Jak wycenić rękodzieło

Jak zachować tę chwiejną równowagę pomiędzy opłacalnością dla twórcy a możliwościami sprzedaży? Jak wycenić rękodzieło?

Kurs decoupage krok po kroku

Kurs obrazkowy techniki decoupage dla początkujących - jeśli nie wiesz od czego zacząć, to jest post właśnie dla Ciebie. Przejrzysty tutorial krok po kroku pozwoli ci ozdobić dowolny przedmiot techniką decoupage.

Dyplom magisterski - Urban terror

Oto moja praca dyplomowa. Cykl 5 linorytów o wymiarach 50x70 cm dotyczących tematyki urbanizacji oraz anatomii miasta, a także tego co zostaje, gdy w sztucznym krajobrazie zabraknie ludzi. Mroczne i kontrastowe grafiki wykonane tradycyjnie, przy użyciu prasy drukarskiej.

Co zrobić z resztek włóczki? Pomysł 1

Pierwszy post z cyklu pozwalającego pozbyć się resztek włóczki i pojedynczych kłębków. Subiektywna lista najlepszych wzorów, które wymagają niewiele surowca.

100 dni codziennego blogowania

Moje obserwacje po 100 dniach codziennej edycji bloga. Wszystko co się udało, co nie wyszło, no i oczywiście o tym co mnie zaskoczyło...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grafika. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą grafika. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 20 grudnia 2011

Urban terror - dyplom magisterski

Oto moja praca dyplomowa. Cykl 5 linorytów o wymiarach 50x70 cm dotyczących tematyki urbanizacji, odejścia cywilizacji ludzkiej od natury oraz anatomii miasta, a także tego co zostaje, gdy w sztucznym krajobrazie zabraknie ludzi. Temat ogólnie dość ciężki, ale po przejściach z poprzednią koncepcją nie miałam ochoty na nic weselszego. Na blogu siłą rzeczy prace prezentowane są jedna pod drugą, ale najlepiej wyglądają ułożone w jednym rzędzie, obok siebie, bo praca nr 3 (jedyna w orientacji pionowej) fajnie przełamuje monotonie, dwa widoki architektury wydają się tulić do siebie, a skrajne przedstawienia wnętrz (nr 1 i 5) ładnie okalają całość.
Przepraszam za jakość zdjęć - w Opolu przy okazji obrony chciałam zrobić lepsze, ale nie dałam rady. Mam nadzieję, że po nowym roku znajdę czas na wizytę w pracowni i będę mieć nowe odbitki, wtedy może uda mi się zorganizować kolejną sesję.
A teraz wreszcie zapraszam do oglądania (aby zobaczyć zdjęcia w naprawdę dużej rozdzielczości wystarczy kliknąć któreś z nich)...





Moja ulubiona praca to przedostatni Linoryt, Mój Mężczyzna najbardziej upodobał sobie numer dwa. A Wam który wzór najbardziej przypadł do gustu?

piątek, 18 listopada 2011

Dzień wykańczania

Dzisiejszy dzień mnie wykończył, stąd tytuł posta. Ale nie tylko...

Po pierwsze rzutem na taśmę udało mi się dziś skończyć trzeci linoryt i uzyskać czyste odbitki wszystkich trzech matryc, które muszę mieć na jutro. Szkoda tylko, ze w pracowni było tyle ludzi, bo trudno było pracować i wszyscy sobie nawzajem przeszkadzali. dałam z siebie wszystko i jeszcze troszeczkę przy wycinaniu, co przy pracy skutkuje bólem kciuka w prawej dłoni. Mam nadzieję, że kilka dni przerwy załatwi sprawę... Martwi mnie trochę, że odczuwam ból także przy drutowaniu. Może przeproszę się z szydełkiem na ten czas...

