Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jagody. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Jagody. Pokaż wszystkie posty

piątek, 5 sierpnia 2016

Racuchy. Z ricottą i jagodowym sosem.


Prawdę mówiąc, jest to jedna z tych łatwych, szybkich i przyjemnych potraw, o które warto się pokusić o każdej porze roku, a już szczególnie teraz, w okresie letnim, gdy z przyjemnością możemy wybierać i przebierać w pysznych, świeżych owocach.
Te pyszności sprawdzą się o każdej porze dnia: na śniadanie i na kolację, a my – wierzcie lub nie – zjadamy je nawet w ramach lekkiego obiadu.

piątek, 14 sierpnia 2015

Najpiękniejszy fioletowy uśmiech :)


Zaledwie kilka dni minęło, odkąd przemierzałam długie, dłuuugie kilometry tatrzańskich szlaków. Kto lubi nieśpieszne górskie wędrówki, ten wie jak sprawy się mają. Zanim człowiek wdrapie się na te odległe, upragnione szczyty – nie ma lekko, trzeba się nogami porządnie napracować. Dziesięć kroków pod górę. Przystanek. Ponownie kilka kroków wyżej. I znów krótka przerwa. Wędruje się tak najpierw przez las, potem kosodrzewinę, a na prawo i lewo, jak okiem sięgnąć - całe morze jagód. :)


wtorek, 15 lipca 2014

W kaszubskich klimatach. Jagody z lasu. I placek.


Zwykłe codzienne obowiązki (nie ma się nad czym rozwodzić) i nie takie zwykłe sesje fotograficzne (lubię!). Dzień za dniem biegnie szybko. Normalne lato w mieście.
Przez ostatnie dni mało wyściubiałam nos poza mury. Ale tydzień wcześniej fajnie się działo. :)


Siostra moja, jest jak wiatr, w pięć minut podejmuje decyzje, zbiera ekipę i wyrusza za miasto. „Siostra! Zbierajcie dzieciaki, bierzcie koc i za godzinę spotykamy się nad jeziorem! Aha! Będzie grillowanie!”.
I już jej nie ma. :) 

czwartek, 18 lipca 2013

Idziemy na jagody, a potem pieczemy bułeczki :)


Od razu się przyznam, nie dajcie się nabrać, bo w tytule zawarłam małe kłamstewko. Nie byłam na jagodach. To znaczy byłam, ale nie w lesie. ;-) Mimo, że czas wakacyjny i przyroda wzywa – mnie ciągle kierunek leśny nie po drodze. Jakieś takie szybkie to tempo życia. Za szybkie chyba...
No ale bułeczki są – przynajmniej na zdjęciach, bo w rzeczywistości, słowo daję, znikają nie wiadomo kiedy. 

poniedziałek, 30 lipca 2012

Dużo, dużo owoców – pyszna, pyszna tarta :)


Zgodnie z pozostawioną niedawno obietnicą – powracam dzisiaj do książki „A piece of cake” autorstwa Leili Lindholm. Tym razem już nie z teorią, a praktyką. :)
Przyznaję uczciwie, wahałam się w kwestii wyboru wypieku – przepisy zawarte w książce – są proste i zachęcające, ale jednocześnie trudno znaleźć jakieś zupełnie nieznane perełki. Postawiłam zatem podstawowe kryterium – cokolwiek, ale niech będzie mocno owocowo. W końcu kiedy, jak nie teraz? . :)
Tarta nazwana u Leili „berry royal” wydała się być idealna. Dużo owoców zatopionych w pieczonej miksturze na kruchym spodzie... :)


Problem pojawił się podczas pracy... Ja po prostu nie umiem bezkrytycznie podchodzić do przepisów. :D Nawet jeśli jest idealny – zwykle coś od siebie dodaję, albo przeciwnie – odejmuję. :D
Tutaj zaistniało i jedno i drugie. Z czego najważniejszy jest fakt, że podwoiłam w stosunku do oryginalnego przepisu ilość owoców, a zmniejszyłam ilość mikstury, zmieniając jednocześnie trochę jej skład. Być może, zmian bym nie wprowadziła, gdyby udało mi się ze stuprocentową pewnością ustalić polski odpowiednik nabiału zwanego „cheese curd”. Pomysły były różne, niestety wykluczające się. Pozbyłam się kłopotu – usuwając z przepisu tajemniczy składnik. W końcu śmietanka z jajkami, jak wiadomo pysznie się ścina i bez twarożków. Pomniejsze zmiany przemilczę, zwłaszcza, że i tak ujęłam je w zmodyfikowanym przepisie. :)

