Obserwatorzy

Follow this blog with bloglovin

Follow on Bloglovin
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą pielęgnacja. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 23 lipca 2015

Marzysz o pozbyciu się cellulitu i ujędrnieniu skóry..?

Jeżeli na pytanie w tytule odpowiedziałaś 'tak', ten post jest dla Ciebie i możesz czytać dalej :)

Dzisiaj opowiem o produkcie, który przyczynił się do lepszego wyglądu moich nóg i innych partii ciała (chociaż jeszcze i tak dużo pracy przede mną).


Koncentrat 100% cynamonowo-kofeinowy z olejkiem arganowym od BingoSpa wybrałam ponieważ borykam się z problemem mało jędrnej skóry i cellulitem. Do tego kocham zapach cynamonu, więc wybór był łatwy.

Produkt otrzymujemy w plastikowym słoiczku 250g z szerokim otworem, dzięki któremu łatwo go nabrać.
Tak jak wspomniałam kosmetyk ma zapach mocno cynamonowy z jakąś ziołową nutką - dla mnie bajka. Konsystencja przypomina kiślo-galaretkę :)

Jeżeli lubicie efekt rozgrzewania to ten koncentrat również jest dla Was i do tego ma świetne składniki.


Nie wspomniałam jeszcze jak go stosować. To idealny preparat do domowego body wrappingu.

Aby prawidłowo wykonać zabieg i nie zrobić sobie krzywdy należy postępować według wskazówek producenta:

Wykonanie testu uczuleniowego:
niewielką ilość preparatu wmasuj w skórę na przedramieniu i pozostaw do następnego dnia. Sprawdź reakcję skóry - lekkie zaczerwienie jest objawem normalnym. Jeśli zaczerwienie nie zniknie po 24 h - preparatu nie należy stosować.
 
Przeprowadzenia zabiegu: 
Pierwszy zabieg: nałóż cienką warstwę preparatu BingoSpa na wybraną część ciała. Po 5 min. zmyj pozostały preparat.
Drugi zabieg: nałóż cienką warstwę preparatu na skórę w miejscach odkładania się tkanki tłuszczowej: uda, pośladki, brzuch, biodra; owiń ciało folią. Obserwując reakcję skóry możesz wydłużyć czas zabiegu do 15 min.
Kolejne zabiegi wykonuj w cyklach po 5 zabiegów, każdy zabieg co 4-5 dni. Stopniowo wydłużaj czas trwania zabiegu do 30-35-40 min.

Preparatu nie powinny stosować: dzieci i kobiety w ciąży, osoby uczulone na którykolwiek ze składników (składniki, na które szczególnie należy zwrócić uwagę to: olejek z goździkowca korzennego, olejek cynamonowy, aromat paprykowy), osoby ze skórą wrażliwą lub naczynkową, osoby mające problemy z krążeniem.


Teraz gdy wszystko już jasne opowiem jak to było u mnie. Próba uczuleniowa wyszła dobrze i nawet nie poczułam na przedramieniu, że coś miałam na skórze.
Następnego dnia przystąpiłam do działania wsmarowałam preparat i szczerze mówiąc również nic nie poczułam.
Drugi zabieg już z folią pokazał na co stać koncentrat ;) Co prawda pieczenie odczułam dopiero po około 10 minutach, więc trzymałam wszystko nieco dłużej niż zalecane. Wytrzymałam bez problemu i chociaż mogłam dłużej zmyłam, aby sprawdzić czy zaczerwienienie i pieczenie zniknie.
Zniknęło i już wtedy zobaczyłam miękką i 'ładniejszą' skórę.

Kolejne zabiegi wydłużyłam do około 40 minut. Polubiłam to pieczenie, bo wtedy mam świadomość, że to działa.

Wiem, że czekacie na opis efektów, więc już nie przedłużam. Swojego opakowania jeszcze nie zużyłam, ale już podoba mi się to co widzę.
Skóra stała się bardziej miękka i napięta. Powoli odzyskuje swoją jędrność, a co za tym idzie wygląda o wiele lepiej i cellulit nie jest już tak widoczny. Wydaje mi się, że ów przypadłość na 'c' nieco się zmniejszyła, ale każdy wie, że z tym nie tak łatwo i potrzeba dużo czasu, wysiłku i preparatów, aby się go pozbyć całkowicie.


Nie mniej jednak uważam, że preparat działa genialnie, spełnia swe zadanie. Swoje opakowanie zużyję i coś czuję, że dokupię następne.

Koncentrat możecie kupić w sklepie Bingo Spa, a konkretnie w TYM miejscu.

________________________

A Wy znacie ten produkt? Co o nim myślicie? A może polecacie coś innego na pozbycie się tego koszmaru na literę 'c'?

Pozdrawiam

wtorek, 31 marca 2015

Dobre, bo polskie - czyli niewidzialny balsam do rąk Jadwiga..

Witam.

Pewnie czytając tytuł zastanawiacie się dlaczego balsam do rąk nazwałam niewidzialnym.. Zaraz się tego dowiecie czytając dalszą część posta.

