Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą DIY. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 5 stycznia 2016

Styczeń, śnieg, mróz… zima! Oraz zimowe DIY;)

Od kilku dni na Kwiatowej konkretna zima - najpierw przymroziło do -17 stopni a dzisiaj jeszcze pięknie przyprószyło śniegiem. Na sankach nie da się jeździć ale dla oka to miła odmiana po ostatniej szarówce.

Dziś rano zrobiłam sobie kawę, siadłam do komputera i tęsknym okiem spoglądnęłam na biel za oknem... O  nie! Takiej okazji nie mogłam zmarnować!
Już po chwili wyskoczyłam na dwór i cyknęłam kilka zdjęć - jeszcze trochę milczenia i blog sam by mi się zamknął z braku nowych postów;):)
A praca? Nie uciekła, w razie czego nadrobię w nocy;)

Na zdjęciach kawa (a jak!), z mojej nie-tak-dawno nabytej kawiarki… Oj luuubię Ci ja tą kawiarkę! Chodziła za mną już czas jakiś ale dopóki śmigał ekspres to odkładałam jej zakup na bliżej nie określone "kiedyś".
Aż ekspres do kawy padł, na amen;)
Kupiłam więc kawiarkę i teraz codziennie rano z nieukrywaną przyjemnością nalewam wody, wsypuję kawę i parzę. A potem jeszcze raz, po południu;)
I nie wiem co w tym jest ale to ręczne parzenie kawy ma w sobie coś szczególnego… Krzątasz się, nalewasz, gotujesz… Niby zwykłe prozaiczne czynności a jaką sprawiają przyjemność! Nieporównywalną z naciśnięciem guzika;):)

Tak czy inaczej do ekspresu już na pewno nie wrócę.
Do kawiarki owszem, już jutro! ;):)



Na zdjęciach poniżej zaschnięte gałązki brzozy, zasprejowane białą farbą. Półminutowy DIY i miły efekt końcowy, takie lubię najbardziej:) Ja moje bielone gałązki połączyłam z białymi świeczkami (takimi najprostszymi) i całość związaną lnianym sznurkiem wstawiłam do drewnianego pudełka. Stoją sobie w kuchni i zdobią półkę (zdjęcia zrobię jak będzie lepsze światło w domu).
Póki co - wystawione na zewnątrz. Całkiem dobrze komponują się z padającym śniegiem;):)





***

Z życia rodziny (a konkretnie właśnie miniętych Świąt;))

Przedświąteczny czwartkowy wieczór, zebranie z nauczycielami w sprawie ocen półrocznych plus sprawy wychowawcze, w końcu przechodzimy do zbliżających się świąt, zaczynają padać pytania rodziców odnośnie choinki / bombek / ozdób którymi dzieci miałyby dekorować klasę gdy uhahana wychowawczyni mówi: choinkę mamy już zaklepaną bo Antoś (mój!!) powiedział, że jego rodzice (my!!!) mają plantację choinek więc jedna czy dwie nie będzie problemem. Powiedział też, że macie Państwo (znowu my!!!) dojścia (!!!) do fajnych bombek więc bombki też załatwi. Wystarczy poprosić :D:D

***

PS. Pięknie dziękuję za noworoczne życzenia - odwzajemniam je z przyjemnością! :):)

wtorek, 14 lipca 2015

Poszewka na poduszkę w 5 minut, DIY

... czyli kolejne DIY, przy którym się nie napracowałam;)
Pomysł nie mój a dojrzany lata temu w internecie, później zapomniany i właśnie się przypomniany.
Pokrótce - wpadła mi dzisiaj w ręce płócienna torebka reklamowa i olśniło mnie, eureka! Toż to ten sam rozmiar co moje małe poduszki:)
Wzięłam więc jabłko, nóż, poduszkę, resztkę miętowej farby do materiału i wspomnianą wyżej płócienną torebkę. Wyszłam do ogrodu i zaczęłam się bawić:)
Uszy torebki przecięłam w połowie tak, by móc je potem związać (to będzie bok poszewki).
Ciachnęłam jabłko na pół, pomalowałam miętą (razem z ogonkiem;)) i odbiłam dwa razy w rogu torby. Fajnie wyszło!
Malowanka wyschła więc wsadziłam do środka poduszkę, związałam uszy i gotowe - poduszka wylądowała w ogrodzie, bardzo dobrze jej tam:)  
Niebo szaro - bure więc zdjęcia cieeemne... Coś tam jednak widać;)