Wiele pokazać nie mogę, ale fragment na pewno nie zaszkodzi. Oto mój dyplom:


A po drugie, gdy wróciłam z pracowni wreszcie mogłam siąść z drutami bez wyrzutów sumienia. No i skończyłam otulacz liliowy! Jest śliczny, aż żałuję, że nie korzystam z takich rzeczy. Może kogoś ucieszy...
Zdjęcia na szybko, nitki jeszcze nie pochowane, przy sztucznym świetle. Heh, ale takie albo żadne, więc proszę przymknąć oko na niedoskonałości :)

Najpierw na płasko:

I z wkładką mięsną :)



Proszę, trzymajcie za mnie kciuki jutro od 9:00. Będziecie pamiętać?

niedziela, 13 listopada 2011

Długi weekend wycięty z życiorysu

Dosłownie!

Przez 3 dni praktycznie nie wstawałam od biurka, nieustannie wycinając linoryty dyplomowe. Mam odciski na palcach, kilka razy cię przecięłam, na szczęście obyło się bez poważniejszych strat w ludziach i sprzęcie.  Bolą mnie stawy prawej dłoni. Wszystkie! Dokucza mi kręgosłup...

Dziś bez zdjęć, bo nie chce mi się już użerać z aparatem.

Stan na tę chwile:
Linoryt 1: 100%
Linoryt 2: 90%
Linoryt 3: 0%

Koniec tej nierównej walki w piątek.
Mam dość.
Idę wycinać... Do północy daleko...

piątek, 11 listopada 2011

Jesienna inspiracja - 25 sposobow noszenia szalika

Dziś tylko świetny filmik dla Was i uciekam wycinać linoryt:



Chcę sprawdzić ile mi się uda zrobić w ciągu jednego dnia, kiedy jestem wypoczęta, nie mam innych zaplanowanych zajęć i gdy nie będę się opieprzać, robić przerw, wykręcać się od roboty. Plan maximum: skończyć drugą matrycę, plan minimum: zbliżyć się do tego najbardziej jak się da.
Stan na teraz:
Linoryt 1: 100%
Linoryt 2: 50%
Linoryt 3: 0%

PS. W związku z tym, że jutro będę zaczynać nowy linoryt, to zrobię dla was kurs tej techniki krok po kroku, o co zostałam poproszona w komenarzach. Co Wy na to?

No to zabieram się do pracy. Trzymajcie za mnie kciuki!

PS 2 Byliśmy na spacerze i porobiliśmy zdjęcia - podmieniłam fotki w poście o rozdawnictwie liściastego kompletu - candy trwa jeszcze dość długo, więc zapraszam do udziału :)

niedziela, 6 listopada 2011

Bądźcie na bieżąco :)

Dziś pokazać mogę tylko gotową matrycę do linorytu, ale dla niewprawnego oka to widok niezbyt interesujący. Więc sobie odpuszczę
Stan prac na dziś:
Linoryt I - 100%
Linoryt II - 20%
Linoryt III - 0%


A tak w ogóle to post powstał po to, żeby Wam przypomnieć, że w bocznej szpalcie bloga jest takie miejsce (pod licznikiem odwiedzin), gdzie można zakliknąć, że jest się Obserwatorem i potem na koncie Google pojawia się informacja o nowych postach. Więc jakby ktoś chciał być na bieżąco, to klik klik! Niestety czasem widget nie chcę się wczytać jak należy i trzeba odświeżyć stronę.  Póki co licznik wskazuje 237 osób :)

Post miał być wcześniej, ale mam jakieś problemy ze stabilnością działania komputera i znów piszę w śroku nocy, kiedy nikt tego nie czyta :/

sobota, 5 listopada 2011

Spotkanie robotkowe w realu

Jak zawsze było super!
Oczywiście moja lista zakupowo-włóczkowa oraz lista wymarzonych projektów wydłużyły się dramatycznie w ciągu tych kilku godzin, ale to nic nowego w sumie. Zawsze tak mam jak się namacam i naoglądam różnych cudów kłębkowych... Ale za to przy pogaduszkach życiowo-drutowych przybyło sporo mojej Haruni dla babuni.

Odebrałam obiecane pomponiki od Scriptorii, więc mam co robić w przerwach pomiędzy wycinaniem linorytów.



