Kruchy placek z truskawkami jest moim tegorocznym odkryciem pochodzącym prosto z Pinteresta. Już od pierwszego zdjęcia, które pojawiło się na mojej tablicy, wpadł mi w oko. Miało to miejsce sporo jeszcze przed sezonem truskawkowym, a im bardziej ten się zbliżał, tym podobne propozycje wciąż i wciąż dochodziły. Z każdym kolejnym zdjęciem moje zainteresowanie rosło coraz bardziej i zapewne nie bez znaczenia miał tu fakt, że na fotach grubą warstwą ścieliła się kruszonka.😋😍
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Truskawki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Truskawki. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 6 lipca 2017
Kruchy placek razowy. Z truskawkami.
Kruchy placek z truskawkami jest moim tegorocznym odkryciem pochodzącym prosto z Pinteresta. Już od pierwszego zdjęcia, które pojawiło się na mojej tablicy, wpadł mi w oko. Miało to miejsce sporo jeszcze przed sezonem truskawkowym, a im bardziej ten się zbliżał, tym podobne propozycje wciąż i wciąż dochodziły. Z każdym kolejnym zdjęciem moje zainteresowanie rosło coraz bardziej i zapewne nie bez znaczenia miał tu fakt, że na fotach grubą warstwą ścieliła się kruszonka.😋😍
sobota, 1 lipca 2017
Lato, truskawki i zimny sernik
W oczekiwaniu jest coś intrygującego. Świadomość, że to za czym tęsknię jest ciągle przede mną - przynosi radość.
Lubię ten czas. Skreślać kolejne dni, marzyć, snuć plany. Po prostu czekać.
I co zabawne, trochę mnie smuci gdy już przychodzi. Bo skoro przyszło, to i odejdzie. Ot, nieuchronność czasu. Dawniej niemal go nie zauważałam, z wiekiem widzę go coraz wyraźniej. ;-)
sobota, 10 czerwca 2017
Truskawki. Duuużo truskawek! :) (MSŻ 6/2017)
Wpadam na chwilę i czuję się jak gość we własnym domu. Coraz częściej łapię się na tym, że czas wodzi mnie za nos. Ja swoje, on swoje. Nie możemy się dogadać. ;-)
Wbrew pozorom cisza tutaj nijak ma się do gorączki w mojej kuchni.
Bo tam trochę działo się i jakoś tak się (w sumie szalenie miło!) złożyło, że wiosna tego roku przyniosła mi same słodkie wyzwania, które ciągnęły się całymi tygodniami.
poniedziałek, 20 czerwca 2016
Połączenia doskonałe, czyli boski sos owocowy do deserów.
Gdy na przełomie wiosny i lata na straganie spotykają się truskawki i rabarbar, to dla mnie znak, że czas na przygotowanie owocowego sosu. Nie przygotowuję go w dużych ilościach, ot tylko tyle, by jeść na bieżąco. Bo taki świeżutki, delikatny i lekki, bez ogromnej ilości cukru jest po prostu przepyszny. Tak pyszny, że ma się ochotę jeść łyżkami.
poniedziałek, 6 czerwca 2016
Sernik trójwarstwowy, co przyspiesza bicie serca :)
Nieczęsto jadam bardzo słodkie ciasta. Jeszcze rzadziej przygotowuję takie w domu. A już niemal zupełnie omijam szerokim łukiem ciężkie torty, czy ciasta oparte na półproduktach. Wolę sięgnąć po kawałek domowej szarlotki, albo drożdżowego placka. Cóż..., lubię takie zwykłe, staroświeckie, „babcine” wypieki.
Nie popadam jednak w skrajności i mały grzeszek od czasu do czasu nie spędza mi sen z powiek.
Bywają takie okazje, gdy przymykam oko na miliony pustych kalorii i sama jestem sprawczynią owego grzeszku...
poniedziałek, 13 lipca 2015
Truskawki z maracują. Deser a'la tiramisu.
