Balkon na trzecim piętrze, pod czterdziestką. Z pełną autonomią, rządzący się swoimi prawami, żyjący po swojemu i w całkiem niezależnym od człowieka rytmie. Drwiący z aktualnych trendów mody. Zdefiniowany w kwestii doboru roślin i barw. Odprężający dzięki stale przekwitającej bakopie wymagającej codziennej uwagi i skupienia. Ze stale aktualnym marzeniem o domu. Z ogrodem, rzecz jasna.
Mój teren (bardzo) prywatny, bez wścibskiego flesza paprazzi i cennych rad wszystkowiedzącego sąsiada. Z miejscem na dobrą książkę i pełną swobodę nie tylko myśli. Z przygotowanym wywarem z czosnku - przeciwko mszycom i natrętnemu mączlikowi.
Teren z odrobiną wikliny, ze złamaną czasem i słabym zabezpieczeniem bielą, przebarwioną na kolor limonki hortensją. Z małą doniczką zielonych rojników i dużym apetytem na morze.
Teren ze skończoną niedawno tacą - Z okuciami i widocznymi śrubami pomalowanymi na czarno. I napisem precyzyjnie nanoszonym cienkim pędzelkiem.
Z miękkimi poduchami od Magdy z Mile Maison ( zajrzyjcie koniecznie, sklepik naprawdę wart polecenia ! --> klik ), z gwarancją udanego leniuchowania potwierdzoną własnoręcznym podpisem przez właścicieli sklepu.
Mój teren prywatny, na trzecim pietrze. Pod czterdziestką.
Pozdrawiam - M.
PS. Trwa druga edycja konkursu Mojego Mieszkania na najpiękniej zaaranżowany balkon - zgłoście się koniecznie. Teraz Wasza kolej, trzymam kciuki ! M.