Pokazywanie postów oznaczonych etykietą deseczki pod kalendarz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą deseczki pod kalendarz. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 9 grudnia 2012

Lawenda raz jeszcze

Mam nadzieję, że wszystkie byłyście grzeczne i dostałyście prezenty od Mikołaja.
Teraz pozostaje nam czekać na Wigilię na kolejnego Mikołaja lub Gwiazdora (jak chcą niektórzy :))
Jak już wiecie, zostałam obsypana prezentami z komina, do buta od listonosza i nie wiem jeszcze skąd.
I jak tu nie wierzyć w Świętego???
Najpierw wygrałam candy u Cohenny, a następnie w Mikołajki rano pocieszajkę w candy u Magdy.
Wszystkim się pochwalę, jak tylko dostanę przesyłki.

Zgodnie z obietnicą miałam dziś przedstawić dekupaże, które wysłałam do Dorotki w prywatnej wymiance. W poprzednim poście bardzo słusznie zachwycałyście się cudeńkami, które wszechstronna Dorotka zrobiła dla mnie. Tak myślałam, że będziecie wszystkim zachwycone podobnie jak ja byłam. Kto odwiedza stronę Doroty, już widział to, co dostała ode mnie i piękny opis, jak zaczęła się nasza wirtualna znajomość.
Było to latem, kiedy Dorota postanowiła mieć lawendową łazienkę. Znalazła mnie w blogowym świecie i umówiłyśmy się na wymiankę.
Zrobiłam wieszaki do planowanej łazienki:


Pokropkowane i poplamione zgodnie z życzeniem (nic mi się tam nie rozlało:))



Przecierki i postarzenia.





I serducho na dodatek :)






Po pewnym czasie Dorocie udało się kupić serwis lawendowy do kuchni i poprosiła mnie o tacę do kompletu. Bardzo długo dobierałam motyw, bo nie chciałam powtórzyć żadnego z poprzednich pomysłów. Wreszcie położyłam snopki lawendy tak, żeby taca była dwustronna. Dodałam napisy metodą transferu.






Żeby w kuchni było lawendowo-ziołowo dorobiłam tryptyk obrazków na ścianę.




Ulubione przecierki .








Jak powiedziałyśmy A trzeba powiedziec B - do kuchni przyda się jeszcze herbaciarka.
Tu poszłam "po całości", przetarłam brzegi ale i całość, czarno-złoto-fioletowo... I jakie tam jeszcze kolory miałam pod ręką :))))






Deseczka do kalendarza-zdzieraka wydawała się tu koniecznością :)




Dorobiłam kilka akcentów świątecznych. Skoro dostałam mnóstwo szyjątek na choinkę od Doroty, chciałam, żeby i ona choć raz pomyślała o mnie w święta :))




Bardzo lubię robić bombki i świeczniki przy pomocy papieru ryżowego. Na to wystarczy nakleić serwetki w żywych (czytaj: czerwonych) kolorach i mamy świąteczny efekt murowany.
Deseczka z dziewczynką z prezentami to patent na wywołanie uśmiechu :)

Jeszcze nie koniec naszej zabawy, będę robiła dla Doroty chlebak. Jednak to duża rzecz, która będzie stała w kuchni latami, więc wolę, żeby przyszła właścicielka na spokojnie wybrała sobie wzór.
Mam nadzieję, że nowej właścicielce przydadzą się wytworki z dekupażu, niektóre wzory wybierała zainteresowana, inne to efekt mojej wyobraźni.

Tymczasem produkuję kolejne kartki świąteczne.













Dziękuję Tym, którzy wytrwali do końca.
Następny post będzie zawierał wyniki candy, zapraszam wszystkich.
Można się jeszcze zapisywać do 12.12.12 do północy tutaj.
Ciepłe buziaki dla wszystkich zmarźlaków.



niedziela, 22 stycznia 2012

W nagrodę - za karę


W grudniu opowiadałam Wam, że pojechałam do przyjaciółek na naszą DOROCZNĄ WIGILIĘ. Oczywiście nie z pustymi rękoma. Nie będę się chwalić wszystkim, co im podarowałam, bo nie jestem chwalipiętą (Hm, a na czym polega idea blogów, jak nie na tym, żeby się chwalić :) ).

A niech tam - pochwalę się, bo może podsunę Wam pomysł na prezent dla kogoś bliskiego. Stwierdziłam, że kumpelki za rzadko do mnie dzwonią i przyjeżdżają. Za karę będą patrzeć na moją facjatę (w ich towarzystwie oczywiście) przez cały przyszły rok.

Wyprodukowałam deseczki pod zdzierany kalendarz. U góry przykleiłam odbite na laserówce zdjęcie ze wspólnej imprezy. Na dole deseczki - serwetkę, na którą natknęłam się przypadkiem, przeglądając ofertę jednego ze sklepów internetowych. Balujące trzy dziewczyny ! Przecież to my !

Zaniemówiłam i od razu zamówiłam.



Wszystko odbyło się z przygodami. Najpierw kupiłam za krótkie deseczki i kalendarz zasłaniał wzór serwetki. Nastąpiło natychmiastowe zamówienie dłuższych. Potem popełniłam błąd nowicjuszki. Na ciemne, fioletowe tło nakleiłam jasną serwetkę ! O zgrozo ! Zaczęło prześwitywać. Kiedy zaczęłam to ścierać, poczułam się, jak Jaś Fasola w filmie "Totalny kataklizm". Kochany niezguła zawsze mnie rozśmiesza.

Wszystko dobrze się skończyło.



Deseczki wiszą w kuchniach u obdarowanych.


Poradziłam im, że jak nie będą już mogły patrzeć na moje zdjęcie, niech zwykłą klamerką przypną inną fotografię.

Żeby pociągnąć temat deseczek, wspomnę jeszcze o innych, które mogę produkować bez końca. Kupuję deseczki z MDFu z dziurką z tyłu, mogą więc wisieć jako obrazek lub służyć jako podkładka pod gorące naczynia na stole.

Pasuje do nich każda serwetka i są dobre na wszystkie okazje. Lubię postarzać im brzegi lub robię spękania - wszystko jest dozwolone.










W następnym poście o deseczkach, deskach, czy dechach ani słowa. Będzie o czymś zupełnie innym.

Ślę całuski !

A te z Was, które mają ferie, niech odpoczywają i nabierają sił do dalszej twórczej pracy !


Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...