Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chilli. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą chilli. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 1 września 2013

Zielona pasta curry


Jeżeli zrobiliście sos miętowy, musicie dobrze oznakować słoiki! Wyglądają prawie identycznie. A wrzucenie sosu miętowego zamiast pasty curry może mieć dziwne skutki... chociaż, istnieje ryzyko, że nie będzie tak źle :)
Pasta jest spolszczona, nie pachnie od niej żadnym tajskim przepychem. Przede wszystkim nie ma w składzie żadnych liści limonki kaffir, galangalu. Ale to ma swoje plusy — kupicie składniki w każdym większym supermarkecie!

Przepis na 3 słoiki po 100ml:
6 strączków zielonego chilli
6 szalotek
4 limonki
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka suszonej trawy cytrynowej (2 łodyżki świeżej)
2 garście świeżych liści kolendry
1 spory kawałek imbiru (około 5 cm)
1/2 łyżeczki sproszkowanego kuminu
4 łyżki sosu rybnego
6 łyżek oleju rzepakowego
Chilli rozkroić i usunąć nasiona. Czosnek, szalotki i imbir obrać. Liście kolendry umyć i osuszyć na czystej ścierce. Zetrzeć skórkę z 2 limonek, ze wszystkich wycisnąć sok. Wszystko wrzucić do miksera.
Dodać pozostałe składniki i zmiksować na rzadką pastę.
Włożyć do słoików, zapasteryzować.

piątek, 16 sierpnia 2013

Chutney z mango (degrengolada XXI wieku)



Żyję w czasach, w których nie muszę się bać. Nie ma wojny, nie ma wojska na ulicach, nie ma politycznych tyranów. Nie tylko nie obawiamy się łapanek i nie musimy przenosić tajnych informacji — nie boimy się też najazdu zbawionych rycerzy, którzy w "imię Chrystusa" gwałcą i palą wioski. I którym odpuszczone są wszystkie grzechy, bo imię Chrystusa zobowiązuje.

piątek, 25 stycznia 2013

Mieszanka dal i chlebek chapati z porem



Ostatnio strasznie, strasznie brakuje mi czasu, bo całe dnie spędzam przy książkach. Jem mieszankę orzechów i popijam kawą. Reszta pozostaje na łasce i niełasce mojej mamy.
Jednak pod wpływem innych blogerek, w ramach "wirtualnej kuchni", udało mi się zrobić coś bardzo pysznego. Zima za oknem, więc czas się rozgrzać!
Dal to indyjskie określenie warzyw strączkowym i potrawy z nich gotowanych. Dal to po prostu zupa, a raczej gulasz ze strączków, przypominająca curry.
A chapati to po prostu chleb. Oryginalnie piecze się go w glinianym piecu tandoor, ale... no chyba nie myślicie, że rozpalam ognisko w salonie :)
No i chlebek jest bezdrozdżowy. Próbowałam go robić wcześniej i, przyznam szczerze, był obrzydliwy. Ale Gordon Ramsay przygotował chlebek na ekranie mojego telewizora i postanowiłam spróbować jeszcze raz. Był świetny!
Dal u innych blogerek: Dobromiły, Maggie, Shinju i Siaśki.

czwartek, 31 maja 2012

Arroz con leche, chocolate y fresas


Czyli ryż z mlekiem, czekoladą i truskawkami. "Arroz con leche" to danie z Meksyku o hiszpańskim rodowodzie. No, cóż, historia Meksyku i, chcąc nie chcąc, jego kuchnia ulegały silnym wpływom hiszpańskim.
Tak naprawdę pudding ryżowy jest takim daniem jak polenta: międzynarodowym!
L. M. Montgomery  w książce "Jane z Lantern Hill" pisała o puddingu ryżowym (przypominam, że to pisarka z Kanady). W kuchni hiszpańskiej jest arroz con leche. Co ciekawe, jest jeszcze indyjska odmiana tej potrawy  nazywająca się kheer.
Do swojego ryżu dodałam sos czekoladowy z cynamonem, bo to (oprócz chilli) najbardziej kojarząca mi się z Meksykiem przyprawa.
Poza tym są też truskawki. A te owoce podobno biją rekordy popularności wśród smakoszy z Ameryki. Klimat pozwala, żeby truskawki dojrzewały w pełnym słońcu przez cały rok. Tam sezon na nie nigdy się nie kończy! Raj na ziemi?

Zobaczcie także arroz... w wersji: Maggie, Kabki, Panny Malwinny, Mirabelki, Lejdi i Shinju.

piątek, 25 maja 2012

Jajecznica z kukurydzą i fasolą



Czerwiec jest zły. Odkąd pamiętam zawsze w czerwcu moja cierpliwość się kończy. Pewnie to przez to, że od października przez 10 miesięcy spędzam czas z setką ludzi, którzy łażą, mówią, krzyczą, wymachują łapami i robią jeszcze inne rzeczy, które są bardzo męczące. Jakby nie mogli spokojnie usiąść na dupach i się nie odzywać.

O, mało tego. Ostatnio, niestety, dotarło do mnie, że ludzie w grupie nie myślą. No, bo rozmawiam z taką jednostką i wszystko jest w porządku. A wystarczą jakieś facebooki, ogłoszenia grupowe, zajęcia i, całkiem normalna osoba staje się nie do zniesienia.  Ale cii... bo się znowu nakręcę.

