Szyję. Szyję wszystko, co jest Ci potrzebne do sprawiania przyjemności innym, upiększania Twojego otoczenia, spełniania marzeń. Uszyję dla Ciebie zabawki, o których marzy Twoje dziecko, ale również poszewki na niestandardowe pościele, ukochaną torbę, obrus... Napisz do mnie! Spełnię Twoje marzenia :)

Pokazywanie postów oznaczonych etykietą królik. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą królik. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 3 stycznia 2016

Królica Dobrawa

Gdzie jestem?

Nie ma mnie tu, bo pochłonęły mnie inne sprawy i inne miejsca. Każdy może mnie znaleźć w platformach społecznych. Wciąż obiecują, że wrócę do blogowania, że zacznę działać. Niestety. Wielokrotnie na obietnicach się kończy. Nie znaczy to jednak, że nic nie szyję. Wręcz przeciwnie. Cały czas, w pracowni, powstają nowe projekty, prace, rozrasta się asortyment.
Ostatnio, na prezent bożonarodzeniowy uszyłam wyjątkowego królika dla wyjątkowej dziewczynki od, jakże by inaczej, wyjątkowej osoby:)




Wyjątkowy królik

Pewna Ciocia - dziennikarka, pisarka, osobowość wspaniała i uwielbiająca styl etno, zamówiła, bowiem zabawkę dla żywiołowej, wesołej i lubiącej kolory dziewczynki. Nie powiem, było to wyzwanie. Starałam się do tego stopnia, że futrzastego króliczka, pierwszą wersję zabawki, podarowałam Kindze. Po prostu nie pasowało mi w nim nic. Czym więcej na niego patrzyłam, tym bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu.
Drugą zabawkę robiłam, więc bardzo uważnie wsłuchując się w siebie, wpatrując w zdjęcie obdarowującej i wyobrażając sobie Dziewczynkę. Do szycia użyłam płótna żeglarskiego - mocnego, stosunkowo miłego w dotyku, o wyjątkowym, naturalnym kolorze, jakby lnianego materiału. Pamiętałam, że Ciocia latem pokazała chwile spędzone na jachcie. W królicze uszy wszyłam kawałki tkaniny łowickiej, z której zrobiłam również sukienkę kopertową, w ręce wsadziłam jej misia z polskiej bawełny w kropki. Całość wykończyłam "haftem". Królica dostałą też od Kingi, zrobione z drewnianych paciorków korale, które wyjątkowo pasowały do stylu folk / etno naszej Dobrawy.

Same prace rozpoczęły się od skonstruowania czterech brzuchów. Po każdej próbie niestety nogi królika skracały się. Całe, więc szczęście, że pierwotnie miały być bardzo długie, bo było z czego skracać ;)  Głowa, całe szczęście, wyszła przy pierwszym podejściu. Zdziwiłam się, bo, o ile kadłub zwierzęcia był prosty do zszycia, głowa miała wmontowany klin i wszyte uszy.

Imię dla królika

Szybko znalazłam też dla królika imię. Nie wiem jak na nią wołają w nowym miejscu, ale u nas reagowała na mię Dobrawa.

Jak można wyczytać w źródłach internetowych, głównie w Wikipedii , Dobrawa to imię żeńskie pochodzenia słowiańskiego, które oznacza w języku polskim „dąbrowę”, czyli las dębowy. Kobiety o imieniu Dobrawa charakteryzują się więc zdecydowanym, energicznym charakterem. Nie potrafią usiedzieć spokojnie w jednym miejscu, wszędzie ich pełno, ciągle zajmują się najróżniejszymi sprawami, podejmują się nowych przedsięwzięć, biorą na siebie nowe obowiązki. Patrząc na nie, ma się wrażenie, iż nigdy się nie męczą i zawsze mają energię na nowe przedsięwzięcia i projekty.

