Po skonstruowaniu falbaniastej choinki poszłam za ciosem i zliftingowalam IKEA-owskie lampy.
Dostały nowe ubranka a właściwie sukienki i teraz jest mi z nimi lepiej :)
Trafiła mi się wyjątkowa surówka na te abażury, jakaś poszwa z kołdry za 2 zł .
Cudny kolor, miękka w dotyku , delikatna .......
Niestety szybko znikała spod nożyc.
Oczywiście nie mogło zabraknąć francuskiej grafiki.
A do lamp trafiła się nie lada gratka w zaprzyjaźnionym składziku , stare książki , nadgryzione zębem czasu , w lnianych okładkach, po prostu moje perełki.
A satysfakcja tym większa że nie jest to tylko pusty element dekoracyjny ale odrobina Polskiej klasyki autorstwa B.Prusa .