam chwilkę, bo wyprasowałam ubrania na drugi dzień. Wracam, a w kuchni śmiechy i jakaś zabawa. No tak, dziewczyny dorwały się do zupy. Były tak zajęte wyjadaniem z garnka i swoimi "śmieszkami", że nie widziały, jak cyknęłam zdjęcia. Dużo nie zjadły, dzięki czemu zostało na dziś. Pogoniłam moje złodziejaszki do mycia zębów. Ja natomiast zjadłam zimną zupę. Nalana wcześniej już dawno ostygła. Ale i tak była pyszna:-) Jest gęsta, pachnie wspaniale. Jest bardzo syta, głównie ze względu na mięsko, które się w niej gotuje. To prawdziwie esencjonalna ogórkowa. Polecam zupę z całego serca:-) Przepis jest z książki "Dobre gotowanie". 


pyszne ogórasy






Najpierw jedna...






A za chwilę cała, dwuosobowa  banda ;-)



   A oto przepis na zupę z kiszonego ogórka:


Składniki:

  • 100 g warzyw (marchew, pietruszka, seler, cebula)
  • 250 g ogórków kiszonych
  • 250 g ziemniaków pokrojonych w kostkę
  • 1 pierś z kurczaka (około 130 g)
  • 1 kostka rosołowa
  • 1 łyżeczka przyprawy uniwersalnej
  • 1 łyżka mąki (około 20 g)
  • 1 MT kwaśnej lub słodkiej śmietany (czyli 100 ml)
  • 20 g masła
Wykonanie:

  •  ogórki rozdrobnić - czas 10 s, obr. poz. 4-5 i przełożyć do innego naczynia
  • do Thermomixa włożyć cebulę - czas 4 s, obr. poz. 5-6, dodać pozostałe warzywa i rozdrobnić - czas 8 s, poz. 5-6
  • założyć "motylek", dodać masło, pokrojone w kostkę mięso, ziemniaki, przyprawy, uzupełnić wodą do 750 ml i gotować - czas 10 min, temp. Varoma, obr. poz. 1,5 (w oryginale jest do 1/2 litra, ale wtedy zupa jest baaardzo gęsta, więc ja daję wody do 750 ml)
  • dodać ogórki, mąkę i śmietanę, gotować - czas 10 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr. poz.1

                                                                                     Smacznego:-)

Ps. Cudowne jest to, że naczynie Thermomixa waży i odmierza mi wszystko. Nie potrzebuję dodatkowych wag i miarek. Co za wygoda dla mnie!

środa, 5 października 2011

Zupa krem kukurydziany



Pyszne "złoto"


           W książce pt. "Thermomix na bankiecie", którą niedawno zdobyłam, znalazłam zupę krem z kukurydzy. Przyciągnęła moją uwagę z czterech powodów. Mianowicie, jest z kukurydzy, którą bardzo lubię, jest zupą-krem, które to uwielbiam, zawiera tylko kilka składników, które zawsze mam w spiżarni, no i ostatni powód...nigdy nie jadłam zupy z kukurydzy. Postanowiłam, że czas najwyższy spróbować. Robi się ją błyskawicznie, więc zanim moi domownicy zorientowali się, że mówię o jakiejś zupie na obiad, ta była już gotowa. Mój Thermomix lubię właśnie za to, że na ogół, wszystko się wrzuca, gotuje "samo w sobie" i juz mam pożywny obiad. Tak było i z tą zupą. Jest syta i pyszna. Taka kremowa, lekko kwaskowato-słodkawa. "Wciągam" ją na listę zup, które lubię. Polecam wszystkim, którzy lubią kukurydzę i którym się znudził krupnik czy barszcz czerwony ;-)

Podaję przepis na zupę krem kukurydziany:

Składniki:
  • 220 g kukurydzy mrożonej, z puszki lub świeżej (ja użyłam z puszki)
  • 2 kostki bulionu drobiowego lub wywar rosołowy
  • 1/2 kostki serka topionego
  • 2 łyżki mąki
  • 100 ml śmietany
  • natka pietruszki
  • 1 łyżeczka soku z cytryny
  • przyprawy
  • ser żółty do posypania
Wykonanie:
  • wszystkie składniki zmiksować - czas 5-7 s, obr.poz. 4
  • uzupełnić wodą do 1 litra i gotować - czas 10 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr. poz. 2
  • po ugotowaniu zmiksować -czas 2-3 s, obr. poz. 7
  • posypać zieloną pietruszką, żółtym serem
  • można podawać z groszkiem ptysiowym lub innymi "chrupkami"
                                                                                                                Smacznego:-)

        Miłą niespodzianką w tej zupie było to, że niektóre ziarna kukurydzy nie zmiksowały się do końca i można je poczuć w całości, a na dodatek fajnie to wygląda w zupce.

