Zaledwie dwutygodniowa przerwa na blogu, a mam wrażenie jakby minęła cała wieczność. Ojjj! Ileż się u mnie działo. :D Chciałabym napisać, że zrobiłam sobie jesienny urlop, ale nie..., nic z tego. Tak miło nie było. ;-) Szczęśliwie nie byłam też chora, więc nie mogę powiedzieć, że było niemiło. Sprawa ma się tak: dopadł mnie r e m o n t. Niby wcale nie taki wielki, ale wystarczająco uprzykrzył kilka dni w życiorysie. Kuchnia w tym czasie trochę zarosła kurzem, a nasze życie kulinarne w sporej mierze przeniosło się na miasto. Żeby jeszcze w fajnych knajpach, ale nieee..., nawet tutaj nie ma się czym popisać. :D Zagryzaliśmy czym popadło, między wizytą w jednym markecie budowlanym, a kolejnym. A wizyt było niemało. ;-)
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jeżyny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jeżyny. Pokaż wszystkie posty
czwartek, 8 października 2015
Żegnając się z jeżynami
Zaledwie dwutygodniowa przerwa na blogu, a mam wrażenie jakby minęła cała wieczność. Ojjj! Ileż się u mnie działo. :D Chciałabym napisać, że zrobiłam sobie jesienny urlop, ale nie..., nic z tego. Tak miło nie było. ;-) Szczęśliwie nie byłam też chora, więc nie mogę powiedzieć, że było niemiło. Sprawa ma się tak: dopadł mnie r e m o n t. Niby wcale nie taki wielki, ale wystarczająco uprzykrzył kilka dni w życiorysie. Kuchnia w tym czasie trochę zarosła kurzem, a nasze życie kulinarne w sporej mierze przeniosło się na miasto. Żeby jeszcze w fajnych knajpach, ale nieee..., nawet tutaj nie ma się czym popisać. :D Zagryzaliśmy czym popadło, między wizytą w jednym markecie budowlanym, a kolejnym. A wizyt było niemało. ;-)
czwartek, 17 września 2015
Kruszonka kontra pozostała reszta świata. Serowiec z jeżynami.
Historia ciasta, z którym dzisiaj tutaj przychodzę zaczęła się od kruszonki. :)
Nie od kupionych owoców, twarogu, czy czego tam jeszcze... W zasadzie to dość nietypowa kolejność, trochę jakby wypiek powstał od końca.
A wszystko przez to, że zachciało mi się fajnej kruszonki. Tak po prostu. A w zasadzie nie po prostu, ale szaleńczo. Tak szaleńczo, jak wielkie jest moje uwielbienie do tej niepozornej, sypiącej się, często zbyt słodkiej części ciasta.
piątek, 28 sierpnia 2015
Cukinia, jeżyny i oscypek - sałata jak marzenie
Zwykle mam problem z nazewnictwem tego typu przekąsek. Swoim domownikom oznajmiam, że robi się „sałata”, z tym że tak naprawdę sałaty nie ma tutaj ani jednego listka. Zastanawiałam się przez chwilę nad „sałatką”, ale szczerze mówiąc, sałatki kojarzą mi się z siekanką wszelaką – czyli naciapane drobnicy i wymieszane. :)
Nie żebym od czasu do czasu nie jadała sałatek... Ale jeśli mam wybór, to wolę jednak sałaty. Te kojarzą mi się z czymś świeżym, często surowym i pięknie wyglądającym na talerzu. :)
piątek, 19 września 2014
Z jeżynami na skraju lata
Jeszcze chwila, a jak co roku zacznę narzekać. Że zimno, że ciemno, że słońca za mało, że światło nie takie jak lubię. Że poranne pobudki trudniejsze. I że z dnia na dzień coraz mniej pysznych i soczystych owoców na straganach. I że boczki rosną od tłustszego jedzenia. ;-)
Ale to wszystko – oby jak najpóźniej. Bo na razie cud- miód – i jeżyny! :) Pogoda na mojej północy iście letnia, aż rwie się człowiek, by jak najwięcej czasu spędzić aktywnie. I gdyby nie praca, terminy i wrodzone poczucie obowiązku - żadna siła nie utrzymałaby mnie w czterech ścianach. Dzielę więc promienie na te, które łapię na nosie i te łapane obiektywem. Póki są!
Subskrybuj:
Posty (Atom)