Dobrosława przy swej dużej aktywności i ruchliwości, ma skłonności do refleksyjnego spojrzenia na świat. Nie podejmuje ona działań dla samego działania, ale z dużą dozą refleksji i namysłu organizuje i porządkuje swoje życie i otoczenie wokół siebie. Jest ona także zawsze skłonna do pomocy innym, zawsze gotowa wysłuchać i udzielić dobrej rady. Sama ukrywa swoje problemy i troski i zwierza się z nich tylko najbliższym osobom. Dobrawa cechuje się żywą, syntetyczną inteligencją i zdroworozsądkowym podejściem do życia. Wszelkie idee i ideały są dla niej ważne o ile sprawdzają się w praktyce. Woli działać niż mówić.


Będzie więc wspaniałą przyjaciółką Młodej Osoby. Mam nadzieję, że obie dziewczyny pokochają się od pierwszego wejrzenia, będą bawiły się w zgodzie i staną się prawdziwymi przyjaciółkami.


środa, 14 stycznia 2015

Królik marynarz.



Przed świętami szyłam praktycznie do ostatniej chwili. W garnku gotowały się wigilijne potrawy a ja jeszcze starałam się spełnić marzenia dzieci - na pożyczonej maszynie, bo moja tak się rozregulowała, że nie dało się pracować. Zakończyłam więc wszystkie prace, nie raz z opóźnieniem dostawy :( Zabawki były jednak tak wyjątkowe i pracochłonne, że doba miała zawsze zdecydowanie za mało godzin. Nawet niektórych lalek czy misiaków nie sfotografowałam...



W tym rozgardiaszu zapomniałam o jednej zabawce. Króliku Marynarzu, który pojechał do Finlandii. 
Rok temu - chyba, bo pewna nie jestem, szyłam królicę dla dziewczynki. Małej Moonie, do której poleciał królik w biało czerwonej sukience (chyba...), urodziła się siostra. 

Mea od świąt ściska tego oto Marynarza.
o
Marynarz, a raczej "Marynarka" hahaha to bardzo wesołe stworzenie. Żądne wiecznych podróży, kocha bryzę na twarzy, wiatr od morza między uszami i zgrzyt piasku w zębach, gdy wcina marchewkę na którejś z wydm. Nie raz to oczywiście jedynie jej fantazja, zawsze jednak dając "Marynarce" wytchnienie i niespożytą energię do zabaw ze swoją Przyjaciółką.
smile emoticon



Mam nadzieję, że będą się bawić razem radośnie...Całą czwórką, najlepiej 



Słowem wytłumaczenia się..."Marynarka" to pomysł Kingi. Uważam zresztą, że bardzo trafiony ;)

wtorek, 9 września 2014

Puchatek


Królik, zwany u nas roboczo Puchatkiem, pojechał do Poli, którą świat niedawno przywitał. Jest bardzo puchatym królikiem, z loczkami białego, miękkiego futerka, filcowym pyszczkiem, oczkami również dofilcowanymi i sercem miękkim i pojemnym, na wszystkie miłości, którymi niewątpliwie Polę obdarzy.

Nie jest malusim, milusim, bo ma nieco ciała. Tylko dlatego, żeby posłużył małej Poli dłuuuugo, tak długo, jak długie ma uszy ;) Zawsze przecież można doszyć małego kumpla Puchatka ;)



Jest bardzo radosnym królikiem. Biega, skacze, fikołki fika. Gdy nie zdąży się zobaczyć jego samego, zawsze choć poświata rozwianych uszy zostaje po niem na długo. 
Sprytny, miękki i cichy, potrafi zaskoczyć każdego, wyskakując znienacka z radosnym śmiechem.
Uwielbia przytulać się, być głaskanym i samemu rozpieszczać delikatnym dotykiem takim, które małe dzieci uwielbiają.
Poza tym jest niezastąpionym mistrzem rozmów. Wysłucha każdego, każde łzy wchłoną jego łapki i doradzi, jak tylko potrafi z głębi swego filcowego serca.

