Pokazywanie postów oznaczonych etykietą breloki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą breloki. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 31 maja 2012

Przeglądałam stare katalogi

i natknęłam się na zdjęcia... Z lutego!
Filcowatości brelokowe i to w ciuszkach ;)



Szaruśka



i Cegiełka,
a do tego Proszę Słonia ;).





"Cztery słonie, zielone słonie, każdy kokardkę ma na ogonie..."
Ten, co prawda, jest błękitny... za to kokardka zielona ;).
Zdjęcia robione były rano, na szybko jeszcze przed "goleniem" ;), bo u mnie wszystko na ostatnią chwilę ;)



poniedziałek, 21 maja 2012

Dzisiaj w biegu,

bo magisterka leży i stygnie ;).
Coś, co było gotowe już na początku maja.
Na zamówienie.
Jako prezent ;)


Kartka i wyczesany ;) brelok.
(oczywiście, zgapiłam się ze zdjęciami i robiłam je na ostatnią chwilę... :/)




Wisienki pokryte Crackle accents (widać, jak się powiększy ;))


I brelok-kwiatek :)


góra


spód ;)


W tym tygodniu będzie mnie trochę mniej (w związku z magisterką właśnie), ale wyniki candy zostaną ogłoszone w terminie :)

sobota, 7 kwietnia 2012

Nie zawsze wszystko układa się tak,


jakbyśmy tego chcieli, a sformułowanie "radosnych Świąt," w obliczu pewnych wydarzeń, brzmi jak oksymoron. 
Przez wydarzenia, o których nawet nie chcę mówić, mam pewne... "opóźnienia w dostawie" ;), które już naprawiam.
Na pierwszy rzut pójdą sowy.

Ta już Wam pewnie znana ;)


ale dzisiaj w troszkę lepszym świetle ;), na moim rachitycznym pseudodrzewku ;), które ledwo żyje, za to idealnie się sprawdziło w roli sowotrzymacza ;)

I kolejna, zielonooka tym razem:


I zbliżenie:


Jedna z nich powędruje do puli mojej ROZDAWAJKI :). Przyjmijcie ją tak, jakby była dodana w czwartek ;), natomiast dzisiaj dokładam:

"Paryski" wisior ;)



O, a TUTAJ można się zapisywać na cukierasy ;)

środa, 4 kwietnia 2012

Nie tylko praca owocuje,

lenistwu też się zdarza ;)
I tak: 


kisiel bananowy dostał kokardkę, nowy łańcuszek i łyżeczkę do kompletu,


powstały kolczyki - sztyfty, par cztery,


a sowa, która czekała na moje zmiłowanie od drugiej dekady grudnia, wreszcie została wypchana i zszyta (o sowach jeszcze będzie mowa ;)).
Oczywiście, "owoców" byłoby więcej, gdyby nie odciąganie mnie co rusz od pracy, bo okazuje się, że jestem niezbędna niemal do wszystkiego i świat bez zainteresowania z mojej strony, zmierza ku zagładzie... A zawsze myślałam, że jest odwrotnie, w sensie, że zagłada następuje, kiedy zaczynam nadmiernie interesować się światem, ale cóż... Widać każdy inaczej postrzega "zagładę" ;)

środa, 28 września 2011

Ziutek

Czy Wy też tak macie, że jak coś Wam się czasami przyśni, to nie daje Wam spokoju? I chodzi za Wami cały dzień, a nawet i dnia następnego i kolejnego... dopóki tego nie zrobicie?
Miałam taki sen przedwczoraj. Kotek mi się przyśnił. A właściwie, kocia mordka... ;D.


Ciało kotek dostał gratis, żeby mordce było "raźniej" ;)

I w ten sposób powstał pokraczno-cudaczny Ziutek.

A ja wracam do rozpakowywania walizek w "nowym" lokum ;)

czwartek, 6 stycznia 2011

Miniaturyzacja? :)

Pamiętacie czerwony samochodzik?
A teraz:

Yyyy... Synu?
;D

A pamiętacie domek?
No to:

Yyyy... Synu?
I teraz wszyscy udajemy, że nie widzimy truskawkowej Wody Maksymiliana w tle ;D :D:D

Dobra, biorę się za te notatki... ;D

poniedziałek, 3 stycznia 2011

Zaległości straszne mam,

ale to w sumie nawet dobrze, bo egzaminy mi się zaczynają 10. (tak, tego miesiąca :/) i do końca stycznia nic "świeżego" się raczej nie pojawi... Ale rozmrożone i odgrzane też można strawić ;).
Dlatego też przedstawiam (dużo zdjęć) Wesołą Kompanię:
Szaruseeeek, wystąp!

Brąziaaaak, wystąp!

