Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koty. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą koty. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 25 kwietnia 2017

"ogólnie to jest średnio"

Nawet nie pamiętam kiedy ostatnio otworzyłam komputer. A posiadam aktualnie dwa. Jeden stary , który już dogorywa i drugi dostany od dziecka mego przy okazji bytności świątecznej. I mam problem, bo ja technicznie tępa jestem przeogromnie. Opanuję kilka czynności i jakoś tam idzie, ale....jak już się przyuczę to się przywiążę i trudno mi się przestawić, a dostany od dziecka komputer chociaż wybitnej urody z jabłuszkiem na froncie to z z moim HP ze starym oprogramowaniem (nie lubię microsoftu za wycofanie xp) nie ma absolutnie nic wspólnego. Wprawdzie w zakresie w jakim moja osoba obsługuje komputer nie powinno to mieć żadnego znaczenia, ale jednak ma. I ten nadmiar szczęścia tak mnie zablokował, że ani stary ani nowy nie był użytkowany. Dzisiaj otworzyłam pocztę i jest tak zawalona, że się zablokowała ;-(. No, ale jak się co najmniej dwa tygodnie nie zajrzało to nic dziwnego. Z góry przepraszam, że nie odpisałam na życzenia jakie na pewno przyszły i jak tylko odgruzuję skrzynkę, chociaż mocno po czasie odpiszę. Chyba mam jakąś opóźnioną reakcję na wszystkie wydarzenia ostatnich dwóch już prawie lat i spadek nastroju mi nie odpuszcza. Nawet nie chce mi się z domu wychodzić. Zakupione sadzonki stoją na podwórku i mam tylko nadzieję, że wykażą się wolą przetrwania. Ale staram się całkiem nie rozłożyć i codziennie przymuszam do zrobienia chociaż kilku rzędów jakiejś robótki. Tak więc chociaż rozczochrana i w piżamie skończyłam kocyk. Wyszedł niezbyt duży, około 160/160 cm, za to całkiem przyjemny dla oka kolorystycznie.

Zrobiłam tez nową torbę lub koszyk, jak kto woli. Duża i z długimi uszami na ramię. Półsłupkami, w dwie nitki, więc jest dosyć sztywna.


Więcej osiągnięć nie ma ;-(. Chociaż przed świętami jak faza spadku jeszcze mnie nie dopadła uszyłam nowe pokrowce na leżankowe poduszki. Trochę widać na zdjęciach z kocykiem. Wszystkie użyte materiały oczywiście nabyte w miejscu szmacianej rozpusty. Niech żyje recykling !
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.
p.s.
Nora po trzech tygodniach pozbyła się kryzy :-). I mała zagadka hi hi. Koty dostały nowe domki. Gacuś tradycyjny wiklinowy domek, tylko w rozmiarze XL, a Nora i Antosiek domek podwójny. Pytanie brzmi : kto jest na górze, a kto na dole ?

piątek, 7 kwietnia 2017

"z powrotem w domu: nowy koszyk, nieco więcej kocyka i Nora w... "

Wróciłam w sobotę wieczorem i jak na razie odpoczywam :-). Było bardzo przyjemnie, ale też nieco wykańczająco. Odwiedziłam wnuki na wsi. W Krakowie byłam u onkologa i zapisałam się na turnus terapii onkologicznej. Ostatnio trochę podupadłam na duchu i mam nadzieję, że taka terapia postawi mnie do pionu. Turnus zaczyna się od 15 maja, więc jeszcze mam sporo czasu. Byłam też we Wrocławiu. Przyjechała z Germanii moja siostra i we dwójkę doprowadziłyśmy naszego biednego Tatę do przesytu starymi dziećmi hi hi. Dwie córeczki w tym samym czasie...;-). Wybrałyśmy się do ZOO i Afrykanarium. I cóż, chociaż było bardzo przyjemnie to stwierdzam, że ZOO i Cyrk to zabawa dobra dla dzieci. W dzieciństwie uwielbiałam wrocławski Ogród, teraz mam mocno mieszane uczucia., ale może się czepiam.
Spotkałam się z Anią czyli blogową Kankanką i mogłam sobie obejrzeć jej Pasjonaterię od podszewki ;-). Przy okazji kolejnej wizyty we Wrocławiu na pewno znowu tam zajrzę.
 Podrobiłam kocyk, mniej niż planowałam, ale każdy rząd zbliża  do finału, więc i tak jestem zadowolona.
a na stryszku w ramach odpoczynku dokończyłam zaczęty przed wyjazdem kolejny szydełkowy koszyk


