Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gdańsk. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą gdańsk. Pokaż wszystkie posty

sobota, 6 lutego 2016

spacer w Gdańsku, kawa w Drukarni

miło jest w dzień, gdy upierdliwe zimne i mokre płatki śniegu przyklejają się do policzków, nogawek spodni, zmarzniętego nosa i wełnianej czapki (zupełnie celowo) zabłądzić wśród uliczek dawno nie odwiedzanego starego miasta z kubkiem ciepłej kawy. niebylejakiej. bo kawa z Drukarni w mig stała się moim numerem 1, gdy pewnego zmarzniętego popołudnia towarzyszyła kawałkowi pysznej szarlotki.
w Drukarni zresztą nie tylko kawa jest na szóstkę. minimalistyczny wystrój i kawowe obrazki skradły moje serce i gdyby nie odległość prawie 20 kilometrów, to daję słowo, że byłabym tam chociaż raz w tygodniu!
zaczęło się od małych urywków i skrawków znajdowanych w internecie, a później jeszcze mój wykładowca na zajęciach z typografii zachwalał Drukarnię przy okazji opowieści o Eriku Spikermannie i innych znanych twórcach. i miał rację, że jest pięknie. może to dlatego, że twórcami tej uroczej kawiarni są absolwenci ASP z niezwykłym wyczuciem smaku (dosłownie i w przenośni). no i co tu dużo mówić - ładnie jest!
od czasu mojej przeprowadzki do Gdyni (nie mam pojęcia kiedy i dlaczego tak szybko, ale minął już rok!) Gdańsk poszedł trochę odstawkę. tym bardziej miło jest czasem wrócić na 'stare śmieci' i nawet znaleźć coś więcej niż to, co się już poznało.
Drukarnia
ul. Mariacka 36
Gdańsk

środa, 6 sierpnia 2014

mamy lato, wolno nam więcej!

możemy pozwolić sobie na bezkarnie długie spacery, ja i cztery łapy szczęścia - małe i wredne, ale tak kochane, że idzie wybaczyć nawet pobudki o 5 nad ranem. czasem nawet udaje się pospać do 9, gdy akurat nie trzeba iść do pracy. a czasem nawet jeśli trzeba - i tak siedzi się z najlepszymi na świecie przyjaciółmi na plaży tak długo aż będzie środek nocy.
latem leniwych drugich śniadań chce się jakoś bardziej - z widokiem na miasto, przez szybę przytulnej Marmolady (o której napisałam dla Kukbuka). kwaśna lemoniada i słodka drożdżówka z wiśniami. na miły początek dnia, który ma być dobrym. do tego kilka stron kawiarnianej prasy i dalej w drogę.
w ostatnim czasie spacery trójmiejskie dają tyle przyjemności ile tabliczka ulubionej czekolady z całymi orzechami. sierpniowe upały, choć męczące - przynoszą ukojenie letnim deszczem i burzą na koniec dnia. i niezliczonymi gałkami zimnych lodów. w Sopocie tłoczno, ale Gdańsk i Gdynia maja takie skrawki, gdzie można na chwilę uciec.
dobre, bo trójmiejskie, ahoj!

środa, 16 lipca 2014

burgery jaglano marchewkowe

teraz niemal każdy lokal musi mieć w swoim menu burgera, taka moda. nie wiem czy każdy bloger też musi mieć, ale jaglane burgery w wersji piknikowej, składane naprędce na trawie w środku miasta, są pyszne. słodka marchewka, słona feta, pietruszka, obowiązkowa sałata i świeży ogórek. i ostry sos żeby było bardziej wyraziście.
kotlety marchwiowo jaglane
do burgerów, ale nie tylko