Tarta oczywiście zniknęła w okamgnieniu i zdecydowanie okazała się godna uwagi wszystkich domowych łasuchów. :)
Wam również polecam. :)



Tarta z owocami jagodowymi
inspirowane przepisem na berry royale wg „A piece of cake” Leili Lindholm - z moimi zmianami

Kruche ciasto:
240g mąki (u mnie krupczatka)
150g bardzo zimnego masła
30g cukru
szczypta soli
1 duże jajko
ok. ½ łyżki zimnej wody

Mąkę przesiać na stolnicę lub do misy robota, dodać zimne masło pokrojone w kostkę. Rozcierać, aż utworzą się małe grudki. Dodać cukier i szczyptę soli – wymieszać, a następnie wbić całe jajko i wodę. Zagnieść szybko ciasto. Gdyby ciasto nadal było zbyt grudkowate i nie zbiło się w kulę – można dodać jeszcze odrobinę wody.
Kulę ciasta spłaszczyć, zawinąć w folię spożywczą i pozostawić na ok. 30 min. w lodówce do schłodzenia.

Śmietanowa mikstura:
3 jajka
ok. 60g cukru
200g śmietany 36% (używam Piątnicy w kubeczku – jest b. gęsta)

Jaja ubić z cukrem. Wmieszać śmietanę.

Oraz:
ok. 60g mielonych migdałów
ok. 40g jasnego cukru trzcinowego
ok. 300g owoców jagodowych (u mnie mieszanka czarnej i czerwonej porzeczki, jagód leśnych, malin)

Nagrzać piekarnik do temp. 180st. C (grzałki góra – dół).
Przygotować dużą formę do tarty (28-30cm) – posmarować masłem. Ciasto rozwałkować do średnicy ok. 5cm większej niż średnica formy. Wyłożyć formę ciastem (również ścianki boczne). Odciąć wystające ponad rant naddatki ciasta. Nakłuć w kilku miejscach widelcem. Podpiekać spód ok. 20 min.
Wyjąć z piekarnika i lekko przestudzić (kilka minut). Mielone migdały wymieszać z cukrem trzcinowym. Mieszanką wysypać równomiernie spód kruchego ciasta. Nałożyć umyte i osuszone owoce i zalać śmietanowo – jajeczną miksturą. Od razu wstawić do piekarnika. Zapiekać kolejne ok. 45min., aż masa jajeczna się zetnie. Ostudzić przed podaniem.
Smacznego!



poniedziałek, 9 lipca 2012

Lubię... lato :)


Jak łatwo przyzwyczaić się do myśli, że lato po prostu jest.
Przyniosło swoje dary i rozpieszcza...


Lato uzależnia.
Od smaków.
Od barw.
I słońca na wypłowiałym niebie.
I ciepłych, dużych kropli deszczu.
Spoglądam w twarze przechodniów i widzę radosne uśmiechy.
Na targu tłoczno codziennie.
Przychodzę tu każdego popołudnia.
Pachnie! Owocowo!
Stąd trudno wyjść bez kolejnych kilogramów soczystej przyjemności.
Chłonę zachłannie. Na teraz, na później, na cały rok.



Piekę dużo owocowych ciast.
Zwłaszcza drożdżowe mają u nas wielką popularność.
Ale i na lekki, ciepły deser z pieczonych pod kruszonką owoców dobrze się skusić.
Zwłaszcza jeśli znów się przesadziło z zakupami na owocowym rynku. :)



Letnie owoce pod kruszonką (crumble)
na 4 porcje

Kruszonka:
25g płatków owsianych (górskich)
1 łyżka mąki
40g jasnego cukru trzcinowego
40g zimnego masła

Płatki, mąkę i cukier wymieszać. Dodać kawałeczki zimnego masła. Dość szybko zagnieść kruszonkę. Schłodzić w lodówce (ok. 30 min.).