W domu powitała mnie bardzo obrażona i nieszczęśliwa Nora. Jedna z kocich bitew zakończyła się dziabniętym tyłeczkiem. Antybiotyki, środek przeciwbólowy i gustowna kryza nie zyskały kociej aprobaty. Wczoraj byliśmy na wizycie kontrolnej i kryza została na kolejny tydzień. Pierwszy raz kocia bitwa zakończyła się krwawo. Zapewne zadziałały pazury Gacusia, który stanowczo protestuje i nie pozwala na obcinanie.

W Przemyślu wiosna i nawet na nieszczęsnym podwórku pokazały się krokusy i narcyzy, chociaż po wczorajszym gradobiciu pewnie niewiele z nich zostało. Tegoroczny sezon na podwórku zaczął się od katastrofy budowlanej, ale o tym w następnym poście.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.


piątek, 17 lutego 2017

"Dzień Kota czyli w większości sceny łóżkowe ;-) "

Na początek Nora i Antosiek czyli strażnicy domowego ogniska
ćała trójka uwielbia kocią trawę, szczególnie prosto z torby. Napasą się, a potem wiadomo...

I sceny łóżkowe hi hi
Chłopaki razem czyli z brudasem nie sypiam ;-)
Gacuś - będę tu leżał i lepiej mnie nie ruszaj
Chłopaki- tym razem w pewnym oddaleniu i z bardzo wyraźnym przekazem w spojrzeniu ;-)
BGK czyli bardzo gruby Kot w ulubionym fotelu
Norka ma dość chłopaków
i panienka na poduszce.
Dzięki kotom życie na stryszku jest bardzo urozmaicone. Te trzy maja bardzo różne charaktery i czasem trwa prawdziwa wojna, ale zwykle tworzą zgraną bandę. Najbardziej żałuję, ze juz nie przygarnę zadnej sieroty, ale co robić życie bywa brutalne.
Serdeczne pozdrowienia dla kociej braci przesyłają stryszkowe koty. A ja wszystkim kocim sierotom życzę spotkania dobrego człowieka i pełnych miseczek.







wtorek, 18 października 2016

"sezon na wianki "

Zmobilizuj się kobieto, tak sobie mówię codziennie rano. Efekt jak na razie mizerny. Ale i tak od tego zaczynam dzień. W końcu kiedyś zadziała. Na początku września byłam jeszcze pełna zapału. Chociaż plany remontowe na ten rok padły postanowiłam  przynajmniej pomalować sufit. Zajęło mi to cztery dni i byłam bardzo dumna z siebie. Jeszcze na fali zapału do pracy, przy nieco niechętnym udziale męża dokonałam rozbiórki kanapy i nie tylko zapał, ale wszystko inne mnie opuściło i odjechałam. Dołki różne zdarzały mi się wcześniej, ale ten jest najgorszy. Wiele zaczętych robót zawala niewielkie mieszkanie, a ja zaczęłam sobie pisać karteczki z zadaniami, żeby zmusić się do jakiegokolwiek działania. I powoli karteczki zaczynają działać. Jak już opanuję ten chaos we mnie i wokół mnie pokażę co z niego wyszło ;-).
W niedzielę jakoś tak mi się zachciało , więc  korzystając z zachcianki zrobiłam wianek w prezencie dla miłej współuczestniczki protestu.
Pierwszy tej jesieni - wianek bukowy
Najprostszy, ze szmatkowych kwiatków, ale i tak cieszy. Sam wianek nawinęłam z obciętych pędów podwórkowego winobluszczu.
I zrobiony jeszcze latem z lawendy nawijanej na podstawę z winobluszczu. Już bardzo kruchy, ale i tak przypominający wakacje z Piotrusiem.
A dla miłośników stryszkowych kotów - Antosiek ;-)
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku



wtorek, 13 października 2015

"koty mają się dobrze :-)"

