Showing posts with label matsuri. Show all posts
Showing posts with label matsuri. Show all posts

Monday, June 17, 2019

Przez przypadek widziałam ambasadora!

Tydzień zakręcony jak świński ogonek!
Busy week last week!





Mąż wrócił z weekendu na koniach i we wtorek poszedł na zwolnienie, jaki wirus żołądkowy. (gdyby ktoś się zastanawiał, dlaczego Robert siedzi na małym koniku - to hucuł, część ekipy jechała na dużych koniach, a część na hucułach, co jest bardziej historycznie poprawne jeśli mówimy o wczesnym Średniowieczu)
Husband came back from the weekend on horseback and went on sick leave, some mild stomach virus. (if you wonder why Robert is sitting on a small horse - it's a Hucul, some people from the group rode big horses and some the Huculs, which is closer to the historic accuracy if we think about early Middle Ages)








Dodatkowo upały - nie, nie, ja nie narzekam!!! Uwielbiam z całego serca, co nie znaczy, że nie umieram z gorąca tak jak wszyscy. Umieram, chociaż z błogim uśmiechem na ustach! *^0^*
 Also - the hot weather. No, I don't complain!!! I love the heat the most which doesn't mean I suffer like everyone else. I do, but with a blissful smile on my face! *^0^*




Niewiele twórczego w zeszłym tygodniu robiłam - głównie malowanie i czytanie książek, nawet gotowanie odłożyłam na kiedy indziej (mąż ugotował nam wielki gar żuru i tak go jemy od kilku dni, na przemian z arbuzem i truskawkami ^^). Trochę szyłam czerwoną sukienkę, ale nie dało się długo wysiedzieć przy maszynie, a w szczególności stać przy gorącym żelazku, a prasowanie w trakcie szycia nieodzowne. Niedużo mi już zostało, planuję skończyć tę kieckę na naszą rocznicę ślubu, która wypada w tym tygodniu. ^^*~~ Dodatkowo zaplanowałam szycie kilku rzeczy na wakacje i przez jakiś czas się miotałam, w co najpierw ręce włożyć - w te projekty wyjazdowe czy w aktualne pomysły, a może podokańczać pomysły zaczęte i zawieszone w próżni? Osiołkowi w żłoby dano... Cóż mi pozostało, pokrzepić się arbuzową lemoniadą, rozpisać na kartce plan działania i działać po kolei! *^o^*
I didn't do much creative stuff last week - I mainly painted and read books, I even skipped cooking, Robert made a huge pot of żurek soup and we kept eating it in between watermelon and strawberries  ^^. I kept working on the red dress but I couldn't stay long at the sewing machine, and with a hot iron in hand to be precise, and as you know ironing is an essential part of sewing. I don't have much to do on that dress, I hope to finish it tomorrow just in time for our wedding anniversary this week. ^^*~~ Additionally, I planed some holiday sewing and I didn't know what to start and what to work on - holiday projects or current ideas, or maybe I should finish what I already started?... Well, the only solution is to drink some watermelon lemonade, make a list and follow it one by one! *^o^*