Przy okazji pochwalę się też, że prawie skończyłam pierwszy linoryt dyplomowy. Drugiego jest około 20%, a trzeciego nie ma jeszcze wcale. Na 19. listopada 2011 muszą być gotowe i odbite, bo wtedy mam dopuszczenie. Ale czasu mam jeszcze sporo, więc powinno się udać.

Dziś ekspresowo, bo po blogowym poranku i spotkaniu drutowym czeka mnie jeszcze codzienna porcja wycinania i nie ma zmiłuj. Przyjemności już były, więc czas wrócić do obowiązków.

I na koniec jeszcze informacja o fajnym candy - do zgarnięcia u Biety mój wymarzony Summit

piątek, 4 listopada 2011

Włóczkowy zakupoholizm

No i znów kupiłam sobie kłębki, ale tym razem się wycwaniłam i poszperałam na Alledrogo :) No i za 23 złote ( z wysyłką!) biegną do mnie takie kłębki:




Na próbki będą akurat, a może się okaże, że wśród nich będzie niespodziewanie coś naprawdę interesującego.W ogóle strasznie się ostatnio rozinwestowałam w kwestii robótkowej, a na dodatek przede mną jeszcze dwa ważne zakupy: knitting loom i drugi zestaw drutów HiyaHiya, tym razem ten grubszy. Heh, trzeba byłoby trochę przystopować, bo zbankrutuję...

Poza tym wciąż jestem chora, wczoraj nie było na blogu posta dlatego, że najzwyczajniej w świecie nafaszerowana lekami przeciwgrypowymi zasnęłam po pracy, przespałam cały dzień i obudziłam się dopiero rano. Pobyt w Opolu u promotorki w dniu dzisiejszym niestety nie przyczynił się do poprawy mojego stanu zdrowia...

A teraz uciekam na spotkanie robótkowe online (na Facebooku) wycinać linoryty i już nie mogę się doczekać jutrzejszego spotkania drutowego na żywo.

sobota, 29 października 2011

Post dwuczęściciowy - stan prac rano i wieczorem

Dziś będę wycinać linoryt (lub linoryty, jeśli stracę cierpliwość do dłubaniny, która mi została przy jednym z nich). Stan na tę chwilę:
  • linoryt 1 - około 60%
  • linoryt 2 - 0 %
Linoryt 1 prezentuje się następująco - dla niewprawnego oka położone są na nim elementy wzoru, który pozostaje do wycięcia (w tle Centrum Sterowania Wszechświatem należące do Mojego Mężczyzny)
Wieczorem w tym miejscu pojawi się uzupełnienie z aktualnym zdjęciem, żeby można było zobaczyć jak wiele pracy można wykonać w ciągu jednego dnia. Przyznaję - dzisiejszy post jest bardziej dla mnie niż dla Was, bo potrzebuje motywacyjnego kopa, by pracować zawzięcie nad dyplomem.

Po całym dniu pracy matryca prezentuje się następująco:

Jestem zadowolona z postępów. Myślałam wprawdzie, że uda mi się zrobić więcej, ale nie najlepiej się czułam przez cały dzień, więc aż tak duże postępy i tak są dla mnie miłym zaskoczeniem. Jutro powinnam skończyć, bo im większe są białe elementy tym łatwiej i szybciej się nad nimi pracuje.

piątek, 21 października 2011

Kolejne projekty magisterskie

To już 6. dzień kiedy staram się blogować codziennie. Jestem zadowolona z efektów eksperymentu - rzeczywiście im więcej piszę, tym więcej mam pomysłów, łatwiej też mi znaleźć czas na kolejne posty. Taka rutyna się przydaje... Trzymajcie za mnie kciuki, żebym wytrwała jak najdłużej!

Byłam dziś w Opolu skonsultować ostatnie projekty, po całym dniu właśnie wróciłam do domu i tylko chcę się Wam pochwalić, że mój dyplom jest już kompletny- 5 pomysłów na grafiki zostało zaakceptowanych, teraz pozostaje mi tylko je wyciąć, odbić i oprawić. Zobaczcie projekty, a ja uciekam na dzisiejsze spotkanie robótkowe online, na które oczywiście zapraszam wszystkich chętnych.


