Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malina. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą malina. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 4 maja 2014

Boskie brownie i rozstanie z blogiem



Rozstanie? Ale tylko na chwilę!
Zajmuję się teraz wyłącznie niemieckim romantyzmem. Praca o Baśniach braci Grimm jest tworzona z zapałem. Niestety, nie wystarczy mi energii na wszystko! Ale! Cały czas piszę różne bzdury, gotuję i staram się robić zdjęcia.
Dlatego w czerwcu wracam do Was z cyckami, penisami i wspaniałym jedzeniem! Przygotujcie się na nową porcję zabawnych tekstów, przekleństw i amatorskich zdjęć.
A może nawet wypróbuję kolejną głupią dietę?
Do zobaczenia za miesiąc!
Na pocieszenie zostawiam obłędnego czekoladowego zakalca! Z malinami :)
Przepis na keksówkę (długość 20 cm):
100 g ciemnej czekolady (u mnie 70%)
150 g drobnego cukru
150 g dwukrotnie przesianej mąki pszennej
100 ml mleka
70 g niesolonego masła
3 jajka (osobno białka i żółtka)
szczypta soli 
duża garść mrożonych malin (można dodać inna owoce jagodowe)
Mąkę wymieszać z cukrem. Masło rozpuścić z czekoladą w kąpieli wodnej, zdjąć z ognia i delikatnie przestudzić.
Białka ubić ze szczyptą soli. Mleko wymieszać z żółtkami.
Połączyć mąkę z czekoladą i mlekiem, następnie delikatnie, drewnianą łyżką połączyć z białkami.
Wylać do keksówki wyłożonej papierem do pieczenia, posypać malinami (lekko je wcisnąć w ciasto), ewentualnie wydłubać czekoladę z garnka i ozdobić ciasto. 
Piec w 190 C przez 30 – 40 minut (albo do suchego badyla).

sobota, 14 września 2013

Pudding chlebowy z koguta



Po Kazimierzu Dolnym krążą legendy... najsłynniejsza z nich i nadająca się na bloga, bo "kulinarna" to ta o kogucie:
W Kazimierzu, w czasach dzikich i rozhasanych pogan, uwił sobie gniazdko najprawdziwszy Lucyfer. Były to czasy na długo przez chrześcijaństwem, dlatego w Kazimierzu nie było jeszcze klasztorów, kościołów i innych takich Bożych luksusów.
Lucuś grasował, a że nie miał przy boku żadnej diablicy, zajmował się tym, czym zajmuje się cała kulinarna blogosfera — jadł. Najczęściej kotlety schabowe z mięsa prawiczków i shake'i składające się z mleka młodych matek oraz krwi miesięcznej dziewic. A ponieważ na dłuższą metę to wszystko stało się dla Lucka dość obrzydliwe, topił swoje smutki w wódce. I tak żył sobie znudzony aż do nadejścia chrześcijaństwa.
Pewnego dnia, wracając z knajpy poczuł, że musi coś zjeść. Wszystkie drzwi do chat zaryglowane, okna ciemne, zwierzęta... wszystkie pozamykane, poza jednym z kogutów. Wyszedł sobie taki kogut na nocny drift po wsi i szukał wrażeń. Lucjan szybko dostrzegł tłuściutkiego kuraka i pożarł razem z piórami i wszytskimi wnętrznościami.
I odtąd mogły odetchnąć dziewice, bo diabeł jadł już tylko koguty. A, że miał skłonności do życia na krawędzi... w ciągu dwóch miesięcy zjadł wszystkie koguty w Kazimierzu. No, prawie, bo ostał się tylko jeden, najsprytniejszy i najstarszy (ale dalej tłusty i szczęśliwy!)
Schował się ostatni biedaczek tak dobrze, że diabeł nie mógł go schwytać. Krążyli sobie po Kazimierzu kilka miesięcy, rozwalając się po wsi. Ludzie już dawno wyczuli, że diabła trzeba się pozbyć, więc pewnego dnia wspięli się na Wietrzną Górę, gdzie Lucyfer miał kryjówkę i zalali przytulne diabelskie mieszkanko święconą wodą.
Cóż, Lucek musiał się wyprowadzić w trybie ekspresowym, a ostatniego koguta znalazłam ja. I zrobiłam z niego pudding.