W sobotę poszliśmy na Festiwal Kultury Japońskiej w Służewieckim Domu Kultury - od razu przyznam, że nie spędziliśmy tam za dużo czasu. Najpierw wyruszyliśmy na poszukiwanie wachlarza dla Roberta (bo nie wziął z domu...) ku stoisku JAL-a. Tam okazało się, że pan już rozdał wszystkie darmowe wachlarze i został mu jeden jedyny, który sam się wachlował. Zaczęliśmy rozmawiać o wyższości samolotów i obsługi JAL nad innymi liniami lotniczymi i tak ich chwaliliśmy (zupełnie szczerze!), że pan na koniec oddał Robertowi ten wachlarz!.... *^O^* Przy stoisku japońskiego biura podróży wypełniliśmy krótką ankietę, dostaliśmy po cukierku i pogadaliśmy chwilę z panią o wyjazdach do Japonii (przy okazji Robert zareklamował mojego bloga wakacyjnego ^^*~~).
Zrobiliśmy potem szybką rundę po stoiskach z różnościami (obejrzeliśmy m.in. oczyszczaczo-nawilżacze powietrza Panasonica i pokaz walk sumo prowadzone przez Polski Związek Sumo). A potem spotkaliśmy znajomych, kupiliśmy trochę jedzenia i zalegliśmy w cieniu na trawie.
On Saturday as every year we went to the Matsuri Japanese Culture Festival - I must admit we didn't spend a lot of time there. First we went to look for the JAL's stall to get the free fan for Robert (he forgot to take one from home...). It turned out all the fans were handed out already and the man standing there had only one left, the one he was using. We started to talk about how great the JAL's planes and services are (totally honest!) and in the end Robert got the fan!... *^O^* At the Japanese travel agency's stall we filled a small questionaire and won some candies, and also Robert advertised my holiday blog while we had a talk with a nice lady. ^^
We walked around the stalls, stopping by the Panasonic to check out the air purifiers/humidifiers, we observed some sumo fights presented by the Polish Sumo Association. Then we met friends, bought some food and sat down in the shade for the rest of time there.





Na koniec zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcia jako geishe - ja w parze z Anią, a Robert z Igorem!... *^w^*
At the end we had our photos taken as geishas - me with Ania and Robert with Igor!... *^w^*





A potem, kiedy czekaliśmy na Igora z samochodem na ławce przed domem kultury, zupełnie przypadkiem zobaczyliśmy jak na festiwal przyjechał ambasador Japonii w Polsce, pan Tsukasa Kawada! Na parking zajechała czarna limuzyna z flagą Japonii, żwawo wyskoczył z niej starszy pan w kapelutku i dziarskim krokiem pomaszerował do parku, zapewne, żeby wziąć udział w jakiejś części oficjalnej festiwalu. *^v^*
And then, when we were waiting in front of the Cultural Centre for Igor (who went to get a car) we accidentally saw the arrival of the Japanese ambassador Mr. Tsukasa Kawada! First, a big black car came, with a Japanese flag on it, then the door opened and an older gentleman jumped out of it, and walked towards the park behind the buildings, most probably to take part in some official events. *^v^*




***
#100kwiatówwkolorze
Tydzień żółtych kwiatów, no prawie. *^v^*
#100flowersincolour
The week of yellow flowers. Well, almost. *^v^*





***

Tak jak wspominałam tydzień temu, kupiłam nowy szkicownik teoretycznie na wakacje i zrobiłam w nim pierwsze testy. To SMLT Watercolour Authenticbook, 280 gsm, ma ciekawy rozmiar powiększonego A5, kartki są zszyte w środku szkicownika i można go wygodnie rozłożyć na płasko. (przy okazji dokupiłam kilka kolorów akwareli Aquarius i trzy cieniutkie pędzelki do detali ^^*~~)
As I mentioned last time, I bought a new sketchbook to use on holidays and did the first test. It's SMLT Watercolour Authenticbook, 280 gsm, it has an interesting size of enlarged A5, the pages are sewn in the middle and they can be laid flat. (I also bought some new colours of Aquarius watercolours and three thin brushed for details ^^*~~)





Moja opinia po zamalowaniu strony tytułowej - cudo! *^V^* Papier zachowuje się dokładnie tak, jak mi odpowiada, nie faluje, trzyma wodę tyle ile trzeba, ma strukturalną powierzchnię, zdecydowanie zabieram go ze sobą do Japonii!!!
Teraz jeszcze trzymajcie kciuki, żebym w ogóle znalazła chwile na malowanie, bo z tym na wakacjach krucho... Ale  tym roku zamierzam naprawdę wyluzować, ze zwiedzaniem, z pisaniem na blogu, z robieniem zdjęć, chcę po prostu odpocząć!... ^^*~~
My opinion after painting on the opening page - lovely! *^V^* Paper behaves exactly how I want it, doesn't buckle, keeps the water on its surface as long as I need, has some structural surface, I definitely take it with me to Japan!!!
Now keep your fingers crossed for me to be able to find some time for sketching and painting because as we know it's not that easy with that... But this year I have a plan to really take it slow - with sight seeing, with writing a blog, with taking photos, I just want to rest!... ^^*~~