Zaczynając tradycyjnie od spraw technicznych:
Polski balsam do rąk i paznokci zamknięty jest w miękkiej tubce z klapką. Pojemność opakowania, które posiadam to 40ml, ale w sklepie internetowym znajdziecie także 200ml. Szata graficzna minimalistyczna, typowa dla produktów Jadwiga.


Konsystencja produktu jest dość rzadka, więc uważajcie przy aplikacji, nie raz zdarzyło mi się wylać trochę na dłonie.. i kawałek dywanu, tudzież spodni ;). Nie przestraszcie się jednak, da się przyzwyczaić.
Chociaż patrząc na to z innej strony mogę powiedzieć, że to jednak plus, ponieważ niewielka ilość balsamu wystarcza na wysmarowanie dłoni co sprawia, że jest wydajny.

Jeśli chodzi o zapach.. jest dziwny. Niby kremowy, niby przypominający jakąś substancję tłuszczową? No niezbyt, ale da się wytrzymać, nie jest nachalny i męczący.


Okey, a teraz najważniejsze: działanie. 

(Opis producenta)
Jadwiga Balsam do rąk i paznokci posiada właściwości nawilżające skórę dłoni. Koi oraz chroni skórę przed negatywnym działaniem wolnych rodników. Wzmacnia płytki paznokciowe i uzupełnia ubytki naturalnego białka. Dzięki doskonałej przenikalności w głąb skóry nie powoduje uczucia lepkości i natłuszczenia. Jadwiga Balsam do rąk i paznokci posiada wspaniałe właściwości wygładzające naskórek i uelastyczniające płytki paznokciowe. Doskonałe efekty w dziedzinie zabezpieczania i ochrony skóry dłoni osiągnięto w balsamie przy użyciu doskonałych składników aktywnych, takich jak: witaminy A i E, kwas hialuronowy, gliceryna.

Moja opinia:
Polubiłam ten balsam bardzo, chociaż nie lubię kremować rąk! Zawsze przeszkadza mi tłusta warstwa pozostająca długo na dłoniach po większości kremów, a nawet jak już jest niewyczuwalna ujawnia się przy użytkowaniu tabletu, telefonu itp..
Tu jest inaczej. Nie dość, że produkt Jadwigi szybko, wręcz błyskawicznie się wchłania to po kilku minutach nie ma zupełnie śladu po tym, że coś w ręce wcieraliśmy. Dlatego nazwałam go niewidzialnym ;) Na dłoniach sprawia takie wrażenie, jednak wiem, że tam jest. Skąd? Dłonie są bardzo miękkie i baardzo gładkie. Suchość sprzed użycia zniknęła, a skóra odwdzięcza się zdrowym wyglądem.
Nie pomyślcie, że to tylko chwilowe działanie. Po regularnym stosowaniu zauważyłam poprawę w ogólnym stanie dłoni. Skóra przestała być szorstka i łuszcząca, skórki, które były w opłakanym stanie szybciej się goją (nie pozwalam im się wygoić całkowicie, ponieważ moją reakcją na stres jest skubanie skórek:( ).
Podsumowując to jeden z lepszych balsamów do codziennego użytku jakie miałam okazję stosować. I chociaż nie nawilża tak silnie jak niektóre, to wygrywa tym, że mimo to dobrze regeneruje naskórek, a przede wszystkim tym, że błyskawicznie się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu.

A Wy, jakie kremy do rąk polubiłyście? :)

Pozdrawiam





wtorek, 14 października 2014

Pierwszy z trzech wspaniałych..na trądzik

Od gimnazjum zmagam się z trądzikiem, ale dopiero od niedawna świadomie pielęgnuję swoją twarz.
Kiedyś będąc w saloniku Ziaja pomyliłam tonik antybakteryjny z żelem do mycia twarzy (ahh te ich prawie identyczne opakowania) i tu zaczął się mój łazienkowy romans z tym panem ;)

 Ziaja, kuracja antybakteryjna, żel myjący

Kosmetyk zapakowany jest w nieprzezroczystą butelkę z białego plastiku, co uniemożliwia podgląd ile go nam jeszcze zostało. Jej pojemność to 200ml za 8-10zł. Sam żel jest przezroczysty o typowej i przyjemnej konsystencji, a co ważne nie posiada zapachu. Butelka wyposażona jest w niezacinającą się pompkę, dozującą odpowiednią ilość kosmetyku.


Opis producenta:
Aktywny żel oczyszczający bez kompozycji zapachowej ułatwia eliminację sebum i odblokowuje pory, obniża aktywność gruczołów łojowych, łagodzi zmiany trądzikowe, skutecznie wygładza naskórek, utrzymuje optymalny stopień nawilżenia, przywraca skórze naturalne pH.
Substancje aktywne: alantoina, ekstrakt z lukrecji, kompleks proteinowo-cynkowy, prowitamina B5 (D-panthenol), witamina surfaktantów. 




