Showing posts with label Burda. Show all posts
Showing posts with label Burda. Show all posts

Sunday, October 31, 2021

Urodziny w kwiatach

Jak sobie obiecałam tak zrobiłam - na weekend upiekłam sernik dyniowo-kajmakowy z przepisu ze strony Moje Wypieki. Mój z konieczności nieco zmodyfikowany, bo już na etapie podpiekania spodu i mieszania masy serowej zorientowałam się, że mam za mało sera, nie wiem jak ja robiłam listę zakupów... Więc dodałam więcej masy kajmakowej i też nieźle wyszło!

 


W niedzielę wystroiłam się w nową sukienkę, którą uszyłam kilka tygodni temu, i poszliśmy na miasto na sushi - pierwszy raz od wielu lat!... 

 


 

To znaczy, nie na miasto pierwszy raz od wielu lat tylko na sushi pierwszy raz od wielu lat, bo niestety/stety pierwszy wyjazd do Japonii w 2011 roku i jedzone tam sushi nas zepsuło, przestaliśmy je jadać w Polsce, bo jednak trzy rodzaje ryby z mrożonki to jednak nie jest to samo co duży wybór świeżych ryb i owoców morza, o cenie nie wspominając. No, ale zatęskniłam więc poszliśmy. Miejsce wybraliśmy na podstawie ocen - Sushi Nugat na Wąwozowej i ogólnie było w porządku, tylko nie umieją przyrządzić japońskich pierożków, no ale trudno, sushi było smaczne, szczególnie węgorz!

 

 

A wystroiłam się z okazji urodzin! *^v^* 47 lat mi minęło jak jeden dzień, można by powiedzieć.


 

Materiał to jersey wiskozowy z Nitka Kłębek a ten model sukienki już znacie, uszyłam ją w marcu zeszłego roku też z jerseyu wiskozowego, ale we wzór kraty. Model to 111 z Burdy 10/2014, z tym, że tak samo jak poprzednio nie uszyłam wąskiego przylegającego dołu tylko trapezowy. Uwielbiam takie "wodne" dekolty, a ten można nosić luzem albo podpiąć na której ze stron dla urozmaicenia.



 

Przyznam, że zupełnie zapomniałam, że mam ten materiał... To wyraźny znak, że chyba mam ich za dużo! Zrobiłam mały remanent i wyłożyłam na wierzch jesienne i zimowe wzory, i chwilowo nałożyłam sobie szlaban na kupowanie nowych tkanin (nie liczy się kawałek pikówki, jaka mi będzie potrzebna do płaszcza, ale wzorzystych materiałów na razie mam zapas!). Ale jak tylko go zobaczyłam, to od razu zachciało mi się go nosić, jest ultrajesienny. *^-^*~~~




 

To by było tyle na dzisiaj. Myślałam, że pokażę Wam tę sukienkę w towarzystwie winno-bordowej jesiennej długiej bluzy, ale ta jeszcze nie powstała. Przed wyjazdem na wakacje do Czech kupiłam na szybko taką długą bluzę z kapturem (w kolorze eukaliptusa), i jest bardzo fajna jednak nie spełnia ona mojego podstawowego życzenia - nigdzie nie znalazłam takiej bluzy w kształcie litery A, wszystkie są długimi lub jeszcze dłuższymi tubami, a ja chcę luzu i rozkloszowania na biodrach! No to sobie taką uszyję, materiał już mam, tylko jeszcze muszę dokupić odpowiedni suwak.

Saturday, September 25, 2021

Przedwakacyjne uszytki

No to lecimy z przedwakacyjnymi uszytkami! *^v^*

 


 

Po pierwsze, postanowiłam dokończyć wycięte dawno temu spodnie dresowe Złoty Pył. Wykrój już znacie, to niezawodny model 105 z Burdy 12/2019, czyli Złota Jesień z zeszłorocznych wakacji oraz domowa wersja Malwy. Materiał kupiłam w sklepie Metry i Centymetry, i występuje on w kilku wersjach tkanin, mam go też na softshellu. Nie mam nic więcej do dodania o tych spodniach poza tym, że niezmiennie są to moje najwygodniejsze i najukochańsze portki!!! *^0^*~~






(Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że materiał w złote monstery używam od roku i bardzo mocno się już sprał... Czarne tło pokryło się białawym meszkiem a złote liście przeszły w przytłumioną żółć... Nie wiem, jak będzie z jakością dresówki z Metry i Centymetry, tamtą dresówkę kupiłam na allegro.)