Skoro już karp pojawił się w jednym szkicowniku, to wrzuciłam drugiego do malutkiego Hahnemuhle WatercolourBook. Wciąż coś tam maluję w tym szkicowniku, bo już go mam, nie jest tragiczny, podczas treningu przydaje się każdy kawałek papieru akwarelowego! ^^*~~ Nie obyło się bez spięcia brzegów wielkimi metalowymi klamrami...
When one koi fish appeared in one sketchbook, another one went to the tiny Hahnemuhle WatercolourBook. I keep painting in this sketchbook, I have it already and it's not totally bad so any piece of watercolour paper is handy when it comes to practise!  ^^*~~ Of course I had to catch the side with big metal clips...




I jeszcze pokażę coś, co powstało jakiś czas temu, ale najpierw musiało dotrzeć do osoby, dla której było przeznaczone. A ponieważ przesyłka już na miejscu, to nie muszę dłużej utrzymywać tych dwóch obrazków w tajemnicy! *^-^*

Kliknij, żeby powiększyć:
And one more thing, some time ago I painted something for someone, and first it had to get to that person by post. Now I can share it with you. *^-^*

Click to enlarge:





To ja teraz idę kończyć sukienkę, a Szanownym Czytelnikom życzę orzeźwiających napojów i zimnych arbuzów! *^0^*~~~
So, now I'm going to finish sewing the dress and to all my Dear Readers - have lots of refreshing drinks and cold watermelon! *^0^*~~~

Saturday, June 16, 2018

フェミニンワードローブ - Fru Fru

Kiedy zobaczyłam tę sukienkę w książce z wykrojami od razu zapragnęłam ją uszyć. Szybko kupiłam materiał, odrysowałam elementy wykroju i już kilka dni później usiadłam do maszyny. Pierwsze przymiarki spowodowały jednak, że w mojej głowie pojawiła się pewna natrętna myśl: "Czy to na pewno fason dla mnie?... Czy ja nie jestem na takie falbanki i groszki za stara?!..."
When I saw this dress in the sewing book I immediately wanted to make it. I quickly bought the fabric, copied the pattern pieces and a few days later I sat down to the sewing machine. But when I tried it on, still unfinished, I got this persistent thought in my head: "Is this shape really for me?... Maybe I'm already too old for the ruffles and polka dots!..."




W książce "Kobieca garderoba" (フェミニンワードローブ) sukienkę tę nosi młodziutka szczuplutka Japonka, no a ja - już nie pierwszej młodości i wagi (o japońskości nie wspomnę... ^^). No i te grochy i groszki... Nie jest to mój ulubiony wzór, paski, kratki i kwiaty - owszem! To znam, lubię i noszę, ale groszki są wielką  nieoswojoną niewiadomą.
In the book "Feminine wardrobe" (フェミニンワードローブ) this dress is worn by the young thin Japanese girl and me - not that young and not that thin anymore (not to mention I'm not Asian... ^^). And those dots, big and small... It's not my favourite pattern, stripes, plaid and flowers - yes, please! These I know, like and wear, polka dots are one big untamed unknown.




Jak przy poprzednich modelach z japońskich książek z wykrojami wybrałam największy rozmiar LL (biust 93 cm, talia 74 cm). Odwróciłam układ kropek w stosunku do oryginału - u mnie mniejsze groszki są na zewnętrznych częściach i falbankach. Poza tym dodałam kieszenie - no bo sukienka bez kieszeni?..., i wydłużyłam spódnicę o 5 cm.
Like in the previous patterns from the Japanese sewing books I chose the biggest size LL (bust 93 cm, waist 74 cm). I used the polka dots fabrics in the reversed order - smaller ones are on the outside parts and ruffles. I also added the pockets - a dress without the pockets?... Come on! And I added 5 cm to the length.