Moja opinia:
Zacznę od zalet i jeśli Wam to nie przeszkadza zmienię troszkę formę i wymienię wszystko w punktach, aby było przejrzyściej ;)

  • żel nie posiada kompozycji zapachowej, przez co jest delikatny i nie uczula
  • leniuchy takie jak ja mogą użyć tego żelu do demakijażu - poradzi sobie lepiej niż nie jeden płyn micelarny i domyje w kilka chwil świetnie wszystko od podkładu po wodoodporny tusz do rzęs,
  • twarz po jego użyciu jest bardzo świeża ,wyczuwalnie czysta i gładka
  • nie szczypie nawet po dostaniu się do oczu
  • nie wysusza (gdzie w innych kosmetykach do cery trądzikowej/mieszanej to zmora)
  • dobrze oczyszcza, wspomagając kurację antybakteryjną
  • w moim wypadku pomógł zahamować występowanie krostek i pryszczy (dalej jednak męczą mnie wągry na nosie i brodzie, a grudki na policzkach) 

Wady:
  • lekkie uczucie ściągnięcia zaraz po myciu (nie wysusza! tylko lekko ściąga)
  • dostępność

Podsumowując:
Żel świetnie oczyszcza mimo tego, że się nie pieni.  Doskonale wspomaga kurację na trądzik. Nie oczekujmy jednak, że sam żel dogłębnie oczyści twarz tak, że pozbędziemy się wszelkich niedoskonałości. Od tego w jednej drużynie mamy kremy, toniki, peelingi, maski, a on ma im tylko w tym wszystkim pomagać.
Mam ten żel od czerwca (dopiero się skończył), chociaż zdarzały się dni, że używałam w zamian czegoś innego to i tak uważam, że wydajność jest zadowalająca. Stosuję go razem z kremem z tej samej serii (o nim w którymś z kolejnych postów) i moja twarz pozbyła się ciągle powracających ropnych krostek i zaskórników otwartych. Nadal borykam się z wągrami i grudkami.. I tu mam prośbę do Was. Jeśli znacie jakieś kosmetyki i sposoby, które mi z tymi problemami pomogą - proszę o rady!

Kończąc zachęcam do wypróbowania żelu, a ja czaję się już na kolejną buteleczkę (chociaż zastanawiam się czy nie spróbować żelu z serii liści manuka). Jest to pierwszy w moim życiu żel do mycia twarzy, który wykończyłam i kupię ponownie, a to chyba o czymś świadczy, prawda?


Pozdrawiam




środa, 17 września 2014

Moja skóra pije kakao :P

Z kosmetykami Jadwiga swoją pierwszą styczność miałam podczas szkolenia w studium kosmetycznym. Nie wiem dlaczego są tak mało znane i dostępne, bo okazują się być na prawdę dobre (chociaż jak wszędzie znajdują się wyjątki).

Dzisiejszy post będzie o Kremowym balsamie z masłem kakaowym z Serii Macadamia.



Balsam znajduje się w podłużnej buteleczce z białego plastiku (200ml) z otwarciem zawiasowym. Nie wiedzieć czemu mój egzemplarz nie posiada pompki, chociaż wszędzie w internecie widuję właśnie takie opakowanie i to pewnie jest super rozwiązanie.


Konsystencja balsamu jest typowa, w sam raz, ani za gęsta ani za rzadka. Gdyby nie lekki zapach tuż po aplikacji stwierdziłabym, że jest to typowy bezzapachowy kosmetyk. I tu moje kolejne zdziwienie, bo również w opiniach internetowych na forach i blogach spotkałam się z tym, że posiada zapach kakaowy, którego u mnie nie wyczuwam.


Jedyną jego wadą jest to, że przy rozsmarowywaniu tuż po aplikacji rozciera się bieląc, jednak po chwilce wchłania się całkowicie.
Jest to balsam wyjątkowy, nie miałam jeszcze z takim do czynienia. Dlaczego? Ponieważ nie pozostawia żadnej warstwy na skórze! Po jego wchłonięciu ciało jest dobrze nawilżone, mega wygładzone i miękkie. Co ważne utrzymuje się to długo, nie jest to tylko powierzchowny efekt.


Nie będę się dłużej nad nim rozwodzić, bo jest to na prawdę dobry produkt nie potrzebujący dłuższego komentarza!

Pozdrawiam




poniedziałek, 5 maja 2014

Serum na łamliwe końcówki

Włosomaniaczką nie jestem, ale od pewnego czasu co raz bardziej zaczynam dbać o włosy i wprowadzać nowe produkty do ich pielęgnacji.
Szczęśliwym trafem zdobyłam w rozdaniu u Zielony Kramik Jedwab w płynie od Green Pharmacy.
Co prawda podróż w paczuszce Pocztą Polską troszkę uszczupliła jego ilość w buteleczce, ale na szczęście została go większa ilość.


Opis: Jedwab w płynie, serum na łamliwe końcówki. 100% ekstraktu aloesu. Bardzo silnie skoncentrowane serum wygładza końcówki włosów i przeciwdziała ich rozdwajaniu, dla efektu jednolitych włosów na całej ich długości. Przeznaczone do włosów: cienkich, delikatnych, łamliwych, uwrażliwionych na wskutek działania czynników chemicznych i/lub mechanicznych, przemęczonych zabiegami fryzjerskimi. Dzięki lekkiej formule nie obciąża włosów. Olejki ryżowy i kameliowy regenerują uszkodzoną strukturę włosa i chronią końcówki przed rozdwajaniem. 100% ekstrakt aloesu i olejek cedrowy nawilżają przesuszone partie włosów przywracając im lśniący, zdrowy wygląd.
Sposób użycia: rozprowadzić 1-2 kropelki serum na końcówki suchych lub zwilżonych włosów. Nie spłukiwać.


