Nie wiem jak Wy, ale ja przy obecnych warunkach atmosferycznych (mróz i śnieg) chętniej sięgam po potrawy kaloryczne i uznawane za mniej zdrowe niż po świeże warzywa czyli surówki czy sałatki. Organizm chyba po prostu domaga się więcej kalorii aby wytworzyć więcej ciepła. Witaminy i minerały są nam jednak potrzebne o każdej porze dnia i nocy oraz roku. To dzięki nim nasz organizm może sprawnie funkcjonować. Zimą ważne jest utrzymanie w dobrej kondycji układu odpornościowego. Dlatego mimo braku ochoty świeże warzywa i owoce jeść należy. Podobnie jak niezastąpione kiełki, które są prawdziwą skarbnicą witamin, enzymów, makro i mikro elementów oraz substancji poprawiająca nasza odporność.
O kiełkach można by pisać wiele. Kiedy nasionko znajdzie dogodne warunki (odpowiednia wilgotność, temperatura..) w jego wnętrzu zaczynają się uaktywniać enzymy, dzięki którym powstają duże ilości witamin, a związki zapasowe zmagazynowane w jego wnętrzu rozkładają się na bardziej przyswajalne. Kiełki zawierają nie tylko wiele cennych witamin jak np. kwas foliowy, ale również wartościowe białka, kwasy tłuszczowe omega-3, są również bogate w błonnik. Po wprowadzeniu kiełków do codziennej diety proces trawienia przebiega sprawniej, a zakwaszenie organizmu się zmniejsza. Badania wykazały, że kiełki wzmacniają układ odpornościowy i hamują rozwój komórek rakowych (szczególnie kiełki brokuła).
Jeśli chcielibyście dowiedzieć się więcej na temat właściwości kiełków a także na temat metod ich hodowni w warunkach domowych polecam stronkę: www.kielki.info.pl
Moim ostatnim odkryciem kulinarnym są tzw. kiełki na patelnię firmy POKARM ŻYCIA. W zasadzie to odkrycie mojej koleżanki Moniki (którą w tym miejscu gorąco pozdrawiam) za sprawą której ponownie zostałam „kiełkolubem”. „Kiełki na patelnie” to mieszanka kiełków soczewicy, fasolki mung i ciecierzycy. Podsmażone na łyżce oliwy z oliwek, z odrobiną czosnku, pieprzu i suszonej bazylii stanowią zarówno smaczne samodzielne danie, jak i dodatek do sałatek lub kanapek. Nie należy ich jednak smażyć zbyt długo aby nie doprowadzić do znacznych strat witamin i minerałów.
No i w sam raz nadają się na zimowy brak chęci na zieleninę: są zdrowe (chociaż najzdrowsze są oczywiście świeże) ale dzięki krótkiemu smażeniu na oliwie są lekko chrupiące i sprawiają wrażenie przekąski kalorycznej.
4 Komentarze
Skomentuj