Koty to modele nie zawsze współpracujące. Zwykle jak któryś robi coś interesującego to zanim złapię aparat już go nie ma. Wiec kilka takich fotek z doskoku.
Gacuś - strażnik domowego ogniska :-)
Antosiek w okienku - prezentacja jak kot wygląda od spodu
pełna obsada w sypialni - Gacuś jak zwykle śpi, Czarni jeszcze czuwają
 Gacuś o poranku - będę tu spał, proszę nie ścielić
chłopcy - małe przytulanko
Norka - wiem, że jeszcze  daleko do obiadu, ale jestem już bardzoooooooo głodna
Antosiek - leżę tu, żeby te duże nie zapomniały o kocim obiadku
Gacuś - ulubiona czynność czyli śpię
Na wiekszości zdjęć jakie usiłuję zrobić kocim draniom pojawiają się w charakterze zmaz. Nie raczą poczekać w spokoju. Szczególnie Antosiek, który uważa, że kot stworzony jest do biegania, albo Norka, która do perfekcji opanowała sztukę ukrywania się. Najmniej ruchliwym obiektem jest Gacuś, który jest mistrzem świata w spaniu :-) Śpi gdzie mu fantazja akurat przyjdzie. Budzisz się w środku nocy ze skurczem w łydkach , nie możesz ruszyć nogami bo jak się okazuje leży na nich 7 kg bezwładnego kota pogrążonego w głębokim śnie. Czarni za to uprawiają zapasy o różnych porach i czasem budzisz się bo przelatuje po tobie koci pociąg. Różne rozrywki uprawiają, niekiedy doprowadzają mnie do białej gorączki, ale nie wyobrażam sobie życia bez nich.
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.

środa, 5 listopada 2014

"nacieszam się sypialnią :-) czyli..."

Czyli niestety zagracania ciąg dalszy. Na początek widok z drugiej strony czyli od tzw wezgłowia :-)

Jak widać "dobre duchy"znalazły swoje miejsce i pchają się za zasłonę. Za którą jest wnęka kominowa, kiedyś będzie tu szafa, przynajmniej taki jest plan. Obecnie jest tylko reling i półki. Wszystko to litościwie zasłoniłam żeby nie dostawać ataku paniki jak tylko na to miejsce spojrzę.Powinnam się pozbyć wielu rzeczy, ale nie umiem, aczkolwiek pewne drobne ruchy poczyniłam. Dwa spore worki z ubraniami wywędrowały z domu przy okazji jesiennych porządków w szafie. Niewiele to zmieniło w ogólnej sytuacji hi hi, ale...
I kilka rupieci i innych takich z bliska
Do powstania niby drzewka przyczynił się Antoś :-). Była to naprawdę ładna jemioła, która miała doczekać rytualnego corocznego spalenia po przyniesieniu nowej. Na czas remontu powiesiłam ją w kuchni nad stołem (wcześniej wisiała obok zegara), które to miejsce było już w zasięgu Antosia. Cóż, zdewastował jemiołę doszczętnie, ale nie mogłam jej tak całkiem wyrzucić, wiadomo tradycje trzeba podtrzymywać :-), więc obcięłam smętne resztki przykleiłam na wosk do świecznika i oto mam nieomalże wiktoriańskie coś. Jest to oczywiście bardzo niedoskonała wariacja na temat bo powinna to być gałązka korala, albo szkielet innego morskiego żyjątka. Dodałam kilka rupieci, czyli jak zwykle zagęszczam. Lampa obok musiała zostać przykręcona, Antosiowi bardziej się podobała leżąca na podłodze. Dostałam ją od babci i chociaż dzisiaj nie kupiłabym takiej to ma wartość sentymentalną.
jeszcze jedna rama znaleziona na przykamienicznym śmietniku hi hi. Ktoś sprzątał piwnicę i wyrzucił. Nie mam pojęcia skąd pochodzi, w kamienicy nie ma takich okien. Przez całe dorosłe życie miałam w domu dwa lustra, jedno w łazience drugie w przedpokoju (okrągłe w sosnowej ramie). A teraz jedynym miejscem bez lustra jest kuchnia, ale nic straconego hi hi. Mam skłonności do popadania w manie przeróżne i taką manią stały się ramy okienne.
mały wianek, zostały mi dwa kwiatki, wianek zwinęłam z łozy