Składniki na 4 porcje:
1 niezbyt duży, maślany kogut*
2 jajka
2 łyżki miękkiego masła
2 łyżki zmrożonego masła, startego na wiórki 
3/4 szklanki pełnotłustego mleka
3 łyżki cukru pudru
garść borówek amerykańskich
garść malin
Koguta przekroić na pół (jeżeli działamy z chałką — pokroić na pajdy). Owoce umyć i dokładnie wysuszyć.
2 łyżki masła rozpuścić i odstawić na chwilę, żeby ostygło. Pędzelkiem nabrać trochę masła i wysmarować wnętrze naczynia żaroodpornego (średnica 20cm).
Cukier, jajka, resztę rozpuszczonego masła i mleko wymieszać razem w dużej misce.
Naczynie wyłożyć połową kogucika (jeżeli chałka to przykrywamy dno). Po kromkach rozsypać połowę maślanych wiórek, rozłożyć owoce. 
Zalać połową masy jajecznej. Rozłożyć drugą warstwę pieczywa i zalać resztą. Zostawić na noc pod przykryciem.
Rano rozgrzać piekarnik do 180 C (z termoobiegiem) i piec pudding przez 20–25 minut.
* Koguta można zastąpić chałką.

A sam Kazimierz? Polecam. Na intensywny weekend albo na kilka dni bezwzględnego i nieskalanego pracą leniuchowania.

czwartek, 29 sierpnia 2013

Konfitura malinowa


Ostatnio na blogu zrobiło się strasznie kokosowo. Chyba już czas na coś zupełnie innego... no, może nie aż tak, bo dalej zostajemy w temacie "domowego wyrobu"!
Konfitura malinowa, którą koniecznie musicie zrobić. a jeżeli nie zrobicie, to pożałujecie! Bo zimą zatęsknicie za latem, malinami i spadnie na Was klątwa hemoroidów.
Więc zróbcie, jeżeli nie chcecie mieć żylaków w tyłku.
Przepis na 500ml:
500g malin
4 łyżki cukru*
1/3 szklanki wody
Maliny dokładnie oczyścić z robaczków, wybrać dojrzałe i niezepsute. Opłukać owoce, delikatnie odsączyć.
Wsypać je do garnka, zasypać cukrem, trochę ugnieść i zostawić na noc. Rano dodać wodę, zagotować i szybko zestawić z ognia.
Poczekać chwilę aż ostygnie, zagotować jeszcze raz i gotować przez 20–30 minut często mieszając. Spróbować — jeżeli nie jest wystarczająco słodka dosłodzić i dokładnie wymieszać.
Po tym czasie sprawdzić konsystencję: jeżeli jest odrobinę bardziej gęsta niż syrop...konfitura jest gotowa.
Wrzucić do umytych słoików i pasteryzować.
* Tylko 4 łyżki jeżeli maliny są słodkie. Jeżeli wykrzywiają mordkę — włóżcie co najmniej 6.

Zapasy na zimę - I edycja 2013

piątek, 19 lipca 2013

Błyskawiczna owsianka bez gotowania


Nie regulujcie odbiorników!
Owsianka jest standardową potrawą blogów śniadaniowych, wiem. Nie ulegajcie pozorom, dalej jesteście na "Jedz mnie!"
Dzisiaj będzie przepis orientacyjny, na owsiankę, którą mogłabym jeść każdego dnia. Od 2 lat mi się nie znudziła! W robieniu owsianki w trzy minuty (ciepłej owsianki!) doszłam do perfekcji, więc podzielę się z wami najtajniejszymi tajnikami mojej kuchni.
Od jutra nie zrobicie już innego śniadania.
Przepis na porcję:
1/2 szklanki płatków owsianych
200 g serka wiejskiego (granulowanego)
coś do dosłodzenia (cukier, miód, syrop daktylowy)
owoce (tu: maliny morele)
posiekane orzechy, czekolada
Płatki owsiane wsypać do miski, zalać gorącą wodą i odstawić na 3 minuty (w przypadku wybitnie niebłyskawicznych 5 minut i więcej wody). Jeżeli słodzimy cukrem, sypiemy teraz.
W tym czasie umyć i pokroić owoce, kilka odstawić do dekoracji.
Kiedy wody będzie zbyt dużo, można odcedzić płatki na sitku.
Płatki wymieszać z serkiem (jeżeli słodzimy miodem albo syropem, robimy to teraz) i z owocami.
Rozłożyć pozostałe owoce, orzechy i czekoladę.

