Pokazywanie postów oznaczonych etykietą myślotok. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą myślotok. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 8 listopada 2016

Chwalę się, bo JEST CZYM!

Kochani!

Dziękuję za wytrwałość w zaglądaniu tutaj pomimo mojej nieobecności.
Jak obiecałam, zaraz wytłumaczę się z mojego niebytu twórczego na blogu. Niebyt miał również miejsce w pracowni, bo moja głowa, ręce i reszta ciała ( dosłownie ;) ) były zajęte wielkim projektem, który udało się pięknie zrealizować.

Ale do rzeczy ;)

Zawodowo jestem instruktorem tańca współczesnego, na co dzień prowadzę swoją wymarzoną szkołę tańca, gdzie z uwielbieniem męczę cudze ( i jedno własne) dzieci. Jako, że szkoła jest malutka, robię wszystko samodzielnie - zatem oprócz kierownika jestem również sekretarką, projektantką, choreografem, kadrową, fotografem, pedagogiem, sprzątaczką, a bywało, że i w prostszych projektach krawcową :) Zatem sporo tego.
W maju udało nam się zdobyć laury na Mistrzostwach Ekstraklasy ( Mistrzostwa Polski), co wymagało sporej pracy moich podopiecznych. Osiągnięte wyniki dały nam nominację na Mistrzostwa Europy, co niesamowicie nas ucieszyło, ale wiązało się z ogromem wyzwań i wysiłku. Moje zespoły podzielone są wyłącznie na kategorie wiekowe - będąc jedynym instruktorem czterech grup nie jestem w stanie czasowym podzielić ich jeszcze względem zaawansowania. Tym większa praca nas czekała, bo wiedziałyśmy, że na Mistrzostwah spotkamy się z zawodowymi szkołami, które na konkurs wyekspediowały wyłącznie grupy mistrzowskie, najwyżej zaawansowane.

Pomimo ogrooooomnej tremy i poczucia wielkiej odpowiedzialności, wśród reprezentantów 5 krajów: Polski, Słowacji, Węgiej, Rosji i Ukrainy, startujących nieprzerwanie przez 3 dni, udało nam się wywalczyć piękne wyniki!
Mistrzostwo Europy w kategorii mini formacji kids modern
Vice Mistrzostwo w kategorii mini formacji junior lirycal jazz
Vice Mistrzostwo w kategorii formacje modern juniorzy
Vice Mistrzostwo w kategorii mini formacje brodway jazz juniorzy
IV miejsce duet brodway jazz juniorzy
V miejsce mini formacja modern juniorzy.

Pękam z dumy każdego dnia, gdy oglądam zdjęcia i folmy z tej wyprawy, dlatego nie omieszkałam się pochwalić i tutaj :)












Następne posty będą nawiązywały do tej imprezy, bo kończę podziękowania dla sponsorów. Jednocześnie przygotowane mam kilka innych tematów, lekko odbiegających od scrapbookingu, ale nadal kreatywnych i mam nadzieję - przydatnych dl Was.

Ściskam,
Dorota

czwartek, 8 października 2015

5. urodziny! :)

Witajcie Kochani.

   Kilka dni temu zerknęłam z ciekawości, kiedy to padł tutaj pierwszy post. Kojarzyłam, że było to jesienią, ale kiedy?
Nie wiem, kiedy to zleciało, ale dziś mija równo 5 lat od publikacji pierwszego wpisu. Jak widać, przechodziłam przez różne dziedziny rękodzieła, by na dobre osiąść w galanterii papierowej i od czasu do czasu biżuterii soutache.