Drugim uszytkiem jest bluzka z resztek, i kiedy ją szyłam uświadomiłam sobie, że w zeszłym roku uszyłam pierwszą wersję tej bluzki z innych resztek i jeszcze jej nie pokazywałam! No to po kolei - najpierw "bluzka śniadaniowa" - tak ją nazywam, bo jest ultra mięciutka i wygodna, i wskakiwałam w nią rano w hotelu, żeby zejść na śniadanie. Model to 115B z Burdy 08/2015 i jak widać powstała z dwóch dresówek pozostałych po szyciu sukienek, błękitnej i różanej. Wykroiłam elementy jak się zmieściły na kawałkach tkanin, co wyraźnie widać, bo niebieski rękaw musiał dostać różany mankiet, inaczej byłby za krótki. ^^*~~ Oraz czego nie widać, plecy są całe niebieskie i zszywane z dwóch połówek. Góra jest wykończona lamówką z niebieskiej tkaniny, mankiety obrzucone i podłożone a dół bluzki tylko obrzucony ściegiem overlockowym. (Wiem, że lamówka na dekolcie się podnosi, cięłam ją ze skosu a mimo to tak się zachowuje, trudno, nikt z tego strzelał nie będzie, jak mawiała moja mama, bluzka działa i z taką "stójką", i nie zamierzam sobie tym zawracać głowy! *^n^*)

 


 

Sokole oko wyłowi na powyższych zdjęciach spódnicę, która już tu wystąpiła na blogu pod postacią tuniki Łąkołody! Tunika owa miała dwie wady, po pierwsze: bardzo elastyczny dół doszyłam do lekko elastycznej góry i trudno się to zakładało, a po drugie - ostatnią rzeczą, jaką znajdziecie w mojej szafie są takie długie tuniki! Może dlatego wcale jej nie nosiłam i w końcu postanowiłam przerobić dolny panel na bluzkę. Jednak kiedy ją odprułam od górnej części przypomniałam sobie, że ma ona kieszenie, i pomyślałam, że może warto je jakoś wykorzystać, skoro już tam są?... (w bluzce wypadłyby z boku cycków! ^^*~~) Wystarczyło więc zaszyć tunel na gumę, wpuścić ową gumę i już miałam spódnicę idealną!

Teraz ta bluzka, która powstała jako pierwsza - dwie resztki jerseyów z dwóch sukienek. ^^*~~

 



 

Jedziemy dalej! Po wycięciu elementów na spodnie Złoty Pył zostało mi trochę drukowanego materiału, no to dokupiłam dresówkę w kolorze miodowa musztarda i uszyłam bluzę z kapturem. Model to bluza 103 z Burdy 01/2017. Przyszło mi do głowy, żeby uszyć sobie coś dużego, luźnego, oversize, i wycięłam rozmiar 42 zamiast zwyczajowej 40-stki. I to był błąd, to znaczy sama bluza jest okay, ale kaptur i podkrój szyi jest bardzo duży i trochę źle się układa, w następnym egzemplarzu wprowadzę poprawki do wykroju, ale ogólnie jestem bardzo zadowolona! *^v^*

 





 

Teraz kolejne spodnie - wymyśliłam sobie jeansy - żeby były elastyczne, bo takie są wygodne i żeby miały elementy ozdobne. Wzięłam na warsztat model 109 z Burdy 09/2020, który już widzieliście w zeszłym roku pod postacią Hortensji oraz dwa rodzaje elastycznego jeansu i dziecięce kimono, które kupiłam na targu staroci w Japonii kilka lat temu.

 




 

Wykrój na spodnie podzieliłam na elementy, po trzy na każdy przód i tył, pomieszałam układ tkanin i dodatkowo ponaszywałam fragmenty wzorzystej bawełny. Oczywiście Hortensje powstały z tkaniny elastycznej (interlock) więc nie wymagały zapięcia, natomiast jeans z dodatkiem elastanu już tego wymaga więc wszyłam suwak z przodu.