Moje uwagi:
- pod malowaną warstwę materiału podładamy coś twardego plus folię, żeby nie przebiło na drugą stronę.
- ja dzisiaj złapałam pierwsze z brzegu jabłko ale następnym razem wykorzystam malutkie "jabłuszka" z krzaku pigwowca bo wydaje mi się, że drobniejsze owoce będą wyglądać jeszcze ładniej. Sięgnę też po kwiatki ze sztywniejszymi płatkami - np rumiany, cynie... Kuszą mnie też maleńkie stokrotki (białe mogłyby wyglądać nieźle!) i liście paproci więc pewnie i je wypróbuję;)
- z jednej strony jabłko można "wygryść"... Otrzymamy wtedy apple'a :D:D
- myślę, że na płóciennej torbie równie dobrze co mięta sprawdzi się biała farba.  Mnie wygonił dziś deszcz ale przy ładnej pogodzie pobawię się na pewno!
 - aha, następnym razem odbijankę zrobię nieco dalej od rogu, żeby było lepiej widać;)

środa, 18 marca 2015

Odnowiona kuchenna ławka

Nareszcie!
Słoneczna pogoda, brak opadów… Idealny moment by wynieść na taras a potem pomalować kuchenną ławę, bez szkody dla rodzinnego narządu powonienia;)
I tak brązowa do tej pory ława stała się biała, na czym zyskała kuchnia stając się jeszcze bardziej jasną... To był bardzo dobry pomysł!:)
Początkowo miałam pomalować całą ławkę ale jak to często bywa - życiem rządzą przypadki;) Zdejmowane siedzisko miałą najgrubszą warstwę farby a jak na złość skończył mi się papier ścierny. Postanowiłam więc wymalować resztę ławki a siedzisko zostawić na wieczór gdy już przybędzie Cinek z papierową odsieczą. 
Pomalowałam dwie warstwy farby, w międzyczasie przybył Cinek z dodatkowym papierem ściernym ale zrobiło się tak zimno i wietrznie, że farba z pędzla zaczęła mi latać:) Machnęłam więc ręką na siedzisko stwierdzając, że domaluję nazajutrz.
A jednak nie domalowałam;)
Późną nocą, po wniesieniu suchej ławki do kuchni i zamontowaniu brązowego siedziska okazało się, że wcale nie wygląda to źle. A jeśli dorzucić do tego argument, że to najbardziej wycieralny i narażony na zniszczenie element w meblu (oprócz siedzących normalnie mam przecież uroczą dwójkę chłopców dla których to ulubione miejsce obserwacji;)) to stwierdziliśmy zgodnie, że zostaje tak jak jest:)

No i jest:)





Więcej zdjęć dorobię kiedy indziej bo na razie słońce (choć cudowne!!) świeci tak mocno i  pod takim kątem, że prześwietla  szersze ujęcia;)

W tak zwanym międzyczasie Piotruś z Antosiem założyli pod płotem plantację stokrotek:)
Nic to, że dziury mam w całym trawniku i że czeka mnie dodatkowe pranie (wiadomo, kolana całe w błocie od klęczenia na ziemi i wyciągania kwiatowych kępek) - najważniejsze, że syny ciągoty przyrodniczo - ogrodnicze mają, to cieszy, bardzo!:):)


Miłego środka tygodnia życzę!:)

***

Piotruś przychodzi ze szkoły, pytam jak tam obiad.
Piotruś: Całkiem dobry, chociaż krupnik nie taki dobry jak nasz. Dali kaszę jaglaną zamiast jęczmiennej jak u nas…
Tu matka (ja!!) otwarła szeroko buzię…
Owszem, jak gotuję a chłopcy kręcą się po kuchni to staram się mówić co robię ale wydawało mi się, że to jednym uchem wpada a drugim wypada (nooo, może za wyjątkiem aktu robienia ciasta, wtedy chłopcy chłoną wszystko jak gąbki oblizując pokątnie palce;):)).