  Tym samym, jak tradycja blogowa nakazuje ;) zapraszam wszystkich na urodzinowa imprezę z prezentami :)


     Z racji faktu, iż na bloga zaglądają głównie koleżanki po fachu, to tutaj do zgarnięcia będą dwa zestawy scrapowe.  Wśród osób, które wezmą udział wylosuję dwie podobne nagrody:

Zestaw 1:


papiery UHK "Weekend" Piątek, 4 paski z napisami
pędzelek wodny
dodatki do dziecięcych prac,
Farbka Aeeda i tusz Aeeda
ćwieki Craftmania
malutki dziurkacz
zestaw scrapków - około 50 sztuk








Zestaw2:




papiery UHK "Weekend" Niedziela, 4 paski z napisami,
pędzelek wodny
dodatki do dziecięcych prac,
Farbka Aeeda i farbka Distress
kółka do albumów/notesów
malutki dziurkacz
zestaw scrapków - około 50 sztuk






    Zestawy scrapków będą losowo wybrane, wycięte w papierze scrapowym i wizytówkowym. Przez lata nazbierała mi się spora kolekcja wykrojników, więc będę miała w czym wybierać ;)
Przesyłkę na terenie Polski pokrywam ja :) Losowanie już 23.10, zatem możan sie zapisywać do 22.10.2015 do godziny 23.59 :)

Co należy zrobić, by wziąć udział w losowaniu?
- udostępnić w pasku bocznym lub w osobnym poście podlinkowany banerek do Candy
- w komentarzu podać link do bloga ( jeśłi banerek jest na pasku bocznym) lub do konkretnego posta ( jeśli banerek jest w osobnym poście),
- zostać obserwatorem ( mam nadzieję, że nie tylko na czas candy tutaj zostaniecie :) )

Jeśłi oprócz materiałów chcielibyście załapać się na gotowy produkt to zapraszam również na mojego FB: www.fb.com/poznanoca , gdzie do wygrania są trzy propozycje :)

Ściskam,
 Dorota

środa, 23 września 2015

Czas na zmiany

Witajcie Kochani.

Za oknem juz jesień powoli zmienia barwy naszego otoczenia, w mojej rodzince równiez zaszły zmiany - mam juz dumna pierwszoklasistkę z za wielkim tornistrem ;)
Tym samym harmonogram dnia również uległ zmianie. Choć lepiej byłoby napisać - harmonogram nocy :)
Nazwa bloga pozostaje ta sama, ponieważ marka ma już swoich sympatyków, jednak po pięciu ( TAK! PIĘCIU!!! aż sama nie moge w to uwierzyć :)  ) latach przyszedł czas na zamiany szaty graficznej i rozpogodzenie bloga.
Człowiek się starzeje i już nie wyrabia tyle pracy nocnej, co za młodych lat, dlatego teraz dłubię w ciągu dnia, przy normalnym świetle, o normalnej porze :)

Pozdrawiam serdecznie i wracam do pracy - na stole dziś pudełko eksplodujące na sobotni ślub :)







poniedziałek, 12 stycznia 2015

DT I KROPKA ! :)

Witajcie Kochani.
 Dziś spiesze sie pochwalić, że dołączyłam do zacnego grona DT w I Kropce :)
Cieszy mnie to ogromnie, ponieważ kocham tekturki i możliwości ich użycia.
Już niedługo pierwsze prace z I Kropkowymi cudeńkami ! :)



Ściskam, Tenshi

czwartek, 13 listopada 2014

Długie jesienne wieczory

Witajcie.