Letnie owoce, np.:
małe truskawki
maliny
czereśnie
brzoskwinie lub nektarynki (pokrojone na kawałki)
jagody (ok. 1 łyżki / 1 ramekin)

W naczynkach rozłożyć po kilka sztuk umytych i osuszonych owoców. Na wierzchu posypać schłodzoną kruszonką.
Zapiekać w piekarniku rozgrzanym do 180st.C przez ok. 15 min.
Podawać gorące. Pysznie smakują z gałką lodów waniliowych.
Smacznego!

czwartek, 5 maja 2011

Zanim wrócę...


Przychodzą do mnie maile. I pytania. Zatroskane.
Padły nawet nieoczekiwane dla mnie prośby, abym nie kasowała bloga...
Chciałam Was uspokoić. I usprawiedliwić się.
Mój brak aktywności blogowej jest chwilowy (choć przedłużający się).
Nie zamierzam niczego kasować.
Nie zamykam bloga.
Oddaliłam się, ale tylko na trochę.
No tak już jest, że w życiu są sprawy ważne i ważniejsze. :)
Mnie teraz pochłaniają te ważniejsze.
Wszystko inne, czy mam na to ochotę, czy też nie, musiałam odłożyć na potem.
Ale już niedługo. Niedługo wrócę. :) Obiecuję.
I zrobię to mocno stęskniona.
Tymczasem dziękuję za wszystkie miłe słowa, którymi mnie obdarzyliście.
Dzięki nim łatwiej mi znosić blogową rozłąkę...
Jeszcze tylko troszeczkę. Mam nadzieję, że zdążę z wiosennymi smacznymi propozycjami. :)
Pozdrawiam wszystkich! I życzę mnóstwo promieni słonecznych! :)



Serniczki z jagodami i kruszonką
(12 serniczków wielkości mufinek)

Ciasto kruche:
100g mąki (u mnie krupczatka)
szczypta soli
50g masła
60g cukru trzcinowego
1 żółtko
1 łyżka syropu klonowego*

* Syrop klonowy bardzo przyjemnie wzbogaca smak ciasta i nadaje mu lekko "orzechowo - karmelowy" posmak.

Wszystkie składniki, oprócz żółtka, posiekać nożem, a następnie ugnieść kruszonkę. Podzielić na dwie części. Jedną część kruszonki odstawić do lodówki. Do drugiej – dodać żółtko i wyrobić kruche ciasto (powinno być dość gładkie). Gotowe ciasto podzielić na 12 części.
Przygotować formę do mufinek. Wyłożyć papierkami mufinkowymi. Dno każdego wgłębienia wylepić dość cienko jedną częścią kruchego ciasta. Wstawić do lodówki na ok. 30 min. Do schłodzenia.
Następnie rozgrzać piekarnik do 180 st.C i spody w foremkach podpiec ok. 10 min. Wyjąć z piekarnika i lekko przestudzić.

Masa serowa:
1 jajo
50g cukru pudru
2 łyżki maizeny (skrobii kukurydzianej)
2 łyżki ajerkoniaku (niekoniecznie)
skórka z 1 cytryny
250g twarogu 3-krotnie mielonego
oraz
ok. ½ szkl. Jagód (użyłam mrożonych**)

** jagody rozmroziłam, a następnie przez 3 godziny trzymałam na sicie, aby maksymalnie odsączyć

W międzyczasie, gdy spody się studzą – przygotować masę serową.
Jajko utrzeć z cukrem do białości. Cały czas ucierając dodawać kolejno: maizenę, ajerkoniak i skórkę z cytryny. Na sam koniec wmieszać bardzo delikatnie twaróg (jeśli robotem to na niskich obrotach).
Rozlać masę na podpieczone spody. Na środek każdej wyłożyć po 1 łyżeczce jagód, a na wierzchu posypać schłodzoną kruszonką.
Piec ok. 30 min. W 180 st.C. Serniczki (w papierkach) w miarę szybko wyjąć z formy mufinkowej (gdy tylko przestaną parzyć w dłonie). Dostudzić na kratce.
Smacznego!

sobota, 1 sierpnia 2009

Czy na Jarmarku rosną jagody?