Jutro postaram się napisać o moich dzisiejszych zakupach, bo mam się czym pochwalić :)
A teraz uciekam relaksować się przy drutach.

sobota, 8 października 2011

Różności robótkowe

Ostatni tydzień był w kwestii robótkowej całkiem udany - za oknem zrobiło się chłodniej, a mi wróciła chęć do dziergania, szycia i ogólnie rzecz biorąc tworzenia.

Zacznę od szala bananowego, z którego jestem naprawdę zadowolona. Przybyło go sporo - połowa w poprzedni piątek, gdy jechałam autobusem do domu, reszta w czasie wczorajszego spotkania robótkowego online. Dodatkowym miłym zaskoczeniem jest niesamowita wydajność włóczki (Jeans firmy YarnArt/ 55% bawełny, 45% akrylu/ 160m w 50g)  - w zeszłym tygodniu żałowałam, że wzięłam sobie tylko dwa kłębki na weekend, a okazuje się, że wciąż nie mogę skończyć pierwszego! Mam aż 6 kłębków, więc coś jeszcze będę mogła sobie z niej wydziergać. Na szal na pewno nie zużyję więcej niż 3 motki. W tej chwili szal wygląda następująco:



Drugą ważną rzeczą w tym tygodniu jest niespodziewany napad kreatywności, który zaowocował obrazem. Trochę czarnej i białej farby, trochę czasu w niedzielne popołudnie i oto jest obraz. I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od jednego płótna o dziwnych proporcjach, które na dodatek było ubrudzone... Miałam obraz dokończyć, ugładzić, a w końcu schnąc "na widoku" tak mi przypadł do gustu, że powiesiłam go na ścianie między oknami i teraz wita każdą osobę wchodzącą do mieszkania. I świetnie tam pasuje!
Heh, a miał zasilić sklepik na Etsy...
Fotka obejmuje krawędzie okien, które ograniczają ten fragment ściany z obu stron oraz część Centrum Sterowania Wszechświatem, które należy do Mojego Mężczyzny. Pasuje tam, prawda?



W zeszłym tygodniu miałam też urodziny, ale moje tegoroczne prezenty były nierobótkowe, więc pochwalę się tylko ze dostałam od Mojego Mężczyzny wspaniały ekspres do kawy (o czym już niektórzy z Was wiedzą, bo pokazywałam go na Facebooku), a od przyjaciół poduchę z podstawką na laptopa i książkę. Rodzina jak zwykle się postarała i dostałam od nich wymarzony prezent w kopercie. Fotek nie będzie, chyba że chcecie (jakby co dajcie znać w komentarzach). Przy okazji chcę w tym miejscu wszystkim podziękować za pamięć i życzenia. Byłam naprawdę wzruszona faktem, że tyle osób, z którymi nigdy się nie spotkałam pamiętało...

Poza tym właśnie zabieram się za linoryty dyplomowe - na pierwszy ogień idzie ciemny budynek z poprzedniego posta. Ciekawa jestem ile zdołam z nim zrobić w ciągu dzisiejszego dnia i poniedziałku, które chcę przeznaczyć głównie na tę pracę. Na razie przenoszę wzór z papieru na linoleum.

A jutro jadę na wybory, bo nie zdążyłam dopisać się do spisu wyborców we Wrocławiu, wiec praktycznie cały dzień stracę na podróż do domu i z powrotem, ale nie wyobrażam sobie rezygnacji z głosowania... Pocieszające jest jedynie to, że na pewno przybędzie bananowego szala, bo lubię dziergać w trasie.


No i na koniec mam dwa ogłoszenia - pierwsze to candy u Dorothei, gdzie do zgarnięcia jest coś z owcy.


Drugi to wyprzedaż włóczkowa na szczytny cel u Scriptorii - zajrzyjcie tam koniecznie. Ja już wybrałam kłębki dla siebie, a Wy? Warto się pośpieszyć, bo nie zostało ich już wiele. Już we wtorek trafi do mnie Merino de lux w kolorze fioletowym oraz Merinos Fine o nieokreślonej zielonkawej barwie. Zobaczcie sami jakie śliczne (zdjęcia pożyczone od Scriptorii):





Ok, to już chyba będzie tyle na dziś. A co tam u Was?

piątek, 30 września 2011

Jesiennie

Nadeszła jesień...

