O mnie

Moje zdjęcie
Olsztyn, warmińsko-mazurskie, Poland
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czapla biała.. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą czapla biała.. Pokaż wszystkie posty

sobota, 18 lipca 2015

Subiektywna recenzja.


Ostatnio Pani Ewa Rubczewska (http://zapiskizdrogimlecznej.blogspot.com) napisała o niejakim Moose Petersonie, „legendarnym fotografie dzikich zwierząt” i jego książkowych przemyśleniach. Przyznam, że bardzo lubię takie amerykańskie „legendy” i ich poradniki. Kiedyś w jednym z olsztyńskich hipermarketów kupiłem tego trochę (poradników, gdyż „legend” chwilowo nie mieli), jako że były w totalnej przecenie, podobnie zresztą jak filety z mintaja, spodnie narciarskie i schab b/k.

Lekturę wszystkiego, co amerykańskie zawsze zaczynam od tylnej okładki, ze względu na zamieszczone tam fragmenty recenzji z pism, o których chyba nawet w Stanach nikt nie słyszał oraz opinie, nieznanych w Europie, celebrytów. Mam tu na myśli stwierdzenia typu: „Ta książka wyznacza nowe standardy w fotografii przyrodniczej –  Bronx Wild Photography”, „Geniusz znowu przemówił – Greenpoint Illustrated Magazine” czy „Po lekturze tej książki nie mogłam zasnąć, po czym sprzedałam obie nerki męża i kupiłam swój pierwszy teleobiektyw – Susan Morgan”.

Ok. Zatem wiemy już, że mamy do czynienia z Biblią dla fotografujących przyrodę. Myjemy się więc, zakładamy garnitur lub garsonkę i z namaszczeniem zaglądamy do środka. No i co tam odkrywamy? Otóż prawie nic. Mam wrażenie, że wszystkie te poradniki zawierają informacje, które każdy, kto kiedykolwiek miał aparat w rękach, zna a tych których nie zna i tak do niczego nie wykorzysta, przynajmniej w polskich realiach. Znajdziemy tam m.in. opisy sprzętu firm, które sponsorują autora (tak na marginesie, wiele z polecanych przez „legendy” gadżetów można kupić wyłącznie w USA, albo sprowadzić do Polski za jakieś absurdalne pieniądze, albo poznać Pawła Figlanta :) - http://pawelfiglant.blogspot.com/), porady jak prawidłowo trzymać aparat (!), jak fotografować likaony oraz, niezwykle przydatną dla fotografa-amatora z Olsztyna, informację o tym, jak spakować obiektywy przed wejściem na pokład samolotu Delta Air Lines.

Dodatkowo dowiecie się, że kolory są bardzo ważne, ponieważ „żółty daje nadzieję”, „zielony uzdrawia”, a „brązowy wywołuje uczucie smutku” (z tym ostatnim muszę się niestety zgodzić, gdyż do dziś mam w głowie obraz moich spodenek z przedszkolnych czasów, gdy nie dobiegłem na czas do toalety).

No dobrze, ale to przecież poradnik fotograficzny, więc może trzeba przymknąć oko na durny tekst i zająć się zdjęciami? Przecież analiza fotografii „legendy” powinna nas wiele nauczyć. I co? I uczy! Uczy oszczędności, bo przecież za darmo nikt nas do Kenii lub innej Montany nie zabierze, a tylko tam można spotkać obiekty, które fotografuje „legenda” (w Polsce raczej nie spotkacie zwierząt, które od pluszaków różnią się tylko tym, że co jakiś czas linieją).

Mówiąc już zupełnie poważnie, jakość większości zdjęć zamieszczonych w tych poradnikach, jest po prostu słaba. Ot, takie fotki, które być może dla kompletnego laika mogą wydawać się ciekawe – bo jest na nich lew!, ale dla kogoś, kto choć trochę zna się na tym, są zwyczajnie nijakie.

Żeby było jasne. Nie znam wszystkich, tego typu, książek wydawanych w USA. Swoje spostrzeżenia opieram jedynie na tych, które trafiły (razem z mintajem) w moje ręce. Te są kiepskie i tyle. Jeżeli zatem zaczynacie swoją przygodę z fotografią przyrodniczą, skorzystajcie z oferty krajowej. Polecam książki i albumy Tomasza i Grzegorza Kłosowskich, Artura Tabora, Wiktora Wołkowa, Andrzeja Waszczuka i wielu innych, świetnych fotografów. Jestem w 100% pewien, że dowiecie się z nich dużo więcej niż z, zalegającego półki z tanią książką, amerykańskiego chłamu.

PS. W listopadzie zapraszam do księgarń na spotkania promujące moją książkę pt. „Poznaj swój statyw - czyli jak osiągnąć sukces w fotografii przyrodniczej, nie wychodząc z domu”.
PS. 1. Na zdjęciach pierwsza, tegoroczna czapla biała.