…proszę, czyli kasza jednak dzieciowi została!!:):)

piątek, 27 lutego 2015

Cukiernia Antosia, DIY

Wybaczcie jakość zdjęć, robione telefonem i biegusiem bo solenizant Antoś właśnie myje ręce, potem wpadnie do pokoju i… mam nadzieję, że ulubi swoją nową cukiernię:) 

Od ponad dwóch lat stale i niezmienne układa babeczki i torty z klocków lego, rysuje przepisy, wycina zdjęcia apetycznych potraw z gazet no i oczywiście robi dżemy, przeciery i tysiące własnych autorskich wersji wszystkiego co słodkie;) Co Wam będę mówić, po prostu oczy mu się śmieją gdy mowa o wytwarzaniu słodkości (jedzeniu też!).
Dodam jeszcze, że już jako mały berbeć uwielbiał... kartkować wielkie tomiszcze (ponad 1000 stron!) pt. 1000 przepisów na słodkości z czekolady, liżąc i wzdychając przy każdej kartce:D Na dzień dzisiejszy księga ledwo zipie:D

Mam nadzieję Antosiu, że uśmiechniesz się szeroko gdy będziesz to czytał kiedyś, kiedyś tam... :)

Pomyślałam więc, żeby zrobić Antosiowi cukierenkę - małą, bez szaleństw, taką po prostu jego  (oczywiście koniecznie w kolorach bo przecież Mamo słodycze są takie dobre, że muszą być kolorowe!;)). 
A że najbardziej lubię wykonywać DIY szybkie, łatwe i przyjemnie no więc... 
Cukierenka z gotowych komponentów - bazę stanowi tani tekturowy straganik z Ikea, oklejony plakatem z - a jakże! - muffinkami, do tego sznurek z chorągiewkami (papierowe serwetki złożone na pół i sklejone razem) i w sumie tyle:)
Projekt powstał wczoraj wieczorową porą i zajął mi naprawdę kilka chwil...

Słodkości poniżej wydrukowałam z internetu, dodałam napis Cukiernia Antosia (słabo widać, ach te zdjęcia!) i włożyłam do kieszonki z przodu straganu… Przyznam szczerze, że cukierenka lepiej wygląda w realu niż na zdjęciach:D






Pomyślałam, że o tym napiszę bo straganik z Ikea może świetnie się sprawdzić jako przyszły warsztat samochodowy, ekspozycja budowli lego, sklepik czy księgarnia... wystarczy go trochę podkręcić;) Może kogoś zachęci?:)

***

PS. Pamiętasz Antosiu jak tworzyłeś "domowe kompoty"? Wyglądało to mniej więcej tak, że do baniaka z wodą dodawałeś wg uznania - herbaty owocowe, kakao, cynamon i inne zioła, konfitury... Nie było zmiłuj się, wszyscy musieli pić! I to z radością!:):)

sobota, 31 stycznia 2015

Styczniowe poplątanie i otulacz na świeczkę, DIY

No kto to widział?

Piątek, ciśnienie 940 hPa, niiiiisko!
Niby wiem, że ciśnienie to siła z jaką słup powietrza naciska na powierzchnię ziemi ale... powiem Wam, że ziemia to nie było to, na co tym razem naciskał ten słup:D:D
Najpierw pół dnia snułam się z zamkniętymi oczami (spałam na chodząco!) by pod wieczór skończyć z pulsującą skronią… Jak dobrze, że u mnie to tylko skromny ból głowy ale co na to migrenowcy?
Oprócz ciśnienia zwariowało wszystko - raz słońce, raz deszcz, za chwilę śnieg i mróz, plusy i minusy… Szaleństwo!
Człowiek w rozkroku stoi bo z jednej strony marząc o wiośnie kwiatki rozstawia i lżejsze szaliki przy wejściu wiesza (!!) a z drugiej twardo trzyma przy szafce ciepłe zimowe buty:D

Na kanwie tego poplątania - w dzbanku wiosenne liście krokusów a tuż obok świecznik ubrany w - a jakże! - zimowe wdzianko z wełny*:):)




Tymczasem w pozostałych zakątkach domu bez ładu i składu stoją sobie zioła domowej produkcji...
Jak co roku o tej porze sieję co się da - niech rośnie! Styczniowa namiastka warzywnika;):)