Nie chce mi się dziergać. To co mam zaczęte najchętniej bym spruła (szczególnie Faery Ring do którego straciłam wszelkie ciepłe uczucia). I generalnie rzecz biorąc nie mam się czym pochwalić. No może poza szalem w kolorze bananowym, ale póki co nie ma go za wiele. Tak precyzyjnie rzecz biorąc to jest go o tyle:


Powoli przybywa też Haruni, ale to koszmarnie żmudna robota, bo włóczka jest cienka jak nić. Jakos straciłam serce do tego projektu, za bardzo mnie męczy, chociaż jestem pewna, że efekt końcowy będzie wspaniały.Póki co wygląda tak:


No i jak na złość z powodu wyjazdu nie będę mogła się wybrać na spotkanie robótkowe do Burtona w sobotę, a to już drugi miesiąc z z rzędu, kiedy coś mi nie pasuje. Może chociaż podziergam dziś przed komputerem, bo tradycyjnie Spotkanie robótkowe online na Facebooku odbywa się bez zakłóceń. 

Poza tym po wakacyjnej przerwie i różnych zawirowaniach nadszedł czas, kiedy koniecznie muszę wziąć się za pisanie pracy magisterskiej, jeśli chcę się obronić. Tutaj sytuacja jest jednak o tyle dobra, że sporo mam już zrobione. Trochę gorzej jest z realizacją dyplomu od nowa - spędza mi to sen z powiek, bo roboty co nie miara, a czasu na realizację coraz mniej. Na szczęście 2 projekty mam już zatwierdzone, linoleum też już mam, a dziś wzięłam wolne i zaczynam wycinać. Trzymajcie kciuki

Tym razem mniej wesołe i pozytywne wizje, bo i ja jestem już mniej pozytywnie i optymistycznie nastawiona do tego wszystkiego. Lubię takie postapokaliptyczne pejzaże, ruiny itp. Ciekawa jestem jak to się będzie prezentować na odbitkach. Póki co projekty:

poniedziałek, 28 marca 2011

Postepy pracy nad dyplomem magisterskim

Zanim przejdę do właściwego tematu przypominam o mojej ankiecie magisterskiej - zostało już niewiele czasu na to, by wziąć w niej udział. Trwa do 15. 04. 2011, ponieważ taka data została podana w ogłoszeniu w Wenie-Design.

Ankieta Rękodzieło w internecie - KLIKU KLIK

Ok, formalnościom stało się zadość, więc mogę przejść do głównego tematu posta :) 
Prace nad dyplomem postępują powoli - póki co w różnych częściach mojego pokoju składuję rożne potrzebne rzeczy. Ogólny projekt mojej pracy dyplomowej: parawan z rożnej wielkości elementów 1,5x1,5 metra + 1x1,5 metra + 0,5x1,5 metra, do tego druk tradycyjny na materiale, temat to dmuchawce.

Szkice koncepcyjne wyglądają następująco:


Oczywiście gotowa grafika będzie wyglądać inaczej - skala jest inna, o dokładności nawet nie ma co mówić, bo szkice to format A4, zresztą głównym zadaniem tych bazgrołów jest przedstawienie ogólnego pomysłu, na ostateczne rozwiązania czas przyjdzie tak na prawdę dopiero przy wycinaniu matryc.

Połączenie elementów:


Mam już kawał linoleum - ponad 5,5 metra, czyli więcej niż mi potrzeba, ale nie chciałam ryzykować, że mi zabraknie, pomylę się albo coś podobnego. Wyzwaniem będzie teraz pocięcie go na kwadratowe kawałki - 36 elementów 20x20 cm, 12 elementów 30x30 cm, 3 elementy 40x40 cm.

