Mając cerę mieszaną i stosując codziennie do makijażu twarzy odrobinę podkładu oraz pudru, muszę ze zdwojoną częstotliwością dbać o jej gruntowne oczyszczanie. Jeśli o to nie zadbam, moja cera daje mi bardzo szybko do zrozumienia, że coś jest tak, jak być powinno. Czasami zwykłe lustro nie daje takiego odwzorowania tego, co kryje się w zakamarkach twarzy i ile brudu może się znaleść nie nieoczyszczonej z sebum twarzy. Dlatego swój stan cery staram się oglądam w lustrze powiększającym 7x.
Wiem, że to dla niektórych z pań zmora przeglądać się w takim odbiciu, ale wierzcie mi na słowo – jeśli nie przejawiacie chorobliwej skłonności do manualnego maltretowania twarzy, to takie lustro może się dla wielu z Was okazać mega przydatne. Większe parametry powiększające nie polecam. To już istna lupa i ciężko obejrzeć większą część twarzy niż mały punkcik. Poza tym oczy bolą od patrzenia w takie zwierciadło.
Oprócz konkretnego lustra do oczyszczania twarzy polecam dobrać taką maseczkę oczyszczającą, która ma za zadanie nie tylko głęboko oczyścić skórę z nadmiaru sebum, ale również zająć się złuszczaniem martwego naskórka. Oczywiście tylko w taki sposób, by nie naruszyć naturalnego płaszcza lipidowego. W innym przypadku czeka nas efekt, co prawda oczyszczonej cery, ale będzie ona również nieprzyjemna w dotyku. Szorstka, cienka jak papier i bardzo podrażniona to mało powiedziane. Niestety przez podobny problem przechodziłam i doskonale wiem, jak po użyciu tego typu maseczek bardzo trudno jest przywrócić prawidłowy stan skóry.
Do wypróbowania maseczki Estee Lauder nikt mnie nie namówił. Żadna blogerka o niej nie napisała, ani żadna konsultantka w perfumerii mi o niej nie opowiedziała. Trafiłam na nią dzięki dołączonej próbce, jaką otrzymałam do zakupów na stronie esteelauder.pl. Idealnie się złożyło, bo mój faworyt oczyszczający akurat był na wykończeniu i zastanawiałam się, czy go powtórzyć, czy może tym razem spróbować czegoś nowego. Bez chwili dłuższego wahania, po pierwszym już użyciu, wiedziałam, że ta maseczka musi być w moim posiadaniu.
Zastanawiające jest tylko to, że stronie marki akurat tego produktu nie ma. I to od dłuższego czasu. Na szczęście dostępny jest na stronie perfumerii Sephora i mam nadzieję, że tego produktu nie mają w planie sobie wycofać.
Opis producenta
Maseczka złuszczająca Clear Difference Purifying Exfoliating Mask pozwoli Ci pozbyć się martwego naskórka, zmiękczy skórę i ograniczy widoczność porów, ukazując Twoim oczom długotrwale piękną cerę. Ten niezwykle skuteczny zabieg na twarz działa na dwóch polach: jako kosmetyk złuszczający udoskonala powierzchnię skóry. Jako intensywna kuracja pielęgnacyjna oczyszcza ją z substancji toksycznych. Delikatna formuła na bazie glinki obejmuje drobne cząsteczki złuszczające, które usuwają z powierzchni cery martwy naskórek i zmiękczają skórę. Staje się ona gładsza i subtelniejsza.
Skład
Biała glinka jest już wymieniona na drugim miejscu, z kolei na piątym znalazły się estry jojoby, które w peelingach są wykorzystywane do roli usuwania martwego naskórka, wygładzenia oraz pobudzenia skóry. Moją uwagę przykuł również Oenothera Biennis, czyli Wiesiołek Dwuletni, arginina (aminokwas), kofeina, cynk oraz kwas laktobionowy. Dopiero pod koniec listy występuje gliceryna i inne mało wpływające składniki maseczki.
Konsystencja
Przyjemna, kremowa z delikatnie wyczuwalnymi drobinkami złuszczającymi w bardzo małej ilości. Nie zastyga na wiór nie dając mimice twarzy żadnych możliwości. Nie osypuje się w trakcie nakładania ani podczas noszenia maseczki na twarzy. Łatwa do zmycia i nie pozostawia na twarzy żadnych granulek. Delikatny zapach.
Działanie
Najprościej by było opisać je jednym słowem – rewelacyjne, ale z uwagi na to, że każdy lubi dowiedzieć się czegoś więcej, napiszę o wszystkich szczegółach tak, jak się należy.
Clear Difference Purifying Exfoliating Mask jest przyjemna w odczuciu już w pierwszej chwili od nałożenia. Jej kremowa konsystencja wraz z delikatnie wyczuwalnymi granulkami złuszczającymi po kilku minutach lekko zastyga, ale nie powoduje przy tym dyskomfortu. Nie towarzyszy temu żadne szczypanie, pieczenie ani tym bardziej swędzenie.
Po 15 minutach trzymania jej na skórze, robię delikatny masaż mokrymi dłońmi, to przyczynia się do jeszcze skuteczniejszego efektu oczyszczenia, działa jak miotła. Wszystko z porów zostaje wymiecione. Cera jest dogłębnie oczyszczona i co najważniejsze – nie jest przy tym nawet w najmniejszym stopniu przesuszona ani ściągnięta. Zero podrażnienia. Jest gładka i miła w dotyku. Co w niej jeszcze lubię to to, że nie powoduje wzmożonego wysypu niedoskonałości w kolejnych dniach od zastosowania, jak to czasem bywa przy maseczkach oczyszczających z efektem złuszczającym.
Cena i pojemność 239 zł/ 75 ml.