Kolejny dzień z rzędu przechodzę leniwie wzdłuż ulic. Niespiesznym krokiem, bo tam gdzie idę pośpiech nie jest wskazany. Zatrzymuję się przy każdym stoisku i wodzę wzrokiem. Od czasu do czasu pochylam się nisko i biorę w palce „rzecz” wprost z pledu rozłożonego na trawie. Albo na chodniku. Zwykle „rzeczy” mają swoją historię. Niektóre sięgają nawet XVIII w (a zapewne i starszych też nie brakuje). Oglądam..., z przyjemnością nawiązuję rozmowę i pytam, pytam, pytam... A skąd? A jak stara? A czy mogę uwiecznić?
Lubię fotografować, bo to zamykanie tego co jest lub było. Lubię pytać. Oni lubią odpowiadać. :) Zwykle wiedzą dużo i chętnie snują opowieści.
Targ staroci... Co roku zbiera grono wielbicieli tego co bardzo stare, trochę nowsze i zupełnie niedawne, ale i tak jakby z innej epoki... To moje ulubione oblicze Jarmarku Dominikańskiego, które zawładnęło moim miastem już 749-ty raz... Siedem i pół wieku... Ciekawe jak wyglądał na początku, albo w środku tego czasu...? Czym handlowano? :)
Jarmark ma też drugą twarz. Rękodzieło, kolorowe korale, obrazy i obrazki, ciuchy, buty, torebki, garnki, kremy, zabawki i dziesiątki stoisk z tandetą wszelaką. Te oblicze staram się omijać, choć to trudne, bowiem stoiska rozkładają się na mojej codziennej drodze do targu owocowo-warzywnego. Pamiętacie „mój” targ? :) Pisałam Wam o nim. I o Mai, która woła: „Mama! Baban!”...
Na Jarmarku nie rosną jagody. :) Jagody piętrzą się w granatowych stożkach na „moim” targu. W sercu miasta. Nie wyobrażam sobie, by mogło tego miejsca zabraknąć. Podobnie nie wyobrażam sobie Jarmarku Dominikańskiego bez staroci...


Placek z jagodami był hitem w moim domu w zeszłym roku. Piekłam go po wielokroć, a w tym sezonie znów chętnie do niego powróciłam. Robiłam zarówno w wersji z leśnymi jagodami (te mają tendencję to mocniejszego opadania na dno ciasta), jak i w wersji z borówką amerykańską (zdecydowanie ta wersja wygrywa jeśli chodzi o wygląd ciasta). Oba warianty bardzo pyszne. :) To co różni to ciasto od innych jemu podobnych – to dodatek płatków owsianych. Dzięki nim placek zyskuje na przyjemnej strukturze.
Serdecznie polecam. :)



Placek z jagodami i cynamonem
wg przepisu Bajaderki z moimi zmianami

2 jajka
3/4 szkl. cukru
125g masła
200 ml maślanki (w oryginale mleko)
1,5 szkl. mąki
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
0,5 szkl. płatków owsianych
1 łyżeczka ekstraktu z wanilii
1/2 łyżeczki cynamonu
1,5 szkl. świeżych jagód lub borówki amerykańskiej

1-2 łyżki brązowego cukru

Lukier:
ok. 1/2 szklanki cukru pudru
1 łyżka soku wyciśniętej z cytryny

Rozgrzać piekarnik do 165 st.C. Kwadratową formę o wymiarach 23x23cm posmarować masłem lub wyłożyć papierem do pieczenia.
Ubić masło z cukrem na puszystą masę, dodać jajka po jednym i wanilię, dobrze ubić. Dodawać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia - na przemian z mlekiem, ciągle ubijając masę na małych obrotach. Dodać cynamon i płatki owsiane. Wymieszać. Wylać masę do przygotowanej formy. Wyłożyć na wierzch jagody lub borówki – lekko wgnieść palcami w ciasto. Posypać równomiernie brązowym cukrem i piec około 45 minut, aż ciasto będzie lekko złociste i patyczek wetknięty w sam środek będzie suchy. Wyjąć z piekarnika i kompletnie wystudzić.