Region, w którym mieszkam szczyci się najpyszniejszymi truskawkami. Mówi się, że w całym naszym kraju, nigdzie tak jak na Kaszubach, ziemia nie obradza w bardziej słodkie i bardziej aromatyczne owoce, przypominające w smaku poziomkę. Kaszëbskô malëna to prawdziwa duma Północy. Doczekała się własnego święta i pewnie co najmniej kilku festiwali na swą cześć. :) Jeden z nich odbył się w ostatni weekend w sercu Gdańska, przyciągając fanów owoców (ale też przy okazji, wielu innych regionalnych przysmaków).
Co fajne, niektóre odmiany naszej kaszubskiej truskawki przy sprzyjającej aurze owocują nawet u progu jesieni. Pamiętam, że zeszłego września moja córcia ogromnie się cieszyła, znajdując słodziutkie (choć już niestety maleńkie) owoce w szkolnej śniadaniówce. :)
wtorek, 7 lipca 2015
Bo jak jest lato, to musi być gorąco!
G O R Ą C O ! ! !
Parafrazując pewną znaną scenę z „Misia”:
Ja rozumiem, że jest gorąco, ale jak jest lato, to musi być gorąco! Tak? Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury! Czy ja chłodzę? Panie kierowniczko, ja chłodzę cały czas! Na okrągło! :D
I ja też chłodzę. Zupa na obiad nawet w upał musi być u mnie ciepła, ale lody to już insza inszość. Lody będą super zimne i super pyszne. Truskawkowo – arbuzowe. Bez specjalnej maszynki, ale zamrażalnik by się przydał. ;-) Róbcie!!!
środa, 1 lipca 2015
Mini – tarty. Z truskawkami.
Przejedzenie truskawkami – w moim osobistym przypadku – jest po prostu niemożliwe. Nie ma znaczenia, czy zjem ich 10, 20 czy 50kg w sezonie. A choćby i tysiąc byłby możliwy – też krzyczałabym: mało, mało, mało! :D Liczę na to, że i Ty masz jeszcze niedosyt i dasz się zaprosić na deserowe małe co nieco.
Moja dzisiejsza propozycja to urocze mini – tarty, na kruchym cieście, kryjące w sobie duet smaków: kwaskowatego orzeźwienia i owocowej słodyczy.
Nadzienie, którym wypełnione są tartaletki – to klasyczny „lemon curd”, czyli tłumacząc wprost „ścięta (zsiadła) cytryna”. Jego konsystencja przypomina odrobinę lekki budyń i ma cudowny, aksamitny, cytrynowy smak. Wierzch ciasteczek wyłożony został garścią truskawek. Im słodsze owoce uda Ci się kupić – tym lepiej.
środa, 24 czerwca 2015
Tarta serowo – truskawkowa, antidotum na starzenie :D
Niespełna miesiąc temu, u progu czerwca, z utęsknieniem czekałam na czas wakacyjny. Czekałam na świadectwa moich pociech, długie spacery, weekendowe wypady nad kaszubskie jeziora i rodzinne grillowanie. W końcu, czekałam na wytęskniony i upragniony wyjazd w Tatry.
Czekanie ma swój ogromny urok, bo zwykle zapowiada coś sympatycznego...
Cóż..., tegoroczny czerwiec minął mi w okamgnieniu. I chociaż starałam się łapać jak najwięcej miłych (w tym też smacznych) chwil, to odnoszę wrażenie, że zbyt wiele bezpowrotnie umknęło.
czwartek, 18 czerwca 2015
Słodko – słona przekąska truskawkowa
Zdarza Ci się miewać produktowe nadwyżki?
Mnie tak, od czasu do czasu... Pod wpływem impulsu, kupię na targu tego i owego więcej, niż nakazuje zdrowy rozsądek, a potem czekają te dobra na moje zmiłowanie.
Ten niechlubny proceder nie dotyczy jednak truskawek. Moja miłość do nich jest tak wielka, że choćby się waliło i paliło, i choćbym nie wiem jak dużo przyniosła ich do domu, nie pozwolę się zmarnować nawet jednej. :) Podjadamy je przez cały dzień, a ilość wypijanych koktajli (czy, jak kto woli - modnych ostatnio „smoothie”) w ciągu całego sezonu liczyć mogę spokojnie w dziesiątkach litrów.
