Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Koper włoski. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Koper włoski. Pokaż wszystkie posty

sobota, 4 lutego 2012

Skowronki na mrozie, kasza na talerzu


Minus dwadzieścia trzy na termometrze. Wracam z pracy do domu, z promiennym uśmiechem od ucha do ucha. „Wariatka...”. Zapewne niejednej mijanej osobie przemykają te słowa przez myśl...
A mnie tak radośnie, bo mróz przyniósł słońce w kolorze pomarańczy, zastępując płaczliwą szarość nieba. Potupuję energicznie nogami, czekając na peronie i nie mogę oderwać się od słodkiej, ciepłej poświaty padającej na niewzruszone budynki...


Aby do wiosny..., aby do wiosny... i rozcieram policzki, które wcale aż tak mocno nie pieką, gdy słońce głaszcze swoimi promieniami. Obudziły się skowronki. W duszy. „Oby do wiosny...” - zaklinam, wyliczając w pamięci pozytywne strony mrozu. :)


Na zimowe wzmocnienie i uzupełnianie energii przygotowałam sałatkę. Jej bazę stanowi najzwyklejsza kasza perłowa. I garść pieczonych warzyw. Dynia i marchew dodają słodyczy; fenkuł (koper włoski) – charakteru. Tymianek i czosnek przynoszą aromat. A cytryna stawia kropkę nad „i”.
Gdy robiłam zdjęcia – słońce zazdrośnie próbowało zaglądać do talerza.
Resztki sałatki zabrałam do pracy i zjadłam na zimno.


Sałatka z kaszy perłowej z pieczoną dynią, fenkułem i marchewką
inspirowane przepisem wg „Delicious 11/2011” - z moimi zmianami

ok. ¾ szkl. kaszy perłowej
1 mała dynia piżmowa (albo inna o suchym miąższu)
1 bulwa kopru włoskiego
2 marchewki
kilka gałązek świeżego tymianku
5-6 ząbków czosnku (w łupinkach)
sól, pieprz
oliwa lub olej do pieczenia

Oraz:
sok z 1 cytryny (lub do smaku)
2 łyżki oliwy extra vergine
garść świeżo krojonych płatków parmezanu (u mnie pecorino)
garść świeżych listków bazylii
sól, pieprz do smaku

Dynię piżmową wydrążyć z pestek, obrać ze skórki, pokroić w niezbyt drobną kostkę.
Marchewkę obrać, umyć i pokroić w słupki, a koper włoski – podzielić na ósemki.
Wszystkie warzywa wrzucić na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, lub do większego naczynia żaroodpornego – skropić oliwą, doprawić solą, pieprzem i oraz świeżym tymiankiem. Wymieszać tak, by warzywa z wszystkich stron pokryły się oliwą.
Piec przez ok. 20 min. w piekarniku nagrzanym do temp. 180 st.C.
Dorzucić całe ząbki czosnku (nie zdejmować łupinek!) i piec jeszcze przez 10 min.
W międzyczasie gdy warzywa się pieką - w dużej ilości osolonej wody ugotować (na sypko) kaszę perłową. Odsączyć z wody na sicie.
Do kaszy dodać upieczone warzywa, porwane listki bazylii, płatki parmezanu lub pecorino. Skropić oliwą extra vergine, sokiem z cytryny i doprawić do smaku pieprzem i ewentualnie solą. Wszystko wymieszać.
Podawać na ciepło lub zimno.
Smacznego!

niedziela, 26 września 2010

Jesienna zupa


Pod ostatnim, kurkowym wpisem pojawił się taki oto komentarz (autorstwa Gospodarnej narzeczonej): „Wy tam nad morzem to macie lepiej, kiedy my się czymś dawno oblizujemy, u Was sezon w pełni.”
Tak jest w istocie, choć żeby sprawiedliwości stało się zadość, należy dopowiedzieć, że kiedy inni w Polsce środkowej lub południowej zajadają się pysznościami - my nad morzem dopiero na nie czekamy i co najwyżej oblizujemy się. :D Summa summarum rachunek jest wyrównany, a w przyrodzie panuje jako taki constans. :)
Tymczasem również na Pomorzu kurki zdecydowanie się kończą. I zupa, którą dzisiaj tutaj serwuję – będzie prawdopodobnie ostatnią propozycją z tymi smacznymi, żółtymi grzybkami.
Zupę jeszcze w sierpniu wypatrzyłam w magazynie „Kuchnia” i czekałam okazji, by ją zrealizować. Trochę ją zmodyfikowałam, ale raczej były to zmiany „kosmetyczne”, typu własne proporcje składników, zamiana natki pietruszki na koperek, czy dodanie od siebie fasolki szparagowej.