Cukier puder utrzeć z łyżką soku z cytryny na gładką masę, dodając więcej cukru lub soku w razie potrzeby. Polać ciasto lukrem, robiąc esy-floresy.

Smacznego!

piątek, 24 lipca 2009

Podwieczorek u Bey :)


Spakowałam walizkę. Tylko kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Kupiłam bilet samolotowy na najbliższy rejs i wkrótce, przeniosłam się do górskiego kantonu Szwajcarii, by późnym popołudniem zasiąść do jadalnego stołu Bey. :) Biały obrus, czerwone serwety, błyszczące naczynia wielkości zastawy dziecięcej... :) Bea, serwowała deser. TEN deser! Piękny i pyszny pod każdym względem. :) Spoglądając na Jej uśmiechniętą twarz – zanurzyłam srebrną łyżeczkę w naczyniu... Ona wiedziała, że będzie mi smakować...:)



Czy jest ktoś wśród czytających kto pozazdrościł mi wizyty u Bey? :D
Oooo, widzę las rąk. :) No ba! Sama bym sobie zazdrościła, gdyby tylko to była prawda... :D
A tymczasem...

Nieee, nie spakowałam walizki, nie wsiadłam w samolot i nie przeniosłam się w te nie tak znowu odległe tereny... W sumie szkoda, pewnie tak bym o wiele bardziej wolała. :)
Jednak deser jest prawdziwy. :) Przecież Bea naprawdę kilka dni temu poczęstowała wirtualnie taką dawką słodyczy, do tego obłędnie się prezentującej, że mnie nie pozostało nic innego, jak skorzystać z dołączonego przepisu i czym prędzej własny deser stworzyłam. :)
Wiecie jak smakował...? Jak ambrozja... :) Jeśli tylko napój mitycznych bogów mógł mieć bardziej stałą konsystencję – to zdecydowanie mógł właśnie tak smakować. :) Słodkie (za sprawą białej czekolady), kremowe mascarpone i orzeźwiające warstwy owocowego musu... Palce lizać. :)

Mam nadzieję, że Bea nie urwie mi głowy za to, że pozwoliłam sobie część owocową zestalić nieco (ale tylko odrobinę), dodając do nich żelatynę. Moje owoce po zmiksowaniu i przetarciu przez gęste sito – zyskały mocno lejącą konsystencję. A to psuło mi zamysł stworzenia warstwowego deseru. Ja bowiem, oprczócz warstwy musu malinowego, dodałam jeszcze drugą – mus jagodowy.
Po oryginał – zapraszam na blog Bey. Tutaj znajdziecie przepis zmodyfikowany o w/w dodatki.
Zapraszam. :)




Deser z mascarpone, białą czekoladą i owocowym musem
wg przepisu Bey z bloga Bea w Kuchni

Musy owocowe:
1 szkl. zmiksowanych i przetartych przez gęste sitko świeżych malin
1 szkl. zmiksowanych świeżych jagód
3 listki żelatyny
* ewentualnie cukier do smaku, jeśli owoce są zbyt kwaśne

Żelatynę w listkach namoczyć w zimnej wodzie. Po kilku minutach dobrze odcisnąć z niej wodę. Włożyć do małej miseczki i rozpuścić w ok. 1,5 łyżki wrzącej wody. Połowę rozpuszczonej żelatyny wlać do zmiksowanych malin – energicznie wymieszać. Drugą połowę dodać do zmiksowanych jagód – wymieszać. Odstawić.

Krem:
200 g białej czekolady + 2 łyżki słodkiej śmietanki
250 g mascarpone
180 g bardzo gęstej słodkiej śmietanki (polecam Piątnicę 36%) - w oryginale creme fraiche
otarta skórka z cytryny (lub pomarańczy)
1 łyżka amaretto

Czekoladę wraz z dwoma łyżkami słodkiej śmietanki - rozpuścić w kąpieli wodnej. Mascarpone wymieszać z gęstą śmietanką kremową. Dodać lekko przestudzoną czekoladę i nieco otartej skórki z cytryny i ponownie dobrze wymieszać. Rozłożyć masę do indywidualnych naczynek. Na wierzch rozlać równomiernie mus jagodowy. Wstawić do lodówki na min. 1 godzinę (lub do czasu, gdy mus lekko się zetnie). Na zimny deser wylać przygotowany mus malinowy. Ponownie wstawić do lodówki, porządnie schłodzić.
Podawać udekorowane świeżymi owocami.
Smacznego!

niedziela, 12 lipca 2009

Tarteletki. Mascarpone i letnie owoce.



