Pokazywanie postów oznaczonych etykietą vintage. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą vintage. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 13 listopada 2022

Szaleństwo ateciakowe

Mając w perspektywie aż trzy dni wolnego, wyciągnęłam dodatkowy stół oraz multum przydasi do scrapbookingu.
Wiecie jak to jest, są projekty dawno rozpoczęte, niedawno rozpoczęte oraz takie wymianki, na które dopiero co się zapisałam. I to wszystko próbowałam zwalczyć:) Kilka ATC w różnych stylach. Oczywiście powstał galimatias, tu dopiero położyłam maskę, tam farba, tam już można chlapać. W pewnym momencie myślisz, że nic z tego nie będzie, bo cała łazienka zachlapana, a każdy z projektów jest w rozsypce:)))
ATC to mały projekt, wielkości karty do gry. Początkowo chciałam zrobić 2 świąteczne karty na wymiankę. W rezultacie wyszło ich...16 sztuk :))) Dodatkowo Ania Śmiałek zaraziła mnie projektem ze Świrów rękodzieła z wytycznymi: pastelowe kolory, guziki, koronka, nitka. Czemu nie? Pojawiło się 5 kart! Zaległe "Grzyby" - znów 3 sztuki.
 No i jesienne dynie na okrągłym ATC. Po raz pierwszy :) Pozostało jeszcze kilka rozgrzebanych kart na wymianki. No cóż wzywały też spacery, książka i filmy.

A segregator ATC pęka w szwach!















Wkraczamy w świąteczne kartkowanie, będzie  się działo :) 

Pozdrawiam cieplutko

Wasza

sobota, 11 maja 2019

Kalendarz po metamorfozie

To nic, że już maj :))) To nic, że nie pokazałam mojego nowego, całkiem odmienionego kalendarza wcześniej:) Czy to ważne? Ważne, że smutny, szary kalendarz sporych rozmiarów przybrał nową szatę i wreszcie patrzę na niego z przyjemnością! Mnie się tam podoba :)) Jest w moim stylu, taki naprawdę MÓJ.
Uwielbiam takie ozdabianie, wklejanie kieszeni do środka, zabawy z koronkami, metalowymi i drewnianymi dodatkami i tę całą odmianę.
Tym bardziej, że nie robię tego tylko na rok. Gdy kalendarz skończy swój żywot, oddzielam okładkę od środka. Po jakimś czasie okładka staje się zaczątkiem art journala lub junk journala. Dostaje drugie życie, tym razem dłuższe niż na rok.


Na okładce znalazło się "prawdziwe" zdjęcie z targu staroci.




 

Wewnątrz wklejam praktyczne kieszonki, w których lądują notatki.









Pozdrawiam cieplutko

Wasza


czwartek, 1 listopada 2018

Puszysta destrukcja

Album posklejałam podczas warsztatów z Wiolką-WuWu z bloga "Zatoka wspomnień".
Bardzo się ucieszyłam, że mogłyśmy się spotkać po dłuższej przerwie, a poza tym junk journale są formą, która mnie przyciąga jak magnes. Tworzenie takiego właśnie albumiku to wspaniała okazja do wykorzystania resztek papierów, starych biletów, kart wstępu, bibułki pogniecionej nieco, podartych kart książek itp.
Na warsztatach zaczęło się niewinnie od stworzenia okładki i zszycia ze sobą kilku bardzo różnych kartek. Podczas ozdabiania stron album puchł w oczach. Dochodziły kolejne warstwy płócien i ozdóbek, tagi, wklejki, tasiemki. Niektóre kartki postemplowałyśmy i pokropiły mocną kawą.

Koleżanki ozdabiały okładki samymi płócienkami i kaboszonem, ale ja od początku miałam własną wizję tej najważniejszej "karty" albumu. Od dawna podobał mi się termin "puszysta destrukcja", który znany jest nie tylko konserwatorom książek. Zjawisko to powstaje np. po powodzi, kiedy brzegi książek stają się puszyste, bibulaste, jaśniejsze.
Określenie "puszysta destrukcja"  muuusiało stać się tytułem mojego albumiku. Znalazło oprawę w postaci metalowego uchwytu. Do tego sowa z okładki rozpadającej się książki i wszystkie te dodatki zalane są glossy accent dla połysku:)
Zabawa przy tworzeniu junk journala była przednia. W domu podoklejałam koronki, tasiemki do tagów i postemplowałam nieco karty.
Świetnie się bawiłam podczas warsztatów, dziękuję Wiolce i  dziewczynom za miłe towarzystwo!
Polecam wszystkim taki sobotni relaks:)

















































Pozdrawiam serdecznie,

Wasza


czwartek, 8 czerwca 2017

Moje prace z warsztatów w Wolimierzu

Tydzień temu miałam okazję po raz n-ty uczestniczyć w Cynkowych warsztatach i to w czarownym Wolimierzu ;) To miejsce przyciąga jak magnes i  nie mogę sobie odmówić uczestniczenia w scrapbookingowych warsztatach znowu i znowu.
Tęsknię za klimatem tego miejsca, przyrodą, achitekturą, a przede wszystkim ludźmi:)
Spotykam tam kilka "stałych" koleżanek i oczywiście sporo nowych.
O urodzie tego miejsca napiszę następnym razem, dziś będzie o pracach, które poczyniłyśmy. Jak ostatnio zażartowałam, na Cynkowe warsztaty zapisuję się nie czekając na tematy i tak będzie coś fajnego!
Tym razem zrobiłyśmy kartkę sztalugową w pudełku. Francja-elegancja, można ją wręczyć na ślub lub urodziny.



 


Skoro nasz pobyt wypadł w Dzień Mamy, największa praca - ozdobna ramka nosiła tytuł "Mama".
Zamieściłyśmy w ramce zdjęcia ze swoimi dziećmi. Urocza pamiątka. U mnie w domu już wisi i zdobi:)





Maska w tle, potem koronki, papiery, skrawki materiału, wycięte stemple, patyki, pióra, kwiatki.



Nie obyło się bez albumiku. Tym razem na bazie kopert. Skleja się ze sobą kilka kopert plus okładki i gotowe. Noooo, jeszcze ozdabiamy i to jest super zabawa! Stempelki z robalkami i dmuchawce z Wycinanki uroczo urozmaiciły kolejne strony.










Po prawej stronie zostawiłam niezaklejoną kopertę. Będzie schowkiem dla większej ilości zdjęć.







Ostatniego dnia po śniadaniu ozdabiałyśmy tag. Miało być po męsku (i było;)
Najpierw przecudnej urody stempel:) Potem maziaje, mające nie wiedzieć czemu zamaskować urodę owego stempla:)))
Ćwieki, stare napisy i tajemnicze pożółkłe karteczki, taśmy washi, metalowe cyferki, naklejki z napisami itp.
Całość wyszła ciekawie;)







Bardzo owocny, 3-dniowy wyjazd, cudownie spędzony czas! Rozgadane towarzystwo, długie nocne rozmowy, dużo śmiechu i wspólnej pracy. Takie wyjazdy powinny być zapisywane na receptę!

W następnym poście pokażę, gdzie spałyśmy, co jadłyśmy i co zwiedziłyśmy.

A ja już nie mogę doczekać się do soboty, od rana będę obecna na Ogólnopolskim Zlocie Scrapbookingowym  w Warszawie. Kogo z Was spotkam?

Wasza

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...