Opakowanie: Plastikowa buteleczka o pojemności 30ml z pompką blokowana skuwką. Pompka w moim egzemplarzu nie zacina się i nie utrudnia wydobycia produktu (chociaż spotkałam się z takimi opiniami). Etykieta prosta, czytelna.


Zapach i kolor: Jak na mój nos pachnie aloesem i lekko kwiatową nutą. Generalnie zapach przyjemny, utrzymujący się ze 3 godziny po nałożeniu. Kolor przezroczysty.

Konsystencja: dość płynny/rzadki żel w dotyku oleisty, wchłaniający się jednak do sucha.


Wydajność: duża, dwie pompki starczają mi na pokrycie końcówek. Do tego niska cena (poniżej 10zł) i zadowolenie murowane.


Działanie: Serum nałożone z umiarem nie obciąża i nie tłuści włosów. Dzięki niemu stają się one mega gładkie i miękkie w dotyku, a do tego błyszczące. Świetnie radzi sobie z głównym zadaniem, a mianowicie zabezpieczaniem łamliwych końcówek. Moje dotychczas suche i kruche końce są teraz o wiele bardziej elastyczne, nawilżone i mniej podatne na 'urazy'. Wiadomo uszkodzone i rozdwojone końcówki uratują tylko wprawne nożyczki fryzjera, ale jedwab ochroni resztę przed tym smutnym faktem ;) Na dodatek włosy nie plączą się już tak i nie elektryzują.
Na pewno kupię go ponownie i polecam dla polepszenia kondycji końcówek włosów, ale i nie tylko. Odkąd zaczęłam traktować nim czuprynę wyzdrowiały/zagoiły się moje skórki wokół paznokci z którymi walczyłam kilka lat. Paznokcie również się wzmocniły, ponieważ to co pozostawało mi na dłoniach wcierałam w nie. Czyli serum 2 in 1 ;))




A Wy znacie to serum? Lubicie?

Pozdrawiam







piątek, 28 marca 2014

Delikatny krem do twarzy z kolagenem

Często zmieniam krem do twarzy ponieważ wciąż szukam tego idealnego lub po prostu odpowiedniego na aktualny stan skóry.
Walcząc z trądzikiem, przesuszyłam ją i obecnie bazowałam na nawilżeniu na noc i potrzebowałam czegoś lekkiego na dzień.


Z pomocą przyszedł mi Delikatny krem do twarzy z kolagenem od BingoSpa.

Mieści się on w klasycznym zakręcanym, plastikowym słoiczku, który na szczęście został wyposażony w folię ochronną, dzięki której wiemy, że nikt wcześniej naszego kosmetyku nie dotykał. Jego cena to 18zł za 100g.

Gdy już pozbędziemy się dodatkowego wieczka naszym oczom ukazuje się biały krem o gęstej, zbitej konsystencji, który nota bene twardy nie jest. Zapach zaliczam do przyjemnych.


Informacje od producenta:
Delikatny krem z kolagenem BingoSpa przeznaczony jest do pielęgnacji skóry dojrzałej,  zmęczonej lub przesuszonej nadmiernym działaniem czynników środowiskowych. Uzupełniając niedobór rozpuszczalnego kolagenu w skórze, krem BingoSpa działa regenerująco i wygładzająco, przywracając jej świeżość i właściwe nawilżenie.

 Krem po kontakcie ze skórą staje się na prawdę lekki i gładko się rozprowadza. Wystarczy nieduża ilość, aby potraktować nim całą twarz, dlatego jest bardzo wydajny.


Wchłania się dość szybko, jednak pozostawia film na twarzy. Nie jest to jednak jakaś mega tłusta warstwa, jak po kremie typu bambino, czy rodem z wazeliny. Dla mnie jest ona prawie niewyczuwalna i nie przeszkadza nawet przy make upie.
Pozostając przy temacie makijażu, krem pod podkładem zachowuje się dobrze, nie roluje się, nie waży, ani nie sprawia, że fluid spływa.

 Cieszę się, że delikatny krem z kolagenem nie zapchał mi porów, ani nie podrażnił w żaden sposób, bo cera po nim stała się gładsza, bardziej miękka i lepiej nawilżona. Zauważyłam też, że zahamował on utratę wody ze skóry, jak obiecywał producent. Jest więc ona bardziej świeża i zdrowiej wygląda.
Czy twarz stała się elastyczniejsza? Ciężko powiedzieć, na pewno nie jest już taka twarda i szorstka.


Podsumowując krem dał mi całkiem przyjemne rezultaty, spełnił większość obietnic producenta. Nie dał efektu wielkiego wow, ale nadal będę go używała do codziennej pielęgnacji.

A Wy znacie delikatny krem do twarzy z kolagenem od BingoSpa?
Jeżeli macie na niego ochotę możecie znaleźć go TUTAJ.

 Pozdrowienia



poniedziałek, 17 marca 2014

Maska dotleniająca z glinką czerwoną

Dzisiaj moja twarz wyglądała marnie i pomyślałam, że dobrze by było zafundować jej jakąś odżywczą, relaksującą maskę. Przeglądając moje niewielkie zasoby stwierdziłam, że dziś kolej na dotleniającą maskę z glinką czerwoną Ziaja.