Lubię prace manualne.
W szkole podstawowej uszyłam dla młodszej siostry spodnie. Jednorazowe. Wyszła w nich na podwórko. Wróciła bez spodni... :D
W szkole podstawowej wyszywałam obrusy. Obowiązkowo wzorem kaszubskim. :D Niedawno wszystkie wyrzuciłam. Nigdy nie rozścieliłam ich na stole...
Farby, pędzle, biała ściana w młodzieńczym pokoju. Po kilku godzinach wyłonił się koń z rozwianą grzywą.
Druty, szydełko... oczko za oczkiem. Ileż ja swetrów i ażurowych bluzeczek nadziergałam jako młoda dziewczyna... Z jednym z nich wiążą mnie szczególne wspomnienia...
Na studiach budowałam makiety. Całe plansze warstwic, na nich domy, drogi, drzewa. Wszystko ręcznie cięte, mierzone, pasowane, sklejane...
Na studiach rzeźbiłam w glinie. Spod zatopionych w materiale palcach – wyłaniało się popiersie człowieka...
Setki zarysowanych tuszem kalek. Drapanych żyletkami, gdy wkradł się błąd, lub weszła planowana zmiana.
Potem nadeszły komputery. Zabrakło miejsca na manualne uniesienia. Klik klik klik. Klik klik klik. Klik.




Dzisiaj prace manualne odnajduję w kuchni. Trudno się tym znudzić. Zbyt wiele inspiracji, zbyt wiele chęci. Nie bez znaczenia jest fakt, ze lubię jeść. Również wzrokiem. :) Tu nie ma miejsca na pośpiech. Odliczam, ważę, ucieram. Bawię się kolorem i formą. A potem będzie nagroda. Uśmiechnięte buzie zadowolonych dzieci. I męża.
Mnie też smakuje. :) Choć nie wiem, czy sam akt tworzenia nie był przyjemniejszy... :) To nic. Stworzę coś nowego. :)



Tarteletki z kremem z mascarpone i letnimi owocami

Kruche ciasto:
250 g przesianej mąki
125g masła
125 g cukru pudru
1 jajko

Mąkę przesiać na stolnicę lub do misy robota, dodać masło pokrojone na małe kawałki. Rozcierać, aż utworzą się małe grudki. Dodać przesiany cukier puder – wymieszać, a następnie wbić całe jajko. Zagniatać, niezbyt długo, aż będzie gładkie.
Uformować wałek o średnicy ok. 5 - 6cm, zawinąć w folię spożywczą. Wstawić do lodówki na min. ½ godziny.

Piekarnik rozgrzać do 200 st. C. Przygotować foremki do tartaletek – wysmarować rozpuszczonym masłem lub olejem roślinnym, oprószyć lekko mąką.

Schłodzone ciasto pokroić na plasterki ( u mnie grubości ok. 1 cm). Każdy plasterek rozwałkować dość cienko do wielkości odpowiadającej średnicy foremek. Wyłożyć foremki ciastem. Piec ok. 15 min. (do lekkiego zarumienienia). Gotowe spody delikatnie wyjmować z foremek po ostudzeniu.


Krem:
inspirowany przepisem na torcik capuccino

2 żółtka
85 g drobnego cukru do wypieków
250 g sera mascarpone
2 listki żelatyny
250 ml śmietany kremówki
1 łyżka amaretto (albo innego alkoholu smakowego, np. cytrynowego)

Żółtka ubić z cukrem na parze. Zdjąć miskę z parującego garnka.
2 listki żelatyny namoczyć w zimnej wodzie. Gdy zmięknie - rozpuścić w odrobinie gorącej wody (ok. 2 łyżki). Lekko przestudzić i wmieszać do masy jajecznej.
Teraz delikatnie wmieszać mascarpone (najlepiej ręcznie, np. rózgą cukierniczą).
Śmietanę ubić na sztywny krem i wraz z amaretto - wymieszać z masą mascarpone.