        Swoją drogą, przeczytałam ostatnio w jakiejś gazecie o tym, że kukurydza jest naprawdę zdrowa, ma wpływ na wiele czynności naszego organizmu i zdziwiłam się, bo nie wiedziałam o tym. Gdzie ja żyłam do tej pory? Czy Wy lubicie kukurydzę? Ostatnio natknęłam się na Dni Kukurydzy, fajną imprezę, na której musi być żółto i bardzo wesoło. Natknęłam się równiez w internecie na inne odmiany kukurydzy, niż te do tej pory nam znane. Zobaczcie, jak wygląda kukurydza ozdobna. Jest nie tylko żółta, ale ma wspaniałe kolory. Można by rzec...jesienne:-)


Niesamowite kolory...

Chyba sobie taką kukurydzę posadzę w ogródku:-)

środa, 28 września 2011

Zupa krem z zielonego ogórka




            To jest jedna z moich ulubionych zup. To, że lubię zupy-kremy to wie każdy, ale ta jest wyjątkowo smaczna i szybka do zrobienia, dlatego godna polecenia. Zrobiona w Thermomixie, oddaje całą swoją esencję ogórka zielonego. Pachnie wspaniale, właściwie tak, że trudno nawet opisać. Smakuje jeszcze lepiej. Jest lekka, ale sycąca. Ja zawsze dorzucam przypieczony delikatnie na oliwie z oliwek, pokrojony w kostkę chleb lub bułkę. Tutaj jest domowy chleb z ziarnami słonecznika, dynią i siemieniem, który dodatkowo wzbogacił zupę. Można posypać żółtym serem lub wedle uznania, co tam lubimy najbardziej.  Polecam:-)

Moje ulubione "chrupki" chlebowe          
 Wśród składników zupy jest mąka ryżowa, ale ja zawsze sobie mielę sama ryż, albo biały, albo brązowy (ten częściej). Robię to oczywiście w Thermomixie w kilka sekund, przesypuję do słoika, szczelnie zamykam i mam taką mąkę ryżową na dłuuuuugo. Zagęszczam nią najczęściej zupy i sosy. Jest lepsza niż zwykła mąka. Nawet nie wiem, czy jest w sklepach mączka ryżowa. Pewnie tak:-)









A oto przepis na zupę krem z zielonego ogórka:


Składniki:
  • 200 g zielonego ogórka (spory ogórek)
  • 50 g serka topionego
  • 1/4 cebuli (20g)
  • 2 kostki rosołowe
  • 3 łyżeczki mąki ryżowej (30 g)
  • 700 g wody
  • 1/2 MT kwaśnej śmietany (czyli 50 ml)
  • koperek
Wykonanie:
  • wszystkie składniki, oprócz śmietany, koperku i wody, włożyć do naczynia i zmiksować - czas - 5 s, obr.poz. 5
  • dodać wodę i gotować - czas - 9 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr.poz. 4
  • 20 s przed końcem gotowania dodać śmietanę i koperek
  • po ugotowaniu nałożyć miarkę i przytrzymując zmiksować - czas 10 s, obr. poz. 8
                                                                                                                                  Smacznego:-)

niedziela, 28 sierpnia 2011

Rosół

     



            Oj, pamiętam, jak sceptycznie podeszłam kiedyś do rosołu z Thermomixa. Zastanawiałam się, jak to możliwe? Czytałam ten przepis i wątpiłam. Aż pewnego dnia stwierdziłam, że muszę i to spróbować. Byłam trochę w szoku, bo okazało się, że rosół jest pyszny, taki klarowny, esencjonalny i jest go dla mojej czteroosobowej rodziny dużo. Zjadamy po talerzu z makaronem i jeszcze dokładka, jeśli ktoś ma ochotę. Najczęściej jednak zostaje mi na drugi dzień, no i wiadomo...robię wtedy pomidorówkę (pomidorki, śmietana). Bardzo lubię ten rosół. Gotuję go zawsze z wielką przyjemnością. Lubię, kiedy zdobędę świeże mięsko, ładne i z pewnego źródła.  Można oczywiście modyfikować sobie ilość i rodzaj przypraw, mięsa, warzyw. Ja jednak gotuję ściśle według przepisu podanego w książce.
          Wyjątkiem są dni, kiedy mam dużo gości. Wtedy w ruch idzie duuuży gar ;-) Zanim kupiłam sobie Thermomix (ponad 4 lata temu), mój tradycyjny rosół, taki w wielkim garze, składał się z tych samych produktów. Jest jednak różnica w smaku. I choć wszyscy twierdzą, że robię pyszny rosół to ja i tak wolę ten z Thermomixa. Jakoś tak łatwiej i szybciej wszystko idzie:-)  Mogłabym robić go częściej, bo domownicy się domagają, ale jest tyle pysznych innych zup... Zresztą, moja rodzinka nie wyznaje zasady, że jak niedziela to koniecznie rosół. I całe szczęście! Dziś jednak był, jak znalazł po powrocie z Młodzieżowych Mistrzostw Świata w łucznictwie, które się odbywają w naszej Legnicy. W sumie dziś był ostatni, siódmy dzień. Przepiękna impreza. Moje córki były zachwycone, bo same strzelają z łuku od jakiegoś czasu.