Ten model jest w zasadzie prosty do uszycia, chociaż jest trochę zabawy z falbaną - najpierw doszywamy jej część do elementów przodu, potem doszywamy odszycie do podkroju szyi, następnie fastrygujemy drugą część falbany do podkroju i wykańczamy całość taśmą ze skosu, wszystkie etapy są pokazane na rysunkach więc nie ma problemu nawet jeśli ktoś nie zna języka japońskiego. Pozostałe elementy sukienki to szycie po prostej, szybkie i przyjemne.
This pattern is easy to assemble, although there is some fiddling with the ruffles - first you attach half of each ruffle to the front sides, then you add the neckline facing, then baste the other halves to the neckline and finish the neckline with the bias tape. All the stages are drawn in the book so even if you don't speak Japanese it's easy to make. The rest of the dress is very simple to sew together.




Rozważałam, czy w ogóle będę w tej sukience chodzić, rozważałam, ale szyłam dalej. A jak skończyłam to założyłam ją z paskiem. I wiecie co? Chyba nie wygląda to tak źle, co?... Robert skomentował, że wyglądam jak Amy Farrah Fowler i to raczej nie miał być komplement.... Ale z domu ze mną wyszedł i ludzi się nie wstydził! ^^*~~ Im dłużej miałam ją na sobie tym bardziej mi się podobała, jest bardzo wygodna i rozważam powtórkę tego modelu, tym razem z jednego materiału bardziej lejącego.
I've been thinking whether I'd wear it at all, thinking and thinking, and sewing on. When I finished it, I wore it with a belt. And you know what? I don't look that bad in it, right?... Robert said I looked like Amy Farrah Fowler and it wasn't supposed to be a compliment... But he wasn't ashamed of going out with me and be seen by other people so it's a good sign. ^^*~~ Anyway, the longer I had it on the more I got to like it, it's very comfortable and I consider another version, this time using one fabric and some more flowy type.




A wyszliśmy, bo w sobotę odbywał się Festiwal Kultury Japońskiej Matsuri przy Służewieckim Domu Kultury. Przeniesienie festiwalu spod dachu Torwaru do parku już w zeszłym roku było genialnym pomysłem, a w tym roku impreza została zorganizowana jeszcze lepiej, z większym rozmachem. Prawie wszystkie stoiska z jedzeniem zostały ustawione w jednym miejscu i nareszcie festiwal nabrał prawdziwego charakteru japońskiego matsuri, kolejki tłoczyły się już od południa.
We left the house on Saturday because there was a Japanese Culture Festival held near us in the park around the Służew Community Centre. They moved this event from under the roof to this park last year and it was a great idea. This year the festival was even bigger, organised better, with more to see and experience. Almost all the food stalls were set in one place in two rows and finally this festival started to resemble the real Japanese matsuri, with people queueing for food since noon time.





Zaczęliśmy od kurczaka karaage i wołowiny tataki, a potem straciliśmy umiejętność robienia zdjęć i było tylko szamanie... *^v^* Jedliśmy takoyaki (smażone kulki ciasta z ośmiornicą), nikumany (bułeczki na parze z wieprzowiną), ebifurai (smażone krewetki), chłodziliśmy się zieloną herbatą Soti, oranżadą ramune i sorbetem o smaku Calpis i yuzu, a na koniec staliśmy godzinę (!) w kolejce do kakigoori - kruszonego lodu z syropem i skondensowanym mlekiem o smaku umeshu (wina śliwkowego), a w tej kolejce zawarliśmy bardzo ciekawą znajomość z Asią i Konradem, którzy też jak my są zakręceni na punkcie japońskiego jedzenia i gorących źródeł, i co roku jeżdżą do Japonii. *^o^*. Mąż oczywiście obowiązkowo założył jinbei! ^^*~~
We started with chicken karaage and beef tataki, then we lost our ability to take photos and just kept eating... *^v^* We had takoyaki (fried balls with octopus), nikumans (soft steamed buns with pork), ebifurai (fried prawns), and kept ourselves cool with Soti green tea, ramune lemonade and Calpis and yuzu sherbets. To sum up, we queued for one hour (!) to get kakigoori - shawed ice with umeshu (plum wine) syrup and condensed milk. While standing in the queue, we get acquainted with a very nice couple Joanna and Konrad, people crazy about Japanese food and hot springs, visiting Japan year by year, just like us! *^o^* Husband of course put the jinbei on! ^^*~~