Owoce:

ok. 1 szkl. jagód
ok. 1-1,5 szkl. malin
3-4 morele
lub inne dowolne owoce (porzeczki, jeżyny, nektarynki, etc.)

Każdy kruchy spód wypełnić ok.1 łyżką kremu. Dekorować świeżymi owocami.
Rozkoszować się smakiem lata od razu. :) Pozostałe tarteletki przechowywać w lodówce (jednak jak najkrócej).
Smacznego!

środa, 8 lipca 2009

Jagodzianki waniliowe


Nie może być lata i sezonu jagodowego bez jagodzianek. To prawie tak jak Wielkanoc bez baby, czy Boże Narodzenie bez pierożków i barszczu (przynajmniej w moim przypadku).
Lato pachnie lasem i smakuje granatowo. :) Ma pofarbowane palce, które ciężko domyć i umorusaną buzię. :D
Kilka dni temu, byłam “w trasie” i całymi długimi kilometrami przejeżdżałam drogami przecinającymi mazurskie lasy. Ileż tam przydrożnych sprzedawców leśnych jagód stało ze swoimi zapełnionymi koszami! To dobitnie świadczy, że sezon na jagody już nadszedł. :)

Ja swój sezon rozpoczęłam już kilka dni temu pysznymi razowymi babeczkami wg przepisu Gordona Ramsaya. Teraz nadszedł czas na obowiązkowe jagodzianki. W naszych piekarniach i cukierniach też już się pojawiły, ale nie przepadam za tymi kupnymi. Irytuje mnie, że ciasto nie jest puszyste, jakiego oczekuję, a po kilku godzinach leżenia zwyczajnie wysychają. Jagodzianki muszą być domowe. Z przepisu idealnego.
Od czasu do czasu testuję różne receptury, ale wciąż moim absolutnym faworytem, do którego niezmiennie wracam z ogromną przyjemnością – jest przepis Liski na jagodzianki waniliowe. Z tego przepisu jagodzianki wychodzą dokładnie takie, jakie powinny. Drożdżowe ciasto jest delikatne, pysznie maślane, mięciutkie i nawet w trzeciej dobie wciąż tak samo świetnie smakuje (trzymałam pod folią, nic nie straciły na wilgotności). W normalanych warunkach nie byłoby szansy na to, by te jagodowe bułeczki uchowały się w moim domu tyle czasu. Tym razem stało się tak tylko dlatego, ponieważ synek jest na wakacjach, a my mamy dość ograniczone możliwości spożywania jednorazowego... :)
Proszę częstujcie się, a najlepiej sami spróbujcie upiec te pyszne, proste i zupełnie bezproblemowe w wykonaniu bułeczki. Warto! :)


Waniliowe jagodzianki
cytuję za Liską

* w tym przepisie używana była szklanka o pojemności 200 ml

zaczyn:
20 g drożdży
1/2 szklanki* mleka
1/2 szkl mąki
1/4 łyżeczki cukru

ciasto:
120 g masła o temp pokojowej
3/4 szkl cukru
3 żółtka
1/2 szkl mleka
cukier waniliowy z prawdziwą wanilią lub olejek waniliowy
1/4 łyżeczki soli
skórka z cytryny (2 łyżki)
3,5 szkl mąki

nadzienie:
jagody (ok. 30 dag)
cukier do smaku (ok. 3/4 szkl. - trzeba pamiętać, że jagody po upieczeniu są kwaśne, więc lepiej dać więcej cukru niż mniej)
cukier waniliowy

Drożdże rozpuścić w letnim mleku. Po 3 min. dodać mąkę i cukier i dokładnie wymieszać. Owinąć plastikową folią i zostawić na 30 minut.

