O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owady. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą owady. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Insekty



Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do fotografowania owadów. Oczywiście doceniałem ich urodę, ale nie na tyle, by uganiać się za nimi z aparatem. Do zmiany takiego nastawienia próbował zachęcić mnie nawet kolega Tomek, który  mając widocznie dość mojego marudzenia na temat braku obiektów do fotografowania, poradził mi abym, jak się wyraził, "uderzył w insekty".
Jak pisałem ostatnio, zagościła u nas na dobre jesień. Problem tylko w tym, że ma ona w dalszym ciągu sporo cech lata. Dlatego też, w ubiegłym tygodniu, postanowiliśmy wybrać się nad wodę. W Olsztynie, stolicy Warmii i Mazur, teoretycznie jest to bardzo proste. Tylko w samych granicach miasta znajduje się piętnaście jezior, z których dwa położone są w mojej dzielnicy, Kortowie. Niestety, teoria sobie, a praktyka sobie, a ilość nie zawsze przekłada się na jakość. Zwłaszcza w czasie upałów. Nieposkromiona chęć zażycia kąpieli powoduje, że wszystkie plaże okupowane są przez tłumy Olsztynian, dzielnie wspieranych przez zastępy przyjezdnych. Sodomia i Gomoria, jak mawiano na Podlasiu. Oczywiście można wypożyczyć sprzęt pływający i zaszyć się w ustronnej zatoczce, ale niestety w moim przypadku nie jest to takie proste. Kajak odpada, ze względu na nie do końca sprawną rękę, zaś pływanie niemiłosiernie skrzypiącym rowerem wodnym kojarzy mi się wyłącznie z karą. W tej sytuacji jedynym, rozsądnym wyjściem, pozostaje opuszczenie miasta. I tak właśnie zrobiliśmy. Po 30 minutach jazdy, znaleźliśmy się nad jeziorem, które wreszcie nie przypominało hipermarketu przed dniem wolnym od handlu. Cisza, spokój i…, pomijając dokazujące wesoło ryby, prawie kompletny brak życia biologicznego (czyli w moich kategoriach, brak ptaków). Chcąc, nie chcąc zacząłem więc obserwować, kręcące się w pobliżu, ważki. A że na bezptasiu i ważka ptak, po chwili siedziałem już w wodzie z aparatem.
I tak oto, dzięki koledze, Olsztynianom i przyjezdnym, po raz pierwszy w życiu "uderzyłem w insekty".
PS. Próbowałem ustalić, jak nazywają się ważki ze zdjęć, ale wbrew pozorom, nie jest to takie proste. Jeżeli ktoś zna się na ww., będę bardzo wdzięczny za informacje.