4 marchewki
3/4 szkl. kaszy jaglanej (suchej)
natka pietruszki
1 jajko
1 mała cebula lub pół dużej
1 ząbek czosnku
garstka ziaren słonecznika (opcjonalnie)
olej do smażenia
przyprawy: ostra papryczka, suszone pomidorki, sól, pieprz

kaszę jaglaną przelewam zimną wodą (żeby pozbyć się tej specyficznej goryczki) i gotuję w niepełnych 2 szklankach wody (wrzucam ją do wrzątku). kasza powinna po około 10 - 15 minutach wchłonąć cała wodę i być już miękka. w międzyczasie marchewkę ścieram na tarce (pół na pół na drobnych i grubych oczkach), dodaję posiekaną cebulę i wyciśnięty czosnek, jajko, natkę pietruszki, przyprawy (powinno być dużo ostrego, bo sama kasza i marchewka są dosyć mdłe) i opcjonalnie ziarna słonecznika, jeśli lubimy by nam chrupało. całość mieszam z ciepłą kaszą, jeśli ciasto nie jest wystarczająco gęste dosypuję płatki owsiane. formuję kotlety (do burgerów powinny mieć wielkość bułki, ale do zjadania osobno mogą być zdecydowanie mniejsze), spłaszczam lekko i smażę na rozgrzanej patelni z obu stron aż lekko się zrumienią.

aby złożyć burgera potrzebne są:
2 jaglano marchewkowe kotlety
2 bułki
kawałek fety
pół awokado
warzywa: sałata, natka pietruszki, ogórek
i sos - może być na bazie jogurtu i czosnku, może być musztardowy
piknikowa skrzynka z morską kieszonką to ulubiony Drewnolot. piki do burgerów i kolorowe słomki zapewniają Cudowianki, a deska gruszka to Fandoo. czyli same ładne rzeczy!

niedziela, 1 września 2013

#ilovegdn, śniadanie na targu

uwielbiam Gdańsk, bo to miasto, które nieustannie daje mi szansę na spełnianie marzeń. tych kulinarnych, oprószonych szczęściem i cukrem pudrem też. ostatnio moja kuchnia zamieniła się w małą manufakturę ciast i ciasteczek, piekarnik buchał ciepłem, było na słodko i na słono.
wszystko za sprawą Trójmiejskiej solniczki, która miała zaszczyt przygotować śniadanie w czasie wydarzenia 'Targ o Węglowy' organizowanego przez Instytut Kultury Miejskiej. wielka to była przyjemność i mimo tremy, nieprzespanej nocy, zabiegania i zmęczenia - było warto!
Targ Węglowy wygląda pięknie. są leżaki, drewniane kubiki, dużo książek. można zabrać znajomych i posiedzieć na trawie w środku miasta. czas jest do 4 września!
była tarta limonkowa, chocolate fudge cake z kremem i owocami, herbaciana babka z cytryną, babeczki z limonką i truskawkami, z serem feta i papryką, ze śliwkami i kakao, barrdzo czekoladowe ciasteczka z masłem orzechowym specjalnie dla trójmiejskich blogerów (31 sierpień to Międzynarodowy Dzień Blogerów), ciasteczka lawendowe i drugie napakowane migdałami, białą czekoladą i żurawiną, kruche ciasto z letnimi owocami, focaccia z mozzarellą, ciasto maślankowe, wytrawny chlebek z oliwkami, drożdżowe bułeczki z suszonymi pomidorami i..dużo więcej!
a na śniadanie po śniadaniu pyszna kawa i bagietki od Mitte.
wielkie podziękowania dla Instytutu Kultury Miejskiej i Miasta Gdańsk za możliwość przygotowania śniadania. dziękuję wszystkim bliższym i dalszym i tym zupełnie nieznajomym, którzy postanowili do nas przyjść choć na chwilę. dziękuję Kasi i Ani, dziękuję kochanej Adze. dziękuję Asi z Foodlove, że chciało jej się wstać o 6 rano, by przyjechać do nas z garścią przypinek i pysznych planów. 

PIĘKNY DZIEŃ, I ♥ Gdańsk!

