Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filc. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą filc. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 9 listopada 2015

Impuls

Impuls
Witam!
W dzisiejszym poście chciałabym pokazać pracę która powstała ... przez przypadek. Nie była w żaden sposób planowana, tylko tak "rach, ciach" i jest. Złożyło się na to moje zadowolenie, albo samozadowolenie z filcowo-frywolitkowej bransoletki pokazanej w TYM poście i zauroczenie paletą kolorystyczną na październik w Art-piaskownicy. Czyli niewiele zastanawiając się zrobiłam kolejną bransoletkę, tym razem mniejszą, robiąc filcowe koraliki w kolorze zielonym i różowym oraz supłając szarą nitką. Oto co mi wyszło:



Wzór jak poprzednio, tylko zmodyfikowałam ilość słupków, bo bransoletka zdecydowanie mniejsza. Do końcowego łańcuszka dorobiłam maluteńką kulkę i także ją zamknęłam we frywolitkę:


Zdjęcia robione tak na szybko wczoraj, kiedy pogoda była bardzo zmienna, raz świeciło słońce, to znów ciemne chmury go zakrywały. U nas zresztą wiało bardzo mocno i przez 4 godziny nie było prądu, ale większych szkód poza tym nie było. U jak u Was, czy wszystko w porządku?


To może jednak jeszcze kilka ujęć w sztucznym oświetleniu:




A tutaj porównanie wielkości obu filcaków:



To jak, może być? Mnie się to połączenie filcu i frywolitki nadal podoba.
Słowo się rzekło,  zgłaszam więc bransoletkę na wyzwanie Art-Piaskownicy


jest tam już wiele pięknych prac, ale ... i ja spróbuję. 
Na koniec jeszcze bardzo serdecznie chciałabym podziękować za Wasze miłe słowa pod poprzednimi postami, a zwłaszcza tym o żmijce.  Dziękuję bardzo :-)
Na tym kończę i mówię do zobaczenia.

Justyna

niedziela, 25 października 2015

Przeciwieństwa czy łączenie technik?

Przeciwieństwa czy łączenie technik?
Witam!
Na początek chciałam bardzo wszystkim podziękować, za przemiłe komentarze po poprzednimi pracami, a zwłaszcza pod patchworkowym kompletem. Dziękuję bardzo :-)
Dzisiaj natomiast pokażę pracę, która chodziła mi po głowie już od jakiegoś czasu, a brakowało tylko impulsu, żeby wziąć się do roboty. I taki impuls się znalazł, a było nim wyzwanie w Szufladzie pt. FILC. Już niewielkie filcowe prace kiedyś poczyniłam, np serce i serca, ale nie ma tego wiele i dodatkowo zależało mi na połączeniu go z moją ukochaną frywolitką. Połączenie wydaje się nie do końca oczywiste, bo filc kojarzy się raczej z czymś zgrubnym, a frywolitka to delikatna koronka, ale .... kto mi zabroni :-) Wzięłam się więc za realizację moich fanaberii i zrobiłam metodą na sucho z szarego filcu koraliki, dość spore, tak żeby zrobić w nich dwie dziurki i połączyłam je czarną koronką. Oto co mi wyszło:




 Wzór prosty, taki z najbardziej podstawowych, tylko zrobiony podwójnie. To może jeszcze na ręce:



Nie byłabym sobą, gdybym nie dorobiła kolczyków i tutaj dostałam w kość. Nic mi nie wychodziło, no zupełnie mi nie szło. Poniszczyłam sporo nitki, aż wreszcie coś udało mi się zdziałać (wzór znaleziony TUTAJ) i są także kolczyki:



To jeszcze komplet na wspólnym zdjęciu:


Bransoletka jest dosyć spora, ale do zimowych swetrów będzie akurat :-)
Mam nadzieję, że spodoba się Wam moja praca, bo ja jestem z niej zadowolona. Już noszona i sprawuje się bardzo dobrze. W planach są jeszcze kolejne, ale to w zależności od możliwości.
Słowo się rzekło i zgłaszam swoją bransoletkę na filcowe wyzwanie w Szufladzie:


Na tym dzisiaj kończę, bo jutro początek tygodnia, a ja mam jeszcze trochę rzeczy do zrobienia. Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziękuję, że do mnie zaglądacie

Justyna

środa, 18 lutego 2015

Podejdźmy do sprawy poważnie :-|

Podejdźmy do sprawy poważnie :-|
Dzisiaj będzie poważnie, więc od razu przechodzę do tematu. Serce, cóż to jest? .... w tym miejscu poeci i różni artyści już wyrywają się do odpowiedzi, ale nie - dzisiaj ja. Otóż serce jak mówią podręczniki anatomii (dla czytelników z troszkę wyższym peselem) tudzież wujek Google, albo ciocia Wikipedia jest mięśniem, który jest pompą tłoczącą krew w naszym organizmie. Zbudowane jest z dwóch przedsionków, dwóch komór, wchodzą do niego i wychodzą różne naczynia. Wszystko po to, aby przepompować krew do płuc, gdzie się natleni, a potem znowu pompować dla całego organizmu. A gdzie w tym wszystkim romantyzm ?! te wszystkie serduszka, które tak usilnie robiliśmy przed Walentynkami (ja zresztą też np TUTAJ i TUTAJ). Myliliśmy się!!!! serce to nie jest takie COŚ, co u góry ma dwa brzuszki i na dole jest takie w szpic. Bo, że nie jest czerwone to już nam pokazała Danusia, ogłaszając na swoim blogu Konkurs walentynkowy. Tak więc, Panie i Panowie, oto moje serce "na poważnie":