Oprócz stoisk z jedzeniem było oczywiście dużo innych rzeczy związanych z kulturą Japonii - m.in. występy taneczne i muzyczne, stoiska z najróżniejszymi pamiątkami i gadżetami, pokazy sztuk walki, kaligrafia, konkurs Miss Yukaty, japońskie firmy takie jak Toyota czy Pentel prezentowały swoje produkty, a na jednej ze ścian Domu Kultury ustawiono ogromny plakat przedstawiający aleję kwitnących wiśni! ^^*~~ Tak jak już pisałam, w tym roku impreza była większa i lepsza niż rok temu, co dobrze jej wróży na lata następne! *^o^*
Apart from food stalls there was of course a lot of other Japan related things - for example: dancing and music performances, stalls with various souvenirs and gadgets, martial arts shows, calligraphy, Miss Yukata contest, Japanese companies like Toyota or Pentel presented their products and on one of the Community Centre's walls there was a huge poster with the cherry trees in bloom alley! ^^*~~ Just like I mentioned earlier, this year the festival was bigger and better than last year which is a good sign for the years to come! *^o^*




PS.: Blogger coś sobie sam popsuł i kiedy zostawiacie mi komentarze pod wpisem to ja nie dostaję o tym powiadomienia mailem. Podobno próbują to naprawić, a tymczasem mogę mieć opóźnienia w odpowiadaniu na komentarze, za co z góry przepraszam. ^^
PS.: Blogger did some update to its system and since May when you leave the comments on my posts I don't get notifications about it to my email. They apparently work on it to get this feature back but for now I may respond to your comments later than usual, I'm sorry. ^^

Sunday, June 04, 2017

Kimono girl

Czasami chodzi za człowiekiem pomysł ale nie wie do końca jaki. Trzeba impulsu, który nas naprowadzi na właściwy tor myślenia. I tak też było z dzisiejszym projektem! *^v^*
Niedawno na mojego bloga trafiła Elicat, która szyje piękne rzeczy. Przeglądając jej bloga cieszyłam oczy różnymi projektami aż natrafiłam na tę sukienkę. I mnie tknęło, a raczej walnęło jak obuchem w łeb! ^^*~~ Ja też taką chcę! I mogę sobie taką uszyć!... Nie miałam wykroju, z którego korzystała Elicat, ale miałam mój ulubiony model 117 z Burdy 06/2015, który łatwo poddawał się modyfikacjom.
Sometimes you have an idea but it's vague. You need an impulse to find the correct way of thinking. That's how it was with today's project! *^v^*
Recently my blog was visited by Elicat, a very creative person who sews beautiful things. When I read her blog I found that dress. And suddenly I knew what I wanted to make! ^^*~~ I wanted similar dress! And I could make it. I didn't have the pattern Eli used but I used my trusty model 117 from Burda 06/2015, that was easy to modify.



Historia materiałów, jakie składają się na ten model jest następująca - dawno dawno temu (w lutym 2014 roku) IKEA miała w ofercie trzy kupony wzorzystej bawełny, rozmiar każdego to było 112 cm na 5 m, i kupiłam dwa z nich. Pierwszy znacie z sukienki Cukierkowe morze, ale nie wiecie, że wykorzystałam tylko czerwoną część tkaniny, która dodatkowo miała wąski pas seledynowej zieleni wzdłuż jednego dłuższego boku. Drugi kupon był czarny z imitacją haftu sashiko i wielkimi białymi i czerwonymi rybkami. (Trzeci był w karaluchy i nawet nie odważyłam się go dotknąć w sklepie, brrrr!.....)
The fabrics I used are the following - a long long time ago (in Feb 2014) there was this cotton in IKEA. They offered three ready-cut pieces 112 cm per 5 m in size, in three patterns of which I bought two. You know the first one from Candy Sea dress, what you don't know is that the fabric was mainly red but it had a light green band along one edge. The second fabric was black with some sashiko stitching print and huge red and white fish images. (The third one had cockroach print and I didn't even touch it!...)