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

taki piękny dzień - Restaurant Day

jedna z gdańskich ulic była wczoraj bardzo słodka. w ramach Restaurant Day - jednodniowych  restauracji powstających na całym świecie, które otworzyć może każdy, otwarta została piękna cukiernia tuż przy Flisak'76. były słodkie, tarty, babeczki, rabarbar i limonka i maliny. uśmiechnięte dziewczyny ze Sweetie Pie zamieniały monety na talerzyki doprawionych cukrem smakołyków.
gdyby nie ograniczona pojemność brzucha - chciałoby się spróbować absolutnie wszystkiego. trzeba było jednak poskromić swoje łakomstwo i ograniczyć się do dwóch kawałków ciasta. tarta z mascarpone i białą czekoladą była przesłodka, a waniliowy sernik idealnie kremowy. każdy szczegół na stołach dopracowany, urzekające butelki z kwiatami. oj pięknie było!
babeczki z ananasem:
stoły zapełnione w każdym centymetrze:
tarta limonkowa:
babeczki cytrynowo lawendowe:
teraz będę marzyć, by w kolejnej edycji też wziąć udział, a to już za trzy miesiące!:-)
więcej zdjęć: ugotujmy na facebooku

wtorek, 13 sierpnia 2013

trójmiejska solniczka i najpiękniejszy piknik z deszczem i bez

właścicielki Trójmiejskiej solniczki: Asieja i Kasia, fot. jakmalowany.pl

przez ostatni tydzień potykałam się o kartony rozstawione po całym pokoju, zapisywałam listę rzeczy koniecznie do zrobienia, czekałam na kuriera, planowałam, knułam, układałam. bałagan był równie wielki jak radość na nadchodzący weekend. i jak na złość - 10 sierpnia padał deszcz, choć na wszelkie możliwe sposoby próbowałam go zaklinać, by nie spadł. była panika, była pochmurna mina na buzi - idealnie pasująca do chmurnego nieba. wszystko po to, by po dwóch godzinach być już w gdańskiej kawiarni Pies i Róża i w pośpiechu ustawiać stoliki i doniczki ziół na parapecie.
ale od początku: najpierw pomyślałam o okołokulinarnych spotkaniach trójmiejskich blogerek, później podzieliłam się tym pomysłem z Kasią, a jeszcze później powstała Trójmiejska solniczka. wymarzyłyśmy sobie wiele pysznych spotkań. na początek: piknik. i jak postanowiłyśmy tak zrobiłyśmy. choć w nieco odwróconej kolejności, bo najpierw zrealizowany został plan B, by dzień później już siedzieć na gdańskiej trawie i pić ziołową lemoniadę z planu A.
dużo kolorów od ScandiLoft i Marwit, fot. jakmalowany.pl

sobotnie spotkanie było planem B na deszcz, który to plan z uśmiechem na buziach uczestniczek realizował się w gdańskiej kawiarnio galerii. miałam wielką tremę i nie do końca potrafiłam to ukryć, ale tak to jest gdy chce się, by wszystko było perfekcyjnie i gdy wkłada się w to całe serce. chyba się udało. ani przez chwilę nie udawałyśmy, że pogoda nie pokrzyżowała nam planów, ale wybrnęłyśmy z tej deszczowej kałuży, w dodatku nie mając przy sobie ani parasola ani kaloszy!
cytrynowa lemoniada z melisą/miętą od Baziółki

miałyśmy papierowe talerzyki, kubki i drewniane widelce - jak na piknik przystało. miałyśmy całą skrzynkę prezentów i jeszcze więcej dobrego jedzenia, które przyniosły trójmiejskie przezdolne blogerki. były focaccie z mozzarellą i bazylią, lawendowe bułeczki z miodem, brownie, sernik z wiśniami i czekoladą, tortille z łososiem, pysznym sosem i słonecznikiem, były babeczki bardzo czekoladowe i jagodowe i brzoskwiniowe i morelowe z cytrynowym kremem, domowe hot dogi, były gofry z cukrem pudrem, arbuzada z imbirem, pizzowe paluchy do odrywania, babeczki wypełnione po brzegi limonkowym kremem i letnimi owocami, ciasteczka. 
lawendowe bułeczki od Ewy z MojeTworyPrzetwory, fot. jakmalowany.pl