Mamy nadzieję, że Poli i Puchatkowi będzie dobrze razem.

piątek, 19 lipca 2013

Marynarz na wszelką pogodę

Marynarze pokazywałam już jakiś czas temu. Wciąż był z nami zapomniany i niechciany choć, zawsze świetnie się bawił. Zastanawiałam się, dlaczego nikt go nie chce. Dopiero niedawno wyszło szydło z worka!
On po prostu czekał na narodziny swojego Nowego Właściciela :)
Otrzymał tylko dodatkowe atrybuty i wyruszył ku przeznaczeniu.


Słońce otrzymał duże, żeby każdy wiedział, że słońca dostarcza Nowemu Właścicielowi każdego dnia. Nawet, gdy na dworze czy w humorze, nieco chmur przykrywa błękity dnia, słońce jest zawsze duże, intensywnie ogrzewające.


Stabilnie stąpa po ziemi choć, z racji posiadanych atrybutów, potrafi również bujać w obłokach. Stabilnie stąpa po ziemi, choć i w obłokach lubi pobujać.


My się nie obijamy choć, można by tak przypuszczać.
Szyję duże zamówienie, które zaprząta moje dni kompletnie, Kinga bez przedszkola latem tez wymaga czasu no i gotujemy, co można zobaczyć na W garze mieszane 
Jeśli ktoś tu jeszcze zagląda -DZIĘKUJĘ

wtorek, 18 grudnia 2012

Królicze rodzeństwo


Pewna Ciocia, zdaje się, że Ciocia, zamówiła u nas króliki dla swojej gromadki dzieciaczków.
Początkowo miały być w trudnych kolorach lazuru, ale po oposie dzieci postanowiłyśmy pójść na żywioł i postarać się zrobić je tak, żeby pasowały do swych właścicieli, a jednocześnie nie były w lazurze zatopione :) 


Zrobiłyśmy:


Emila - najstarszego z czwórki rodzeństwa. lat 10, który ma niezwyczajne zdolności matematyczne. Jest samodzielnym, towarzyskim skautem, który lubi wyzwania, świetnie gra w szachy, pływa, jeździ na nartach, łyżwach, rowerze... Chociaż to wciąż jeszcze dziecko, często zachowuje się jak mały dorosły. Jest nadzwyczajnym chłopcem.
Emil dostał ogrodniczki w zwierzątka, zielony szalik na zimę i czapkę,osłaniającą żółty, wielki nochal :)

Sarę -mającą 3 lata, która chodzi do przedszkola I najmłodszą z rodzeństwa. Kiedy się widzi jej oczy, to człowiek cały uśmiecha się do nich.
Sarę ubrałyśmy w ramper w ... yyy...osioły, tudzież ufa :), z odlotowymi rękawami i opaskę w tym samym deseniu.








Emmę - mającą lat 8, która jest bardzo opiekuńcza, ma dużo koleżanek, często pomaga mamie w kuchni, jest uzdolniona manualnie, pięknie rysuje, chodzi na tańce, przywiązuje dużą uwagę do wyglądu, ma hipnotyzujący uśmiech, uwielbia falbanki, kokardki, torebki, opaski.
Emma dostała różową sukienkę z drapowaniem jak do flamenco...ale i opaskę zdradzającą jej domatorstwo.
  
Maję - która ma 5 lat, jest jak lalka z obrazka- prześliczna, duże oczy, ogromniaste rzęsy, pełne usta - do przedszkola chodzi chętnie, bo tam " można się całować z chłopakami" ;)
też chodzi na tańce, jest bardzo ekspresyjna w okazywaniu uczuć. Kokardki i falbanki = Maja :)
A Maja? Maja ma mocno falbaniastą i mocno koronkową sukienkę z finezyjnymi rękawami. Pod sukienką "jedwabne" pantalonki i kwiat we "włosach" ;)

I takie też miały być nasze króliki...Czy są? Okaże się :)

Na ten czas otrzymałam mail od Cioci i nie mogę go przestać czytać :)
Mam nadzieję, że mogę go tu przytoczyć, bo jest kwintesencją całego mojego szycia, a może raczej najlepszą z zapłat, za całe to szycie...

