tło
środa, 13 lipca 2011
Pozory mylą...
Anegdota z cyklu"nie szata zdobi człowieka".Ostatnio wiele się nasłuchałam o tym że mój tato to pijak.Większość z takich wniosków wysnuto na podstawie wyglądu i stanu jego wątroby.Dzisiaj spacerując sobie po trawniku i szukając grzybów,przypomniało mi się pewne zdarzenie którego byłam świadkiem.Osiem lat temu(pamiętam bo byłam w pierwszej ciąży)przy okazji wyjazdu do większego miasta nasi znajomi zabrali się by poszukać samochodu dla swojej rodziny.Mąż miał być tym który ewentualnie coś tam doradzi bo swego czasu wszelkie nowinki techniczne miał w małym paluszku.Odwiedziliśmy któryś z kolei salon samochodowy,nazwy nie wymienię by nie było reklamy.Napiszę tyle że były to samochody z hiszpańskim temperamentem....Oprócz nas i naszych znajomych w salonie było małżeństwo około 50.ich wygląd i sposób bycia można podłożyć pod piosenkę Elektrycznych Gitar"Jestem z miasta" w ich przypadku "jestem z ulicy" co widać słychać i czuć.Z wyglądy ludzie którzy lubią napoje wysoko % co było zresztą czuć....Ledwo przekroczyliśmy pró salonu podeszło do nas dwoje facetów którzy zaraz chcieli się nami zaopiekować.Powiedzieliśmy że my razem na co jeden z nich robiąc smutną minę odszedł.Do tamtego małżeństwa nikt nie podszedł ani się nie interesował.Pan"żul" poprosił odchodzącego pana o zademonstrowanie najdroższego modelu jaki był w salonie.Pan się zdziwił ale zaczął prezentować auto co według mojej oceny zrobił po łebkach na odczepne.Ale kupujący pytali i oto i tamto,wsiedli do auta na co pan sprzedający się krzywił(po wyjściu państwa z samochodu popsikał wnętrze odświeżaczem)..a oni chodzili oglądali.W końcu zażądali jazdy próbnej...na co pan sprzedawca stwierdził że jeżeli są zainteresowani kupnem to owszem ale nie sądzi by tak było a salon nie świadczy usług taksówkarskich.Małżeństwo poczuło się bardzo urażone i zażądało kierownika(kierownik był przed nimi właśnie).Wtedy pan stwierdził że stracił on konkretnego kupca,bo on chciał kupić zaraz płacąc gotówką,otworzył neseser a tam było pełno kasy(ten samochód w salonie był za ponad 80tyś zł)Pan kierownik zrobił się najpierw czerwony potem blady i zaczął państwa przepraszać.Oni tylko podziękowali i wyszli wsiedli do czekającej właśnie na nich jak się okazało taksówki i odjechali....ta scenka nauczyła mnie że człowieka można poznać dobrze dopiero po tym jak traktuje innego człowieka ..... to co widać nie mówi o nim nic...a na zdjęciach pierwsze grzyby z trawnika pod świerkami
wtorek, 12 lipca 2011
Nocne robótki
Ostatnio moje życie podzielone jest pomiędzy dwoma domami-rodzinnym i małżeńskim : ).Do domu rodzinnego jeżdżę kilka razy dziennie-na telefon i obowiązkowo robię rano zakupy a po południu jadę pomagać w opiece nad tatą.Wczoraj na półtorej godziny zawitałam też do mojego zarośniętego ogródka(pomiędzy deszczami).Dziś słonecznie i ciepło więc myślę że dam radę dłużej w nim popracować.Wieczorami i nocami(gdy nie mogę spać z natłoku myśli i zmartwień) gdy cały mój dom i okolica pogrążeni są we śnie...ja przy radiu -w którym nocą lecą najlepsze kawałki -robótkuję......Pracuję oczywiście nad metryczką dla moich bratanków...bratowa od tygodnia już w szpitalu na podtrzymaniu(mam nadzieję że zdążę do czasu aż będą chrzciny).Brakuje mi 3 kolory mulin-już zamówione czekam na dostawę.
środa, 6 lipca 2011
Pracuję nad metryczką...
Od wczoraj moja bratowa znajduje się w szpitalu...do końca wyznaczonej ciąży jeszcze 2 miesiące ale jest już tak żle że ją położyli.Jako że to ciąża blizniacza a w bliskich szpitalach brak 2 inkubatorów wysłali do wojewódzkiego.Może to i lepiej bp mają dobre opinie nad opieką takich własnie ciąż.Gorzej z moim bratem bo oprócz zajmowania się pociechą która została w domu i codziennymi obowiązkami jest jeszcze mama która nie wszystko może i tata w szpitalu.Tak więc by go odciążyć to ja dziś jadę do szpitala..Na okoliczność narodzin dzieciaków od jakiegoś tygodnia dziergam metryczkę.Głównie nocami bo wtedy mam czas...ale od niedzieli brak czasu nawet w nocy więc nie dziergam póki co...a tyle zrobiłam
Subskrybuj:
Posty (Atom)