Zupa kurkowa z koprem włoskim i suszonymi pomidorami
inspirowane przepisem w „Kuchnia” nr 8/2010 – z moimi zmianami

ok. 300g świeżych kurek
1 cebula
2 ząbki czosnku
o. 3 łyżki oliwy
2 marchewki
1 nieduży korzeń pietruszki
2-3 łodygi selera naciowego
½ bulwy kopru włoskiego
ok. 150g zielonej fasolki szparagowej
kilka sztuk suszonych pomidorów (mogą być suche lub z zalewy oliwnej)
1l bulionu grzybowego
ok. 150ml śmietanki 30% (do zup i sosów)
sól, pieprz do smaku
½ pęczka posiekanego koperku

Kurki oczyścić. Drobne pozostawić w całości, większe pokroić.
Cebulę posiekać. Czosnek przecisnąć przez praskę lub drobno utrzeć.
Warzywa: pietruszkę, marchewkę, seler naciowy, koper włoski, fasolkę – umyć, osuszyć, pokroić w kostkę lub słupki. Pomidory suszone również pokroić na kawałki.
W garnku rozgrzać oliwę. Zeszklić na niej cebulę. Dodać kurki – smażyć, aż lekko zmiękną. Wcisnąć czosnek i jeszcze smażyć ok. 1 min.
Zalać bulionem. Wrzucić wszystkie warzywa – gotować na niewielkim ogniu ok. 20-30 min. Aż warzywa staną się miękkie. Doprawić solą i pieprzem. Zalać śmietanką. Wsypać posiekany koperek. W razie potrzeby jeszcze doprawić.
Smacznego!

środa, 2 czerwca 2010

Fritatta. Szparagi i fenkuł.


Ochota na fritattę, koniecznie ze szparagami, chodziła za mną już od jakiegoś czasu. W każdym razie, myśl o niej pojawiła się wcześniej, niż szpragi na straganie. :)
Chodził za mną smak jajecznego placka, w głowie snuły się dość mętne i nie do końca sprecyzowane pomysły na warzywny „wkład”. Że szparagi – to rozumiało się samo przez się, ale co do reszty – miałam pustkę w głowie.


Ten przepis spadł mi poniekąd z nieba. :) Ściślej mówiąc, ze smacznego bloga „What's for lunch, Honey?”. Jeden rzut oka na zdjęcia i wszystko było jasne. Zestawienie fenkuła ze szparagami bardzo mi się spodobało. Nie znałam takiego połączenia, ale coś mi tam w środku szeptało, że nie może być źle. Co prawda, autorka bloga proponowała jeszcze dodatek świeżej rzeżuchy, ale tej akurat obecnie nie hoduję, a czekanie kilku kolejnych dni – nie wchodziło w rachubę. Chciało mi się jeść już i teraz. :D Zamiast rzeżuchy – sypnęłam szczodrą garścią świeżej mięty, którą darzę miłością wielką.
Przepis potraktowałam jak zwykle dość swobodnie. Zwłaszcza jeśli chodzi o samo wykonanie.
Polecam, bo dobre. Bardzo. :)



Fritatta ze szparagami, fenkułem i młodymi ziemniakami
inspirowane przepisem z bloga „What's for lunch, Honey?”

4-5 jaj
2-3 młode ziemniaki średniej wielkości
pęczek szparagów
1 bulwa fenkuła (koper włoski)
1 ząbek czosnku – w łupince
sól, pieprz
garść świeżej mięty drobno posiekanej
oliwa do smażenia

Warzywa umyć i osuszyć. Młode ziemniaki pokroić w grubszą kostkę. Szparagom odłamać twarde końcówki, pokroić na 4-5cm cm kawałki. Główki szparag odłożyć osobno. Bulwę fenkuła pokroić w cienkie piórka.
Rozgrzać na patelni niewielką ilość oliwy. Wrzucić pokrojone ziemniaki, smażyć przez kilka minut, aż zmiękną. Dodać ząbek nieobranego czosnku, fenkuł i kawałki szparagów (bez główek). Posolić i smażyć kolejnych kilka minut – mieszając od czasu do czasu. Pod koniec smażenia, gdy warzywa będą już prawie gotowe – dodać główki szparag i dusić jeszcze ok. 2-3 min. Wyłowić ząbek czosnku i wyrzucić.
W misce rozkłócić jaja. Doprawić solą i pieprzem. Dodać posiekaną świeżą miętę. Wymieszać.
Usmażone, miękkie warzywa zalać jajami. Szybko przemieszać całość i pozostawić na niewielkim ogniu, najlepiej pod przykryciem na ok.5 minut, do momentu, aż spód placka dobrze się zetnie. Co jakiś czas potrząsać energicznie patelnią, aby placek nie przywarł do patelni. Przerzucić placek na drugą stronę i smażyć jeszcze ok. 3min.
Podawać od razu na ciepło.
Smacznego!