Przy okazji mam uwagę dotyczącą tkaniny interlock - po roku noszenia spodni Hotensje moje doświadczenia są takie: o ile interlock nadaje się do szycia luźnych bluzek czy sukienek, to zupełnie się nie sprawdzi pod postacią dopasowanych ubrań z dużą ilością szwów, np.: z naszytymi kieszeniami. To co w ogóle nie dzieje mi się w przypadku dresówek, dzieje się niestety z interlockiem - materiał szybko wypycha się na kolanach i rozciąga się na szwach, robią się spore dziurki, a zapewniam Was, że nie szyłam ultra opiętych legginsów tylko normalne spodnie, które trochę się naciągają, gdy siadam, kucam, itd, ale przez większość czasu pozostają luzem wokół ciała.

 



No i tak to na razie wygląda. W planach mam niebieską bluzę z kapturem (kupiłam już materiał i ściągacze), szarą raglanową bluzkę z jerseyu (materiał już uprany czeka na krojenie), i zobaczymy co dalej. Mam jeszcze kilka tkanin wzorzystych, ale chwilowo nie mam pomysłu na nowe sukienki. Mam wełnę na płaszcz, ale nie mam do niej reszty (chcę połączyć wełnę z czarną pikówką) i opracowanego pomysłu. Mam softshell z wzorem Złoty Pył i rozważam uszycie z niego kurtki, ale jeszcze nie wiem jakiej. Mam zaczęte zeszłej jesieni spodnie z innego softshella i nawet niedawno kupiłam do nich suwak, może je niebawem dokończę! Ela Kos pytała w komentarzu, czy nie mam nic na drutach - no mam, sweter piórkowy. Myślałam, że zdążę go skończyć przed wyjazdem do Czech ale się nie udało, zresztą i tak bym go tam nie założyła bo cały czas mieliśmy upalne lato! Ale czas go skończyć, bo zaczęły chodzić mi po głowie mitenki... Co w ogóle jest nie w moim stylu, bo ja muszę mieć zakryte nie tylko dłonie ale też palce, inaczej rękawiczka nie ma dla mnie sensu, ale jakoś mi się mitenek zachciało, co poradzić. ^^*~~ 

(Czy widać, że zaczynam nabierać energii i ochoty do działania? Nie czuję się jeszcze zbyt dobrze, ale razem z lekarzem zaplanowaliśmy rychły zabieg, który powinien znacząco poprawić mój stan zdrowia, co mnie najpierw strasznie przeraziło ale potem napełniło nadzieją na odzyskanie radości życia i siły do, hm... w sumie do wszystkiego, bo obecnie nie mam siły na nic. Także ten, idzie ku lepszemu! *^o^*)

 

Tyle na dziś, idę trzeć ziemniaki na szare kluski z bryndzą i skwarkami*, obiad idealny na chłodną i mokrą sobotę! Miłego weekendu i do następnego razu. ^^*~~

*oczywiście ziemniaki zetrze za mnie blender, co będę sobie palce ścierać na tarce!... *^V^*~~~

Tuesday, April 28, 2020

Dzwonki



Jednym z minusów noszenia maseczek, oprócz oczywistości czyli, że nie umiem w nich oddychać i się podduszam a okulary mi parują, jest fakt, iż od dawna nie używam żadnej z moich miliona szminek!... No bo po co się malować, skoro i tak tego nie widać a istnieje niebezpieczeństwo rozmazania pomadki po nosie i policzkach. Za to można poszaleć z makijażem oczu, bo tylko tyle wystaje nam ponad maseczką. *^v^*
One of the minuses of wearing masks, apart from the obvious - I cannot breathe in them and suffocate a bit, and my glasses gets foggy, is the fact that I haven't been using any of my milion of lipsticks for a while now!... Why bother putting on lipstick if nobody can see that, and there's a possibility of smearing it all over my face. On the other hand, you can go wild with eyeshadows, that's all that's visible above the mask. *^v^*