Zadanie jakie ma spełniać według producenta:




Moja opinia:
Maseczka mieści się w 7ml saszetce, której zawartość starcza na 2 użycia lub jedno obejmujące twarz łącznie z szyją i dekoltem.
Konsystencja produktu jest przyjemnie kremowa, odpowiednio 'skonstruowana', aby nic nie spływało, ale łatwo się nakładało. Kolor przypomina jasną pomarańcz, jak w przypadku za ciemnych podkładów. Po zaschnięciu maska nie tworzy suchej skorupy, dzięki czemu 'noszeniu' jej nie tworzy uczucie ściągnięcia. Zmycie również nie stanowi problemu, chociaż najlepiej byłoby użyć do tego specjalnej gąbki lub ściereczki.


Efekty:
Nie wiem jak wygląda prawidłowo dotleniona skóra, ale cera po użyciu maseczki Ziaja jest gładka, lekko nawilżona, wyciszona, a koloryt wyrównany. Ogólnie jestem zadowolona z efektów ponieważ moja zmęczona twarz po jej użyciu wygląda na wypoczętą, zdrową i zrelaksowaną.
Jest to dobra opcja spośród drogeryjnych maseczek, warto ją wypróbować również, dlatego że nie jest droga, jej koszt to mniej niż 2zł.


Maseczka jest łatwo dostępna. Zapraszam po nią również do drogerii naturalna.eu




A Wy znacie maskę dotleniającą Ziaji? A może jakieś inne z ich oferty?








niedziela, 19 stycznia 2014

O kremie do twarzy, który mi skradziono..

Opowiem Wam historię.
Już kawałek temu otrzymałam zestaw kosmetyków Decubal. Jako, że do twarzy używam raczej kremów matujących i głównie takich do cery mieszanej, kremu do twarzy Decubal używałam od czasu do czasu, gdy moja skóra zbytnio się przesuszyła i potrzebowała nawilżenia. Sprawdzał się wtedy znakomicie. Nie stosuję go więc co dziennie, ale zauważyłam duży! jego ubytek.

Ze smutkiem pomyślałam, że jest niewydajny.. do momentu aż zobaczyłam mojego zadowolonego faceta, który po goleniu! wklepywał sobie ów krem w twarz. Z lekkim niedowierzaniem spytałam: co ty robisz? A on dumny przyznał, że polubił się z moim kremem, bo fajnie nawilża :D Co ważne (a wcześniej tego nie zauważyłam) po stosowaniu tego specyfiku zniknęły mu z twarzy przesuszone plamy (z którymi nota bene wysyłałam go do dermatologa, bo nie wiedziałam co to). Jakby tego jeszcze było mało zaczął wsmarowywać sobie mojego Decubala w skalp! (proszę wyobrazić sobie wtedy moją minę). Usprawiedliwiając się tłumaczył, że nie ma po nim łupieżu ^^ więc wiecie, jak macie przesuszoną skórę głowy (nie mówię o łupieżu jako chorobie, tylko sypiącej się skórze) śmiało możecie go stosować - nic się nie dzieje :P

Takim oto sposobem krem do twarzy zmienił właściciela i to ja muszę go teraz podkradać :P


DECUBAL Face Vital Cream Krem do twarzy wypełniający rewitalizujący - cera dojrzała sucha


Nie miałam do czynienia z wieloma kremami w swoim życiu i nie spotkałam jeszcze żadnego, który w kwestii nawilżenia i poprawieniu kondycji skóry mógłby równać się z Decubalem.

Ten skandynawski specyfik już po jednorazowym użyciu potrafi doskonale nawilżyć skórę, zapewniając jej elastyczność, gładkość i barierę ochronną. 
Co ważne mimo treściwej konsystencji nie pozostawia tłustej warstwy i wchłania się szybko do lekkiego matu, dzięki czemu śmiało możemy używać go jako bazę pod makijaż. Pod podkładem zachowuje się dobrze, nie roluje się i nie waży.


Krem nie posiada substancji zapachowych (za co plus, ponieważ im mniej alergenów tym lepiej), ale wybrednym może się to nie spodobać, ponieważ pachnie on składnikami tłuszczowymi. Dla mnie jest to obojętne ponieważ zapach szybko się ulatnia i nie pozostaje na twarzy.


Używając kremu Decubal moja skóra stała się zdrowsza, a u mojego chłopaka zlikwidował on przesuszone, czerwonawe, łuszczące się partie na twarzy.

Polecam!

Dodatkowo pochwalę jeszcze opakowanie, które należy do moich ulubionych typów. Higieniczna buteleczka z pompką air less ułatwia aplikację. Nie musimy wkładać do słoiczka paluchów, aby wydobyć produkt. Odczepiając osłonkę na spodzie opakowania możemy zobaczyć ile kremu nam jeszcze zostało. Całość zawiera 50ml w cenie około 30zł. 


