Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sutasz. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą sutasz. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 21 października 2014

Sutaszki po przerwie

Sutaszu dawno u mnie nie było - prawie rok! I wcale go już miało nie być, nosiłam się nawet z myślą oddania wszystkich sznurków w dobre ręce. I kiedy z mojej guzikokolekcji wyciągnęłam czarne szklane guziki (są piękne, czemu kupiłam tylko 2?) to po to by je opleść koralikami. A ku mojemu zdziwieniu okazało się, że potrzebny był im sutasz :)

Ciężko się szyje sutasz po takiej przerwie, bo sznurki w ogóle nie chcą się słuchać, więc pomimo prostej formy, poprawiania było sporo. I, na szczęście, pomimo prostoty w uchu wyglądają świetnie. 







Dyndają na srebrnych sztyftach a podszyte są naturalną skórką (żegnaj rękawiczko, witajcie kolczyki :)

Pozdrawiam Was deszczowo - u mnie huragany i tęcze...

niedziela, 16 lutego 2014

Powtórka z rozrywki

W pierwszym przypadku rozpisywać się nie ma co. Mój standardowy próbnik, 108 cm długości, czyli ponad 6 metrów nawleczonych koralików... Lubię takie lariatowe długości, są bardzo wielofunkcyjne. Można się owijać, supłać, a nawet nosić na ręce :)







Przypadek drugi wymaga paru słów. Wracamy do "japońskich" guzików :) Ten wisior na żywo zawsze zbiera pochwały, ale sfotografowanie go było koszmarem. Nie wiem czemu, chciałam go już nawet spakować i wysłać do Kasi Miracolo celem obfocenia, bo jak wiadomo Kasia nawet pudełkiem od zapałek robi piękne zdjęcia. W końcu jedna postanowiłam się nie poddawać i próbować no i coś tam wyszło. To jednak ciągle nie oddaje urody wisiora, chociaż przynajmniej nie oszpeca go dramatycznie. 







 Dzisiaj setny post :) Zaraz czas ogłosić candy... Macie jakieś pomysły na nagrodę? Sutasz czy koraliki? Wisior czy kolczyki? Pomyślcie :)

Pozdrawiam Wszystkich serdecznie i życzę miłej niedzieli!




czwartek, 19 grudnia 2013

Ostatni post (w tym roku)

Nie wiem czy też tak macie, ale u mnie co jakiś czas pojawia się "projekt", w którym wszystko sprzysięga się "przeciwko."  Z reguły kiedy muszę takową robótkę skończyć, nie ma opcji, żeby nie i to w określonym czasie. No i wszystko się sypie. Lista przeciwności w przypadku poniższych kolczyków zaczęła się od podłej jakości sznurka beżowego - poharatane toto było niemiłosiernie, musiałam wyrzucić połowę tego koloru! Następnie okazało się, ze złoty sznurek mam w jakichś dziwnych wymiarach - jeden za szeroki, drugi za wąski :) Wybrałam opcję "wąski" i mimo, że na zdjęciach to widać, w rzeczywistości złotko się tak błyszczy, że optycznie wyrównuje nierówności :) Najgorsze było zaś to, że po skończeniu pierwszego kolczyka doznałam dziwnego wrażenia, że gdzieś go już widziałam. Ano, faktyczbie widziałam i to nie byle gdzie :) więc zabrałam się za prucie... Nie poddałam się nawet, kiedy złamał mi się ostatni sztyft ... Oto i one - ostatni rękoczyn w tym roku!









Teraz mogę posprzątać moją robótkową tackę, jutro pakowanie, a w sobotę - w drogę!
Trzymajcie kciuki, bo zamiast promem jedziemy tunelem, a ja stanowczo zbyt wiele filmów katastroficznych widziałąm, by przyjąć to spokojnie ;)


Miłośnikom śledzia, przeciwnikom tegoż i wszystkim Zaglądającym do mnie życzę zdrowych i spokojnych Świąt! Odpoczywajcie, cieszcie się choinką i zajadajcie te wszystkie  świąteczne pyszności :) Do zobaczenia w Nowym Roku!!!

xxx

czwartek, 24 października 2013

Maleństwa

Maluszki, zwyklaczki, ale bardzo wesołe, powstałe z myślą o zbliżającym się sezonie świąteczno-upominkowym. Miałam napisać, że ciepłe i mają zrozweselać w tą jesienną szarugę, a tu dzisiaj wyszło słońce, jest wręcz gorąco (cieplej niż w niejeden letni dzień :), więc sobie przypiszę zasługę i powiem, że to słońce ja wywołałam :) Jest tak pięknie, że wyniosłam szydełko na dwór i parę centymetrów naszyjnika, który męczę od tygodnia powstało w promieniach słonecznych. Mogłoby tak pozostac na dłużej :)











poniedziałek, 7 października 2013

Big in Japan

      strong are the youngsters
          even on a day when onions
rot on the dry beach
                              Kaneko Tota

Nie podejmuję się tłumaczenia tego Haiku na polski :) Ale "tematycznie" wiąże się z ręcznie robionym guzikiem, który stanowi centrum mojej sutaszowej broszki, czy może raczej BROSZY, bo jest ona dość pokaźnych rozmiarów (5,5cm w najszerszym  miejscu). Kiedy znalazłam DelectableDenim -  sklep z ręcznie robionymi guzikami... No same rozumiecie. Nie mogłam ich nie kupić. Mam ich pięć. Oto pierwszy, może jeszcze zdążę zgłosić i drugi :)







A brooch - rather big (5.5 cm) for yet another Kufer challenge, entitled Japan :). In the centre a hand-made button from DelectableDenim

piątek, 27 września 2013

Codzienne na jesień :)

Mały przerywnik w koralikach (nie, żeby coś spektakularnego powstawało, po prostu niczego nie mogę skończyć). Zwyklaczki na codzień z kryształkami swarka. 

