Witajcie :-)
Może nie z pierwszym dzwonkiem, bo już wieczór, ale jeszcze z pierwszym września spieszę do Was z nowym, powakacyjnym tematem decu :-) Stęskniliście się, prawda? Mam nadzieję, że tak :-)
Witam więc stałych Obserwatorów i zapraszam także nowych Uczniów.
No to do roboty, bez zbędnych wstępów ogłaszam, iż tematem 17 lekcji jest SGRAFFITO.
Zawdzięczacie tą lekcję Ani Korszewskiej (jej blog z pięknymi pracami
TUTAJ), na której warsztatach nauczyłyśmy się razem z
Olą tej ciekawej techniki i zrobiłyśmy super muszle (pisałyśmy o tym
TUTAJ Ola, a
TUTAJ ja). Ania udzieliła pozwolenia, żebym pokazała Wam "jak to jest zrobione", a zapewniam, że bardzo prosto. A ponieważ nie znalazłam w sieci, jakiegoś konkretnego kursu to będzie mój własny. Mam nadzieję, że już za chwilę wszystko się wyjaśni.
Na początek troszkę podbudowy teoretycznej, czyli cytując za Wikipedią: "technika sgraffita ściennego polegała na nakładaniu kolorowych warstw tynku lub kolorowych glin i zeskrobywaniu fragmentów warstw wierzchnich w czasie, gdy jeszcze nie zaschły (nie utwardziły się). Poprzez odsłanianie warstw wcześniej nałożonych powstaje dwu-lub wielobarwny wzór. Technika była znana już w starożytności, ale szczególnie popularna w renesansie. Techniką tą zostały wykonane ściany zewnętrzne i wewnętrzne na zamku w Krasiczynie (
link)
ale również odbudowywane kamienice Starego Miasta w Warszawie (
link do zdjęć)
ul Piwna 38
Turek z kawą (sgraffito) proj. Jan. Zamoyski
ul Piwna 38
Chińczyk z filiżanką herbaty (sgraffito)
proj. Jan. Zamoyski
My nie będziemy nakładać tynku tylko farby, czyli będzie kilka warstw różnokolorowych farb, a potem część będzie usuwana. Zabierając się więc do pracy musimy mieć koncepcję jaki kolor będzie na wierzchu, a jaki ma "wyzierać" spod spodu. Jasne? a jak nie to jeszcze raz z obrazkami z mojego ogrodowego stołu pokażę jak zrobić sgraffitową puszkę :-)
Co będzie potrzebne?
- ozdabiany przedmiot, u mnie puszka
- kilka kolorów farb, mogą być akrylowe, kredowe itd
- gąbeczki do tapowania
- świeczka
- patyczek do drapania
1. na początek gruntujemy, czyli tapujemy jasną farbą (u mnie białą)
2. w trakcie gdy schnie obmyślamy jaki kolor będzie przebijał przez nasze sgraffito, może być to jeden, a może być kilka
ja na początek wybrałam blado pomarańczowy:
ale żeby podkreślić możliwości techniki dodałam dwa kontrastujące kolory: żółty i czerwony
3. teraz będzie "klu", czyli jak zrobić żeby dało się coś zdrapać? i jak zawsze sposób jest wyjątkowo prosty :-) tak przygotowaną suchą puszkę przecieramy świeczką, czyli woskujemy
Można od razu całość, albo po kawałku, bo to nudne
4. jak już wyżej napisałam, nie będziemy zdrapywać tynku, tylko farbę, więc miejsca nawoskowane pokrywamy farbą (najlepiej w kontrastującym kolorze) i gdy jest jeszcze mokra, wydrapujemy wzór patyczkiem np takim do szaszłyków lub troszkę grubszym, jak do kukurydzy
mam nadzieję, że widać mokrą farbę.
Tak postępujemy na całej powierzchni (tyle ile chcemy):
Powyżej widać, iż część farby już wyschła, a część da się jeszcze "porysować". Od tego na jak mokrej, czy suchej farbie to robimy zależy efekt tzw "szarpanej" bądź gładkiej kreski.
Poniżej widać, iż w zależności od koloru farby od spodu zależy "co nam na wierzch wychodzi"
Oczywiście farba wierzchnia też może być wielokolorowa, tak jest w muszlach:
I to tyle, cała tajemnica :-)
Na koniec jak już wszystko wyschnie całość lekierujemy kilkukrotnie. Oczywiście wcześniej można dodać np kropki, przecierki, krople itp
Mam nadzieję, że wszystko wyjaśniłam. Gdyby były jakieś wątpliwości to pytajcie, chętnie odpowiem :-) Nie zmienia to faktu, iż jeżeli mielibyście okazję uczestniczyć w warsztatach prowadzonych przez Anię to gorąco polecam, bardzo, ale to bardzo warto. Wiedza i umiejętności tam zdobyte są BEZCENNE.
To na koniec kilka inspiracji, oczywiści z bloga
Ani. I tutaj mam ogromną prośbę. Gdy będziecie korzystać z mojego kursu to koniecznie napiszcie, że to pomysł Ani, bo właśnie ONA tę technikę przysposobiła do rękodzieła. Jesteśmy jej to winni.
Oli też "podkradłam" zdjęcie, które pokazuje te wyskrabywanki:
a na koniec mój wazonik, a raczej jego fragment:
To tyle, teraz ruch jest po Waszej stronie i pamiętajcie: ogranicza nas tylko wyobraźnia. Wykorzystujcie tę technikę we własny sposób, jest naprawdę prosta i daje bardzo ciekawe efekty :-)
Na koniec jeszcze raz chciałam bardzo podziękować Ani, za wspaniałe warsztaty i zgodę na udostępnienie kursu dla Was :-) DZIĘKUJEMY BARDZO
pozdrawiam serdecznie
Justyna
P.S.
Mam jeszcze do przygotowania podsumowanie ostatniego frywolitkowego zadania, ale musicie mi dać kilka dni na jego przygotowanie, bo chciałam to zrobić bardziej kompleksowo :-)
P.S. I
Ponieważ były problemy z funkcjonowaniem żaby i jedna praca nie została dodana to wpisuję ją ręcznie