Znacie lub używacie kosmetyków Decubal? Który specyfik przypadł Wam do gustu? :)




 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Balsam bioenergetyzujący o zapachu orchidei - Eveline

Kosmetyki Eveline dzielę na trzy grupy: na te które bardzo lubię, bo są skuteczne; na przeciętne lub nie dające żadnych efektów; oraz takie, których jeszcze nie poznałam :D

Ciekawe jesteście do jakiej grupy zaliczyłam Spa Professional Orchidea Balsam Do Ciała Bioenergetyzujący Plus Kwas Hialuronowy Eveline?
Jeśli tak, czytajcie dalej ;)


Na początku opis ze strony producenta:


Intensywnie nawilża
Rewitalizuje i ujędrnia

Przywraca energię życiową
Do skóry suchej, bardzo suchej i wrażliwej
BIOORGANICZNY PROGRAM ZAPEWNIAJĄCY SKÓRZE SIŁĘ,
GŁADKOŚĆ I MŁODZIEŃCZY WYGLĄD

Bioenergetyzujący Balsam do Ciała
Orchidea + kwas hialuronowy




Codzienny stres, toksyny, zmiana pór roku i proces starzenia powodują wysychanie skóry i wpływają na jej ogólny wygląd. Rewitalizujący balsam to pielęgnacja stworzona specjalnie po to, aby intensywnie nawilżać, przywrócić energię życiową i witalność skórze, zachować jej piękno i młodość. Nadzwyczajna receptura odmładzająca łącząca ekstrakt z orchidei z aktywnie działającym kwasem hialuronowym zapewnia wyjątkowe efekty. Dzień po dniu skóra jest idealnie odżywiona, wygładzona i nasycona dawką energii, a wszystko to sprawia, że pozostaje młoda i promienna, długo zachowując swój zdrowy wygląd.

Unikalne połączenie bogatej dawki natury i nowoczesnej technologii:
Ekstrakt z orchidei – bogaty w polisacharydy – naturalne źródło energii dla komórek skóry, wspomaga odnowę komórkową, redukując oznaki starzenia. Bogata dawka bioenergii zapewniająca witalność, ujędrnienie i blask.
Kwas hialuronowy – silnie nawilżająca, naturalna substancja, stosowana przez dermatologów do wypełniania zmarszczek. Intensywnie wygładza, wspomaga proces tworzenia nowych komórek, nadając skórze miękkość, elastyczność i jedwabistą gładkość.
Kompleks witamin A, E, F – głęboko nawilża i regeneruje skórę, zapewniając jej jędrność i elastyczność.
Masło Shea – działa jak naturalne lipidy skórne, zapobiega wysuszeniu, utracie wody i jędrności, odżywia i głęboko regeneruje.
Green Tea Extract – odżywia, usuwa toksyny, działa przeciwzapalnie, zapobiega procesowi starzenia się skóry.
Wyciąg z bluszczu – uelastycznia i wygładza skórę.
Centella Asiatica – stymuluje i poprawia krążenie podskórne, działa regenerująco i nawilżająco.

Bogata dawka natury – udowodniona i potwierdzona skuteczność:*
Skóra jest idealnie nawilżona – 98%
Skóra jest mniej wiotka – 91%
Skóra jest miękka i wygładzona – 72%

*Test samooceny na wybranej grupie kobiet, po 4 tygodniach stosowania.
EFEKT: PIĘKNA, GŁADKA, DOSKONALE NAWILŻONA I PROMIENNA SKÓRA.


 Moja opinia:

Balsam zapakowany jest w miękką tubę z zamknięciem na zawias, które na szczęście otwiera się bez łamania paznokci, ale też jest na tyle mocne, że nie otworzy się np. w torbie.
Przez tubkę łatwo zobaczyć ile produktu nam jeszcze zostało.

Za około 10zł otrzymujemy 250ml, ale nie powiem Wam na ile to wystarcza, gdyż balsamy używam gdy najdzie mnie ochota, albo moja skóra dosłownie sypie się. Ot, taki ze mnie leń w smarowaniu ciała, ale na szczęście robię postępy.




Jeśli chodzi o smarowidła do ciała to jestem dość wybredna. Mało który specyfik przypada mi do gustu. Przeważnie odechciewa mi się ponownego użycia mazidła, gdy za długo wchłania się w skórę (przecież nie będę czekała godzinę w łazience zanim będę mogła się ubrać bez polepienia ubrania), źle się rozprowadza, słabo nawilża/nie daje obiecywanych efektów (skoro nie nawilża, nie wygładza itd. itp. to po co się smarować?:P), lub nieciekawie pachnie (nie po to się kąpałam, żeby znowu śmierdzieć^^).

Na szczęście Eveline zaskoczyło mnie w pozytywnym tego słowa znaczeniu!:)

Biały balsam o odpowiedniej - nie za rzadkiej, nie za gęstej - konsystencji gładko rozsmarowuje się na skórze. Wchłania się dość szybko i nie pozostawia tłustego, lepiącego filmu.

Po jego użyciu skóra jest przyzwoicie nawilżona, wygładzona, miękka, a do tego efekt ten nie znika szybko.

Kolejną zaletą jest zapach. Nie wiem jak na prawdę pachnie orchidea (?!), ale balsam swoją kwiatową nutą na prawdę dodaje energii jak obiecuje producent.
Niewątpliwie zapach należy do tych które bez powodowania bólu głowy ożywiają, pobudzają i energetyzują, a do tego długo utrzymują się na skórze.