Czerwone, truskawkowe szaleństwo to zdecydowanie najmilszy akcent u progu lata i wakacji. I chociaż jako niepoprawny łasuch najczęściej sięgam po owoce na słodko, to czasem skuszę się również na wersję wytrawną.
czwartek, 4 czerwca 2015
Są truskawki – jest zabawa! :) Pancakes z sosem owocowym.
Mój najulubieńszy z najulubieńszych owoców? Truskawki! Odkąd tylko sięgam pamięcią.
Z dzieciństwa pamiętam swój ulubiony deser (ale chyba też jedyny, nie licząc placka z z owocami): miseczka truskawek, zawsze polane kwaśną śmietaną i posypane cukrem. Miałam swój rytuał, zanim trafiły do swego miejsca przeznaczenia (mojej paszczy :D) – wpierw mocno traktowałam je widelcem. Dopiero wtedy, gdy owoce porządnie puściły sok, a ten wymieszał się ze śmietaną wyjadałam do ostatniej łyżeczki. Bez soku nie chciały smakować tak samo. :)
wtorek, 1 lipca 2014
S jak Sernik. T jak Truskawki. U jak Ukochane. W jak Wakacje.
Bez wątpienia z rozpoczęcia wakacji najbardziej cieszą się dzieci. Moje wprost szaleją ze szczęścia. :D Pszczółce miła jest myśl, że po wakacjach stanie się prawdziwą uczennicą (a nie tam zerówkowiczem, jak dotąd). ;-) Syn natomiast nie posiada się z radości, że oto wyczekiwana wolność nadeszła (!), twierdząc przy tym, że po tak ciężkim roku - żadna siła na niebie i ziemi nie zmusi go do wysiłku umysłowego przez najbliższe dwa miesiące...
My też się cieszymy, bo jednak lato to lato! Dłuższe leniuchowanie, spontanicznie organizowane grillowanie za miastem, duuużo spacerów (a ja łazik jestem, nogi ciągle mnie gdzieś niosą :)), że o zbliżającym się urlopie nie wspomnę. Do tego cała ta cudowna mnogość sezonowych owoców i zieleninki, którą dogadzamy sobie każdego dnia.
Jednym słowem radość na całego! :)
niedziela, 1 czerwca 2014
W pierwszym dniu czerwca
Pizza na obiad, lody na deser i drożdżowy placek z truskawkami i rabarbarem w międzyczasie. Wyrośnięte dzieci (takie jak ja) też lubią świętować. :D
Miłego dnia Kochani! :)
Ps. Przepis na placek drożdżowy tutaj (klik).
wtorek, 20 maja 2014
Coś słodkiego, coś owocowego, coś ostrego. Deser podano!
Uwielbiam ten moment, gdy w końcu zapada decyzja, a nad „i” ostatecznie postawiona zostaje kropka. Dotąd rozsypana układanka puzzli, w końcu układa się w jedną, zapiętą całość: miejsc, noclegów, rezerwacji i na koniec potwierdzeń.
Chciałoby się powiedzieć: ufff! mamy to za sobą!
Teraz pozostaje tylko czekać i cieszyć się myślą, że od zasłużonego urlopu dzieli już coraz mniej. Chociaż jak wiadomo, w takich wypadkach czas oczekiwania dłuży się niemiłosiernie...
poniedziałek, 8 lipca 2013
Truskawkowe tiramisu
Im bliżej do urlopu – tym bardziej przeraża mnie fakt, czy uda mi się pozamykać wszystkie sprawy, których rozgrzebanych zostawić nie chcę, a właściwie nawet nie powinnam. Uwijam się jak w ukropie, a wciąż mam wrażenie, że końca nie widać.
Jestem zmęczona. Naprawdę. I jak diabli potrzebuję w końcu paru chwil tylko dla siebie i rodziny. Ładowanie baterii n i e z b ę d n e ... :)
środa, 19 czerwca 2013
W klimacie różu i czerwieni. Drożdżówka.
