Moja przyjaciółka, znana w blogosferze jako
Słomka, lubi kredki do powiek i eyelinery. Ma ich mały zbiorek; niejedną markę przetestowała. Do jej ulubionych kredek należą te z logiem Sephora. Właśnie dzięki Słomce i dzięki moim przyjaciółkom z czasów liceum miałam okazję przekonać się, że ja te uczucia podzielam :)
Przedstawiam dwie wodoodporne kredki z serii contour eye pencil 12hr wear: niebieską 23 summer cruise (prezent urodzinowy od przyjaciółek) oraz brązowo-fioletową 33 love affair (prezent od Słomki).
Z czystym sumieniem mogę napisać, że na chwilę obecną te dwie panienki są najlepszymi kredkami, jakie mieszkają w mojej kosmetyczce. Naprawdę niewiele można im zarzucić. Są mięciutkie, nie szarpią powieki, nakładają się równomiernie (bez prześwitów czy grudek), nie kserują się, nie rozmazują się i można je łatwo zmyć olejkiem do demakijażu.
Jedynym naciąganym minusem może być fakt, że ze względu na ich przyjemną miękkość trzeba je temperować po każdym użyciu, co wiążę się ze spadkiem wydajności. Coś za coś - ja nie znoszę drapania po powiekach twardymi rysikami....
Odcień 23 często towarzyszy mi tego lata. Wygląda ładnie zarówno na górnej (tu robi za cały makijaż), jak i dolnej powiece. Nakładam kredkę również na linię wodną i rzeczywiście utrzymuje się tam około 12 godzin bez spływania i rozmazywania. Jestem pod wrażeniem.
Uwielbiam niejednoznaczność koloru kredki 33. Na skórze wygląda bardziej czekoladowo, na powiece wychodzi z niej fiolet. Kocham takie kameleony! Tej kredki na linii wodnej nie testowałam. Zazwyczaj stosuję ją na górnej powiece - świetnie dopełnia zarówno kolorowe jak i stonowane makijaże.
Kredki kosztują w Sephorze 29,90 zł i w moim odczuciu są warte każdej złotówki. W promocjach można dorwać je taniej. Szczerze polecam. Sama mam w planach rozbudować swój zbiorek, gdyż interesuje mnie kilka innych kolorów i wykończeń :)
Buziaki!