Z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że balsam zdał egzamin, ja chętnie po niego sięgam i mogę go polecić innym.

A Wy miałyście z nim do czynienia? Skusicie się? ;)

Pozdrowienia


poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Stop Suchej Skórze - przeprosiny

Witam!
Nie wiem od czego mam zacząć..
Na wstępie powinnam chyba przeprosić firmę BeautyFace, za to że nie do końca wywiązałam się z akcji. Niestety terminy zbiegły się w czasie z moją całodniową pracą, ciągłymi wyjazdami i brakiem dostępu do internetu. Na wycofanie się było już za późno, na dodatek płatki otrzymałam z opóźnieniem (dobrze, że w ogóle odnalazły się na poczcie..) i recenzja nie ukazała się w terminie.
Nie chcę jednak zamiatać sprawy pod dywan, udawać, że w niczym takim nie brałam udziału, dlatego dzisiaj z poślizgiem (ale jednak) publikuję opinię płatków kolagenowych pod oczy Beauty Face!

Od producenta:

REGENERUJĄCO NAWILŻAJĄCE KOLAGENOWE PŁATKI POD OCZY Z CZERWONYM WINEM

Przeznaczenie: skóra w każdym wieku, odwodniona, szorstka, szara i matowa, szorstka i pozbawione elastyczności, napięcia, blasku i kolorytu, z efektami ściągania, potrzebująca natychmiastowej regeneracji i silnego i dogłębnego nawilżenia.

Działanie:
  • silnie i dogłębnie regenerują zmęczoną skórę
  • nawilżają i pozwalają utrzymać odpowiedni poziom nawilżenia
  • poprawiają metabolizm i stymulują komórki do odbudowy
  • przywracają miękkość, jędrność i elastyczność
  • przeciwdziałają wiotczeniu, widocznie odmładzają
  • zatrzymują proces starzenia – spłycają zmarszczki i zapobiegają ich powstawaniu
  • skóra staje się miękka, delikatna, optymalnie odżywiona, rozświetlona i pełna blasku

Opis: Hydrożelowe płatki pod oczy na bazie naturalnego kolagenu morskiego, z dodatkiem czerwonego wina oraz ekstraktu z pestek winogron o silnym działaniu nawadniającym, regenerującym oraz eliminującym zmęczenie.

Moja opinia:

Płatki zamknięte są w szczelnej saszetce, z której musimy wyjąć je ostrożnie, aby nie spłynęły z opakowania.
Kiedy już nam się to uda, oczom ukazują się żelkowate z wyglądu płatki koloru wina, które bez problemu możemy zaaplikować pod oczy. 
To bardzo proste! Dobrze wyprofilowany kształt pomaga objąć całą okolicę pod okiem. Co ważne, płatki dobrze trzymają się skóry, nie spadają i osoby zajęte, takie jak ja mogą spokojnie wykonywać swoje prace bez obaw, że płatki wylądują na podłodze.
Niestety na opakowaniu nie ma informacji, jak długo powinniśmy je trzymać pod oczami, ale myślę, że 20-30 minut to odpowiedni czas.



Efekty: 

Już po jednorazowym użyciu możemy zauważyć efekty! Skóra po tych kolagenowych cudeńkach jest bardziej napięta, jakby elastyczniejsza, mocno nawilżona i promienna. 
Po ściągnięciu płatków możemy wklepać też w skórę płyn z opakowania, który zostawi nietłusty film chroniący przed utratą wody.
Muszę też dodać, że płatki mnie nie podrażniły, ani nie uczuliły, a skóra po nich nie była ściągnięta.
Jestem pewna, że przy regularnym ich stosowaniu uzyskamy na prawdę bardzo dobre i zadowalające nas efekty.

Szczerze polecam!



sobota, 11 maja 2013

Tajski Kwiat Lotosu

Cześć ;)

Ciężko mi się zmusić do smarowania ciała czymkolwiek to fakt.. dobry, pachnący, skutecznie pielęgnujący kosmetyk na pewno pomaga się do tej czynności zachęcić. Ale czy mus do ciała "Tajski kwiat lotosu" od Avon mi w tym pomógł? Przeczytajcie.

Pielęgnacyjne skarby z Dalekiego Wschodu. Wyciąg z kwiatu lotosu cudownie pielęgnuje i chroni skórę, sprawia, że jest ona gładka i miękka w dotyku, a także neutralizuje wolne rodniki. Natomiast egzotyczne mleczko kokosowe ma doskonałe właściwości odżywcze, nawilżające i regenerujące.

Specyfik od Avon ma konsystencję podobną do kremu lub mocno ubitej śmietany. Mieści się w standardowym, okrągłym, odkręcanym opakowaniu 200 ml.

Zaraz po odkręceniu po nosie 'bije' nas bardzo intensywny kwiatowy zapach, który pozostaje na skórze długo po wsmarowaniu. Nie mogę zaprzeczyć, jest on przyjemny, ale po dłuższym czasie stosowania zaczął mnie męczyć.