córka znajomych narysowała kiedyś Królewnę :-), a poniżej "dzieło" Piotrusia z wakacji, przedstawiające dziadka Jacka na traktorze hi hi
malutka rzeźba ze szkła, kupiona przy okazji zwiedzania Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie. Bardzo polecam, program zwiedzania ciekawy i piękne szkła na wystawach. Jest tez sklep, w którym każdy znajdzie coś dla siebie.
i jeszcze Antoś, który uznał, że ten pokój należy tylko do niego. Jak ma dobry humor pozwala tam bywać innym osobom ludzkim i kocim :-).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.







wtorek, 14 października 2014

"kilka fotek - sypialnia :-))"

Na początek rzut oka na to jak było po przeprowadzce. Oczywiście były po drodze jakieś tam drobne zmiany.


Teoretycznie wszystko było ok, zresztą nie bardzo było inne wyjście jak poradzić sobie z meblami jakimi dysponowałam.Jak już się pomieszka to okazuje się , że nie wszystko pasuje, a poza tym lubię zmiany ;-).
Z finansami to jakby za dobrze nie jest, więc tak naprawdę oprócz desek na regał w ścianie i materiałów budowlanych nic nowego nie kupiłam.
Palety dostałam od taty sąsiadki stryszkowej, czerwona szafka wcześniej była w kuchni z łyżkowo-widelcowymi uchwytami. Spieszyłam się bardzo jak ją malowałam i kolejne warstwy farby nie do końca wysychały co niestety wyszło w użytkowaniu. Teraz postanowiłam to wykorzystać jako zaletę hi hi. Kilka godzin zajęło mi skrobanie nożem, ale efekt końcowy nawet mi się podoba. Żeby było bardziej zgrzebnie zrobiłam sznurkowe uchwyty :-). Oczywiście nie mogło zabraknąć okienek, ostatnie dwa strychowe i jedno z mieszkania na dole. Łóżka jak widać zrobione z palet, nie żebym miała jakiś nabożny stosunek do "paletowego dyzajnu"ale zainwestowałam w nie tylko farbę i kilka godzin pracy. Łóżka z racji regału w ścianie musiały być niskie, a z racji braków finansowych tanie. Naoglądałam się w internecie, szukałam w sklepach i w końcu prawie się zdecydowałam na świerkowe z surowego drewna z Jyska. Niby nie były drogie,ale mamy na stryszku okropną podłogę i marzę o drewnianej. Pewnie jeszcze długo tylko pomarzę, mimo to zdecydowałam, że zamiast wydawać na łóżka, które tak za bardzo mi się nie podobały, najpierw nazbieram na podłogi. Stąd pomysł z paletami,  zapewne jak każda prowizorka trochę pobędą. Kapy też tymczasowe, jak już dosprzątam resztę mieszkania coś uszyję. Mam kilka pomysłów i nie mogę się zdecydować. Jak zwykle wyszła mi graciarnia, ale tak już mam, więc chyba nikt się nie zdziwi. Oczywiście graciarnia z czerwonym w roli głównej :-). Pokój jest malutki i ma komin, który zabiera i tak niewielka przestrzeń. Praktycznie tylko się w nim spało. Myślę, że teraz będzie lepiej wykorzystany, chyba bardziej zachęca do wyciągnięcia się z książką i kotem obok :-).




Jako model wystąpił Antoś, który przybył na stryszek pod koniec czerwca. Był chudziutki, łysawy i stanowił żywą stołówkę dla różnych nieporządanych gości. Szkaradek taki, niewiele włosków, to co było matowe i bez koloru. Teraz jak widać ma się całkiem dobrze :-).
Serdeczne pozdrowienia ze stryszku.