Cegiełkaaaa, wystąp!

Oranżyyyyyk, wystąp!

W szereeeeguuuu zbiórka!
(nożyczki służą za punkt podparcia. Proszę nie zwracać na nie uwagi. A w ogóle, to ich tam wcale nie ma ;))

Odmaszerować!
I poszli.
A już niedługo zawita tutaj kurs na filcowego misiaka. Myślałam, że dzisiaj się wyrobię z jego opracowaniem... A tu lipa :( - jutro wracam do Torunia i muszę jeszcze dłubnąć dwie inne rzeczy oraz zrobić to, czego nie lubię  bardzo: spakować walizę :/

Dziękuję za Wasze słowa :))

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Mróz mi wczoraj zepsuł

moją smycz kluczową.

A że klucze były na nią "nadziane" bez żadnego kółeczka, to szukałam ich później w śniegu (szewc bez butów chodzi ;)). Dlatego też postanowiłam, że koniec, basta, ni ma bata! Muszę dłubnąć sobie jakiś odpowiednio duży brelok. Odpowiednio duży, bo jestem wielką fanką toreb typu multilotek (jedna komora i dawaj! - szukajcie a znajdziecie to, czego potrzebujecie. Za którymś razem na pewno ;D), a duże rzeczy z odpowiedniego materiału/o szczególnej fakturze/dziwnokształtne łatwiej tam zlokalizować. I tak sobie pomyślałam, że skoro są to klucze oddomowe, to:
(na choince, żeby u mnie też zrobiło się "świątecznie" ;). Ale spokojnie, jeszcze goluteńka ;D)
I kurczę, znowu jestem zadowolona z efektu (nic na to nie poradzę ;D) i znowu nie mogę wybrać zdjęć...

Z kluczami:

I z innym brelokiem, dostanym od mamy (silnikowe serce ;) :

Dom wysoki na 10 cm, w najszerszym miejscu 8,5 cm. No teraz nie ma siły, żebym kluczy w torbie nie znalazła! ;D

A właśnie, uzupełniłam CANDY, z tym, że w obu zestawach jest ten sam "dodatek". To tymczasowe rozwiązanie, bo czekam za papierami, które jeszcze do mnie nie dotarły, a z tych ścinków, które mam, to raczej bilecik niż notes mogę zrobić ;). Dlatego, jak tylko papiery do mnie dotrą, powstanie jeszcze drugi egzemplarz, różniący się koronką i panią na okładce.

Pozdrowionka! :) 
(wracam do dłubania)



wtorek, 2 listopada 2010

Miśkowo

Na zamówienie. Miały powstać dwa. Miały być identyczne, tylko żeby były inne ;).
I powstały

Prawie identyczne. Jak wiadomo, "prawie" robi dużą różnicę ;D, którą najlepiej widać tu:
Poza wzrostem miśki odróżnia również umaszczenie (czego, z kolei, nie widać wcale) - wyższy jest kasztanowy z elementami brązowoszarymi, a niższy - brązowoszary z elementami kasztanowymi. Oba są za to wyposażone w łańcuszek brelokowy i zapakowane w torebki z szarego papieru (szary papier jest u mnie na topie)
:)

środa, 22 września 2010

W ramach akcji "znowu filc"

Zachciało mi się filcowych korali. Megadługich, żebym nimi mogła szyję ze dwa razy okręcić przy jednoczesnym zachowaniu sznurkowego "luźnozwisu". I tak siedzę filcując kulki już drugi dzień z rzędu :D. A że jedna wyszła dużo większa od pozostałych, powstał taki oto twór brelokopodobny (w tonacji jesiennej):


A ponadto, można mi pogratulować gułowatości. Otóż, prezent-niespodziewanka już powinien wyfruwać w drogę po Polsce, a tu klops. Bo bazę zamówiłam, oczywiście, z tym, że jak do mnie przyszła... to się okazało, że potrzebuję jeszcze niebieskiego tuszu. I w ten oto sposób prace stanęły, tusz w drodze, a ja co rusz odpukuję w nieozdobione, żeby udało się zdążyć przed trzydziestym września.

czwartek, 9 września 2010

Ulubieniec Rubensa

- tak go nazwałam na potrzeby własne. A wszystko przez:
kuszące krągłości ;D
6,5 cm ufilcowane na sucho ("bo ja lubię te wystając kłaczki") na zamówienie. I oczywiście oszalikowane. Bo wieje jak za cara. Obecnie dynda na komórkowej zawieszce przy torebkowym zamku Nowej Właścicielki.
(Zdjęcia jak zwykle kiepskie, gdyż albo pogoda w kratkę albo pora zbyt późna na dzienne światło)

 


i w duecie:

Z pozdrowieniami,
Wilk w owczej ;)