Drugi kupon leżał i leżał, aż wreszcie zobaczyłam sukienkę Eli i wpadłam na pomysł, żeby połączyć moje różne materiały i stworzyć z nich coś na kształt wielowarstwowego stroju na podobieństwo warstw japońskiego kimona. W tym celu podzieliłam wykrój sukienki na dwie części, zewnętrzne elementy wykroiłam z czarnej bawełny a wewnętrzne z czerwono-zielonej (został mi głównie zielony brzeg z niedużą resztką czerwieni). Tył jest dłuższy niż przód.
The second cotton was in my stash for a long time and when I saw Eli's dress I got and idea to sew together different fabrics and end up with something similar to kimono layers. To achieve that I cut the dress pattern into two parts, the outer elements were sewn from the black cotton and the inner parts from the red/green cotton. The back is a bit longer that the front.




Dodatkowo zrobiłam jeszcze inny zabieg - w oryginale sukienka nie ma podkroju szyi, tniemy przód i tył przez środek i nie zszywamy góry na określonej ilości centymetrów, sukienka nam się rozsuwa na ramiona i przez powstały otwór wysuwamy głowę (tak zrobiłam w trzech poprzednich wersjach, widać to wyraźnie na zdjęciach poniżej na tkaninach w kratę). Tym razem wyrysowałam porządny zaokrąglony podkrój szyi na karku, a z przodu wycięłam dekolt w serek i całość odszyłam lamówką z czerwonej bawełny.
I also made one more change - in the original pattern the dress doesn't have a cut out neckline, you just sew the front and back from the bottom and stop at some point to have a hole for the head, the dress opens at the top towards the shoulders creating v-necks both at the front and the back (you can see it in the photos of the previous dresses below). This time I've drawn a proper neckline and bound it with a red cotton band.




Sukienka jest bardzo obfita, nie potrzeba suwaka ani zapięcia żeby ją założyć i zdjąć. Można ją nosić na luzaka albo zebrać paskiem, jak ja dzisiaj. Kombinowałam ze zmianą kształtu (pliski w talii i na dolnej linii), ale bawełna okazała się zbyt sztywna i nieładnie sterczała, na takie eksperymenty pozwolę sobie kiedy będę używała miękkiego batystu lub wełny).
The dress is very full, you don't need a zipper to put it on. You can wear it loosely or with a belt. I also wanted to experiment w bit with the shape of a dress - some pleats in the waistline and at the bottom edge, but that cotton was too stiff and it didn't look good, I'll try this with some thin cotton or wool.




Tak więc, z tego wykroju uszyłam już bawełnianą wersję letnią bez rękawów, jesienno-zimową wełnianą z rękawami i bawełnianą wiosenną z rękawami, każda nieco modyfikowana. No i teraz mamy czwartą odsłonę - patchworkowe kimono. Elicat, dziękuję za inspirację!!! ^^*~~
So, using that pattern I already made Summer cotton batiste sleeveless version, Autumn-Winter wool dress with sleeves and Spring cotton batiste version with sleeves. Each one had some modifications. And now we have the fourth one - patchwork kimono. Elicat, thank you for the inspiration!!! ^^*~~




***

A sukienkę założyłam na Matsuri - Piknik z Kulturą Japonii, imprezę, która od kilku lat odbywa się wiosną w Warszawie. Do tej pory była organizowana w hali Torwar a tym razem wyniosła się spod dachu na piękne tereny Służewskiego Domu Kultury i to było świetne posunięcie! Matsuri nareszcie nabrało charakteru japońskiego letniego festiwalu, scenę i stoiska z atrakcjami rozlokowano w parku przylegającym do domu kultury, i impreza nabrała charakteru prawdziwego pikniku! *^V^* (Przy okazji, to był dla mnie powrót do czasów dzieciństwa, bo na tym osiedlu się wychowałam!)
I wore my new dress for the Matsuri - Japanese Culture Picnic, the event that used to be organized indoors but this year they moved to the Służewski Culture Centre and it was a great idea! Finally it had this feel of a Summer Japanese picnic because the food stalls and the performances were placed in the park surrounding the Culture Centre, next to the stream.*^v^* (Btw, I grew up in that neighbourhood so it was a trip down the memory lane for me!)