było pysznie, że och i ach! a następnego dnia do tego zestawu dołączyło jeszcze cudne ciasto ze śliwkami i brzoskwiniami, babeczki z papryką i fetą i pyszne tortille z serem, salami i bazylią. cytrynowa lemoniada z melisą/mięta i stevią, sernik z borówkami i kwaśśśnymi porzeczkami. nasze brzuchy były bardzo szczęśliwe! a kolory cieszyły oczy.
Asieja gada, prezenty rozdaje, fot. jakmalowany.pl

chcę więcej i chcę częściej - takich radosnych spotkań, przyjaznych ludzi i miejsc i takiej ilości pysznego jedzenia!:-) chcę aby Solniczka się rozwijała i miała coraz więcej sprzymierzeńców i chętnych do działań. my obiecujemy się starać i organizować dla Was i z Wami dużo dobrego i dużo przyjemnego, a Wy obiecajcie nam dużo uśmiechów, dużo wspólnych pomysłów i zaangażowania i od czasu do czasu, gdy poziom cukru niebezpiecznie spada - kilka ciastek!:-)
niedziela na trawie, pyszne jedzenie i planszówki = same przyjemności
 
asiejowy sernik z borówkami i kwaśśśnymi porzeczkami, fot. Magda ze Stoliczku nakryj się
jeszcze więcej kolorowych obrazków: trójmiejska solniczka
prezenty, prezenty.. fot. Natalia z Czym pachnie u Żaków
 
Trójmiejskie blogi i Trójmiejska solniczka, czyli Marysia, Asieja i Monika, fot. jakmalowany.pl
piknikowe kruche ciasto z owocami i morelowe babeczki z kremem, fot. Śliwkowska w kuchni 

udało się, dzięki pomocy serdecznych nam osób. 
dziękuję Kasi, 1/2 Trójmiejskiej solniczki, za znoszenie moich humorków potworków i za wiarę, że się uda. dziękuję Anijakmalowany.pl za towarzyszenie nam z aparatem i piękną fotorelację. dziękuję właścicielce kawiarni Pies i Róża za pozwolenie na bałagan i hałas, poprzestawiane stoliki, zajęcie połowy lokalu i parapetu:-). dziękuję Baziółce za mnóstwo świeżych ziół. za melisę, miętę, pachnący tymianek i zaskakującą trybulę. warto było wstać o 5 nad ranem, by je odebrać, a na drugi dzień rozdać doniczki blogerkom i przygotować pyszną lemoniadę na niedzielny piknik. dziękuję cudownej właścicielce ScandiLoft, której udało się pokolorować deszczowy dzień. mogłyśmy pić przez różowe  słomki, a to prawie jak patrzeć przez różowe okulary. gdy składałam z Agnieszką pudełka w pastelowo różowym kolorze - wiedziałam, że ich zawartość spodoba się  absolutnie wszystkim.
fot. jakmalowany.pl

dziękuję Sekretom Czekolady, bo pomimo 38 stopniowych upałów dotarły do nas cuda i ziarna kakaowca z listem specjalnie do Trójmiejskiej solniczki. dziękuję marce Marwit, której soki umiliły nam chmurne popołudnie i to słoneczne na trawie. jednodniowe marchewkowe i owocuda znikały w mig! jak dobrze, że dotarły do nas na czas! dziękuję KUKBUK za piękne eko torby i notes i za to, że mogłyśmy sprawdzić refleks piknikowych uczestniczek i rozdać im prezenty. dziękuję musli Tak Jak Chcesz, za mieszankę płatków na śniadanie dla każdej z nas i za piękną dużą tubę musli, która stała się konkursową nagrodą. dziękuję BIOWAY za vouchery na pyszne wegetariańskie jedzenie. dziękuję Yogen Fruz za voucher do trójmiejskich jogurciarni. dziękuję Sokom Regionalnym za podarki w postaci trzech dużych soków. dziękuję również Przyprawom Świata Gdynia za pachnące paczuszki przypraw.
 
fot. jakmalowany.pl
fot. jakmalowany.pl

lista obecności: Marysia -  art attack be inspired, Monika - tekstualna i spółka, Kasia, Alicja - wielki apetyt, Paulina - świata smak, Natalia - czym pachnie u Żaków, Tosia - burczy mi w brzuchu, Dusia - dusiowa kuchnia, Paulina - from movie to the kitchen, Monika - kuchenne zabawy, Ewa - moje twory przetwory, Martyna - śliwkowska w kuchni, Śliwka - burczy mi w brzuchu, Asieja, za obiektywem Ania - jak malowany. na drugi dzień dołączyła do nas Magda - stoliczkunakryjsie.wordpress.com.
  
trójmiejskie blogerki - DZIĘKUJĘ, JESTEŚCIE NAJLEPSZE!