Mam takie okresy, że z niejasnych dla mnie samej powodów - przyczepię się do czegoś jak rzep do psiego ogona i gotuję lub piekę wciąż, i wciąż to samo. Do upadłego. :) Zupełnie jak teraz.
Aż dziw bierze, że po siódmym, czy może już ósmym (straciłam rachubę) – ciągle tym samym wypieku – jeszcze możemy na niego patrzeć... Ba! Ciągle możemy go jeść. :)
czwartek, 2 maja 2013
Nie planuję majówki, ale upiekłam placek z rabarbarem :)
Ostatnimi czasy cały mój
wolny czas wygląda jednakowo: gotuję – fotografuję, gotuję –
fotografuję. I jem. :D I zapewne nadmiar tego ostatniego –
groziłby koniecznością wymiany całej letniej garderoby, gdyby
nie to, że potrawy, które w mojej kuchni powstawały, szczęśliwie
były lekkie, wiosenne i bazujące na nowalijkach.
Efekty będzie można
zobaczyć już za niecały miesiąc w dwóch magazynach.
A już teraz, tym którzy
lubią i zaglądają do magazynu „Moje Smaki Życia” - polecam
rubrykę sezonową. Znajdziecie tam kilka moich propozycji na
wykorzystanie szparagów.
poniedziałek, 9 lipca 2012
Lubię... lato :)
Jak łatwo przyzwyczaić się do myśli,
że lato po prostu jest.
Przyniosło swoje dary i rozpieszcza...
Lato uzależnia.
Od smaków.
Od barw.
I słońca na wypłowiałym niebie.
I ciepłych, dużych kropli deszczu.
Spoglądam w twarze przechodniów i
widzę radosne uśmiechy.
Na targu tłoczno codziennie.
Przychodzę tu każdego popołudnia.
Pachnie! Owocowo!
Stąd trudno wyjść bez kolejnych
kilogramów soczystej przyjemności.
Chłonę zachłannie. Na teraz, na
później, na cały rok.
Piekę dużo owocowych ciast.
Zwłaszcza drożdżowe mają u nas
wielką popularność.
Ale i na lekki, ciepły deser z
pieczonych pod kruszonką owoców dobrze się skusić.
Zwłaszcza jeśli znów się
przesadziło z zakupami na owocowym rynku. :)
Letnie owoce pod kruszonką
(crumble)
na 4 porcje
Kruszonka:
25g płatków owsianych (górskich)
1 łyżka mąki
40g jasnego cukru trzcinowego
40g zimnego masła
Płatki, mąkę i cukier wymieszać.
Dodać kawałeczki zimnego masła. Dość szybko zagnieść
kruszonkę. Schłodzić w lodówce (ok. 30 min.).
Letnie owoce, np.:
małe truskawki
maliny
czereśnie
brzoskwinie lub nektarynki (pokrojone na kawałki)
jagody (ok. 1 łyżki / 1 ramekin)
W naczynkach rozłożyć po kilka sztuk
umytych i osuszonych owoców. Na wierzchu posypać schłodzoną kruszonką.
Zapiekać w piekarniku rozgrzanym do
180st.C przez ok. 15 min.
Podawać gorące. Pysznie smakują z
gałką lodów waniliowych.
Smacznego!
wtorek, 3 lipca 2012
Szczypta beztroski z truskawkami
Chyba nie warto dorastać?
A może tak naprawdę nigdy tego nie
robimy i tylko „niechcący i nieoczekiwanie” skrywamy nasze
dziecięce fantazje pod długim i trochę za ciężkim płaszczem
wieku?
Bycie dzieckiem to nie wstyd. To radość
i spontaniczność. Nieskrywane emocje. Śmiech i płacz w jednej
chwili. Brudna buzia. Prawy but na lewej nodze i otarte kolano.
Nieustający bałagan na regale i zapomniana skarpetka pod łóżkiem.
Bohaterowie bajek, którzy na pewno są prawdziwi. I magiczny pył. I
przytulanka ukochana. No i słodkości, które osuszą każdą łzę.