* Wełna to nic innego jak długaśny rękaw od dawno nieużywanego sweterka… Obcięty i podszyty sprawdza się idealnie jako otulacz na zimową (!!) świeczkę. Ot, kolejne półminutowe DIY:)


Powiedzcie jak to jest, że słup powietrza nigdy nie naciska na dzieci?? Moje zawsze mają siłę na wszystko!:D:D

niedziela, 11 stycznia 2015

Cuda na kiju. W kuchni;) DIY

Cuda na kiju... W kuchni:)


Przy czym "cuda" należy wziąść w spory nawias ale kija już nie bowiem kuchenne pierdółki naprawdę wiszą na kiju:)
Myślałam o nim już dawno, tyle że jak to u mnie - czas leciał sobie jednym torem a moje pomysły drugim;)
Wczoraj przyniosłam z ogrodu gałąź, która w sezonie letnim służyła za podpórkę dla groszku. Nożem z wielkimi zębiskami zdarłam z niej korę (tak szczerze powiedziawszy byle jak;)), przetarłam ze dwa razy grubym papierem ściernym i przełożyłam pod kuchenną półką. Dowiesiłam ceramiczne pojemniki i durszlak, włożyłam świeczki, zioła i gotowe... Już lubię tą gałąź:)
Znając siebie to zawieszki/dowieszki/przywieszki oraz ich zawartość będzie się zmieniać w zależności od dnia, pomysłu i nastroju;)

Zastanawiam się czy projekt kij słusznie podciągnęłam pod DIY... Nie napracowałam się przy nim zbytnio:D





Probowałam ostatnio rozmnożyć kupną bazylię - tak jak zwykle, wkładając ją do wody. I nic z tego nie wyszło, zgniła... Ta zerwana z ogrodu zawsze ale to zawsze po kilku dniach puszczała zdrowe korzonki. Kolejny raz potwierdza się, że natury się nie oszuka, sztucznie podpędzone rośliny głównie mają wyglądać;)

poniedziałek, 20 października 2014

Omszone lampiony

Z tyłu, za domem jest taki ciemny i wilgotny skrawek ziemi, do którego nie zagląda słońce - mam tam swoją domową plantację mchu i paproci;)
Dziś wyrwałam kilka kawałków mchu i włożyłam je w lampiony.  Miło widzieć jak fajny efekt może dać takie-tam-sobie-zwyczajne półminutowe DIY;)  Lampiony wyglądają uroczo!:)

A dla odmiany za oknem ciemno, mokro, coraz zimniej... I dzieci jakieś najeżone chodzą;) Idę zrobić gorącej czekolady:):)

A jak u Was z okołojesiennym nastrojem?:)




... i w domu:)


czwartek, 3 lipca 2014

Odnowiona szafa u Antosia

Pod pędzel poszła kolejna szafka.
Ta została odkryta przeze mnie w szopie (mej własnej zresztą) zaraz po zakupie drewnianego domu... Przykryta stertą śmieci wyglądała raczej rozpaczliwie;) Oczyściłam ją z grubej warstwy farby olejnej (uuuch!) i trzykrotnie pomalowałam białą emalią akrylową (wnętrze również, tylko półki pozostawiłam drewniane niemalowane). Wygląda fajnie!:) Szafa stanęła w pokoju Antosia, wypakowana po brzegi wszystkim tym, co wcześniej stało w szafce z otwartymi półkami i niemiłosiernie się kurzyło.
Teraz jeszcze tylko kilka ciepłych elementów na ścianę, kilka powiększonych zdjęć (wreszcie wywołam!:P), coś na łóżko i do zrealizowania zostanie ostatni punkt - kącik czytelnika:)




Od pewnego czasu mocno ograniczam zabawki dzieciakom - już dawno zauważyłam, że więcej znaczy... nudniej;) Przewalało się to wszystko po pokojach a chłopcy w ogóle się nie bawili, zero kreatywności! Teraz jest "tylko" baza w postacie książek, gier, wielkich pudeł z ukochanymi klockami lego i samochodzikami. I jest zabawa, wreszcie:) Oprócz bazy w ruch idzie wszystko - plastikowe butelki, kartony, patyki przyniesione z dworu, kamyki... (no dobrze, robactwo przyniesione w słoikach też już kiedyś znalazłam:)) Ale to działa:) I jest tak jak to pamięta ich stara matka, która też kiedyś dzieckiem była;):P 