Pani Gosiu :):):):):):)
Pani Gosiu, Czarodziejko emocji - z całego serca, ogromnie DZIĘKUJĘ :):):):)
Króliki są cudne:), zachwyciły mnie ruchome nogi i ręce (nie wiedziałam o tym wcześniej), taka staranność w wykończeniach, genialne pantalony Emmy :)))), zdejmowana opaska Sary, słodki kapelusz Mai, fantastyczny pomysł z szalikiem Emila (biorąc pod uwagę taką zimę - element niezbędny) :))))
Pani Gosiu, jestem zauroczona. I jeszcze taki drobiazg - nie drobiazg - pięknie zapakowane. :)))
Jestem kolejną wielbicielką Pani talentu, proszę dbać o swoje dłonie.
Dziękuję :)
Kindze również bardzo dziękuję, bo jak rozumiem, również uczestniczyła w procesie tworzenia. Króliki są trafione w dziesiątkę moim zdaniem, ale oczywiście, jeśli będzie Pani zainteresowana jaki jest odbiór docelowych adresatów pluszaków, to chętnie dam znać.
Pozdrawiam ciepło. Życzę wszystkiego co najlepsze i najpiękniejsze, nie tylko na czas Świąt.
Pani Gosiu, dziękuję :)

I jak tu nie szyć?

piątek, 31 sierpnia 2012

Louise Michel


Ostatnio Kinga ma dziwną manię wymyślania imion dziwniejszych, niż Jej najdziwniejsze dotąd Nilki, Smilki i inne Sowinki ;) Zapewne to pozostałości po oglądanych nagminnie Diego coś tam i Dora poznaje świat. Angielski jest tam na porządku, więc odczuwam zapędy poznawcze latorośli mocno :)

Postanowiłam zatem samodzielnie nadać imiona królikom i wpadłam na pomysł narodzin Louise Michel, a raczej Louise i Michel.


Louise i Michel są pionierkami, społecznicami i przecierają tory dotąd niedostępne dla wielu. Potrafią dużo przekazać dla innych, działają w szczytnych celach na na prawdę wysokim poziomie i z wielkim zaangażowaniem i, zdawałoby się, nie ma dla nich celów nie do osiągnięcia. 
Uwielbiają poezję, literaturę, nie pogardzą filmem czy innymi uciechami ducha. Oczywiście nader wszystko kochają bajki jako, że jeszcze bardziej niż bajki, kochają dzieci :)



Mają nieco inne sukienki, prawie zupełnie nowe rękawki przy nich, a kapelusze na głowach to totalnie francuski szyk, hit najnowszego snu ;), który wyszedł całkiem fajnie i pewnie nie raz jeszcze jakiś z kapeluszy spocznie na głowach naszych zabawek.

***

My, od poniedziałku, rozpoczynamy zupełnie nowy dla nas etap życia. Już dziś przemeblowany został pokoik Kingi i, z dziupli maluszka wyłonił się POKÓJ PRZEDSZKOLAKA! Oto bowiem, Kinga wkracza w doroślejszy okres życia i pierwszy raz, na razie ochoczo - i oby tak zostało, pobiegnie moje Dziecię do Misia Uszatka :), do grupy Zajączków, gdzie górować będzie nieco nad rówieśnikami hahaha, ale jako, że  już poznała spora ich gromadę, zabawiać będzie się przednio. 
Oczywiście już mi oczy się szklą na samą myśl i serce woła w tęsknocie, ale dzieci rosną, my się tylko starzejemy, więc nie pozostaje mi nic innego, jak otrzeć ślamtający już od dawna nos i wesprzeć tą moją Maludę, w drodze życia...nowej drodze życia :)

Przesyłamy buziaki :*

Pamiętacie o nas na Stoliczku?

czwartek, 23 sierpnia 2012

Lilka i Sowinka


Z Gdańska, oprócz wspomnień, paru muszelek i kilku fotografii, przywiozłyśmy też fantastyczny materiał w sowy.
Nie mogło powstać z niego nic innego, jak sztandarowy "wytwór" naszego rękodzieła - króliki.
Nie mogły też nosić innych imion, jak te, wymyślone przez Kingę i ściśle związane z wyglądem i charakterem.