    Długo mnie nie było. Sprawy zawodowe jednak wymagały poświęcenia im dłuższego czasu :)  Papierologia szkolna, zespołowa, do tego nowe szkolenia. Ale jak co roku natura wygrała z obowiązkami ;) Kolejny juz rok potwierdziło się, że czas jesienno- zimowy to dla mnie pora, gdy najlepiej siedzi mi się w pracowni. Za oknem szaro, słońca brak, a to nie zachęca do długich spacerów ( jeśli w ogóle kogoś zachęca do wyściubienia nosa z domu :) )
   Zatem wracam. z nowymi pomysłami, potrzebami ( a już myślałam we wrześniu, że w sumie wszystko potrzebne mam, nawet aż nadto. Człowiek to jednak głupi jest ;) ). Pracownia zapełnia się materiałami, tablica nowymi zamówieniami. I tylko jednego mis zkoda: tego porządku, który od wakacji panował na blatach i półkach... I podłodze ;)
   Na pierwszy ogień poszły typowo jesienne potrzeby : kominokaptur z boskiej miękkiej włóczki Himalaya Dolphin. Tu akurat zdjęcia nie posiadam, jak to zwykle z rzeczami własnymi ;)  Kolejny taki już zamówiony.
  Na blacie leżą materiały do albumu - pamiątki Chrztu świętego, zimowe papiery na kartki i  okazyjne boxy.
Na podłodze zaś filc. Gruby, szary. Skłąniałam się ku kolorach, ale jednak staneło na szarościach, jednak dodam do nich kolorowy akcent. Torba na laptopa i listonoszka oraz pokrowiec na tablet już od dawna za mną chodzą. i jak sie okazało, nie tylko za mną ;)

Tymczasem wrzucę (kiepskie niestety) zdjęcia kartki. Musiaąłm utrwalić ją telefonem, bo akurat aparat wybył z domu. Ale chociaż dla ogólnego oglądu.  Jutro będzie album :)






Chciałam tez podziękować (bardzo!!! ) Tuzaglądaczom, którzy mimo mojej nieobecności zaglądali tu reglarnie ( jak to dobrze, że sa statystyki wejść na blogu :) )

piątek, 12 września 2014

Niespodzianka na roczek

Witajcie.
 Dawno mnie nie było, a to za sprawa niespodzianki w życiu zawodowym.  Dostałam nowa pracę, ponadto moja własna Szkoła Tańca rozrosła się o kilka grup, przez co również muszę poświęcić więcej czasu na ogarnięcie spraw biurowych i przygotowanie sie do zajęć. Stąd też ostatnia cisza w eterze, a co za tym idzie i przeorganizowanie życia scrapowego.  Z przykrością musiałam zrezygnować z dalszej współpracy z blogiem Scrap Shop. Niestety, nie dysponuję w tym momencie taka ilościa czasu, bym mogła regularnie spełniac swoje obowiązki.
Z działalności scrapowej oczywiście nie rezygnuję, ale jej tempo znacznie spadło, toteż kolejne prace będa powstawać juz nieco rzadziej. Muszę się ogarnąć z obecnymi obowiązkami i zrekompensować Rodzinie czas, jaki poświęcam na dopięcie planów zawodowych.
Nie ma jednak tego złego :) Moja nieobecność, jaka ostatnio tu panowała, przekuła się w prężnie działające grupy taneczne ( zainteresowanych tym, co takiego uskuteczniam z dziećmi zapraszam na stwonę www.kontra.comeze.com ), organizacje warsztatów z najlepszymi tancerzami w kraju, ogarnięcie spraw papierowych w szkole - zostałam nauczycielem tańca w ramach wychowania fizycznego w gimnazjum :) . Tym samym moja dotychczasowa praca "późna nocą" przerodzić się może w pracę w dzień, bo wieczorami padam jak mucha po średnio 5-godzinnnym maratonie treningowym na sali każdego dnia.

Jako ostatnią inspirację dla Scrap Shopu wykonałam pudełeczko z okazji pierwszych urodzin Nadii. Słodka, różowa pamiątka, pełna serduszek i miłości.






Ściskam! 


wtorek, 24 czerwca 2014

Złośliwość rzeczy martwych... i losu

Witajcie.
Na blogu ostatnio pustka, ponieważ po raz kolejny okazało się, że gdy człowiek wszystko sobie zaplanuje, to musi planować raz jeszcze, tym razem plany awaryjne.