Witam nowe obserwatorki i pozdrawiam!

Na Wyspach wyjątkowo ładna jesień...








wtorek, 20 sierpnia 2013

Jestem z powrotem :)

a przynajmniej mam taką nadzieję (nowiuśka maszyna działa, ale jeden klawisz mi skrzeczy, więc muszę zareklamować - mam nadzieję, że nie zabiorą mi maszyny do naprawy!). Chciałam w każdym razie powiedzieć, że życie bez komputera/internetu niemożliwe nie jest, ale... co to za życie? Szukanie numerów telefonu (nie wiem jak Wy, ale ja książki telefoniczne regularnie oddaję na makulaturę), rezerwacja biletów, dokonywanie przelewów - ile bez komputera czasu się na to traci! Szybko się człowiek do dobrego przyzwyczaja... I pomyśleć, że kiedy pisałam pracę mgr to komputer służył mi jako maszyna do pisania, internet dopiero raczkował, a my zastanawialiśmy się jak to robiono w czasach "przed ksero"...  ;-)
Ponieważ czas bez komputera w dużej mierze zazębił się z wakacjami, to wiele niestety nie powstało. Oddawałam się innym przyjemnościom wakacyjno-letnim :) A więc dzisiaj tylko sutaszowy prezent urodzinowy dla mojej koleżanki. Nie za bardzo wakacyjny jeśli chodzi o kolorystykę, ale takie było życzenie - miał byś CZARNY. Forma sutaszowa podstawowa :) ale za to, myślę, elegancka:







Chciałabym też Wam Dziewczyny podziękować za odwiedziny pomimo mojej nieobecności na Waszych blogach (lub pomimo lakonicznych jeno komentarzy :)). Dziękuję też za Wasze komentarze pod poprzednimi postami, przykro mi że nie mogłam się zabrać, by na nie odpowiedzieć! Obiecuję poprawę i pozdrawiam Was ciepło!

 

czwartek, 25 lipca 2013

Wakacyjnie

No i w końcu jestem na wakacjach, czyli w domu :) Poczyniłam zakupy koralikowe, odwiedziłam księgarnie, pogoda boska, i w końcu dorwałam się do komputera :) Wy, jak widzę, nie próżnujecie, a ja mogę pokazać Wam dwie opaski, które zrobiłam przed wyjazdem dla dwóch bardzo młodych i ślicznych dziewczyn. Kolejna bitwa z sutaszem, której wynik oceniam pozytywnie :)

A w sobotę nad jezioro :)))

Holidays I last - which means I am HOME, in Poland. I did some beady shopping, bought some books, I am enjoying the weather and can finally use computer! Today I am showing you two headbands I made before the holidays for two very young and beautiful young ladies. Another soutache battle whose outcome I find satisfactory :)

On Saturday I'm leaving for the lakes :)  



 



wtorek, 18 czerwca 2013

Z pola walki

Z koralikami to jest prawdziwa miłość. Czasem się pokłócimy i poobrażamy, ale w wiekszości przypadków koraliki sie mnie słuchają (teraz pewnie zapeszyłam he he). A z sutaszem to ciągła walka i metry pociętych sznurków lądujących w koszu na śmieci. Koraliki to relaks i przyjemność, a sutasz... Ale jakoś nie moge przestać, w nadziei, że kiedyś tę bestię poskromię. A na razie parę fotek z pola walki. Najpierw kolczyki, (zaczęte chyba z dwa miesiące temu)

Today I'm complaining :) I love beading and it's an easy love. Beads usually, though not always, go where I want them to. Soutache is a constant fight and pain, but I cannot stop, hoping to one day tame this beast :) So today some "war" pictures. The earrings I started a few months ago:









I na specjalne zamówienie mojej absolutnie ulubionej klientki - Rudziaszka (żebyświe widziały, jak ją duma rozpierała, kiedy przekazałam jej Wasze komentarze:). Z przeznaczeniem dla Pani od Historii, która podobno lubi różowy. Broszka, przy okazji której w koncu nauczyłam się wszywać taśmę cyrkoniową :))
And an order from my daughter, for her History Teacher, who, apparently, likes pink :) A brooch:











środa, 22 maja 2013

Post nieprzegadany

Zastanawiałam się, jakby tu mądrze zagaić i nawiązać do dzisiejszych zdjęć. Wiecie, żeby tak zgrabnie wyszło. Ale w głowie mam pustkę, i długi dzień przede mną... Więc po prostu: proste i zwykłe, niemniej jednak pięknie w uchu dyndające kolczyki (7cm z biglem). Szklany koralik w kolorze hematytowym, oponki hematytu i sztuczne perełki. Życzę Wam miłego dnia!

Soutache earrings with glass hematite beads, hematite and artificial pearls. Have a nice day!