Marzę, że jestem dziewczynką, taką jak dawniej
(i co komu szkodzi, że trochę już wyrośniętą :)). Nawet jeśli
nie codzienne się w nią zamieniam, to chociaż w tych chwilach, gdy zatracam się w
swoich „zabawkach”. :) Jak one cieszą! Zupełnie jak dawniej,
gdy nosiłam dwa kitki i kokardki na głowie. Gdy, wraz z
przyjaciółką całymi godzinami bawiłyśmy się na mrozie „w
mięso” (czyli sklep mięsny :)). Gdy nie licząc kalorii,
zajadałam się kolejnym kawałkiem drożdżówki, którą babcia
wyjęła z prodiża, albo wylizywałam do czysta miseczkę po
truskawkach z dużą ilością śmietany i jeszcze większą ilością
cukru..., nie bojąc się, że to nie wypada...)
Szczypta beztroski – dzisiaj
bezcenna...
Z założenia miałam przygotować eton
mess, czyli tradycyjny deser na bazie kremowej śmietanki, truskawek
i bezy. Ale w lodówce zalegało mascarpone. Nie lubię sztywno
trzymać się przepisów, nawet jeśli dotyczą potraw czy deserów
narodowych. :D Powstał więc eton mess po liftingu. :) Zapraszam na odrobinę beztroski.
Nie myślcie o kaloriach, bo to psuje smak! :)
Kremowy deser, lekko cytrynowy, z
truskawkami i bezami
(ok. 6 porcji)
250g serka mascarpone
200g śmietanki kremowej 36% (moja
ulubiona to Piątnica w kubeczkach – jest bardzo gęsta i nie
trzeba jej ubijać)
cukier puder (ilość do smaku – u
mnie ok. ½ szkl.)
drobno otarta skórka z 2 cytryn
kilka sztuk bezików
truskawki (ilość na oko, w
zależności od wielkości używanych pucharków lub innych naczyń
do serwowania)
Mascarpone lekko ubić z cukrem pudrem.
Dodać skórkę z cytryny i ubitą na sztywno śmietankę. Delikatnie
wymieszać -najlepiej ręcznie.
Umyte i osuszone truskawki –
odszypułkować i pokroić na ćwiartki.
Bezy pokruszyć (niezbyt drobno).
Do pucharków układać warstwami: po 2
łyżki kremu – truskawki – bezy, itd. aż do wyczerpania
składników.
Smacznego!
niedziela, 24 czerwca 2012
Placek drożdżowy na umilenie chwil
Nasze mieszkanie zamieniło się kilka
dni temu w pobojowisko. To nieodłączny krajobraz wszystkich, nawet
tych mniejszych remontów. Przemykamy między stosami rzeczy
przekładanych to w jedno, to w drugie miejsce.
Nie lubię, nie lubię. Ale miła jest
mi myśl, że w domu coś się zmieni.
Powtarzam więc sobie jak mantrę:
„jeszcze tylko kilka dni, jeszcze tylko kilka dni, wytrzymam”. :)
Kuchnia na szczęście jako tako
działa. Zaszywam się w niej, szukając skrawka wolnego blatu i
świętego spokoju.
A w przerwie między jednym, a drugim
malowaniem – nie ma nic przyjemniejszego, jak kubek gorącej kawy i
spory kawałek domowego placka drożdżowego. To jak nagroda za
ciężką pracę.
W mijającym tygodniu upiekłam go dwa
razy. Z truskawkami. I lukrem.
Bardzo szybko znika. Ale to akurat
miłe. :)
Przepis na ten mocno maślany i
mięciutki placek drożdżowy jest już na blogu, więc po recepturę i sposób wykonania odsyłam Was TUTAJ (klik). Zamiast cukru pudru na wierzch ciasta –
możecie dać lukier cytrynowy, tak jak u mnie obecnie.
Placek jest pyszny i nawet przez kilka dni utrzymuje miękkość. Przynajmniej teoretycznie, bo w praktyce znika w oczach. :D
Smacznego!
Życzę wszystkim udanego nowego tygodnia! :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)