Tak też było u mnie przez ostatni tydzień z hakiem. Uradowana i dumna ogromnie, że przygotowałam kilka praca z góry na inspiracje w Scrap Shop, kilka prac na Magnoliowe Polki i szkatułkę na warsztaty letnie, wgrałam wszystkie zdjęcia do laptopa. Nie trwało długio, gdy uśmiech z twarzy mi znikł. W laptopie zepsuł się kursor (nie działa ani pod wpływem dotyku na TouchPadzie, ani przy podłączeniu myszki). Lapka włączam i wyłączam operując strzałkami, naiwnie wierząc, że może za 30. razem kursor nagle się przebudzi.
Oczywiście zdjęcia z aparatu skasowałam, wyjeżdżając na turniej z moimi zespołami - potrzebne było miejsce na pamiątki ze sceny.

Żeby nie było zbyt mało zmartwień, tydzień temu rozłożyło mi córcię. Na sam długi weekend, kiedy to w piątek byłam z mężem w Warszawie, w sobotę z zespołami na turnieju w innym mieście. W niedzielę córcia miaął wyjechać z babcią (ta przyjechała na weekend) na wakacje, gdyż ja w sobotę wybywam na tygodniowy festiwal z podopiecznymi. Logicznym było, że w piątek dorwie małą wysoka gorączka, prawda? W sobotę na wariata szukaliśmy lekarza, bo temperatura nie spadała. Skończyło się na podejrzeniu dość groźnej choroby i badaniami w szpitalu. Tu po raz kolejny przekonałam się o potencjale głosu mojej pierworodnej w obliczu igieł.
Na szczęście wyniki odebrane wczoraj skierowały diagnozę na inne tory, łagodniejsze i chyba zaczynamy widzieć światełko w tunelu poprawy.
Dodatkowym plusem jest fakt, że zakończenie sezonu pracy tanecznej już tużź tuż, z ostatnich konkursów wróciłyśmy z pucharami, zatem ten stres odchodzi. Pozostaje jeszcze ogarnięcie dziewczyn przez tydzień na festiwalu w Wiśle, ale tu licze na relaksującą moc basenów wieczorową porą i wyrozumiałośc dziewczyn ;) W przeciwnym razie w tychże basenach je utopię ;)

Teraz pozostaje mi z córą na kolanach robić kolejne prace, ponieważ wszystkie te, jakie zaplanowałam sobie na wystawienie w czasie mojej nieobecności juz dawno są u innych właścicieli. A dłubanie z chorującą przedszkolaczką nie idzie tak sprawnie i jednym ciągiem, jak lubię ;)

No cóż. Uzewnętrzniłam się ;) I lżej od razu, bo kobieta choćby nie wiem jakim twardzielem była, to zawsze musi się wygadać ze stresów ;)
A tymczasem zmykam skorzystać z tego, że mała śpi i mam wolne ręce i kolana i idę dłubać :)

Dobrej nocki .

sobota, 15 lutego 2014

Na przekór

Witajcie.
     Święto Zakochanych dobiega juz powoli końca. Jeszcze ostatnie kolacje przy świecach, romantyczne wieczory...
   A u mnie na przekór. Bez szału serduszek i wymuszonych okolicznością randek. Ot, kolejny zwykły, szary dzień. I ulubiona przekąska przywieziona przez męża do pracy, gdy odbierał naszą córcię z moich zajęć.
To właśnie ten szczegół w zwykłym  toku codzienności, płynący z serca, a nie z kalendarza, oznacza dla mnie prawdziwą miłość.

   Dlatego też dzisiejsza kartka jest nieco inna. Prosta, bez przepychu ozdób. I tylko kilka drobnych czerwonych akcentów wyłamujących się z szarości. Tak jak drobne gesty kochających nas osób, które najbardziej są nam potrzebne właśnie w zwyczajnym dniu.
  Kartka od początku wymyślona i wykonana dla Mojego Męża. pozszywana - raz ściegiem prostym, raz pogmatwanym zygzakiem, z przyszytymi równo łatkami - codziennymi rutynowymi zadaniami. A pomiędzy nimi przekrzywiony ciepły element. Ta nasza pokrzywiona, wyłamująca się z wszelkich konwenansów zwariowana miłość.