***

I tradycyjnie, rzut okiem na szafkę przed malowaniem:



Ponieważ z czasów małodzieciowych zostały nam dwie sprawne komody na ubrania, nie wyrzucaliśmy ich - żeby ograniczyć zajmowaną powierzchnię postawiliśmy je jedna na drugiej (dla bezpieczeństwa przykręciliśmy górną do ściany...) i teraz komoda stoi sobie niemal całkowicie schowana za drzwiami:) 



niedziela, 22 czerwca 2014

Odnowiony stary stołek, DIY

Wzięłam się wreszcie za stary stołek wyniesiony z walącego się domu. Hmmm... przy bliższym przyjrzeniu okazało się, że jego stan jest bardziej niż opłakany;)
Zdarłam resztki farby, oderwałam resztki zsiekanego przez korniki (i wodę??) siedziska i przycięłam nowe ze sztachet wykorzystanych do płota...  Taka tam dłubanina;)
Aha, no i przycięłam nogi bo jedna była wyraźnie krótsza od pozostałych i posadzenie literek groziło katastrofą:P
Na koniec poleciałam z rozbielonym błękitem i gotowe:)
Stołek stoi w dużym pokoju (chciałam napisać w salonie ale słowo "salon" brzmi bardzo zabawnie w kontekście mojego dużego na 10m2 pokoju :D:D:)) ale docelowo postawię go chyba u Antosia... Jak już odnowię starą szafkę co to czeka i czeka;):)





Stołek przed przytarganiem do domu... Myślałam, że uda się zachować jego oryginalne obśrupane nogi ale były tak zniszczone i obgryzione, że nic z tego. Musiał iść cały pod pędzel;)




sobota, 12 kwietnia 2014

Pomysł na wielkanocne gniazdka, DIY

Tknęło mnie właśnie:)

Jakiś czas temu mąż przyniósł do domu koszyk - prezent ze słodyczami w środku. Oprócz łakoci koszyk wypełniony był czymś w rodzaju długich, cienkich wiórków drewna...

Pomknęłam na strych po koszyk, wyjęłam wióry i ponawijałam je na palce tworząc a'la gniazdka. Będą jak znalazł na nadchodzącą Wielkanoc:) Tak sobie myślę, że podobne gniazdka można by zrobić też z siana...

Nie ukrywam, że moje myśli coraz mocniej krążą wokół świąt - potraw, ciast, dekoracji...
I porządków oczywiście;) Mam tyły ze wszystkim!:)

A jak u Was dziewczyny? Działacie już przedświątecznie?:)




środa, 9 kwietnia 2014

Odnowiony stołek w kolorze light blue DIY, przed i po

Wczoraj odebrałam farbę w kolorze light blue, którą wymyśliłam sobie pomalować stołki. Korciło mnie strasznie, żeby zobaczyć jak kolor wygląda na żywo, złapałam więc za pędzel i pomalowałam pierwszy stołek - na razie tylko raz ale już teraz kolor bardzo mi się podoba:)
Jest bardzo jasny, taki błękitno - szary... luuubię to:)

Cyknęłam zdjęcie razem z gałązkami dzikiej czereśni co to przy drodze rośnie... pachnie w całej kuchni!:)

Dziś pod pędzel idzie stołek numer dwa plus druga warstwa. A potem... zmiany w sypialni:)




Oczywiście przed malowaniem oba stołki machnęłam drobnym papierem ściernym - nie tak super dokładnie ale z zaangażowaniem bo to olejna była;) Nie zależało mi by zetrzeć ją do zera a tylko porządnie "zmechacić", żeby nowa farba zechciała się trzymać... I trzyma się:)

W sumie w drewnianym domu zastałam cztery stołki w kolorze ehmm... nazwijmy to burej lamperii :P, dwa pomalowałam wcześniej na biało a kolejne dwa będą light blue - poniżej wklejam zdjęcie na porównianie, takie przed i po:)




czwartek, 20 marca 2014

Łazienka przed i po, szafka pod umywalkę DIY

Temat nieco odgrzewany bo łazienka już funkcjonuje ale...





