Przy okazji wycinania nadmiaru pędów winobluszczu zawsze pozostawiam trochę starszych ale elastycznych pędów do plecienia wianków.
Wybieramy pędy, które nie są zielone, obrywamy liście i z długiego pędu robimy obręcz i oplatamy na niej dalszy ciąg pędu. Mocujemy tak aby się nie rozwinął.
Ja nie używam żadnych drucików do mocowania, po prostu znajduję pomiędzy dwoma oplecionymi pędami miejsce i wsuwam koniec oplatanego pędu. Na początku obręcz jest trochę kanciasta i niezbyt okrągła ale w trakcie oplatania pędy są na tyle elastyczne że można dokonywać poprawek i formować coraz bardziej okrągły wianek:) Moje pierwsze wianki były niezbyt równe ale każdy następny wygląda lepiej, trzeba potrenować.
Dokładamy następne warstwy oplotu.
Można nawijać pędy w tym samym kierunku można też ostatnie dwie opleść w kierunku przeciwnym. Zobaczycie same jak Wam będzie się podobało najbardziej. Nie mam ustalonej ilości pędów, które nawijam, wszystko zależy od ich grubości oraz grubości wianka jaką chcecie uzyskać.
Do gotowej obręczy przyczepiam dekoracje, jakie znajdę w ogrodzie, zielone gałązki świerku, tuję, suszone kwiaty, gałązki irgi z czerwonymi owocami, bluszcz pospolity. Można też posłużyć się sztucznymi kwiatami. Reszta zależy od Waszej pomysłowości.
Mój wianek wyszedł tak:)
A winobluszcz już łapie jesienne kolory