Sowinka jest bardzo mądrą królicą. Nie raz wydaje się wręcz, że postradała wszystkie zmysły, ale to doprawdy tylko pozory. Pomocna z niej bestia, zaradna i jak nikt potrafi uczyć, szczególnie dzieci, nieznanymi nikomu sposobami. Chłoną wtedy wszyscy najróżniejsze rzeczy w radosnej zabawie, pląsach i skokach, przy muzyce śmiechu, nawet niepostrzeżenie znajdując wyjścia z sytuacji, które przygniotły ich w nieoczekiwanych okolicznościach.

Lilka natomiast jest radosna, beztroska i jakby szalona. Ma swoje, nie raz kontrowersyjne poglądy, żyje we własnej przestrzeni i nikomu nie wadzi, choć obserwator mógłby pomyśleć, że jest wszędobylska, lubi wścibiać nos w nieswoje sprawy i jak ktoś nie weźmie jej strony...jest na z góry przegranej pozycji.
W gruncie rzeczy jest jednak bardzo oddana przyjaciołom,potrafi do każdego wyciągnąć pomocną dłoń i, choć powie przy tym co na prawdę myśli, cokolwiek by jej ślina na język przyniosła...utuli i pocieszy najlepiej jak może i na już...choćby marchew jej się przypalała ;)


Obie panny są przeurocze.
Szczególnie Sowinka ma w sobie kilka nowości, które na plaży jeszcze obmyślałam...

***

Ja, my oczywiście dziękujemy za Waszą obecność.
Mniej tu dobrych dusz, co zganiam na ciepły koniec lata, ale zaglądajcie...
Cmokamy :*

czwartek, 3 maja 2012

Wiosenne królice i małe przeróbki w całym zamieszaniu życia


Poprawiłam ostatnio parę dla Jubilatów, na rocznicę ślubu.  Anioły nieco się najeździły między stolicą, a naszą mieściną, ale warto było.
Obdarowanym też się podobały, więc, że tak napiszę, misja spełniona.


Mimo wszystkich zawirowań, zawitała też do nas wiosna. Uszyłam bowiem dwie panienki, bardzo słoneczne, radosne i aż ukwiecone letnimi łąkami w kolorze róż i ciepłego, leśnego podszycia...


***

Ja ponownie Was przepraszam, za marne bywanie.
Tyle zawirowań w naszym, spokojnym dotąd życiu, aż siłą odpycha od wszystkiego, co choć troszkę jest weselsze...
Obie staramy się jak możemy.
Na "warsztacie" piętrzą się prace, w głowie nowe projekty a chęci wciąż podniecane nowszymi zachętami, zapewne niedługo rozkręcą się w działaniu.

Dziękuję

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

Kochana

Nie wychodzą mi ostatnio zupełnie zdjęcia. Nie mogłam nigdy oddać wyglądu prac, ale teraz aż zła jestem...

Przedstawiam Wam jednak Kochaną.
Może nie ma wziętego imienia, ale Kinga stwierdziła, że jak królik ma na sobie tyle serc, musi być Kochaną i tyle.


Kochana ma bowiem sukienkę bawełnianą w serca, z falbaną podwiniętą, też w serca, a wszystko przepasane długaśnym paskiem w ...kropki, dla odmiany :)
Na głowę założyła kapelusz...jakby samodzielnie uszyty...