Dzięki miękkiej konsystencji i dość śliskiej formule, gładko sunie po skórze bezproblemowo się rozsmarowując.
Niestety wchłania się dosyć długo, co nieco mnie drażni, ale najbardziej denerwuje mnie to, że jeżeli nie zdąży wyschnąć na skórze zostawia na ubraniach białe ślady :(

Co do właściwości pielęgnujących - pozostawiają one do życzenia. Owszem skóra po musie jest wygładzona, miękka i gładka, ale nawilżenie jest znikome. Więc po co wsmarowywać w siebie kosmetyk, który jedyne co pozostawia na skórze to tłusty film?

Dla mnie wygładzenie to za mało. Może dla dziewczyn, których skóra nie potrzebuje mocnego nawilżenia będzie dobry, ale ja do niego nie wrócę. Za tą cenę (około 30 zł) można znaleźć coś lepszego.
Mogę polecić go wyłącznie za właściwości perfumujące, bo tu spisuje się bardzo dobrze.

Miałyście z nim do czynienia? Możecie polecić mi coś lepszego?

Pozdrawiam :) i przypominam o trwającym rozdaniu.


czwartek, 10 stycznia 2013

Marion, 7 efektów

 Opowiem wam dzisiaj o maseczce, z którą polubiłam się już po jednej saszetce i na pewno będę do niej wracać :)

60 SEKUNDOWA MASECZKA Z OLEJKIEM ARGANOWYM

 Co mówi producent:
Nowa linia produktów  stworzona  do pielęgnacji wszystkich rodzajów włosów, szczególnie polecana do włosów suchych i zniszczonych. Wyjątkowe formuły produktów oparte zostały na bazie olejku arganowego,  zwanego „marokańskim złotem”, który pomaga zapewnić włosom 7 efektów:
- przywraca piękny połysk
- regeneruje włosy od wewnątrz i wygładza
- ułatwia rozczesywanie i układanie
- wzmacnia i nawilża
- nadaje miękkość i elastyczność
- chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych
- zapobiega puszeniu się włosów
60 sekundowa maseczka z olejkiem arganowym- pomaga zregenerować włosy już po 60 sekundach. Zawarte w maseczce wysoko skoncentrowane składniki aktywne wnikają głęboko we włosy, odbudowując strukturę zniszczonych włosów od wewnątrz. Włosy stają się zdrowsze,  gładsze i są jedwabiste w dotyku. Doskonale rozprowadza się na włosach, nie obciążając ich. Widoczny efekt już po jednym użyciu!

Skład INCI: aqua; cetyl alcohol; cetearyl alcohol (and) ceteareth-20; cetrimonium chloride; polyquaternium -70 (and) dipropylenie glycol; isopropyl myristate; trimethylsilylamodimethicone (and) C11-15 pareth-5 (and) C11-15 pareth-9; dicapryl carbonate; prunus amygdalus dulcis (sweet almond) oil; argania spinosa kernel oil; cyclopenthasiloxane (and) dimethiconol amodimethicone; guar hydroxypropyltrimonium chloride; quaternium -91 (and) cetrimonium methosulfate (and) cetearyl alcohol; hydrolyzed rice protein; parfum; phenoxyethanol (and) ethylhexylglycerin; steareth-21; steareth-2; methylisothiazolinone; benzyl alkohol; benzyl saliicytate; benzyl cinnamate; CI 16255; CI 19140; citric acid; triethanolamine

Moja opinia:
Maseczka znajduje się w saszetce, która starcza na 2 użycia. Ja mam włosy dość długie (powiedzmy, że za połowę łopatek) i spokojnie mi to wystarczyło. Dodatkowo wyposażona jest ona w nakrętkę dzięki której produkt nie rozlewa się i nie wycieka.

Maska ma gęstawą konsystencję i trochę ciężko jest ją wycisnąć z tuby. Ma bursztynowy kolor i bardzo ładny, słodki zapach przypominający toffi.

Co do działania. Ja maseczkę trzymałam na włosach troszeczkę dłużej niż 1 minutę, ale myślę, że nie przekroczyłam 5 :P Po takim czasie nie można się spodziewać jakiś spektakularnych efektów, ale z zaobserwowanych jestem bardzo zadowolona.
1. Włosy faktycznie nabrały pięknego połysku.

2. Zaobserwowałam duże wygładzenie włosów, chociaż wątpię, że po tym czasie mogły zregenerować się od wewnątrz.

3. Po myciu włosy łatwo rozczesały się i przy suszeniu ułożyły lepiej niż podczas używania innych masek/odżywek.

4. Ciężko powiedzieć czy włosy zostały wzmocnione, a co do nawilżenia mogę powiedzieć, że nie jest ono jakieś 'mega', ale moim włosom to wystarczyło ;)

5. Chyba moim ulubionym efektem tej maski jest miękkość włosów jaką sprawiła, aż chce się ich dotykać i głaskać.

6. Czy chroni przed czynnikami zewnętrznymi ciężko mi stwierdzić.

7. Faktycznie włosy po masce Marion nie puszą się i 'trzymają' na swoim miejscu.

Większość obietnic producenta jest spełnionych, więc mogę polecić tą maskę. Olejek Arganowy w pierwszej połowie składu więc nie jest tak źle.
Będę do niej wracać na pewno.



Zaglądnij:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...