P.S. Kartka wykonana z materiałów ze sklepu Scrap Shop



wtorek, 11 lutego 2014

Craft Wawa - relacja

Witajcie.
   Jak obiecałam, zdaję relację z weekendowego zlotu Craft Wawa, na który udało mi sie dojechać, mimo kilku przeciwności losu (uwielbiam taką nijaką pogodę i choróbska u wszystkich dookoła :/ ).
   Był to mój drugi zlot, ale po wspomnieniach rzeszowskiego spotkania ubiegłej jesieni, nie mogłam sobie odmówić warszawskiej przyjemności :)  Tym razem postawiłam na rzeczy, których do tej pory nie używałam, formy, których nie tworzyłam. I... zakochałam się :) 

   Naukę zaczęłam od warsztatów LO u Wiosanki, czyli przesympatycznej Ani Wiśniewskiej.  Było mediowo, chlapiąco-psikająco i maskowo, a wszystko to na dużym formacie - czyli to, czego do tej pory nie tykałam. Polecam wszystkim warsztaty u Ani, świetna atmosfera, złote rady Prowadzącej, multum dobrodziejstw do wykorzystania i popróbowania. 
   Na moim LO nie mógł się pojawić oczywiście nikt inny, jak Nadinek. I to na moim ulubionym zdjęciu.  Choć zawsze jestem sceptyczna do swoich pierwszych prób, ta praca naprawdę mi sie podoba, ale być może oceniam ją nieco emocjonalnie  ;) Zawsze strasznie mi się podobały wszelkie scrapy, piękne layouty, ale nie miałam pojęcia, jak się za nie zabrać. Tym bardziej polecam warsztaty u Wiosanki, bo po  3 godzinach wyszłam bogatsza o sporą wiedzę i zarażona miłością do tej formy pracy :) 

Kilka zdjęć zapożyczonych od Pauliny Wośko oraz samej Wiosanki:


Oczywiście, nie mogłam nie wykorzystać fioletu na moim scrapie ;) 





Kilka zbliżeń na mój pierwszy LO:




   Kolejne zajęcia to pokaz make&take u Pauliny Pareckiej - Wiśni. Tu nauczyłam sie wykonywać kwiaty, jakimi zachwycałam się na kartkach Pauli. No i - co jeszcze milsze, poznałam osobiście moją współprojektantkę Scrap Shopu. Dodatkowo, przekonałam sie, że papiery Mała Czarna Studia 75 są piękne i nie aż tak ciemne, jak mi się wydawało na zdjęciach. Oczywiście, za tym przekonaniem posżły również zakupy...

    Przy okazji na tym pokazie poznałam Ines, z która miałyśmy już kilkukrotny kontakt na bazarku fb. Jej córcia - Iga - rośnie na świetną, rezolutna scraperkę :D 

    Podczas godziny na zakupy upewniłam się, że jestem strasznie niesłowna. Obiecałam sobie jeszcze w pociągu, że nie kupię żadnego papieru, bo mam ich sporo. Wybiorę tylko to, co mi naprawdę niezbędnie potrzebne. I stwierdzam, że chyba powinnam się na siebie obrazić za takie kłamstwo. Dobrze, że nie wizęłam ze sobą wszystkich pieniędzy, jakie poprzednio zamierzałam, bo wróciłam do domu tylko z dwoma wykrojnikami, kilkoma pęczkami kwiatów, perełkami, zawieszkami, ćwiekami, kilkoma kompletami papierów, guzikami. A polowałam tylko na turkusową mgiełkę, której już nie było ;) 

     Gdy już się upewniłam, że wydałam ostatnie grosze na kolejne przydaśki, podreptałam na trzecie warsztaty.
    Mediowe Love u Cynki - Ewy Mrozowskiej to szał ciapania, maziania, malowania i maskowania. Mediowy blejtram miał zawierać motyw serca. Ja jednak się uparłam na wciśnięciu weń serca do potęgi :) Moje dwie miłości - Córa i taniec. A że i moje Pacholę pokochało te sztukę miłością czystą, to jest tu zawarte serce do potęgi n-tej :) 
   Po zajęciach u Cynki wiem już, że sklep plastyczny, który mam pod nosem, będzie teraz częsciej przeze mnie odwiedzany :) Teraz, gdy już wiem, co do czego służy i z czym sie je, na pewno pozwolę części tego rodzaju mediów zamieszkać w mojej komodzie. 