Trwa mój dzień bez komputera. Serio, ustawiłam przepis wczoraj, a dzisiaj rozkoszuje się brakiem skrzynki mailowej.
Szau, trzymajcie kciuki!


I, właśnie zauważyłam, że trwa akcja "Dobra owsianka nie jest zła". Święta racja. 

poniedziałek, 17 września 2012

Bez pieczenia: ciasto jogurtowe z owocami



Ostatnio cały czas się śpieszę, stresuję i choruję. Tak, dzisiaj zachorowałam i nie mogę nic przełknąć. Mam nadzieję, że ten stan będzie trwał tylko do jutra.
I właśnie dlatego wstawiam przepis na banalnie proste ciasto owocowe, które robi mnóstwo osób. Ja też je robiłam, ale dwa miesiące temu i przepis czekał na lepsze czasy.
Jest genialny w swojej prostocie i... nie trzeba włączać piekarnika. Ciasto i dużo więcej, bo jest to też przepis na ciut zdrowszą i mniej kaloryczną panna cottę.
Ciasto na herbatnikach z jogurtową panna cottą i owocami! Kolejne z serii "bez pieczenia" (poprzednio była szarlotka).
Ja wracam do moich kleików i książek, a Wam zostawiam zimne ciasto. Lodowate jak mój nastrój. Pa!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Malinowy i słodki. Jak zawsze bez cukru.


Zaczynam mieć kompletnego świra na punkcie bezcukrowego słodzenia. W krótkim czasie zrobiłam już ciastka bez cukru, lodysok „Kubuś”. A teraz przyszedł czas na koktajl!
Rzadko dodaję jakichkolwiek słodzików czy cukru do napoi mlecznych, a piję je dość często. Zazwyczaj mieszałam owoce z bananem, ale tym razem z jogurtem zmiksowałam daktyle i maliny. Wyszło piorunująco.
Oczywiście, wcześniej robiłam już wersję bananowo-malinową, ale... ta jest o wiele bardziej godna uwagi. Choćby po to, by spróbować jak sprawdza się kolejny owoc, którym można słodzić :)
Jeszcze jedna informacja. W Lidlu pojawił się jogurt ekologiczny. Jest w cenie zwykłego jogurtu i smakuje bardzo dobrze. Nie wiem czy to ze względu na ekologiczność, czy większą zawartość tłuszczu (zazwyczaj wybierałam jogurty do 1,5%). Ale co z tego? Jest godny polecenia i mam wielką nadzieję, że mogę wierzyć producentom.

Składniki na porcję:
150g jogurtu naturalnego
1/4 szklanki mleka
kilka daktyli (mnie wystarczyły 4)
maliny, ile chcecie
Mleko podgrzać (ale nie gotować) i zalać nim daktyle. Poczekać 10 minut aż daktyle będą miękkie.
Po tym czasie wymieszać razem z pozostałymi składnikami i dokładnie zmiksować.
Jeżeli jest zbyt gęsty uzupełnić mlekiem, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji.
Koktajl dobrze smakuje z dodatkiem świeżej mięty, której akurat nie miałam pod ręką, ale jakbym miała, to przysięgam, że bym wrzuciła! 


A już w tym tygodniu: zamiennik cukru, który kosztuje 2 złote. A w 100g ma 90 kcal.
Czy muszę dodawać, że jest zdrowy?
W malinowym raju

piątek, 6 lipca 2012

Bananowo-malinowa kawka


Na start można zrobić sobie kawę z mlekiem i zjeść banana.
Ale rok temu znalazłam lepszy sposób: mleko miksuję z bananem i kawą. Wstawiam do lodówki i rano mam pyszny, śniadaniowy i zimny (!) koktajl.
A teraz postanowiłam wzbogacić kawę o maliny. Jest świetna! Podejrzewam, że nie rozstanę się z nią tak szybko ;)
Składniki na szklankę:
1/2 dużego banana
150ml mleka
1 łyżeczka rozpuszczalnej kawy
garstka malin
ewentualnie miód do smaku
Banana przeciąć na kilka części, zmiksować razem z pozostałymi składnikami.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...