Upiekłam kolejny fiński chleb, który chcę polecić! To żytni płaski chlebek na zakwasie zwany  Ruisreikäleipä  czyli dokładnie tłumacząc "żytni chleb z dziurą". Dlaczego jest z dziurą? Bo pieczono go w formie koła z wyciętą dziurą, a po upieczeniu nawlekano chleby na kijek i wieszano pod sufitem, i sięgano po kolejne chleby w miarę potrzeb. Z podanych proporcji wychodzą dwa bochenki o średnicy 30 cm a mój piekarnik nie jest tak wielki, żeby mi się owe bochny obok siebie zmieściły na blasze, więc uformowałam prostokąty, nie ma to wpływu na smak! ^^*~~ Myślę sobie, że zamiast dzielić ciasto mogłam je całe rozwałkować po całej blasze i upiec jeden wielki prostokąt, w sumie nie wiem, po co się bawiłam z dwoma mniejszymi obok siebie.... *^0^*
I baked another Finnish bread I want to recommend! It's a flat rye sourdough bread called  Ruisreikäleipä that means "rye bread with a hole". Why a hole? People used to bake it in big batches in the form of a circle with a hole and then it was put on a stick and hanged under the ceiling to eat later. You get two loaves from this dough proportions and my oven isn't that big to accomodate two 30 cm circular loaves on one baking pan so I made reactangles, which didn't influence the taste of course! ^^*~~ Next time I'll just spread the dough onto the baking pan into one big rectangle... *^0^*




***



Kolejny tydzień, kolejna kwiatowa sukienka! *^o^*
(wiem, poprzednia wcale nie była kwiatowa, tylko liściasta...)
Another week, another flowery dress! *^o^*
(I know, the last one didn't have flowers on it at all, it had leaf pattern...)




Model to wzór 101 z Burdy 01/2018. Zmieniłam tylko jedną rzecz, nieco pogłębiłam podkrój szyi, bo takie dekolty tuż przy tchawicy mnie duszą! Materiał to jersey wiskozowy ze sklepu dresowka.pl
It's a pattern 101 from Burda 01/2018. I changed one thing, I lowered the neckline a bit because I cannot have tops that cling to my trachea, it chokes me! The fabric is a viscose jersey I bought online.


 




Przyznam, że na początku nie byłam przekonana do tego zamotania na brzuchu i chciałam z niego zrezygnować. Jednak cieszę się, że tego nie zrobiłam, bo jest to ciekawy element wyróżniający tę sukienkę od innych gładkich modeli. 
I must admit that I wasn't too sure about the draping at the front and wanted to give it up. I'm happy I didn't because it's an interesting element making this dress unique among other flat models.




A do sukienki - maseczka do kompletu! 
And a face mask to match the dress!




Byliśmy dziś w Lidlu i mam m.in. wielkiego arbuza, trzy paczki papryczek padron i polskie truskawki!!! *^V^* To ja teraz udam się na kawę i lody z owocami, a Wam życzę miłego popołudnia i reszty tygodnia! ^^*~~
We went to Lidl today and among other things I have huge watermelon, three packs of padron peppers and Polish strawberries!!! *^V^* Now I'm going to have some coffee and ice cream with fruit, have a great afternoon and the rest of the week! ^^*~~



Friday, April 24, 2020

Rutyna



Żyję według powtarzalnych schematów. Nie dla mnie szaleństwa ciągłych zmian i niewiadomych, spontaniczność mnie przeraża, rutyna dnia codziennego trzyma mnie w ryzach i daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności. Inaczej rozchodzę się w szwach, rozklejam, tracę poczucie ugruntowania. Może to nudne, ale to mój sposób na życie.
Wstajemy, zjadamy śniadanie. Robert siada do pracy, ja robię sobie kawę z kawiarki i spędzam z nią jakiś czas przed komputerem, sprzątam, robię pranie. Gotuję lunch, po nim wychodzę na zakupy (no, teraz nie codziennie). Po południu robię nam kawę z wietnamskiego dripa, potem kroję jabłka. W połowie kwietnia nastawiłam żytni zakwas na chleb i od tamtej pory każdego ranka po śniadaniu dokarmiam też mój zakwas, bo co dwa, trzy dni piekę nowy chleb.
I live according to schemes. Constant changes and unknown circumstances are so not for me! Spontaneity scares me, the everyday routine keeps me straight and gives me the feeling of safety and stability. In other case I crumble and loose grounding. Maybe it's boring but it's my way of life.
We get up, eat breakfast. Robert sits down to work, I make myself a cup of coffee from the moka pot and spend some time in front of the computer, I vacuum the flat, do the washing. I cook lunch, after that I go out shopping (well, now it's not an everyday trip). I make Vietnamese drip coffee for us in the afternoon, then I cut some apples to eat. In the middle of April I started the sourdough starter and since then I keep feeding it every morning because each two, three days I bake bread.




