O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czaple. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czaple. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 września 2014

Powrót nad rozlewisko.



Zaczęła się jesień, czas powrotu nad rozlewisko. Co prawda ciągle nie ma jeszcze tego ptasiego szaleństwa, do którego przyzwyczaiło mnie to miejsce w poprzednich latach, ale są już tego pierwsze oznaki. Z każdym dniem przybywa ptaków, w tym takich, których nie widziałem tu nigdy wcześniej.
Z braku czasu, postanowiłem nieco zmienić konwencję postu, rezygnując z dłuższego tekstu na rzecz podpisów nad zdjęciami. 

 
Perkozek. Na rozlewisku przebywa ich podobno kilkaset, z których kilkanaście kręci się przed czatownią. Niestety o tej porze roku, podobnie jak kilka innych gatunków, straciły swoje godowe upierzenie, co znacznie osłabiło ich wyjątkową fotogeniczność.


 
Kwokacz. Do tej pory widziałem tylko jednego osobnika, który zakumplowawszy się z piskliwcami włóczy się z nimi po całym rozlewisku.




Brodziec piskliwy. Pierwszy gatunek, który sfotografowałem w tym roku na rozlewisku. Początkowo w pobliżu czatowni pojawiały się tylko dwa piskliwce, ale powoli przybywają kolejne. Te ptaki to wdzięczny obiekt dla fotografującego. W odróżnieniu od takiego np. kszyka nie tkwi godzinami w jednym miejscu z dziobem zanurzonym w mule, tylko śmiga po okolicy i pozuje.




Białe i siwe czaple. Te pierwsze rozpanoszyły się na Warmii już na dobre i zaczynają dominować liczebnie nad tymi drugimi. Niedługo dojdzie już do tego, że mając jednocześnie przed obiektywem oba gatunki bez wahania skieruję go w stronę szarego autochtona.




 



Wodnik. Ten ptak to niezwykle skryta i jednocześnie wyjątkowo szybka bestia. W tym roku spotkaliśmy się dwukrotnie. Za pierwszym razem pojawił się nie wiedzieć skąd tuż pod czatownią (a więc zdecydowanie za blisko na teleobiektyw) i równie tajemniczo zniknął. Za drugim, wynurzył się z trzcin w jedynym zacienionym miejscu i, zaskoczywszy mnie kompletnie, pognał w stronę pobliskich zarośli, nie dając szans na dwkrotne naciśnięcie migawki. W efekcie poniższa fotografia jest jedyną, jaką udało mi się zrobić, jeżeli nie liczyć nieostrych portretów i wyjątkowo ostrych fotografii wodnikowego tyłka.




To oczywiście tylko mała część tego, co oferuje rozlewisko. Mam nadzieję, że pogoda dopisze i w kolejnych postach będę mógł pokazać całe bogactwo tego miejsca.