Czy zdarzyło się Wam kiedyś robić jedną bransoletkę aż 5 razy? Tak, że trzeba było wszystko spruć i zaczynać od zera? Mi tak! Bransoletka jest w zasadzie prosta i tkana na krośnie, postanowiłam ją jednak zrobić ze "skosami", a te sprawiły mi więcej problemów niż przypuszczałam...
1. Próba PIERWSZA - wzór narysowany (na podstawie wzoru na haft krzyżykowy z internetu) , kolory wybrane. Zrobiłam ją do końca, jednak nie byłam zadowolona z wykończenia rzędów ze zmniejszana liczbą koralików... Gdybym wiedziała co mnie czeka!
2. Próba DRUGA - bransa na ukończeniu, ciachnęłam nitki z osnowy za blisko i były zbyt krótkie, aby je schować między koralikami
3. Próba TRZECIA - wrabianie nitek osnowy... zaczęłam nie od tej strony, w końcowych rzędach zrobiła sie ciasno i ... poszedł koralik. . prujemy
4. Próba CZWARTA - wyszło pięknie, tyle że nie zauważyłam, że powtórzyłam jeden rząd dwa razy w centrum bransy...
5. Próba PIĄTA:
Przyznam szczerze, że zupełnie straciłam do niej serce i kończyłam ją tylko dlatego, że uparta jestem! Wredota jest w dodatku niefotogeniczna, bo błyszcząca. Odczuwam jednak satysfakcję z faktu pokonania jej :)
Przypominam Wam o kodzie zniżkowym na zakupy w Royal Stone przy użyciu kodu RUDA12 i pozdrawiam Was serdecznie!