Mam też próbki materiałów - póki co 6 różnych typów w różnych kolorach, gramaturach i fakturach. Wszystko utrzymane w naturalnej kolorystyce, eko look bardzo mi się w nich podoba. Nie drukowałam do tej pory na tkaninie, nie wiem jak zachowa się materiał w zetknięciu z matrycami, prasą i farbą drukarską. Dlatego nie zdecydowałam się na najbardziej pasujące połączenie, tylko będę testować i czekać na wyniki.

Jeden z materiałów spodobał mi się tak bardzo, że wybrałam go na podkład bez próbowania - akurat do tego nie muszę wiedzieć jak się będzie na nim drukować, bo będzie on gładki i jego głównym zadaniem będzie utrzymywanie pozostałych elementów pracy. Piękne lniane płótno, eleganckie, lekko połyskliwe, naprawdę wspaniałe. Pierwszy raz kupowałam tak dużo materiału na raz - 8 metrów - dziwne uczucie, tym bardziej, że mój portfel zrobił się lżejszy aż o 200 złotych, ale wiem, że było warto.

środa, 20 października 2010

365 ART project - Dzień 1

Zdecydowałam się na pracę nad porządnym szkicownikiem - tradycyjnie zaczęłam od strony tytłuowej. Piękny żuraw to prezent do mojej Przyjaciółki - jeśli chcecie możecie ją odwiedzić i poczytać o damsko-męskich perypetiach w ramach Projektu: Zamieszkajmy razem :)
W tym miejscu jeszcze raz serdecznie dziękuję jej za ten drobny prezent... Bardzo przypadł mi do gustu i teraz będę się nim cieszyć każdego dnia.

wtorek, 1 czerwca 2010

Grafika warsztatowa - praca semestralna

Grafika warsztatowa to w tym roku przedmiot, z którego najwięcej się nauczyłam i który dał mi najwięcej radości. Pokochałam prasę drukarską i możliwości jakie daje zwykła blacha czy pleksa. Poznałam kolejne odmiany papieru o zupełnie niesamowitych właściwościach.Tak na prawdę właśnie tu po raz pierwszy poczułam się artystą...

Temat: 4 żywioły
Materiały: Papier do druku, farby drukarskie
Techniki: sucha igła na pleksi, akwatinta i linoryt
Wymiary poszczególnych elementów: około A4
Wymiary odbitek: B2 (50 x 70 cm)

Poniżej zdjęcia dwóch rożnych odbitek oraz dwa detale.

Powyżej mój ulubiony fragment odbitki - mnogość odcieni czerni w tym miejscu mnie fascynuje :)

PS. Ciekawa jestem kto z was zauważył kaczkę na pierwszym zdjęciu...  Żeby było śmieszniej efekt jest całkowicie niezamierzony, po prostu filc w prasie drukarskiej był ubrudzony farbą (co widać też na fragmencie nieba) i pozostawił na odbitce taki właśnie ślad.

niedziela, 2 maja 2010

Praca dyplomowa - fotografia lub grafika

 Fot. brikka


Niestety z części przedmiotów, z jakich mam zajęcia, nie mam nawet co próbować podchodzić do realizacji pracy dyplomowej, jednak prawda jest taka, że z czegoś muszę ją zrobić... Wahałam się długo i ostatecznie pozostało mi relatywnie mało alternatyw, tym bardziej że zależy mi żeby w miarę bezproblemowo podejść do tego, ponieważ praca wyklucza możliwość poświęcania pracy dyplomowej (praktycznej) i magisterskiej (teoretycznej) tyle czasu ile bym chciała (czyli tyle ile moja perfekcjonistyczna natura się domaga). Na placu boju pozostały właściwie tylko 2 ewentualności - grafika warsztatowa oraz fotografia, które rozwijać będę równolegle, przynajmniej przez jakiś czas. Pozostałe rzeczy chętnie będę sobie realizować powoli, w prywatnym zakresie, bez narażania się na oceny.

