Krem kupiłam już dawno temu w Drogerii Natura. Pamiętam, że skusiłam się na niego po czyjejś bardzo zachęcającej recenzji. Przepraszam za brak własnych zdjęć - najzwyczajniej w świecie zapomniałam obfocić tubkę zanim ją rozciełam, kiedy mazidło wykańczałam. Wspomniana tubka wygląda tak (zdjęcie z portalu wizaż):
Skywa ona dość gęstą, białą emulsję o chemicznie słodkim, kosmetycznym zapachu.
Zdaniem producenta:
Ekstrakt z siemienia lnianego działa regenerująco, łagodzi i koi podrażnienia oraz niweluje suchość i szorstkość naskórka. Mocznik intensywnie nawilża, zmiękcza i wygładza skórę. Biokrzem
wzmacnia i regeneruje uszkodzoną płytkę paznokci oraz zapobiega ich
łamaniu i rozdwajaniu się. Receptura kremu została wzbogacona w inutec – naturalny prebiotyk, który zwiększa skuteczność pozostałych składników.
Spektakularne efekty:
– natychmiast ukojona i doskonale zregenerowana skóra,
– pozbawiona uczucia szorstkości i spierzchnięcia,
– intensywnie nawilżona, satynowo gładka i elastyczna,
– skutecznie chroniona przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
– natychmiast ukojona i doskonale zregenerowana skóra,
– pozbawiona uczucia szorstkości i spierzchnięcia,
– intensywnie nawilżona, satynowo gładka i elastyczna,
– skutecznie chroniona przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych.
Skład INCI
Aqua (Water), Urea, Ethylhexyl Stearate, Paraffinum Liquidum (Mineral
Oil), Cetearyl Alcohol, Polysorbate 60, Glycerin, Propylene Glycol,
Linum Usitatissimum (Linseed) Seed Extract, Helianthus Annuus
(Sunflower) Seed Oil, Glyceryl Stearate, Stearic Acid,
Dimethicone, Saccharomyces/Silicon Ferment, Saccharomyces/Magnesium Ferment, Saccharomyces/Copper Ferment, Saccharomyces/Iron Ferment, Saccharomyces/Zinc Ferment, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Alba (Beeswax), Cetyl Alcohol,
Inulin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional. (klik)
Dimethicone, Saccharomyces/Silicon Ferment, Saccharomyces/Magnesium Ferment, Saccharomyces/Copper Ferment, Saccharomyces/Iron Ferment, Saccharomyces/Zinc Ferment, Butyrospermum Parkii (Shea) Butter, Cera Alba (Beeswax), Cetyl Alcohol,
Inulin, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Diazolidinyl Urea, Iodopropynyl Butylcarbamate, Disodium EDTA, Sodium Hydroxide, Parfum (Fragrance), Hexyl Cinnamal, Butylphenyl Methylpropional. (klik)
Ze względu na mocznik i olej mineralny na początku składu, trzeba liczyć się z faktem, że krem jest tłustawy i zostawia na dłoniach otulającą kołderkę. Są osoby, które tego nie lubią, ale właściciele sucholców (w tym ja), chętnie sięgają po takie tłuścioszki. Krem Farmony warto wziąć pod uwagę, gdyż po aplikacji przynosi ulgę okrutnie suchym dłoniom (u mnie do momentu ich umycia) i znosi uczucie szorstkości i spierzchnięcia. Na bezproblemowych partiach dłoni bez zarzutu sprawdza się jako nawilżacz. Z partiami objętymi egzemą i tam, gdzie skóra pęka od suchości, niestety nie daje rady, no ale to tylko krem drogeryjny, nie maść z apteki. W ogólnym rozrachunku byłam z produktu zadowolona i dałabym mu solidną czwórkę.
Znacie?