  
Najpierw jedna warstwa i suszenie.


 Kolejna warstwa... i suszenie ;) 


 I kolejna warstwa...



I tak przez 3,5 godziny  przyjemnego malowania, ciapania, brudzenia paluchami, słowem dziecięcej wręcz frajdy tworzenia...


By stworzyć  mediowy blejtram z serduchem moim największym :) 




czwartek, 6 lutego 2014

Mój kawałek podłogi

    Witajcie..
    Wiem, ze chwalenie sie nie jest dobrą rzeczą, ale aż mnie nosi, by pokazać światu moją najnowszy powód do dumy i radość ogromną :)  Otóż doczekałam się własnej pracowni, bo to juz nie kąt, w którym każdy  drobiazg jest z innej parafii :)
   Dzięki wielkiemu udziałowi mojego Męża (który pewnie to czyta :) - buziaki ! ) pokój, który kiedyś miał być sypialnią, potem stał się schowkiem na wszystko, ostatecznie przekształcił się w moje ulubione obecnie pomieszczenie - własny scraproom.

    Pozwólcie, że Was oprowadzę :) Uwaga będzie sporo zdjęć!

Moja ściana. Tu pod ręką mam wszystko, co mi potrzebne. Brakuje jeszcze trzech półek na ozdóbki na ścianie, ale to może za miesiąc.


Trochę zbliżeń na mój sposób segregacji wszelkiej maści materiałów:


Segregatory z dokumentacją firmy, adresownik, kosz z tasiemkami i wstążkami, posegregowanymi kolorystycznie w osobnych woreczkach strunowych.


Pudełko z gotowymi kartkami i innymi gotowcami do sprzedaży. 
Kosz z wykrojnikami. Wcześniej trzymałam je na tych samych matach, ale w segregatorze. Jednak sposób Sasilli , jaki podała na facebooku, jest wygodniejszy i szybszy. Maty mam te same (mata magnetyczna podklejona od tyłu brystolem dla usztywnienia, na niej wykrojniki, całość przykryta folią z okładki od bindowania, przyklejoną z jednej strony - jak w ofertówce. Zabezpiecza to wykrojniki przed kurzem)


Półka bizuteryjna. Od lewej: komódka z kolorystycznie posegregowanymi kamieniami, w drugiej koraliki drobne, w trzeciej metalowe półprodukty. W pudełkach taśmy sutaszu nawinięte na formy z pianki (pokazywałam to już w TYM poście )


Lewa strona blatu i komoda pod nią:


W pierwszej szufladzie rzeczy biurowe, narzedzia, linijki, kleje, media i kredki akwarelowe.
Zdjęcie drugiej szuflady okazało się rozmyte, a nie chce mi się już pstrykać kolejnego :) Musicie mi uwierzyć na słowo, że są w niej różniaste dodatki (klamerki, aniołki, zapasowe taśmy klejące i sporo innych zapasów: wkłady do notesów, kółka do albumów, notesy małe, koperty bąbelkowe, woreczki strunowe)


Dolna szuflada to teczka na inne dokumenty, foliówki 12", kilka drobiazgów "na wszelki wypadek" :) 


Na blacie wszystkie papiery scrapowe, jakie nagromadziłam do tej pory. Sporo tego, bo sam kosz waży naprawdę dużo. Za każdym razem, jak go przenosiłam, to się sama dziwiłam, że papiery mogą tyle ważyć. 
W koszu posegregowałam je w ofertówkach kolekcjami, nastęnie te ułożyłam firmami. 1/3 z tej kolekcji to moje ukochane UHKi  :) Może nawet ciut więcej?
W małym koszyku papiery 15/15cm i paski


Blat roboczy. Lampa (prezent od męża), sporo miejsca do dłubania ( o ile nie zawali się jej wszystkim, co w danej chwili potrzebne ;) ) 


Kosz z nożyczkami, komódka z masą przegródek, w których mieszkają półperełki, kryształki, ćwieki, zawieszki i inne ozdóbki drobne do kartek.
Na komódce zawieszka od Qrczaka :)  Czekam na półki, by stanęła na jednaj z nich lub zawisła pod nią.


