Miniony weekend taki trochę z innej
bajki był...
Pokonałam zaledwie trzy minuty
czasoprzestrzeni, owszem, nieco zakręconej - wyszłam z domu,
skręciłam od razu w lewo, potem w prawo i prosto, aż do
najgłówniejszej z najgłówniejszych ulic Gdańska, potem jeszcze
ze sto kroków trochę w lewo i trochę w prawo, i już.
Ostatni krok był decydujący, bowiem
ze zwykłego, codziennego miasta – przeniosłam się w czasy dawne
i jeszcze dawniejsze..
Moja ulubiona Mariacka na jeden wieczór
jeszcze bardziej wypiękniała, jeszcze bardziej odżyła,
rozśpiewała się, a muzyka poważna wartkim strumieniem popłynęła
między kamieniczkami...
Tu i ówdzie z godnością sunęły
Gdańszczanki w czepkach i surdutach, albo groźnie spoglądali
żołnierze z epoki napoleońskiej, przemierzający mariackie
bruki...
Ja tymczasem zupełnie nieoczekiwanie,
za sprawą mojej małej Pszczółki – utknęłam w zaczarowanym
świecie baniek. Uliczka spowita milionem tęczowych bąbelków
była wprost zjawiskowa... Utonęłam w niej na dobre 200 lat... A
przynajmniej do kolejnego święta ulicy Mariackiej... :)
A jak kulinarnie minął mi weekend?
Cóż, czasem zwyczajnie trzeba iść
za ciosem. Drożdżówki ze śliwką zbyt szybko „się zjadły”
(ach, żeby same...). No i świetnie, nie zamierzałam się umęczać
wspomnieniami i postanowiłam upiec kolejne. A, że przypadkiem nie
starczyło czasu na dłuższe wyrabianie i rośnięcie ciasta (w
końcu w planach miałam wspomniane zakrzywienie czasoprzestrzeni)
to znalazłam im godne zastępstwo.
W ostatnim numerze „Kuchni”
(9/2012) moją szczególną uwagę przykuł przepis na ciasto
orzechowe z czerwonymi renklodami. To ciasto typu „pieczone do góry
dnem”. Jak się zapewne domyślacie, umieszczone na dnie owoce, w
połączeniu z brązowym cukrem trzcinowym i masłem – nadają
ciastu bardzo smaczny, lekko karmelowy posmak.
Zasadniczo skorzystałam bez większych
zmian z przepisu, od siebie dodając jedynie dodatkową porcję
orzechów i zwiększając temperaturę pieczenia.
I jeszcze mała uwaga, której
zdecydowanie zabrakło mi w przepisie: polecam foremkę (tortownicę,
czy jakąkolwiek inną użyjemy z ruchomym dnem) - wyłożyć papierem do pieczenia
(koniecznie wraz z bocznymi ściankami), inaczej jest duża szansa,
że cały ten przepyszny sos jaki zbiera się na spodzie –
bezpowrotnie wypłynie przez nieścisłości foremki.
Ciasto orzechowe z czerwonymi
renklodami
inspirowane przepisem w magazynie
„Kuchnia” 9/2012 (wraz z moimi uwagami)
ok. ½ kg czerwonych renklod
130g masła
ok. 200g brązowego cukru trzcinowego
1 jajko
½ szkl. śmietany 18% (w oryginale
22%)
150g mąki (1 szkl.)
½ łyżeczki sody oczyszczonej
szczypta soli
1½ łyżeczki przyprawy do jabłecznika
(dałam 1 łyżeczkę cynamonu + ¼ łyżeczki kardamonu + ¼
łyżeczki utartych goździków)
1/3 szkl. bardzo drobno posiekanych
orzechów laskowych (w oryginale włoskie)
1/3 szkl. orzechów laskowych bardzo
grubo posiekanych (dodatkowo – można pominąć)
Umyte i osuszone renklody podzielić na
ósemki lub dwunastki.
Piekarnik rozgrzać do temp. 180 st. C.
Tortownicę o średnicy 20cm wyłożyć ściśle papierem do
pieczenia, wraz z bocznymi ściankami.
Na dno wyłożyć 3 łyżki masła i
wstawić na ok. 1 min. do piekarnika – do rozpuszczenia masła.
Roztopione masło rozprowadzić po
całym dnie, posypać połową (100g) cukru brązowego, a następnie
rozłożyć śliwki, tak aby zachodziły jedna na drugą. Posypać
grubo posiekanymi orzechami.
Do osobnego naczynia przesiać mąkę
wraz sodą oczyszczoną, solą i przyprawami.
Pozostałe masło i cukier utrzeć na
gładką masę. Nadal ucierając dodawać po kolei: jajko i śmietanę,
a następnie wmieszać mąkę z dodatkami, oraz drobno posiekane
orzechy.
Masę delikatnie wyłożyć na owoce –
wyrównać powierzchnię szpatułką.
Piec ok. 50 min. Patyczek wetknięty w
środek ciasta powinien po wyjęciu być suchy).
Przez ok. 10 min. studzić ciasto w
foremce. Potem okrawać nożem dookoła i przełożyć ciasto na
talerz, tak aby warstwa owocowa znalazła się na wierzchu (uważać,
by nie oparzyć się gorącym sosem!).
Można podawać również na ciepło z
kulką lodów waniliowych.
Smacznego!