... nie mogłam się powstrzymać:)

Wiecie jak to jest z remontami, prawda?
Przychodzi fachowiec, ustalacie co i jak, a kiedy przyjeżdżacie spowrotem dzierżąc w rękach umywalkę, sedes i inne takie tam okazuje się, że... nic nie pasuje:):)

Pomijam fakt lekko opadłych rąk i miękkich nóg na widok ściany z 50-ma kilkoma umywalkami do wyboru. I sedesami;) I tego, że na każdym należało przysiąść, żeby ocenić który wygodniejszy:D
Pomijam przeliczanie miar co z tych stu finfdziesięciu rzeczy się u nas zmieści a co nie. I że to co fajne to zwykle jednak nie:P
Pomijam fakt taszczenia tych rzeczy do domu.

... ale widoku łazienki po zmianach fachowca nie da się jednak pominąć:D:D

Łazienka została wydzielona z pomieszczenia, w którym kiedyś był skład węgla i drewna na opał, wyglądało ono tak:




Podzieliłam ją na dwie części - część z tyłu musiała zmieścić piec i pod spodem pralkę, a to co zostało z przodu miało być łazienką. Szału nie ma, łazienka to bowiem jakieś 170cm szerokości i ze dwa metry długości i tu musiał się zmieścić prysznic, sedes, umywalka na stopce plus mała szafka i jeszcze przejście do kotłownio - pralni. W tak małej powierzchni musieliśmy nieźle kombinować, żeby się wszystko zmieściło.
No i wiecie, każdy zaplanowany cm był na wagę złota, mały obsuw w jednym miejscu wywracał do góry nogami absolutnie wszystko;)
Fachowiec jednak podszedł do tematu inaczej... Stwierdził, że skoro to taki zwykły drewniany domek, betlejemka taka, to co tu się przejmować?:P
I o ile prysznic stanął w dobrym miejscu to już umywalka była przesunięta w lewo (więc nie zmieściła się planowana szafka na ręczniki), rury doprowadzające wodę były rozstawione za szeroko (nie chowały się w stopce umywalki), a tuż o obok umywalki, centralnie na widoku fachowiec zamontował rurki z pokrętłami do podłogówki (zamiast w kotłowni)...
Aaa, i jeszcze stwierdził, że ma wolny tylko jeszcze jeden dzień bo w kolejnym idzie na inną robotę:D:D

Co było robić? Na gwałtu rety trzeba było szukać innej umywalki (dorwałam taką wąską w Ikea) i nowej szafki pod umywalkę. Oświeciło mnie, że wąską małą drewnianą szafeczkę miałam w poprzednim domu w garderobie. I że jak się ją wymaluje na biało, wytnie tylne ścianki szuflad na rury (no tak, to już mi pomału w krew wchodzi:P) i część dna (na regulator podłogówki),  wymieni gałki i na górę położy szerszy blat (został mi biały tył z szafki kuchennej) to sprawdzi się jako szafka pod umywalkę.  Udało się:)
Nie jest to szczyt moich marzeń ale póki co tak zostanie, aż wpadnę na inny pomysł jak to rurowe ustrojostwo schować;):)

Szafka przed i po:





Wejście do kołownio - pralni jest tuż obok prysznica i ukrywam je za lnianą kotarą, docelowo będą tam drzwi - są już nawet kupione i pomalowane na biało. Czekają na wywiercenie otworów wentylacyjnych... już pół roku:P Tam nie zapraszam bo... ehmm... mamy tam zbiór rzeczy wszelakich;)

W łazience płytki dałam tylko na podłogę i w prysznicu, podobają mi się chropowate, grubo-i-byle-jak zacierane ściany więc zostawiłam je bez zmian, malując jedynie matową olejną... Miałam obawy jak farba sprawdzi się w praktyce (czytaj myciu rozchlapanych śladów po moich chłopcach) ale sprawdza się idealnie, nawet przy umywalce!

***

Mój blogger szaleje, zdjęć już nie zmienia ale opublikował mi tego posta wczoraj (tak miało być), potem zjadł i go nie było a teraz widzę, że znowu jest w sieci... Widziałam, że były jakieś komentarze, nawet nie czytałam, teraz ich nie ma... przesilenie wiosenne dopadło bloggera? ;) Dzieją się Wam takie rzeczy??

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...