Wyzwanie ogłoszone, mam nadzieję, że skusicie się na mój motywator i będziemy wspólnie podziwiać śliczne, kasztankowe prace :)
Aby Was nieco zachęcić do działania, chciałam zaprezentować moją interpretację kasztanów w postaci jesiennej zamotki.
Jak widzicie wykorzystałam tu żółć liści kasztanowca oraz brązy i beże kasztanów. Interpretacja fotografii wcale nie musi więc być bardzo dosłowna - wykorzystajcie po prostu paletę barw kasztanów i ich otoczki :)
Ja w tym przypadku zrezygnowałam z zieleni, ale pozostałe barwy mają mocną reprezentację :)
Liczę na to, że wena się w Was uwolni i powstaną wspaniałe jesienne prace :)
Tymczasem wracam do szydełka, które od niedzieli czeka na zlitowanie :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję za odwiedziny, choć mam cichą nadzieję, że jeszcze się tu spotkamy.
Wszystkie zdjęcia i prace, które tu publikuję, są mojego autorstwa. Jeśli jest inaczej, zawsze o tym informuję.
Jeśli chcesz je wykorzystać, podaj proszę ich źródło. Dziękuję.
Wszystkie zdjęcia i prace, które tu publikuję, są mojego autorstwa. Jeśli jest inaczej, zawsze o tym informuję.
Jeśli chcesz je wykorzystać, podaj proszę ich źródło. Dziękuję.
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włóczka. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą włóczka. Pokaż wszystkie posty
wtorek, 14 października 2014
piątek, 15 listopada 2013
Zaplątałam się ;)
Dosłownie. Zaplatałam się w koralikach, taśmach sutaszu, kamieniach i kamyczkach. Kilka rzeczy rozpoczętych i jakoś szczęśliwego końca z różnych względów doczekać nie mogą. Czas pędzi ostatnio jakoś szybciej, mam wrażenie.Dopiero poniedziałek, a tu już piątek, dopiero sierpień, a tu już o świętach pora pomyśleć. I codziennie pobudka o 5:45, w porywach o 6:00, a tu jeszcze by człowiek poleżał, nie wystawiał stopy spod ciepłej kołderki, nie odklejał się od ciepłych plecków, które leżą obok i grzeją niczym piecyk... Ale trzeba, już, natychmiast - bo poranne ablucje, bo śniadanie dla dzieci, bo praca, bo szkoła, a potem raz, dwa trzy z powrotem, bo obiad, bo druga szkoła, bo trening, bo zakupy, bo coś tam ... I tak nam te dni uciekają. Aż chciałoby się nacisnąć przycisk "pause" i choć na chwilę odpłynąć w błogi spokój i bezczas. Ech...
W całym tym szale zaplątałam się jednak na kilka wieczorów z młynkiem dziewiarskim, który uprzejmie mi pożyczyła moja realna i od jakiegoś czasu również blogowa koleżanka Agnieszka :)
Kilka zamotek od Agi już mam, ale wiecie, jak to jest coś samemu zmajstrować :)
Więc popełniłam dwie włóczkowe owijki szyi i dekoltu, w kolorach ulubionych, bo ciepłych, energetycznych, czyli jesiennych.
Dla Julki w czerwieniach:
Oraz jako prezent świąteczny dla pewnej osoby (ciii, żebym się nie wygadała):
Aga, raz jeszcze Ci dziękuję za udostępnienie tej piekielnie fajnej maszyny :)
Była to bardzo sympatyczna odskocznia od koralików :)
A Wam wszystkim życzę miłego i spokojnego weekendu :) A nóż uda się troszkę oddechu złapać przed następnym tygodniem?
Pozdrawiam serdecznie :)
W całym tym szale zaplątałam się jednak na kilka wieczorów z młynkiem dziewiarskim, który uprzejmie mi pożyczyła moja realna i od jakiegoś czasu również blogowa koleżanka Agnieszka :)
Kilka zamotek od Agi już mam, ale wiecie, jak to jest coś samemu zmajstrować :)
Więc popełniłam dwie włóczkowe owijki szyi i dekoltu, w kolorach ulubionych, bo ciepłych, energetycznych, czyli jesiennych.
Dla Julki w czerwieniach:
Aga, raz jeszcze Ci dziękuję za udostępnienie tej piekielnie fajnej maszyny :)
Była to bardzo sympatyczna odskocznia od koralików :)
A Wam wszystkim życzę miłego i spokojnego weekendu :) A nóż uda się troszkę oddechu złapać przed następnym tygodniem?
Pozdrawiam serdecznie :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)