Kobieta zmienną jest ;-)
Z faktem tym dyskutować nie należy bo na tym cały kobiecy urok polega, że nie sposób się z babą nudzić. Tegoroczne lato widać z tego kobiecego przymiotu korzysta bo albo grzeje niemiłosiernie albo wieje takim chłodem, że się człowiek zastanawia gdzie upchnął zimowy koc. Wczorajsza niedziela była jednak piękna, z temperaturą w sam raz na słoneczne, popołudniowe posiedzenie w ogrodzie. Tym razem usiadłam sobie w towarzystwie czółenek, bo jakoś dawno ich w ręce nie miałam zarażona - w ramach zmienności kobiecych preferencji - stawianiem krzyżyków.
Baba ze mnie raczej prosta i jak dobrze wiecie unikam nadmiaru. Nieistotne, czy chodzi o nadmiar wrażeń życiowych czy artystyczno - użytkowych. Nawet moje frywolne biżutki tej zasadzie hołdują i próżno szukać w nich szaleństwa. Do supłania bogatych, królewskich klejnotów się zupełni nie nadaję i sama takich nie noszę. Tyle, że kobieta zmienną jest, więc zupełnie niespodziewanie, nawet dla mnie samej, z tego niedzielnego posiedzenia wynikły supełkowe, arystokratyczne wachlarzyki. Mało, że to dość spore kolczyki, to jeszcze wysupłałam wersję na bogato, bo z metalizowanej, cieniowanej nitki. Trochę trudno tą nitkę mieniącą się kolorami sfotografować, ale bardzo się starałam;-)
Baba ze mnie raczej prosta i jak dobrze wiecie unikam nadmiaru. Nieistotne, czy chodzi o nadmiar wrażeń życiowych czy artystyczno - użytkowych. Nawet moje frywolne biżutki tej zasadzie hołdują i próżno szukać w nich szaleństwa. Do supłania bogatych, królewskich klejnotów się zupełni nie nadaję i sama takich nie noszę. Tyle, że kobieta zmienną jest, więc zupełnie niespodziewanie, nawet dla mnie samej, z tego niedzielnego posiedzenia wynikły supełkowe, arystokratyczne wachlarzyki. Mało, że to dość spore kolczyki, to jeszcze wysupłałam wersję na bogato, bo z metalizowanej, cieniowanej nitki. Trochę trudno tą nitkę mieniącą się kolorami sfotografować, ale bardzo się starałam;-)
Frywolne kolczyki mają jedną wielką zaletę, są leciutkie niezależnie od rozmiaru więc ciężaru bogactwa nie czuje się w uszach. Latem można przecież pofolgować trochę minimalistycznym gustom aby lepiej wpasować się w kolorowy świat. Wzór (autorstwa Coriny Meyfeldt) znany dobrze wielbicielom frywolnej biżuterii z prostotą ma tyle wspólnego, że jest dość łatwy technicznie i składa się z samych frywolnych kółeczek więc myślę, że spełnia wymogi kolistego wyzwania na blogu Diy - zrób to sam>>
Żebyście nie myśleli, że to kolorowe szaleństwo mi zostanie na dłużej to zostawiam was z moją ulubioną prostotą. Skromny rudy komplecik usupłany jeszcze przed Wielkanocą na życzenie Marysi. Dziś to wisienkowe kwiecie ze zdjęcia jest już w słoiczkach;-)
Pozdrawiam, życząc Wam kolorowego tygodnia
z odrobiną letniego szaleństwa w tle:-)