Nareszcie choć trochę odczuwam, że mam wakacje. Zwolniłam zatem tempo i choć nie ma Tomka, a może właśnie dlatego, pozwalam sobie na eksperymenty kulinarne. Staram się także unormować pory jedzenia. A zatem rano płatki z mlekiem, około południa lekka przekąska , obiad i (nie zawsze) lekkostrawna kolacja. Dzisiejszy ranek jednak poświęciłam na wspieranie Taty podczas wizyty u lekarza i tak mnie ta "przyjemność" wyczerpała i emocjonalnie i fizycznie, że po pierwsze nie miałam czasu i sił na przygotowanie sobie jakiejś sałatki, a po drugie potrzebowałam czegoś szybkiego ale i pożywnego - bo skręcało mnie z głodu.
Ostatnio w osiedlowym sklepiku trafiłam na AYRAN. Jest to mleczny napój o dość specyficznym smaku, pochodzący z obszarów Turcji, a uzyskiwany z połączenia gęstego jogurtu i wody, z dodatkiem soli i pieprzu. Dobrze schłodzony potrafi czynić cuda w duszące upały, o czym zdążyłam się już przekonać i polecam z całą odpowiedzialnością :)
Postanowiłam jednak jego nietypowy smak wzbogacić o słodycz borówki amerykańskiej, którą ostatnimi czasy zajadam się na potęgę i zawsze mam odrobinę w lodówce.
A zatem co wykorzystałam?
- 1 opakowanie dobrze schłodzonego ayranu (ok 300g)
- 3/4 opakowania borówki amerykańskiej
- 1 duże opakowanie cukru waniliowego
Wszystko łączymy za pomocą malaksera w wysokim naczyniu, miksując do momentu rozdrobnienia się borówek. Przelewamy do mniejszych szklaneczek. Możemy podawać z kostkami lodu, jeżeli ayran nie był wystarczająco zimny.
SMACZNEGO!!! i na zdrowie :)))))