Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Boże Narodzenie. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 28 grudnia 2017

A nadzieja znów wstąpi w nas




Czasami tak trudno znaleźć w sobie te najlepsze ze słów. Czasami myśli uparcie uciekają do tego, co tak przyziemne.



Już dziewiętnasta? Musi wziąć leki. Żeby tylko zjadła. Dobrze, że chociaż tej grzybowej całkiem spora miseczka.  I wcale nie ma już  znaczenia   żaden karp czy inne pierogi, tylko ta cisza, która  huczy we mnie niepokojem mimo tego, że to przecież święta noc.



Jak poradzić sobie przy wigilijnym stole ze światem, który tak nagle przewrócił się nam do góry nogami? Jak znaleźć siłę na okopanie szańców, uspokojenie myśli i przygotowanie logicznego planu działań?  Bo przecież kto jak kto, ale ja muszę mieć tą siłę właśnie, no i jeszcze pewność, że zmierzamy w naprawdę dobrym kierunku.



Bo przecież tyle jeszcze  przytuleń i rozmów przede mną. Słuchania o  Jej  planach na dorosłe życie i udzielania odpowiedzi na trudne pytania. Porad i sałatek szykowanych na imprezy z paczką.  I  świąt -  z tymi najważniejszymi na świecie życzeniami -  zdrowia.


Pozdrawiam - M.




PS - dziękuję za życzenia świąteczne!  


niedziela, 24 grudnia 2017

Oby nam się!



Spełniałoszczęściło. Zmierzało zawsze w  tym  zaplanowanym przez nas kierunku. Skrzypiało  śniegiem wpadającym gdzieś ukradkiem do butów. Łączyło mimo wcale nie ukrywanej różnicy zdań. Szczypało szczęściem w zmarznięte uszy. Odnajdywało mimo wszystko zgubiony gdzieś na chwilę sens. Oby nam się!


 
*********************
Radosnych Świąt!
********************

 
Pozdrawiam - M. 



wtorek, 27 grudnia 2016

Wigilijny czas



W tym roku wszystko było nie tak i naprawdę niewiele już brakowało, żeby Święta zostały po prostu odwołane. No, przynajmniej przełożone na bliżej nieokreślony termin.



Ciągle bolące gardło i grypa, przez którą wszystko wisiało na włosku, pierogi robione  za pięć dwunasta i brak na nie miejsca w zamrażalniku. Potłuczona choinka, która spadła w czasie przesuwania stołu, zepsuty piekarnik i pasztet pieczony na dwa razy, bo dolna grzałka od dawna nie grzeje. Żal, że wszystko jakieś takie obojętne.


Osłabienie po antybiotykach, które za nic nie pozwalało zrobić tyle, ile potrzeba. Ciągle jeszcze niewystane w przedświątecznych kolejkach zakupy. Drzewko kompletnie nie pasujące do stojaka.



Na szczęście Święta przyszły tak czy siak. W uśmiechu, w pytanym "w czym pomóc", w przegapionej zupełnie pierwszej gwiazdce. W przytuleniu składanych życzeń i  rozmowie.



Wigilijny czas? To nie tylko oddający w świętą noc pokłon trzej królowie czy pasterze, co to przybieżeli do Betlejem.To  ciepło życzliwych rąk. Stół, który łączy i jednoczy. Sens znajdowany mimo wszystko.
 


 Pozdrawiam - M.



piątek, 23 grudnia 2016

Żeby było



  
Żeby tak było bez pośpiechu. Z tą wciąż wypatrywaną gwiazdą świecącą pod wigilijnym niebem. Z opłatkiem w dłoni, co zamiast życzeń  przełamuje  oddalenie i sprawia, że jesteśmy bliżej, a nie kapryśnie daleko - z butnie zatrzymanymi w zranionym środku słowami, milczeniem trzymanym w sobie za karę i na przekór. Żeby tak było - z  karpiem, który za każdym razem ma coraz więcej ości co to przecież są na  szczęście i na dobry rok. Z kolędującymi  aniołami. Skrzypiącym pod butem śniegiem. Z pachnącym igliwiem, dobrym słowem i z tym miejscem czekającym na jeszcze niespodziewane. Spóźnionym królem, który przegapił fakt, że Bóg już w żłobie leży.  Żeby było!



***********************

Magicznych Świąt!

***********************


 ********************

PS - Dziękuję wszystkim tym, którzy zaglądają tu mimo wszystko. Mimo takiej  pustkiciszy. Jak można się było domyślić, z mojego udziału w konkursie nic nie wyszło - nie dałam rady przygotować aranżacji wigilijnego stołu. Po skończeniu jednego antybiotyku, przyszedł czas na drugi. W domu na dodatek panuje grypa. Te święta naprawdę będą zwariowane... 



 Posłuchajcie koniecznie i poszukajcie w sobie magii Świąt →  klik!

niedziela, 27 grudnia 2015

W zgodzie ze sobą


  

Gdy zupa grzybowa wreszcie była gotowa, a trzej królowie obrali już właściwy kierunek, by paść  na kolana przed żłóbkiem - wiadomo było, że Święta naprawdę w nas. Wyszorowane twardą szczotką i nakryte białym obrusem. Ze lśniącą od ozdób choinką.



Z pomalowanym tak na szybko oknem w kuchni i wspólnie lepionymi pierogami.
Z pierwszym w naszym domu makowcem. Życzeniami wypowiadanymi drżącym głosem. Dodatkowym nakryciem przygotowanym dla bliskich nieobecnych.



Z małą chwilą słabości lekko mokrą od szczerze płynących łez.



Śledziem o smaku dawno minionych Wigilii, które nie powtórzą się już nigdy więcej. Słowami święcie przekonanymi o potrzebie znalezienia w sobie akceptacji tego, co nieakceptowalne i tak po ludzku - zupełnie niezrozumiałe.



 Potrzebą bycia w zgodzie -  ze sobą i  - z innymi. Znalezienia odpowiedzi na to, co wcale  nie - dopowiedziane  i  jeszcze ukryte. Z głęboko skrywanym marzeniem zatrzymania nas  - wbrew życiu -  wszystkich razem  - jak najdłużej.


Pozdrawiam - M.



 *******************

PS - Etykietki do prezentów znajdziecie na blogu Simply Creative Life Journey.
         Szklane choinki - HouseShop.
        Prezenciki i ich zawartość - produkcja własna.