 



Ludzie przyszli tłumnie, wydaje mi się, że było dużo więcej odwiedzających niż w poprzednich latach. W połowie dnia kolejki do stoisk z jedzeniem wiły się niczym dłuuuugaśne węże (do ramenu staliśmy godzinę...) a restauracje chyba nie przewidziały takiego zainteresowania, bo produkty kończyły im się z szybkością błyskawicy!... (Słynne makarony Uki Uki wyprzedały się w dwie godziny..... ^^*~~)
There were crowds of people, I think there were many more than in the previous years and location. In the middle of the day the queues to food stalls were enormous (we waited one hour for ramen...), and the restaurants didn't foresee the amount of interest because they were running out of ingredients!... (The famous udon/soba place Uki Uki sold out in just two hours!... ^^*~~) 








Spotkaliśmy Zuzę! ^^*~~
We met Zuza there! ^^*~~

 


Były oczywiście najróżniejsze występy - pokazy tańców, koncerty, sztuki walki. Pochwalę się, że brat cioteczny Roberta Tomek tańczył w zespole Sakuramai - grupie, która tańczy taniec yosakoi. *^o^* (to ten brodaty blondyn na pierwszym planie)
There were different performances - dancing, singing, music, fighting. Let me tell you about my husband's cousin Tomek who dances in a Sakuramai group, they perform yosakoi dances. *^o^* (that's the bearded blond guy at the front)






Tegoroczny japoński piknik bardzo nam się podobał, mamy nadzieję, że od tej pory będzie organizowany właśnie w tym miejscu! *^v^* A za tydzień Korea Festival na Agrykoli (oraz Festiwal Chorwacki w Służewskim Domu Kultury, człowiek powinien się podzielić na kilka osób!.....).
This year's picnic was lovely, we hope it'll be organised in that place from now on, in the park and not under the roof! *^v^* Next week we are going to the Korea Festival in Agrykola Park (there is also a Croatia Festival in the Służewski Culture Centre, a man should be able to divide himself into several people to attend all the events!...).

***

A w niedzielę wskoczyliśmy na rowery i pomknęliśmy na Market Mokotów, imprezę zorganizowaną przez naszego kolegę Pawła, który prowadzi sklep Skład Bananów ze składnikami kuchni świata.
Da się w sukience na rowerze? Da się! *^V^*
On Sunday we hopped on the bicycles and rode to Market Mokotów, an event organised by our friend Paweł who owns a shop with culinary ingredients of the world, Skład Bananów.
Can you ride a bike in a dress? Yes, you can! *^V^*




Choć impreza była kameralna, było co zjeść i wypić. *^v^*
Na obiad zjedliśmy dania kuchni afrykańskiej i wietnamskiej:
The event was small but there was something to eat and drink of course. *^v^*
We had some African food and some Vietnamese ones:





Było też piwo ze sklepu Służewiecki Polew z Beczki, który prowadzi nasz kolega Marceli. *^o^*
We had some beer from the Służewiecki Polew z Beczki, the beer shop owned by our friend Marceli. *^o^*




Oraz przepyszna - PRZEPYSZNA! - kawa z Dobro&Dobro Cafe, najmniejszej kawiarni w Polsce. *^0^*
And some delicious - DELICIOUS! - coffee from Dobro&Dobro Cafe, the smallest cafe in Poland. *^0^*




Do domu wygoniła nas zapowiedź burzy i chęć wypoczynku po bardzo aktywnym weekendzie, ufff.... ^^*~~
We went home at the sight of the dark blue clouds, the forerunner of the coming rain. We finally wanted to have some rest after a busy weekend!... ^^*~~