Jeśli chodzi o grafikę warsztatową, to po prostu chcę się bawić i eksperymentować, ponieważ zakochałam się w niej bez pamięci. Mam już rok za sobą i jeszcze rok żeby możliwie jak najwięcej się o tym dowiedzieć. Zamierzam to spożytkować jak najlepiej, tym bardziej, że w moim odczuciu grafika warsztatowa przypomina rękodzieło z kilku względów i łączy kilka ważnych dla mnie elementów w jedną całość, ale o tym może kiedy indziej. Póki co pracuję nad wieloelementową grafiką łączącą w jeden obraz kilka technik i efektów - tematem są 4 żywioły, a przedstawianym motywem łączący wszystkie te elementy moment erupcji wulkanu (jakże na czasie). Prawdopodobnie grafika warsztatowa będzie moim aneksem do dyplomu.

Jeśli chodzi o fotografię, to chciałabym żeby pracę teoretyczną uzupełniały fotograficzne kolaże, nietypowe portrety zdolnych osób, o których będę pisać. Tutaj pojawia się PIERWSZA PROŚBA DO WAS, BLOGEREK I BLOGERÓW - zgłaszajcie w komentarzach gotowość do wzięcia udziału w takiej sesji zdjęciowej. W zamian za Wasz czas poświęcony na pozowanie, zobowiązuje się dostarczyć wszystkie fotki zrobione podczas naszego spotkania, ewentualnie również gotowa jestem dodatkowo zrobić profesjonalne zdjęcia Waszych wyrobów. Chciałabym aby nasze spotkanie było czymś przyjemnym i owocnym dla obu stron. Osoby zainteresowane udziałem w sesji proszę o pozostawienie komentarza pod tym postem, podanie miejsca zamieszkania oraz jakichś namiarów, bym mogła się skontaktować w celu uzgodnienia szczegółów.
Sesje zdjeciowe odbywałyby się najprawdopodobniej w wakacje, głównie w weekendy (wyjątek to osoby z Wrocławia i okolic) - wtedy sesja może się odbyć w dowolny dzień tygodnia.

Czekam na Wasze opinie dotyczące samego pomysłu, może jakieś sugestie oraz oczywiście na zgłoszenia osób chętnych do wzięcia udziału w projekcie :) Mam również nadzieję, że powiadomicie osoby potencjalnie zainteresowane taką sesją, do których nie mam szans sama dotrzeć, ponieważ nie bywają na tym blogu, a ja ich nie znam i nie odwiedzam na ich blogach.
TO CO, POMOŻECIE?

niedziela, 7 lutego 2010

Iluzje, czyli zabawy obrazem

Dziś króciutko - moje prace zaliczeniowe z przedmiotu Percepcja wizualna. Generalnie bardzo mi się spodobały zajęcia, których tematem było oszukiwanie oczu, niestety mój żołądek nie tolerował zabaw geometrycznych i iluzji poruszających się przedmiotów, więc musiała się zadowolić innymi możliwościami...








PS. Dziś miałam ostatni egzamin i sesję egzaminacyjną oficjalnie mogę uznać za zakończoną :) Cieszcie się ze mną!

czwartek, 21 stycznia 2010

Grafika warsztatowa - różne techniki i efekty

W grafice wyróżnia się dwie podstawowe techniki tworzenia prac - druk wypukły oraz druk wklęsły.
Pierwszy z nich jest częściej spotykany i uznawany za prostszy do wykonania, ślad na papierze tworzą w tej technice wypukłe elementy pozostawione w procesie wycinania wzoru. Najlepszymi przykładami odmian tej techniki są linoryt, drzeworyt, druk strukturalny oraz popularne pieczątki.

Druk wypukły - linoryt

Druk wklęsły natomiast to technika, w której odbijają się linie i plamy, które wycięto lub wytrawiono w podłożu. Jest on bardziej skomplikowany, ponieważ technologia jego tworzenia wymaga większej wiedzy i doświadczenia, a wykorzystywane materiały i narzędzia są bardziej specjalistyczne. Przykładami tego rodzaju druku są akwaforta, mezzotinta oraz technika suchej igły dająca odbitki o wyjątkowej dokładności i czytelności kreskowania

