Jak upłynął Wam luty? Ja powiem szczerze, że mój był bardzo średni. Tak, nie będę oszukiwać, że było cudownie, bo nie było. Z otwartością jednak patrzę na marzec, bo szykuje się parę fajnych okazji do ciekawego spędzenia czasu. Niedługo jadę do Warszawy (o losie, w końcu!), mam zamiar poszlajać się po sklepach, spotkać się ze znajomymi, zabrać ze sobą Kubę i trochę pozwiedzać.
Pod koniec miesiąca wypada też siódma rocznica naszego bycia razem. Tak, siódma. Yhym, nie pomyliłam się pisząc ;) Szmat czasu razem, więc mam nadzieję, uda nam się poświętować.
Ostatniego dnia miesiąca wsiadam w samolot i znów wybieram się do rodziców do Norwegii. Już nie mogę się doczekać i odliczam dni do wyjazdu.
Widzicie? Jednak luty nie mógł być zbyt przyjemny, skoro pożegnałam go bez zbędnych emocji. Nie wiem, cieszę się, że tak szybko się skończył. Nie mogę doczekać się wiosny i tego, żeby móc włożyć na dno szafy te grube kurtki i zamienić je na coś lżejszego.
Mimo wszystko, jak co miesiąc, pora na ulubieńców. Czego najlepiej się mi używało?
The Body Shop, Tea Tree Pore Minimiser
Przypomniałam sobie o tej bazie jakiś czas temu. Co prawda, jest to też kosmetyk, który powinno używać się codziennie, w celu trwałego zminimalizowania porów, ale wiecie, jak to jest. Ja używam jej, jako bazy pod makijaż. Znakomicie się w tej roli sprawdza. Wystarcza tylko odrobina, a pory są niewidoczne. Makijaż lepiej się trzyma i dłużej wygląda dobrze. Poza tym, ma fajne właściwości nawilżające i co więcej, delikatnie odświeża skórę. Niezwykle dobrze mi się jej używa, gdy temperatura na dworze rośnie. Jest lekka i nigdy nie narobiła mi żadnej szkody.
Yves Saint Laurent, Le teint touche eclat
Podkładowy strzał w dziesiątkę. Na pewno niedługo pojawi się jego recenzja, ponieważ nie żałuję nawet złotówki z kwoty, którą na niego wydałam. Tani nie był, ale zdecydowanie z ceną przyszła jakość. Świetnie wygląda na twarzy, daje średnie krycie i pozostawia cerę pełną blasku. Wygląda bardzo naturalnie i świetliście. Nie wysusza, wręcz nawilża. Marzenie, po prostu marzenie. I do tego pięknie pachnie. Mam mieszaną cerę i u mnie trzyma się cały dzień.
Boscia, Balancing Facial Tonic
Marzę o tym, żeby Boscia weszła do polskiej Sephory. Naprawdę o tym marzę. Nie musiałabym się wtedy gimnastykować, żeby sprowadzać sobie te kosmetyki ze Stanów. Generalnie, tonik jest idealny. To świetna pozycja dla osób, które oczekują od tego kosmetyku nawilżenia, odświeżenia i przywrócenia równowagi po oczyszczaniu. Dla mnie ideał. Pięknie pachnie lawendą i ma wygodną formę spray'u.
Bourjois, Silk Edition Compact Powder
Kupiłam go podczas promocji w Super-Pharmie i nie żałuję swojego zakupu "w ciemno". Świetnie mi się sprawdza i naprawdę się polubiliśmy. Dobrze utrwala makijaż, nie jest zbyt obciążający i do tego ma wygodne opakowanie, które z łatwością można zapakować do torebki W środku jest też lusterko, które przydaje się w terenie.
MAC, Harmony
Zapomniałam już o tym, że go lubiłam. Dlatego warto było sobie o nim przypomnieć. Poszedł w odstawkę, w momencie, gdy kupiłam sobie paletkę do konturowania Anastasia Beverly Hills. Jednak niedawno znowu zaczęłam go używać i naprawdę go lubię. Dobrze sprawdza się, jako bronzer, ale lubię też używać, jak cień na całą powiekę.
Etre Belle, Lash-Xpress & Hyaluronic Mascara
Polubiłam się z nią dość mocno i tylko dla niej zamówiłam ShinyBoxa. Agwer kiedyś pomalowała mi nią rzęsy i przepadłam. Co prawda, nie znalazłam jeszcze w życiu ideału, który by mi się nie odbijał na dolnej powiece, czy nie kruszyłby się chociaż minimalnie w ciągu dnia i tak jest tym razem, ale wybaczam jej to, bo robi to dosłownie minimalnie. Jestem zadowolona z silikonowej szczoteczki, która pięknie rozczesuje rzęsy.
Shiseido, Perfectiong Stick Concealer
Nowość w ofercie Shiseido i bardzo się ze sobą zaprzyjaźniliśmy. Nie używam go pod oczy, chociaż zdarza mi się, że odrobina tego kosmetyku czasem powędruje w miejsca największych zasinień. Częściej jednak ląduje w miejscach, w których wyskoczyły mi niespodzianki, a ja chciałabym się ich pozbyć. Podoba mi się jego formuła. Jest kryjący, ale dobrze wygląda na skórze.