W dużej misce ubić masło, dodać stopniowo cukier, następnie zaczyn.
Zmniejszyć obroty miksera i dodawać: żółtka, mleko, wanilię, skórkę, sól i mąkę.
Kiedy ciasto będzie gładkie, wyjąć, uformować kulę i owinąć w plastikową folię wysmarowaną masłem. Zostawić, żeby wyrosło, ok. 40-60 minut.

Następnie podzielić ciasto na 15 części, z każdej z nich zrobić placuszek, wypełnić jagodami wymieszanymi z cukrem i cukrem waniliowym. Uformować bułeczkę, posmarować jajkiem i posypać z wierzchu cukrem.

Piekarnik nagrzać do temp. 180 st. C. Wstawić jagodzianki i piec ok. 30 minut, lub do czasu zarumienienia.

sobota, 27 czerwca 2009

Babeczki razowe z jagodami wg Gordona Ramsay'a


Na te babeczki czekałam blisko pół roku. Czyli mniej więcej tyle, ile czasu minęło od zakupu książki “Zdrowa kuchnia” Gordona Ramsaya. Zaczarowało mnie zdjęcie przy przepisie. Cudna skorupka z muscovado na wierzchu każdej muffinki... Ilekroć zaglądam do książki (a robię to dość często, zwykle po prostu dla samej przyjemności oglądania) – to w pierwszej kolejności odszukuję właśnie ten przepis i to zdjęcie. I za każdym razem obiecuję sobie, że właśnie tym wypiekiem otworzę sezon jagodowy. :) No więc właśnie to uczyniłam. :) I wiecie, teraz jakoś pusto się zrobiło, no bo skoro już obietnica zrealizowana, to czy będzie powód, by ponowne właśnie od tego miejsca przeglądać książkę? ;-)
Te babeczki / muffinki posmakują tym, którzy tak jak ja automatycznie (prawie jak roboty ;-)) zmniejszają w słodkościach ilość cukru. Często tnę nawet o połowę. W tym przepisie jest to zupełnie zbędne – wszak Gordon proponuje “Zdrową kuchnię”. :) Babeczki wychodzą mało słodkie (choć dla nas absolutnie wystarczająco), zawierają jagody (w oryginale borówki amerykańskie) i to co odróżnia je od tradycyjnych muffinek – nie zawierają białej mąki, a razową. Mnie ciasta “razowe” nieodmiennie kojarzą się z dość ciężkimi wypiekami (vide chleby razowe), tymczasem babeczki z tego przepisu są naprawdę lekkie i puszyste, co mam nadzieję widać choć trochę na powyższym zdjęciu.
Zapraszam zatem do kuchni Ramsay'a. :)



Babeczki razowe z jagodami
wg przepisu Gordona Ramsay'a ze “Zdrowej kuchni”

2 duże, bardzo dojrzałe banany
300 g mąki razowej
1,5 łyżeczki proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody oczyszczonej
100 g muscovado lub cukru trzcinowego
szczypta soli morskiej
285 ml maślanki
1 duże jajko, lekko rozkłócone
75 g masła rozpuszczonego I ostudzonego
200 g jagód (w oryginale borówek amerykańskich)

dodatkowo:
1 łyżka cukru brązowego

Rozgrzać piekarnik do temp. 180 st.C. Przygotować foremkę do muffinek. Wyłożyć papierkami lub wysmarować masłem. (Mnie z powyższych proporcji wyszło 16 babeczek).

Banany obrać i rozgnieść je widelcem.
W dużej misce wymieszać wszystkie składniki suche: mąkę, proszek do pieczenia, sodę, sól oraz cukier trzcinowy.
W drugiej misce rozkłócić jajko, dodać maślankę i rozpuszczone masło. Wmieszać banany.
Mokre składniki wlać do suchych i łyżką połączyć (nie mieszać zbyt długo). Wsypać jagody i lekko zamieszać łyżką.

Ciasto przekładać do foremek (powinny być całkowicie wypełnione). Posypać z wierzchu dodatkowym cukrem brązowym.
Piec przez 20-25 min., aż ciasto wyrośnie i zrumieni się na wierzchu. Sprawdzić patyczkiem czy ciasto jest dobrze upieczone.
Przez kilka minut studzić babeczki w foremce, po czym wyjąć i dostudzić na kratce.
Smacznego!