Jest bardzo radosna, cudownie roześmiana od świtu, po sam mrok i kocha całą sobą.
Biega po całym mieszkaniu z głośnym przytupem i w pląsy zabawy porywa każdego, kto znajdzie się w zasięgu jej łapek.
Lubi wiatr w uszach i nieco zachwytów, bo choć skromna, lubi sobie pobłyszczeć :)

W zamian za Kochaną, przyjechała do nas paczka słodyczy, od Cudeniek z modeliny, którą Kinga przygarnęła od progu, krzycząc
- Mamaaaa, mojeee, wszystko moje
hahaha



Nie wiem jak Ksymena to robi, ale aż z podziwu wyjść nie mogę, że takie to wszystko dopracowane i normalnie jak z automatu :)
Wejdźcie do niej i popodziwiajcie, bo warto

***

Ja anioły muszę jednak poprawić. Anioła rozebrać, Anielicy włosy podmalować...Ustawić ich, przestawić, pokombinować :)

Ściskam Was gorąco dziękując za wszystkie komentarze i samą obecność w naszych skromnych progach :)

piątek, 17 lutego 2012



Pewna Pani zamówiła króliki...



Króliczka, nazwana przez Kingę roboczo Ciocią, miała być prezentem dla Niemowlaczka. Uszyłam więc królicę delikatną, różową, wyjątkowo kochającą i szalenie opiekuńczą. Ubrałam ją wiosennie jako, że nie tylko wiosna niedługo nastanie, ale i rodzące się życie jakoś tak bezpośrednio przypasowało mi do radosnego świata pierwszych promyków słońca...



Piłkarz za to miał być prezentem dla Jej Synka. Ubrany w krótkie spodenki wyglądał mi goło, więc założyłam mu długi dres z lampasami i bluzę, a na głowę wcisnęłam daszek. Niestety zupełnie zapomniałam o piłce i ewidentnie jej brakuje.
Obiecuję ją niedługo dosłać...
Żeby projekt był bardziej udany niż okazał się teraz...

***


Ja chyba jakieś przemęczenie wiosenne łapię.

Kama, nasz pies schroniskowy, też ma jakieś odbicia pod czaszką i jako, że spałam po 2-3 godziny w nocy, postanowiłam częstować Ją przed snem tabletkami uspokajającymi...Tak się bowiem porobiło Jej w życiu, że zimę przechodzi strasznie, zamieniając się z psa w jakieś bojaźliwe o wszystko COŚ. Dotąd jak jechała solniczka, samochody, ktoś szedł ulicą, już miałam biegi po mieszkaniu, ale od niedawna nawet cisza powoduje u Niej leki i na prawdę denerwujące zachowania...
Nie wiem co z Nią robić...

***


Ściskam Was gorąco i dziękuję za wszystko.
To tak wiele znaczy...

piątek, 10 lutego 2012

Koleżanka poprosiła mnie o królicę dla Małej Dziewczynki, która wiele potrafi i dorówna temperamentnej, Młodej Damie :)



Powstała więc Diabliczka...
Królica w różach pudrowych, z długimi, słodkimi uszami, ciepłymi galocichami i niewinnością na twarzy. Jako jednak, że podobnie jak jej Nowa Właścicielka ma dużo za tymi słodkimi uszami, ubrana została w nieco drapieżną,mieniącą się ciemno bordowym kolorem, zmieszanym z szarościami piekielnymi, sukienkę. Dodatkowo na głowę, zamiast delikatnych kapeluszy czy kwiecistych upięć, dostała opaskę z różkami i już była gotowa na podbicie świata.

Nie pozwoli sobie bowiem w kaszę dmuchać, dopnie swego, nie raz z zaciśniętymi pięściami i grymasem złości na pyszczku, ale na prawdę jest bardzo przyjacielska, kochana i wesoła. Pozory przecież mylą a i lepiej być przebojową, niż szarą myszką na posyłki...




Mam nadzieję, że obie, i Nowa Właścicielka, i Diablica, będą z siebie czerpać garściami i wspaniale żyć razem :)



***


Ja oczywiście dziękuję za wszystkie odwiedziny i, szczególnie, pozostawiane po sobie śladu. To bardzo miłe i dodaje nie tylko uśmiechy=u an naszych twarzach, ale i spełnienia, dopełnienia :)

Ściskamy z Kingą gorąco :*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...