Shiseido, Veiled Rouge, nr 405
Kolejna nowość od Shiseido, a ja kolejny raz jestem zachwycona ich pomadkami. Tym razem, są to masełka do ust, które dają przepiękny kolor i nawilżają usta. Trochę spoileruję mówiąc o niej w ulubieńcach, bo niedługo opublikuję jej recenzję, ale cóż. Takie życie. Mogę Wam powiedzieć, że skradła moje serce.
EOS
Jajeczka Eos są fajne. Naprawdę fajne. Co prawda, nie nazwałabym ich przełomowymi, ale uważam je za dobre pomadki ochronne. Może trochę przesadzona jest ich cena, ale ja swoje kupowałam w Norwegii i właściwie "wrzucałam" je do koszyka tacie, więc udawałam, że nie wiem skąd one się tam wzięły. Ładnie pachną, mają słodkie smaki, dostatecznie chronią usta i pozostawiają matowy film. Uważam, że w związku z tym nadadzą się też dla mężczyzn.
Lena Dunham, Nie taka dziewczyna
W końcu udało mi się dorwać tę książkę. Długo czaiłam się na książkę Leny, zwłaszcza dlatego, że jestem sporą fanką serialu Girls. Na razie jestem w połowie, ale wybaczcie - przemawia przeze mnie zachwyt. To obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którzy lubią Lenę i serial. Do innych może jednak nie przemówić. Poza tym, duży plus za wykonanie książki. Okraszona jest ładnymi ilustracjami.
Na koniec jeszcze moja ulubiona herbata, czyli Pukka. Jest to mój regularny zakup podczas każdego z pobytów u rodziców. Jak będę niedługo u nich ponownie, to na pewno zaopatrzę się w kolejne opakowanie. To dość droga herbata. Jedno opakowanie kosztuje ponad 20zł i nie jest łatwo ją dostać w Polsce. Mimo wszystko jest przepyszna. Znakomicie wygląda, nie oszukujmy się. Jest wygodnie zapakowana, więc można ją zabrać dosłownie wszędzie.
Moje dotychczasowe wybory, to herbata na dobry poranek i na noc. I powiem szczerze, że lepiej trafić nie mogłam. Poza tym, polecam ją Wam serdecznie, bo ona nie tylko ładnie pachnie, ale też w rzeczywistości dobrze smakuje.
Oczywiście ulubieńcem był też serial House of Cards, który miałam sobie stopniowo dawkować, ale się nie udało i dość szybko obejrzałam wszystkie odcinki trzeciego sezonu. Nie czekałam na napisy, znam angielski dobrze, więc nie było to dla mnie problemem, ale powiem szczerze, że nawet wolę tak oglądać, bo wtedy naprawdę skupiam się na głosie aktora i na tym, jak zagrał. A Kevin zagrał (kolejny raz) fenomenalnie. Jaram się nim, (jako prezydentem). :)
A jak luty minął Wam? Było miło?
Jacy są Wasi ulubieńcy? Wpadło Wam coś w oko?
Znam tylko eos i bardzo lubię :)
ReplyDeleteTusz z SB moja siostra miała i również chwaliła. Zainteresowały mnie herbaty i poszukam ich u siebie - ciekawe czy znajdę ? :)
ReplyDeleteMoże być ciężko, bo nie są dostępne wszędzie, ale kto wie ;)
DeleteSprawdzałam z ciekawości i mogę ją kupić u siebie przez sklep online :)
DeleteEOS uwielbiam równie tak samo :D
ReplyDeleteU mnie luty minął podobnie i cieszę się, że już mam go za sobą ;) Też chcę przeczytać książkę Leny, a Pukka wybitnie mi nie smakuje. Za dużo dodają lukrecji. Chyba muszę spróbować bazy The Body Shop.
ReplyDeleteHeh, widzisz, zależy od osoby ;) Mnie osobiście wyjątkowo smakują. Ta poranna nie ma w sobie w ogóle lukrecji.
DeleteA bazę polecam! ;)
Ta herbatka ciekawa ładna szata graficzna
ReplyDeleteJest to jedna z rzeczy, które mnie w nich zachwycają.
DeleteUwielbiam serial Girls <3 :) Luty to był dla mnie koszmar. Gnębiło mnie okropne zapalenie zatok i gorączkowanie przez 5 dni, a później nie było lepiej, bo męczyłam się z magisterką...
ReplyDeleteWiosno przyjdź!
