Kolejne moje agrestowe ciasto. Jak już wspomniałam, zostałam obdarzona pojemnikiem agrestu. Ponieważ kompletnie nie nadawał się do jedzenia na surowo, czego ogromnie żałuję,całość wykorzystałam do wypieków. Do tego drugiego ciasta, agrest zdążył leżąc w lodówce lekko zmięknąć, więc nie omieszkałam spróbować kilku surowych kuleczek. A ciasto jest dość podobne do ciasta agrestowego-migdałowego. Zawiera bowiem również mielone migdały a różni je dodatek pomarańczowego akcentu. Oba ciasta są jednakowo smaczne i bardzo szybko zostały zjedzone.
Ciasto agrestowo-pomarańczowo-migdałowe
- 200 g masła lekko solonego, miękkiego(dałam niesolone)
- 100 g mąki ze środkiem spulchniającym
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 175 g drobnego cukru, plus 2 łyżeczki do dekoracji
- drobno starta skórka z jednej dużej pomarańczy
- 2 duże jajka
- 100 g mielonych migdałów
- 175 g agrestu, bez korzonków i ogonków
- 25 g cukru muscovado, jasnego
- 50 g migdałów bez skórki(dałam płatki migdałowe)
Piekarnik nastawiamy na 180 st C. Natłuszczamy i wykładamy papierem dno tortownicy o wymiarach 23 cm.
Przesiewamy mąkę i proszek do pieczenia i odstawiamy.
175 g masła ubijamy aż nabierze kremowej konsystencji. Dodajemy cukier i połowę skórki pomarańczowej i ubijamy do białości. Dodajemy stopniowo po jednym jajku i kopiastej łyżce mielonych migdałów. Delikatnie mieszamy z pozostałymi mielonymi migdałami i mąką.
Ciasto przenosimy do foremki i wygładzamy wierzch. Pieczemy 20 minut, po czym delikatnie wysuwamy z piekarnika i układamy agrest. Pieczemy kolejne 10 minut.
W międzyczasie rozpuszczamy w rondelku masło(pozostałe 25 g). Mieszamy z cukrem muscovado, pozostałą skórką pomarańczową i migdałami(płatkami). Ostrożnie wyjmujemy ciasto z piekarnika i na wierzch wykładamy tą posypkę. Pieczemy jeszcze dodatkowe 15 minut. Pozostawiamy przez 10 minut w foremce. Wyjmujemy na kratkę i lekko posypujemy drobnym cukrem.
Przepis przetłumaczyłam z tej strony.