      A oto przepis na rosół:

  • 300-400 g kurczaka (udka lub co, kto lubi)
  • 10 g selera
  • 20 g pietruszki
  • 40 g marchwi
  • 30 g cebuli
  • 30 g pora
  • 1,5 litra wody (ja daję trochę więcej)
  •  2 kostki rosołowe (1 drobiowa, 1 wołowa)
  • 1 łyżeczka przyprawy uniwersalnej
  • 1 liść laurowy
  • 3 ziarna ziela angielskiego
  • 6 ziaren pieprzu 
Wykonanie:

  • do naczynia wlać wodę i dodać kostki rosołowe
  • do koszyczka włożyć mięso, posypać je przyprawą uniwersalną, ułożyć na wierzchu jarzyny i przyprawy
  • koszyczek włożyć do naczynia, przykryć miarką MT, gotować 1 godz., temp. 100 stopni, obr. poz. soft , ale po zagotowaniu zdjąć miarkę MT z pokrywy


                                                                                                                       Smacznego:-)


piątek, 26 sierpnia 2011

Delikatna zupa grochowa

     


        Grochówka... Zawsze kojarzyła mi się z wojskiem, z moim trwającym 15 lat harcerstwem i ze szkolną stołówką. No i z moim tatusiem, który nalewał sobie michę tej zupy i brał zawsze, ale to zawsze dokładkę.  To wszystko jednak było do czasu...Odkryłam ją na nowo dzięki właśnie Thermomixowi. Pewnego dnia mój mąż rozmarzył się i zapragnął, abym ugotowała grochówę. Zrobiłam wielkie oczy i westchnęłam, że chyba żartuje. Ale on wcale nie żartował. Ok, powiedziałam, ale nie wiem, czy ta zupa będzie jadalna i czy mi wyjdzie taka sama, jak robiła moja mama (ponoć najlepsza grochówka, jaką jedli moi liczni wujkowie). 
        Co się wydarzyło dalej? Po pierwsze zupę robi się bardzo szybko. Po drugie bardzo prosto. Ale najfajniejsze jest to, że jest lepsza niż ta mojej mamy ( kocham Cię mamuniu i przepraszam). Ja się w niej rozsmakowałam i fakt, nie robię jej zbyt często, ale jest taka pyszna, że chyba powinnam. Wszyscy ją jemy, bo jest pyszna, a zapach ma niesamowity.
        Wczoraj poczęstowałam dwóch panów, którzy mi ogrodzenie robią i jeden z nich poprosił o jeszcze...do słoika. Ma się rozumieć na wieczór. Przynajmniej tak mi się wydaje ;-) 

       A oto przepis:

Składniki:
  • 120 gram grochu (może być 100 gram, bo grochówka jest gęsta)
  • 150 gram jarzyn (cebula, marchew, pietruszka, seler, por)
  • 200 gram kiełbasy, ewentualnie boczku (ja daję zawsze coś wędzonego, albo jakieś kabanosy, albo boczuś wędzony itp.)
  • 3 ziemniaki
  • 2 ząbki czosnku
  • przyprawy: 1 łyżeczka soli, 1 łyżeczka przyprawy uniwersalnej, pieprz, majeranek, natka pietruszki, 2 liście laurowe
  • 1 kostka rosołowa

Wykonanie:

  • w suchym naczyniu zemleć groch-czas 1 min, obr. poz. 10, pod koniec mielenia dodać czosnek, przełożyć do miseczki 
  • do naczynia włożyć jarzyny, rozdrobnić -czas 5 s, obr. poz. 5
  • dodać zmielony groch, wlać ok. 1,5 litra wody, dodać pokrojoną kiełbasę i gotować - czas 18 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr. poz. 2  (ja dodaję jeszcze garść całego grochu łuskanego) 
  • dodać pokrojone ziemniaki i gotować -czas 7 min, temp. 100 stopni Celsjusza, obr. poz. 2 

                                                                                                                     Smacznego:-)




          Zamiast grochu można użyć fasoli lub soczewicy. Kiedyś zrobiłam z fasolą. Pycha! Następnym razem spróbuję z soczewicą:-)