Ja też! ;)
DeleteTrochę w lutym pochorowałam, ale na szczęście nie było nic poważnego. Nie zazdroszczę zapalenia zatok, bo niefajnie :)
Same perełki :) Najbardziej zainteresował mnie podkład YSL, pomadka Shiseido oraz tonik Boscia, ale szczerze mówiąc wszystko chętnie bym Ci podkradła :) Herbatki Pukka uwielbiam choć nie wszystkie, np. Morning Time jak dla mnie jest okropna w smaku (wybacz;)), Night Time nie miałam, ale bardzo lubię wersje Cleanse, Detox, Refresh i Three Fennel :)
ReplyDeleteTonik jest przegenialny. Naprawdę, jest niesamowity i mam ochotę wykupić wszystko z Boscia! Szkoda tylko, że trzeba to ściągać ze Stanów :/
DeleteRozumiem, mnie ta poranna odpowiada :) Teraz mam ochotę spróbować tego Detoxu, o którym wspominasz i Love ;)
Myślę, że każdy ma już dość zimy i czeka na wiosnę, pastelowe i jaskrawe kolory w makijażu oraz na pazurkach :))
ReplyDeleteMój Mąż wręcz się przyssał do komputera i namiętnie ogląda House of Cards. Ja póki co kupiłam książkę.
ReplyDeleteMnie nie było przez cały weekend :) Ale bardzo dobrze się bawiłam :)
Deletemi luty upłynął dość intensywnie, ale nie było tragicznie;) jakoś poleciało;) Gratuluję 7 rocznicy- faktycznie kawał czasu;) ale za to macie co świętować ;D Bravo:)
ReplyDeleteNo jest co świętować, nie powiem ;) Dziękuję :)
Deletebardzo ciekawe kosmetyki, ale znam tylko eos :) życzę Ci wspaniałego marca, oby wynagrodził kiepski luty.
ReplyDeletei gratuluję stażu z facetem, ja ze swoim w maju będę miała 8 rocznicę. strasznie szybko te lata zleciały...
Ojej, to też całkiem ładnie ;) Gratuluję! ;) I dziękuję.
DeleteEOS to mój ulubieniec <3
ReplyDeleteO proszę, z całej gromadki znałam tylko jeden kosmetyk. ;)
ReplyDeleteNo to koniecznie musisz poznać więcej :)
DeleteŚwietni ulubieńcy a herbatę i książkę muszę poszukać :)
ReplyDeleteMoja przygoda z Pukka dopiero się zaczyna, ale Three Fennel bardzo mi smakuje :)
ReplyDeleteNie jestem przekonana, bo koper włoski kojarzy mi się z herbatkami dla niemowląt, ale być może się skuszę :)
DeletePiję tę herbatę właśnie z uwagi na to, że jestem w ciąży :D Niemniej jednak warto ją wypróbować.
Deletemarzą mi się herbatki pukka :)
ReplyDeleteNo i co spojlerujesz?! Ja dopiero pierwszy zeson ogladam i juz wiem ze bedzie prezydentem? Dzieki :( dzieki nie :(
ReplyDelete:*
Ej no sorry :D Przecież to, że Frank będzie prezydentem wiadomo od samego początku :D
DeleteW każdym razie, patrz jaka byłam miła i nic nie zaspoilerowałam z trzeciego sezonu ;)
U mnie luty był fajny, choć męczący? Ulubieniec? hm.. krem arkana, niebawem o nim napiszę:)
ReplyDeleteJestem bardzo ciekawa tego podkładu YSL, muszę wziąć próbkę przy kolejnej wizycie w Sephorze, bo już jakiś czas o nim myślę:)
ReplyDeletePolecam, ja też wcześniej wzięłam próbkę w Douglasie, bo jednak bym utopiła pieniądze myśląc, że najjaśniejszy z kolorów jest dla mnie. Okazało się, że jest aż za jasny. Także polecam :)
DeleteCiekawi ulubieńcy:)
ReplyDeleteMiałam wielką ochotę na ten puder Bourjois jak tylko wchodził na rynek, później o nim zapomniałam, ale teraz znowu mi przypomniałaś. ;) Jak mówisz, że taki świetny to pewnie się skuszę. :D
ReplyDeleteZajrzyj do mnie jeśli chcesz. :)
http://maly-swiat-kolorowki.blogspot.com/
ja też się teraz Bourjous pudruje albo Clinique jak mam cięższe dni... a Pukke piję właśnie :P
ReplyDeleteEos to również i mój ulubieniec, jak raz posmaruje usta, to chce się ciągle. :)
ReplyDeleteinteresujące kosmetyki ;)
ReplyDeleteco powiesz na wspólną obserwację? ;)
http://xblueberrysfashionx.blogspot.com
Ja w tym miesiącu pokochałam masło shea z L'occitane :) Rewelacyjne na zime :)
ReplyDeleteTen luty to chyba u każdego był do bani, całe szczęście, że mamy go już za sobą :)
ReplyDeleteSpośród Twoich ulubieńców wpadł mi w oko puder Bourjois, właśnie wykańczam wersję Healthy Balance i mam ochotę na coś nowego, może postawię właśnie na ten :)
usiłowałam już jakiś czas temu obejrzeć girls i nie dałam rady niestety:/
ReplyDeleteJa to bym się tej herbatki napiła!
ReplyDeleteMnie bardzo zaciekawił podkład :-)
ReplyDelete