Kiedy mieszkałam w Polsce, nie miewałam problemów z okolicami intymnymi. Zwykle kupowałam żele Facelle lub Ziai, i wszystko było w porządku. Sytuacja zmieniła się po przeprowadzce na Wyspy. Wybór żeli do higieny intymnej jest bardzo, bardzo mały, a wszystkie dostępne marki prędzej czy później wywoływały u mnie podrażnienie i nieprzyjemne swędzenie. Wprawdzie przez kilka miesięcy miałam organicznego ulubieńca marki Cadum, ale niestety, ku mojemu ogromnemu ubolewaniu, został wycofany ze sprzedaży w UK. Próbowałam kupować żele Ziai w polskim sklepie, ale one też mnie podrażniały. W końcu przy okazji wizyty rodziców poprosiłam mamę o Lactacyd.
Dziś mogę o sobie powiedzieć, że jestem fanką tego produktu.
Kosmetyk zapakowano w wygodną butelkę z pompką, a ją - w kartonik z wszystkimi informacjami na jego temat. Płyn jest półprzezroczysty, białawy, dość lejący w konsystencji. Butla wystarczyła mi na około 4 miesiące codziennego stosowania.
Ten płyn to moje objawienie. Dosłownie po dwóch zastosowaniach nieprzyjemne swędzenie i podrażnienie ustąpiło i, jak na razie, nie wróciło. Oczywiście ze swojego zadania - codziennej higieny intymnej - wywiązuje się wzorowo. Kiedyś nie przywiązywałam wagi do tak podstawowego kosmetyku, jak płyn do higieny intymnej; teraz mam swojego ulubieńca i pewniaka. Serdecznie polecam.