Regał po prawej (zdjęcia wyszły ciut ciemne, ale zaraz obok jest balkon, stąd ten kontrast)


Na najwyższej półce w segregatorze stemple gumowe i silikonowe ( na razie w koszulkach poprzeszywanych na 4, ale dziś jadę zalaminować karty z odbitkami i na nich poprzyklejam odpowiednie stempelki, wtedy całość w koszulkę. Mam nadzieję, że to zapobiegnie wypadaniu pieczątek, co zdarza się przy obecnym systemie).
W dużym pudełku stemple drewniane, na nim pudełko z tuszami.
Obok pudełko (do oklejenia) z Magnolkami. Zaczynałam od jednej rok temu, obecnie mam ich 12, czyli statystycznie jedna na miesiąc ;) 
W koszyku szarym są tekturki i drewienka


Półka z kwiatami, które uwielbiam. W każdym słoiczku inny kolor, w szklanym pojemniku białe. Jeszcze kremowe mieszakją w pudełku plastikowym, ale muszę upolowac dla nich taki sam pojemnik szklany, bo tych mam zawsze najwięcej.
W kolejnych pudełeczkach są kwiaty piankowe - mało z nich korzystam, ale są :)  i pręciki, kuleczki, owoce na piku.
W segregatorach są papiery wizytówkowe i bazy , koperty i foliówki


Regał najmniej reprezentatywny chyba :)  W segregatorach ścinki do pocięcia na wycinanki. Jakoś nigdy nie ma czasu na przysiądnięcie do BS i pociachanie tych zapasów. W pudełku za to w kopertach posegregowane wycinanki.


Na regałach pod blatem są:
 w koszu dziurkacze i foldery (swobodne do nich sięgam z krzesła), dalej walizeczki z dziurkaczami liter i cyfr;
 niżej pudło plastikowe na czesankę, w walizce nici i dodatki krawieckie, w kartonie skóry, w kartonie po papierach scrapowych okładki do bindowania, pudełka plastikowe po różnych przydaśkach, kóre wykorzystuję czasami w exploding boxach do motyli.

Blat męża (zamierza również zabrać się za dłubanie wieczorami, na razie jednak gromadzi sprzęt, dzięki czemu  obecnie mogę korzystać z tego miejsca).
Maszyna do szycia, Drukarko-skaner. Brakuje laptopa, który jest w serwisie.


Kąt fotograficzny - również prezent od męża. Namiot bezcieniowy, lampy na statywach, statyw do aparatu.


Ściana, przy której kiedyś ma stanąć sofa. Na razie wystarczy fotel ze stolikiem, na którym dłubie sobie przy mnie moja 4-letnia córcia. Po lewej kotara - przejście do garderoby, która jest za tą scianą.



Duma moja i mojego Męża, który sam to zaprojektował i wykonał. Ozdobnik z wyciętym trybalem, podbity od spodu satyną (kiedyś miała to być pleksa podświetlona od spodu tak, by całość tworzyła coś na wzór lampy). Na razie myslimy o obwiedzeniu tego ozdobnika od spodu wzdłuż wszystkich boków listwą ledową. I tez bedzie pięknie :) 

Brakuje jeszcze kilku dodatków (płyty pod blatami maja byc białe, brak żyrandola, karnisza nad oknami i rolet, ale to juz tylko szczegóły :)
A teraz zmykam dłubać, bo w takim miejscu az chce się tworzyć  :)