Pieczenie chleba na zakwasie wymaga dyscypliny i dobrej organizacji, bo ciasto musi dojrzewać nawet przez kilkanaście godzin, a w międzyczasie trzeba je kilkakrotnie zagniatać. To właśnie czas wytwarza ten pyszny kwaskowy smak chleba i strukturę gąbki! Kupiłam nawet foremki do bagietek i zamierzam wreszcie spróbować się z tym rodzajem pieczywa, również w wersji na zakwasie. Jak znajdę dobry przepis, to nie omieszkam o tym napisać! ^^*~~
Baking bread is for the disciplined and requires good organisation of time, the dough must ferment for up several dozen hours, and you should stretch and fold it a few times in the meantime. During that time bread develops its nice sour taste and spongy texture! I even bought the baguette baking form and want to finally make some rolls, the sourdough ones too. When I find a good recipe I'll share it here! ^^*~~



***

Wyszliśmy w czwartek na pierwszy wiosenny dłuższy spacer. Nawet nie wiem kiedy zrobiliśmy 6 km!... *^V^* Oczywiście przyjemniej się spaceruje w kolorowych kwiatowych sukienkach, więc zaczynam wyprowadzać na świat moje tegoroczne uszytki. Najpierw coś na wzmocnienie odporności czyli "Echinacea". ^^*~~
On Thursday we went for the first longer Spring walk. We left the house and suddenly we had 6 km behind us!... *^V^* Of course it's much nicer to walk in colourful flowery dresses so I started to take outside my sewn dresses, first something for supporting our immunity, namely "Echinacea". ^^*~~




Sukienka identyczna z modelem w kratkę, który pokazałam w marcu. Model 111 z Burdy 10/2014, z trapezową spódnicą i rękawami skróconymi do łokci. Tym razem podpięłam pływający dekolt broszą na jednej stronie, dzięki czemu uzyskałam ciekawy asymetryczny kształt. Użyłam jerseyu bawełnianego kupionego dawno temu w sklepie miekkie.com (Echinacea flowers jersey 200g).
The dress is identical to the chequered dress I shared in March. It's Burda 10/2014 pattern 111, but with a trapezoid skirt and shortened sleeves. This time I pinned the flowing neckline towards one side and that's how I got this interesting asymmetrical look. I used cotton jersey I bought online.




Po szybkich zdjęciach na tempo wracałam do zamaskowania się, chociaż w sumie nie było w pobliżu ani ludzi ani patroli policyjnych, taki odruch człowieka, który przestrzega prawa. >0<
Acha, wiem, że po kratce zapowiadałam sukienkę w stworzenia podwodne, ale na razie odłożyłam tamten materiał na jesień, jest w jesiennych kolorach a mnie się chce kwiatów!!! *^O^*~~~
After a few quick photos I immediately got back to putting on a mask although there weren't any people close to me nor police patrols. It's my reaction of a person who obeys the law. >0<
One more thing, I announced sea creature dress last time but in the end I decided to put that fabric away till Autumn because it's in the Autumn colours and right now I need flowers!!! *^O^*~~~






I na koniec pierwsze nieśmiałe hanami tej wiosny! *^-^*
And to sum up, the first hanami this Spring! *^-^*



Monday, March 09, 2020

W kratkę

Pogoda w kratkę, czasem słońce czasem deszcz, ale chyba już idzie ocieplenie na dobre, jak uważacie? *^v^*
A u mnie też w kratkę, sukienka w kratkę.
Moody weather in Poland recently, sometimes sun and sometimes rain, but I hope it's going to turn into a nice warm Spring soon!
And I made a new dress, first one in this year. *^v^*