Druk wklęsły - akwaforta

Druk wklęsły - sucha igła





Druk wklęsły - mezzotinta

Przy okazji informuję, że powstał już kolejny post z cyklu: Kurs rysunku "Od zera do bohatera" i zostanie on opublikowany na blogu jeszcze w tym tygodniu. Zainteresowanych zapraszam więc do ponownych odwiedzin za kilka dni :)

wtorek, 12 stycznia 2010

Grafika warsztatowa - przykłady linorytu

Grafika warsztatowa to moja nowa pasja. Można dzięki niej uzyskać fascynujące efekty - u mnie na początku odbitki na papierze o różnym formacie i kolorze, dwa różne wzory do odbijania, bardzo wiele możliwości... Niestety muszę teraz czekać do nowego semestru, bo już miałam zaliczenie z tego przedmiotu. Może w międzyczasie coś wyciacham...

Poniżej dwa przykłady odbitek - jeden dwukolorowy (czarno-biały), drugi trójkolorowy (czarno-biało-złoty). Niestety daleko im do perfekcji, ponieważ najlepsze odbitki zostać musiały w szkole, a tylko te gorsze mogłam zabrać. Do tego zdjęcia robione są wieczorem przy sztucznym świetle, ponieważ gdy jest jasno to ja jestem w pracy. Mam nadzieję, że mimo tego się wam spodobają chociaż trochę...


 
Format: 30x30cm i 30x40cm, czyli około A3
Projekt i wykonanie: moje

sobota, 17 października 2009

Artystyczne zmagania - rysunek, grafika, malarstwo, fotografia...

Regularnie jeżdżę do Opola na studia od początku miesiąca... Niektórzy uważni czytelnicy zauważyli może ten fakt dzięki wklejce z Blipa, która jest na dole strony, a gdzie pojawiają się różne moje spostrzeżenia ogólnej natury od czasu do czasu...
Postanowiłam więc pochwalić się, moimi działaniami na polu artystycznym jakie ostatnio mają miejsce. I jak na złość obraz, który chciałam pokazać został w pracowni w szkole, bo sechł, więc musicie mi uwierzyć na słowo, że rzeczywiście coś robię :)
Postaram się więc pokrótce rozszyfrować tytuł posta...
Rysunek pojawił się w nim, ponieważ mam z nim najwięcej problemów i kosztuje mnie mnóstwo nudnej pracy, bo zajmuje się podstawami, które z pewnością nikogo nie zainteresują - perspektywa, kompozycja i linia trenowane na martwych naturach naprawdę są strasznie monotonne, ale niestety konieczne... Więc się męczę, oczywiście na wymaganych na wszystkich uczelniach artystycznych papierach formatu 100 x70 cm czyli B1. Nawet póki co nie mam co pokazać, bo wprawki są żałosne, nawet nie jeśli chodzi o poziom prac, ale o ich treść :) Postaram się jednak w tej kwestii poprawić wkrótce :)
Malarstwo jest kolejne i przyznaję szczerze, że sprawia mi ono obecnie wiele radości i efekty tego wkrótce można będzie tutaj zobaczyć, bo kilka prac jest w trakcie... pracownię rysunku i malarstwa mam z tym samym człowiekiem, profesorem Sytym, stąd malarstwo jest zaraz po rysunku...
Następnie grafika, której się uczę dopiero, ale technika wydaje mi się na tyle interesująca i łatwa, że jak już się jej nauczę, to spróbuję również zrobić jakiś tutorial, żeby inni tez mogli spróbować swoich sił. Czekają mnie dwie albo trzy realizacje w tym semestrze więc będę miała czym się chwalić.
A na koniec moja ukochana fotografia.... Zajęć z niej mam niewiele, w semestrze muszę jednak zrealizować 3 interesujące tematy. Już nie mogę się doczekać... żaby było jeszcze lepiej okazuje się, że do dyspozycji mamy kompletne studio fotograficzne z całym oświetleniem i dodatkowym osprzętem, o którym taki geek jak ja w normalnych okolicznościach może tylko pomarzyć.., Będę się więc twórczo wyżywać :) I aż mnie mój Lumix świerzbi...

Zdjęcia natomiast obiecuję już na 100% w następnym wpisie :) I uciekam malować :)