Róże...
12/14/2014 eumycha 15 Komentarzy
Kazio skończył miesiąc.
Powoli przyzwyczajamy się do siebie i ustalamy plan dnia.
Właściwie, to organizuję sobie czas tak, żeby w czasie drzemek Kazia mieć czas na prace domowe i drzemkę (żeby odespać noc), albo robótki (jeśli Kazio dał spać w nocy).
Jestem zaskoczona tym, o ile łatwiej jest mi teraz opiekować się trzecim maluszkiem.
Starsi chłopcy (6 i 3 lata) dużo się bawią razem, mają niesamowitą wyobraźnię i swoją "salę zabaw", którą urządziliśmy im na poddaszu. Właściwie odkąd wrócą z przedszkola bawią się tam do wieczora, a jeśli nie, to chętnie siadają do rysowania, albo sobie czytamy. Nie mamy telewizora, więc dzieci słuchają jak czyta im babcia, albo ja. Trzeba poświęcić im uwagę i czuwać nad nimi, żeby czegoś nie "zmajstrowali", bo pomysły miewają szalone, ale często jest tak, że czuję się, jakbym miała tylko Kazia pod opieką ;o)
A Kazio? Kazio jest spokojny, śpi nawet wtedy, kiedy chłopaki biegają i trąbią jak samochody. Przyzwyczaił się do ich zabaw ;o)
Często słyszę pytanie, czy chłopcy są zazdrośni o młodszego brata. Hm...nie zauważyłam, żeby byli.
Na powitanie zaśpiewali mu "sto lat" i podarowali swoje rysunki i baloniki z urodzin Stasia.
Wojtuś dba o to, żeby Kazio nie płakał - zaraz mnie woła, czasem go pogłaszcze albo pocałuje w główkę.
Obaj chętnie pomagają przy przewijaniu maluszka.
Jedyny sygnał zazdrości pojawia się, kiedy Kazio zbyt długo jest na rękach taty (!), bo Kazio jest mamusi (tak twierdzą!).
Jakoś tak się układa, że nie jestem zmęczona. Mam też dużą pomoc od mojej mamy, która przychodzi do nas codziennie rano, żeby chłopców zaprowadzić do przedszkola, a popołudniu ich przyprowadza i czeka z nami na powrót taty z pracy. Jak trzeba to zostaje, żeby pomóc położyć ich spać.
W takich warunkach można powoli myśleć o robótkach...
Dwa dni temu zadzwoniła koleżanka z propozycją, żebym dołączyła się do jej kiermaszowego stoiska.
Przeglądnęłam więc rozpoczęte prace i udało się skończyć to i owo...jak się spodziewacie wszystko w kwiatach, które tak lubię...
Dziękuję serdecznie za odwiedziny i miłe komentarze!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
OBSERWUJĄ
EUMYCHA
Odwiedziny
Szukaj w tym blogu
Archiwum Bloga
-
►
2017
(13)
- ► października (1)
-
►
2015
(39)
- ► października (3)
-
▼
2014
(35)
- ► października (5)
-
►
2013
(48)
- ► października (4)
-
►
2012
(62)
- ► października (3)
-
►
2011
(71)
- ► października (4)
-
►
2010
(110)
- ► października (11)
ETYKIETY
biżuteria
bluzki
bolerka
broszki
candy
chusty
decoupage
dekoracje dla domu
dodatki
druty
dywanik
filc
filcowanie
gry i zabawy
kartki
kolczyki
komin
kontrola jakości
koronka klockowa
koszulki
książeczki
książki
kuchnia
kwiaty
malowanie
moje przeróbki
naszyjniki
naszyjniki z kwiatów
odzież
ostrzeżenia
pierniczki
pierniczki szycie
plener artystyczny
podkładki pod kubeczki
poduszki
prezenty
protest
przeróbki odzieży
serwetki
sprzedam/wymienię
sukienka
sweterki
szale
szycie
szydełko
takie tam
torebki
wieszaki
wymianki
wystawa
zabawki
zakładka do książki
zaproszenia
Małgorzata Płoszaj. Obsługiwane przez usługę Blogger.
Piękne kwiaty, i oryginalne. Przy trójce szkrabów tyle kwiecia, podziwiam. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję! To duża satysfakcja kiedy oprócz ogarnięcia wszystkiego w domu uda się jakieś kwiaty pozszywać ;o)
Usuńfajnie, że z Maluszkiem się już dogadujecie a kwiaty takie śliczne, że nie wiem które ładniejsze?:(
OdpowiedzUsuńWłaśnie się zastanawiam jak to z naszym dogadywaniem jest. Mówię do niego Kaziu, a on mi "Le..." i teraz nie wiem, czy miałam mu dać na imię Lech, Lew, a może Leon...takie tam małe nieporozumienia ;o)
UsuńDla mnie róże zawsze są numerem jeden ;o)
Wspaniałe naszyjniki :-) Najbardziej podoba mi się ten czerwony... chyba mam obsesję na punkcie tego koloru...
OdpowiedzUsuńSuper, że tak dobrze dogadujesz się z Maluszkiem :-) Super, że możesz liczyć na pomoc mamy :-)
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję! Też najbardziej pasują mi czerwone róże. Pomoc mamy jest naprawdę wielkim wsparciem inaczej byłoby ciężko. Czasem się zastanawiam, jak ona dawała sobie radę z naszą trójką...jej nikt nie pomagał...
UsuńBardzo fajnie dla odmiany przeczytac ze mama miesiecznego dzieciatka nie narzeka na zmeczenie :) Czyli mowisz,ze przy trzecim dziecku jest latwiej? Hmm... ;)
OdpowiedzUsuńOlu, to takie wstępne obserwacje...zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie...
UsuńPóki co jest dobrze.
Pozdrawiam ;o)
Świetne naszyjniki , takie dopracowane !!! SUPER!!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo! Naszyjniki powstają powoli, etapami...co tylko Kazik się zdrzemnie, to coś przeszywam ;o) A ponieważ kwiaty to mój ulubiony motyw delektuję się każdym z nich ;o)
UsuńCudownie, że wróciłaś do pracy. Wykony piękne ! Zdrowych i spokojnych Świąt !
OdpowiedzUsuńMówiłam, że wilka ciągnie do lasu ;o)
UsuńJakie ślicznosci!!!!
OdpowiedzUsuńPrzecudne naszyjniki.
OdpowiedzUsuńPrzecudne naszyjniki.
OdpowiedzUsuń