Usiadłam do maszyny do szycia bo strasznie zachciało mi się nowych sukienek. Przewalczyłam zimową blokadę psychiczną związaną z nieszyciem bo "jestem gruba i zawinę się w jeansy i sweter", w czwartek odrysowałam i wykroiłam a w piątek zszyłam nową kieckę. I nie, bynajmniej nie schudłam nagle po pierwszym tygodniu DOJadania tych nadmiarowych 8 kilo! Ale tak jak już wspominałam dwa wpisy temu, od pierwszego dnia weganizmu czuję się lepiej i lżej psychicznie, i to wpłynęło na moją chęć szycia. Zresztą, mogę siedzieć i płakać, że jestem za gruba i nie mieszczę się w moje dopasowane bawełniane kiecki, albo mogę pracować nad powrotem do formy i szyć nowe sukienki. ^^*~~
I sat down to a sewing machine because I really wanted a new dress. I overcame the Winter spleen and seamstress's block, and the "I'm fat so I'll hide in jeans and sweater" mood, on Thursday I drew the pattern and cut all the pieces, on Friday I put them together. No, I didn't suddenly lost my 8 kilos of overweight! But since starting vegan diet I've been feeling lighter in my psyche, and it influenced my attitude towards sewing. I might sit and weep I am too fat and I cannot fit into my slim cotton dresses, but I can work slowly on going back to my former fit self and start making new dresses. ^^*~~




Sukienkę tę wybrałam już dawno temu i miałam na nią kupiony materiał od miesięcy - to model 111 z Burdy 10/2014, i wymyśliłam sobie, że uszyję ją z kraciastego jerseyu wiskozowego.
I chose this dress a long time ago and bought fabric specially for it - it's model 111 from Burda 10/2014, and I had a piece of viscose jersey for it.





Ale, takie opinające biodra modele nie są dla mnie, nie ukrywam moich szerokich bioder i pupy, ale ja nie Kardashianka, nie lubię ich aż tak podkreślać i walić nimi po oczach... *^v^* Tak więc, postanowiłam zmienić dół sukienki na bardziej rozkloszowany. Sięgnęłam po trapezowy dół od sukienki 125 z Burdy 08/2011 i odrysowałam go na materiale poniżej części bluzkowej sukienki 111, w ten sposób pominąwszy zszywanie w talii góry i dołu. Dodałam pasek, żeby coś tam się ciekawego zadziało w połowie człowieka.
But, such clinging patterns are not my favourite, I don't hide my wide hips but I am no Kardashian to accentuate them at all costs... *^v^* So, I decided to change the skirt into more A-line. I used the skirt from the dress 125 from Burda 08/2011 and I drew it onto the fabric directly under the blouse part of the dress 111, and I skipped sewing top to bottom. I added the fabric belt to make it more interesting.






Sukienka jest niezwykle wygodna! Nic dziwnego, miękki jersey dopasowuje się do sylwetki i nie krępuje ruchów. Wzór składa się z przodu i tyłu plus rękawy, nic nas nie ciśnie w talii, nie krępuje ruchów, nie ma zapięcia bo go nie potrzeba. A co fajne, gdybym kiedyś przypadkiem nawet schudła albo nie dajcie bogowie - przytyła!..., to wciąż będę się w nią wygodnie mieścić. ^^*~~ Przedłużone rękawy ocieplają nadgarstki, ale mogę je bez problemu podciągnąć pod łokcie, bo całość zszyłam obrzucających ściegiem elastycznym.
This dress is extremely comfortable! No wonder, it's a soft elastic jersey that moves with your body. It's composed of front, back and two sleeves, there's nothing pinching us in the waist, no zipper because you don't need it. And what's nice - if I loose some weight or Gods forbid put on some new kilos!... I'll still be able to wear it because I'll fit in! ^^*~~ Longer sleeves keep my wrists warm but I can comfortably pull them up because I stitched everything with an elastic stitch.





Mój ulubiony dekolt-woda, który można nosić na różne sposoby - puszczony luźno, podpięty na jeden bok, zebrany w dwóch miejscach jak w oryginale Burdy, co tworzy nam dekolt karo. Pojawi się jeszcze w niejednej mojej kiecce! *^V^*
My favourite neckline - flowing that can be worn differently, let loose, pinned to the side, pinched in two places like in the original photo. I'll use it in more of my dresses! *^V^*






Tyle jeśli chodzi o kratkę, następne w kolejce są zwierzęta morskie, a tuż za nimi całe morze kwiatów!... *^V^*
That's all for today and next time there'll be lots of sea creatures, with an ocean of flowers to follow!... *^V^*