Coś ten luty nie jest moim najmocniejszym okresem :) Niby ciepło, bo temperatura w plusie, ale jeszcze to nie ten okres dla mnie, żeby zacząć decoupage. Nie wiem dlaczego u mnie występuje taka zależność, że jak jest ciepło (wiosna, lato), to biorę się za decoupage. Jak zbliża się jesień i zima, to z kolei bardziej rajcuje mnie haft. Teraz mamy taki okres przejściowy, więc jestem troszkę w kropce, bo za bardzo nie wiem co mam zrobić ;p
Tymczasem zaczęłam kolejną porcję krzyżyków! Od wczoraj mam na tamborku Lucy. Do dzisiaj udało mi się tyle wydziergać. Nie wiem czy to dużo, czy mało... brakuje jeszcze konturów gdzieniegdzie. Właściwie to prawie wszędzie ;p, bo jak dotąd tylko stolik ze świeczkami się ich dorobił :)