A teraz słowo o jajecznicy. Zazwyczaj jadłam jajecznicę z pomidorami i szczypiorkiem. Kilka dni temu, kiedy robiłam chilli została mi kukurydza, fasola i pomidory w puszce. Wrzuciłam wszystko, bez ładu i składu. Ot, po prostu, byłam głodna. Wymieszałam i... hmm! To było to!

sobota, 19 maja 2012

Chilli sin carne pod chlebkiem kukurydzianym


Kilka miesięcy temu robiłam chilli con carne pod chlebkiem kukurydzianym. To świetna wariacja, podpatrzona w programie Nigelli Lawson. Naprawdę warto spróbować.
Ponieważ dzisiaj zaroi się na blogach od "czili kon karne" i "czili sin karne" postanowiłam połączyć dziwne kombinacje i przygotowałam: wegetariańskie chilli opatulone ukochanym chlebkiem kukurydzianym.

Więcej, niestety nic nie napiszę, ponieważ jestem pod wpływem kolejnych koncertów juwenaliowych, które odbyły się wczoraj.
Uwaga! W przepisie jest dużo ułamków, nie załamujcie się :)

poniedziałek, 14 maja 2012

Meksykański ryż z kurczakiem



Wskazówka numer jeden: jeżeli chcecie, by ryż był czerwony, to dodajcie więcej pomidorów. Moje były troszeczkę za małe, więc ryż wchłonął cały kolorek. na szczęście smak pozostał i choć danie wygląda niezbyt meksykańsko, ale smakuje jakby tak... jakbym mogła to sobie wyobrażać gdybym była Meksykanką :)
W końcu jest limonka, ostra papryka, czerwona fasola. Czego chcieć więcej? Oprócz koloru, oczywiście

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Pieczarki z cytryną, chilli i pietruszką


Czas "Pieczarkowego tygodnia" (przepisy zbiera Ania) dobiega końca. Miałam tyle pomysłów na pieczarki i planowałam tyle dań. Niestety, wykładowcy też mają sporo pomysłów na mój wolny czas. 
Te pieczarki robiłam kilka tygodni temu, ale zawsze miałam jakieś inne rzeczy do wstawienia. Może to dobrze. Bo czy jest bardziej odpowiedni moment na przepis z pieczarek niż światowy dzień pieczarek (tak, 22 kwietnia)?

Same pieczarki są ostro-kwaśne i dobrze uzupełniają schabowego z ziemniakami. Albo rybę. Albo kotlety. W kilku słowach — są dobre do prawie każdego obiadu.

środa, 28 marca 2012

Kurczak w kokosowej panierce z mango

Spokojnie, już niedługo zmęczę się tym kurczakiem z owocami. Tak naprawdę miałam wielką ochotę na kurczaka w granatach, ale nigdzie nie mogłam znaleźć tych owoców.

Chciałam zrobić jakieś miłe danie na dzień spędzony w całości, tylko i wyłącznie z Najlepszym z mężczyzn. Kiedy mój pierwszy pomysł runął (z braku składników) musiałam szybko wymyślić coś nowego. Niezbyt ciężkiego, bo wiadomo, że to zabija nastrój. Słońce świeci, ptaszki śpiewają i serce roście patrząc na te czasy... Karaiby! Niektórzy twierdzą przecież, że to raj na Ziemi :).
A żeby było bardziej egzotycznie ryż podałam w skorupie orzecha kokosowego. Bardzo ładnie to wyglądało.

wtorek, 27 marca 2012

Kiedy byłam mała: orzeszki w miodzie z chilli


Kiedy byłam mała odkryłam, że słońce świeci na wschodzie rano, na południu w południe, a wieczorem — na zachodzie. Byłam święcie przekonana, że o 24:00 "Gwiazda dnia" oświetla mój pokój (jego okna wychodziły na północ).
Niestety, mama kładła mnie spać po dobranocce. Nigdy, mimo najszczerszych chęci nie wytrzymywałam do dwunastej. I wiem, że zasypiałam przed 24! W pierwszej klasie dostałam  od sąsiada podświetlany budzik
i mogłam do woli sprawdzać godzinę. Najpóźniej zasnęłam wtedy około 22.  A i to stanowiło niemałe wyzwanie :).
O tym, że nigdy nie oślepi mnie blask północnego słońca dowiedziałam się dopiero pod koniec podstawówki, kiedy poszłam z mamą na pasterkę. Szczerze mówiąc, przeżyłam większy szok niż wtedy, gdy dowiedziałam się jak powstają dzieci.

Kiedy byłam mała chodziłam na różnego rodzaju festyny: dni miasta, dni wsi, dni szkoły, festyn z okazji dnia dziecka itd... Zajadałam się wtedy różnymi orzechami. A to w miodzie, a to w karmelu, a to w panierce. Ja jadłam orzechy, panowie pili piwo, a dzieci w wieku przedszkolnym dbały o kondycje  swoich mam: wrzeszczały, uciekały i gubiły się. Nic to! Wszystko można było znieść dla festynowych orzeszków.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...