środa, 3 października 2012

ciastko z marzeń i (nie)małe zamieszanie z BFG

 
Gdańsk i Elbląg, Elbląg i Gdańsk. tu piszę, układam zgrabne litery w koślawe słowa. zbieram obrazki do pudełka pamięci, a czasem do pudełka mojego cyfrowego aparatu. zapamiętuję albo zapominam. tyle kolorów, aby namalować z nich najładniejszą codzienność. piszę o poranku znad kubka kawy. lub wieczorami mrużąc oczy ze zmęczenia. o kwaśnych jabłkach albo o słodkich ciastkach. o emocjach. odrobina wrażliwości oprószona cynamonem. w mieście, które sobie kiedyś wymarzyłam i w tym, które jest moje od zawsze.

jeśli lubicie ciastko z marzeń i chcielibyście podarować mi swój głos i uśmiech w konkursie na najlepszy blog Gdańska wybierany w ramach Blog Forum Gdańsk 2012, zagłosować można klikając na: ciastko z marzeń 

a to niespodzianka na stronie portalu elbląg24 i artykuł o konkursie: Elblążanka w konkursie na najlepszy blog w Gdańsku
i dużo uścisków nadmorskich w podzięce za wszystko co najmilsze!

wtorek, 2 października 2012

rozuśmiechanie i ciastko cytrynowe

Ktoś powiedział mi, że życie to czasem niezły zakalec. przekonałam się o tym niedawno piekąc ciasto przed południem. mieszając składniki myślałam sobie "nic z tego nie będzie", no i nie wyszło. wyrzuciłam je do kosza. razem z nim trafiły tam chyba wszystkie niedobre emocje i paskudne smutki i złości. i już się na siebie nie złoszczę. smaruję chleb masłem orzechowym, próbuję doprać sukienkę ze śladów czerwonego wina, wypijam syrop na kaszel. do kieszeni czerwonego płaszcza chowam znalezione przypadkiem na chodniku kasztany i dobre słowa, których nie brak i które nigdy przenigdy nie są w nadmiarze. chwilami rozuśmiechanie sięga od sufitu do podłogi naszego żółtego pokoju.
kruche cytrynowe z czekoladą

3 szkl. mąki
1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 jajko
220g miękkiego masła
3/4 szkl. cukru pudru
1 łyżeczka cukru waniliowego
skórka otarta z 1 cytryny
kilka kropel aromatu cytrynowego
sok wyciśnięty z 1/2 cytryny
3 czubate łyżki czekoladowych kropelek do wypieków lub 1/2 tabliczki pokruszonej czekolady
tabliczka mlecznej czekolady

w dużej misce utrzeć mikserem masło z cukrem i cukrem waniliowym, po chwili dodać jajko, sok i skórkę cytrynową oraz kropelki czekoladowe (lub zamiennie pokruszoną czekoladę). mąkę w osobnej misce wymieszać z proszkiem do pieczenia i dodać do masy maślanej. z całości zagnieść ciasto, gdy będzie zbyt lejące - dodać garstkę mąki. schłodzić około 30 minut w lodówce, po tym czasie wałkować na blacie posypanym mąką i wycinać kształty. piec około 12 minut w nagrzanym do 180 stopniu piekarniku. ostudzić. następnie roztopić mleczną czekoladę i polewać nią ciastka - do połowy lub całe lub jak się lubi.
 
trójmiejska plaża ulubiona. na śmiechy, uśmiechy, marznięcie, na słowa lub ich brak. na dzień i na nocne spacery. na piasku w butach miliony okruchów.
ps. ciastka się na szczęście udały. teraz to już dużo rzeczy musi się udać.