Wyfilcowałam prawdziwe serce :-) Są na nim podstawowe elementy (daruję Wam szczegóły). Widać nawet naczynia wieńcowe, to te różowe kreseczki. To w nich, gdy jemy za dużo tłuszczu robi się miażdżyca, a potem zawał. Ale jestem mądra, jak się naczytałam :-))))
To jeszcze może kilka fotek:



Dobrze, to teraz już spokojniej. Jak Danusia ogłosiła konkurs to wiedziałam, że muszę wziąć w nim udział, po prostu muszę. I zrobiłam kilka serduszek, ale .... no właśnie chciałam żeby było wyjątkowe (może trochę zarozumiała jestem), chodziłam, myślałam i nic. Do czasu gdy zaczęłam filcować serduszka z poprzednich postów i wieczorem przy myciu zębów (to dla mnie zawsze było zajęcie podczas którego przychodzi mi do głowy mnóstwo pomysłów i refleksji) wpadł mi ten taki trochę "przewrotny" pomysł. Pozostało więc zrobić podbudowę teoretyczną i poćwiczyć warsztat, chociaż wiem, że dużo mu jeszcze brakuje.  I powstało :-)  Serce nie jest duże, można go zamknąć w dłoni i oczywiście zgłaszam go  do Walentynkowego Konkursu u Danusi:


Nie gniewajcie się na mnie, za ten może troszkę moralizatorski początek, bo przecież ja mam serce na dłoni :-)


A swoją drogą pamiętacie tę scenę z filmu Indiana Jones, jak wyrywają jakiemuś nieszczęśnikowi serce i składają go w ofierze wrzucając do wulkanu, a to serce bije w dłoni zanim on nie umrze :-(
Jak ja to przeżywałam, będąc w podstawówce, ach :-)))

Na tym dzisiaj kończę i nie będę chyba jedyną jak grzecznie poproszę nie ogłaszajcie tak dużo fajnych wyzwań, bo przecież ja nie dam rady. A muszę jeszcze te frywolne cebulki zrobić, co kazała Renia w 11 już temacie oswajania frywolitki.
Aha, nie mogę skończyć, bo przecież a propos wyzwań muszę się pochwalić, że wygrałam.... tak ja wygrałam po raz pierwszy w Art-Piaskownicy wyzwanie pt "Otulacz" Niektórzy już widzieli - dzięki Olu. Zgłosiłam tam rękawiczki dla zakochanych o których pisałam TUTAJ. Jak ja się ucieszyłam, bo jak to zawsze w Piaskownicy konkurencja była duża :-)

Dobrze to tym razem już na pewno kończę i nie gadam i nie zanudzam. PA :-)

Justyna


sobota, 14 lutego 2015

Serce, serce i jeszcze raz serce :-)

Serce, serce i jeszcze raz serce :-)
Witam!
Dzisiaj i ja troszkę ulegam modzie walentynkowej (nie będę dyskutować o wyższości świętowania, nad nieświętowaniem) i pokarzę oczywiście serduszka. Są one jednak zupełnie inne od tych dotychczas przeze mnie robionych. Są to małe filcowe serduszka, ozdobione drobnymi motywami oczywiście frywolitkowymi. Żeby mi nikt nie powiedział, że z frywolitki nie da się zrobić wszystkiego :-) Jak widzicie, spełniam swoją obietnicę, że rok 2015 jest rokiem nowych technik. Sięgnęłam więc po igłę, wełnę czesankową i zaczęłam. Najpierw powstało kilka kulek, na razie leżą w pudełku, a potem sięgnęłam po serduszko. Użyłam do tego foremki do ciastek. Wyobraźcie sobie, że nie miałam foremki w kształcie serduszka :-( Mam wiele różnych: bożonarodzeniowych, wielkanocnych, a to kwiatki, domki, a serca nie było. Ale od czego ma się dobrych sąsiadów :-) pożyczyłam i mam (DZIĘKUJĘ). Przy pracy nad serduszkami skorzystałam z pomocnego filmiku na inspirello.pl o TUTAJ.
To już nie gadam i pokazuję, najpierw wszystkie razem. Zdjęcia w ogrodzie, bo u nas dzisiaj piękny dzień:



A teraz po kolei:




Żabka na ostatnim serduszku według TEGO przepisu. Jest tam bardzo ciekawy sposób dodawania koralików. Serduszka najpierw miały być zawieszkami-breloczkami, potem broszkami, a na końcu pozostały tylko serduszkami. 
Żabka została motywem walentynkowym, bo jak wiadomo potrafi się zmienić w cudnego księcia :-))))
A i dodam, że jedno z nich - to granatowe, już zostało porwane przez Synka. Znaczy się spodobało, oby spodobało się także wybrance :-))))

Po zrobieniu tych kilku drobiazgów uważam, że metoda filcowania na sucho jest bardzo ciekawa i daje wiele możliwości i na pewno będę ją jeszcze wykorzystywać i oczywiście ćwiczyć się w niej, bo przecież jeszcze bardzo niewiele w niej zrobiłam.

Jednak to nie koniec dzisiejszego posta, bo usupłałam jeszcze takie malutkie-maluteńkie kolczyki serduszka, albo jak kto woli czterolistne koniczynki. Ogólnie cztery serduszka wypadają na każdy kolczyk, a wyszło tak:



Wszystkie serduszka wędrują na Wyzwanie u Doroty, bo to przecież ostatni dzwonek, aby je zgłosić


Na dzisiaj kończę, a na jutro z Renią planujemy wspólny ale bardzo ciekawy post, tak więc serdecznie zapraszamy zaglądajcie. 
Chciałabym jeszcze bardzo podziękować za Wasze cudowne słowa o mojej chuście i mitenkach. Noszę je z podniesioną głową, sprawdzają się bardzo dobrze. Dziękuję, dziękuję, dziękuję :-)

pozdrawiam serdecznie 
Justyna