Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eveline. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą eveline. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 26 lutego 2019

Eveline, 8 w 1 specjalistyczny krem na pękające pięty

Pod koniec zeszłego roku pisłam tu o kremie do stóp marki Eveline, ExtraSoft15% Urea zmiękczający krem do stóp na pękające pięty, który polubiłam (klik). Na tyle, że właśnie mam w użyciu kolejną tubkę. Zanim się jednak do niej dobrałam, musiałam wymęczyć innego koleżkę z Eveline, z tą samą procentową zawartością mocznika. Konkretnie tego:


Jak on śmierdzi! Jak stare, przepocone skarpety. I ten zapach czuć przez jakiś czas po aplikacji. Stopy zajeżdżają gorzej niż przed myciem!

Pozostałe właściwości produkt ma dobre. Jest to gęsta, biała, treściwa emulsja, która zostawia na skórze wyczuwalny film. Mazidło bardzo dobrze nawilża oraz zmiękcza naskórek, i choć likwidacji zgrubień skóry nie zauważyłam, to proces jej rogowacenia na piętach był wolniejszy niż gdybym stóp niczym nie smarowała.

No ale przez smrodek krem ten jest u mnie skreślony. Ciekawe, że jego lubiany przeze mnie brat nie śmierdzi.

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Eveline, ExtraSoft SOS Regenerujący krem-opatrunek do rąk & ExtraSoft 15% Urea Zmiękczający krem do stóp na pękającce pięty

Do znudzenia tu powtarzam, że dla mnie w pielęgancji moich problematycznych dłoni i stóp najbardziej liczy się mocznik. Znalazłam go w obu opisywanych dziś produktach Eveline z serii ExtraSoft. Obu koleżków polubiłam.

Krem do rąk nie miał u mnie łatwo. Trafił do mnie w czasie przesuszu kwalifikującego się już do pomocy dermatologicznej (po którą jednak się nie udałam), i pozytywnie mnie zaskoczył.


Ma on postać białej, gęstej i treściwej emulsji, a zapachem przypomina... klasyczny krem Nivea. Jest to długo wchłaniający się, zostawiający na dłoniach otulający film tłuścioszek - czyli opatrunek z nazwy pasuje w kontekście tego gagatka. Osoby poszukujące szybko wchłaniających się, lekkich kremów raczej powinny trzymać się z daleka. Natomiast jeśli Wasze dłonie są tak suche, że dosłownie wszystko sie w nie wchłania, i potrzebują czegoś nawilżająco-natłuszczająco-otulającego, warto rozpatrzyć tę pozycję. Krem przynosi natychmiastową ulgę sucholcom, rzeczywiście pomaga w regeneracji, chroni dłonie do pierwszego kontaktu z wodą i mydłem - słowem, jest super. Dla sucharów.


Krem do stóp sprawdza się w zasadzie podobnie.


Ponownie mamy tu do czynienia z białą, gęstą i treściwą emulsją, która też zostawia na stopach wyczuwalny okluzyjny film (najlepiej stosować mazidło pod skarpetki). Zapach nie rzucił mi się w nos. Na pewno nie  było w nim niczego mentolowego, więc ani charakterystycznego zapachu, ani efektu chłodzenia krem ten nie oferuje. Na szczęście, bo komu jesienią i zimą to potrzebne. A wracając do działania, kosmetyk bardzo ładnie nawilża skórę stóp i zmiękcza twardy naskórek na piętach i pod paluchami - a tego właśnie od kremów do stóp oczekuję. Owszem, są lepsze mazidła (Podopharm), ale jeśli z jakiegoś powodu ciężko się w nie zaopatrzyć, Eveline stanowi bardzo dobrą alternatywę.

Obu koleżków serdecznie polecam. Zwłaszcza, że obecnie mam w użyciu inny krem do stóp Eveline, który zajeżdża jak stare skarpety, więc niestety bardzo się znim męczę. Ach, szkoda, że to nie kolejnka tubka serii ExtraSoft...

poniedziałek, 3 września 2018

Eveline, błyskawiczny krem-kompres regenerujący do rąk i paznokci

Wow, jeden post na dwa tygodnie. Tak "imponującej" aktywności na blogu nie miałam nawet tuż po urodzeniu córeczki prawie pięć lat temu. Która, swoją drogą, dziś poszła do angielskiej zerówki. Cóż, sierpień to była praca praca praca i na nic innego nie starczało czasu. Nawet na spanie.

Ale nie to jest tematem niniejszego posta. W planach miałam co prawda napisanie podsumowania zużyć, ale nie miałam kiedy porobić zdjęć, a dziś się nie uda, bo pogoda za oknem paskudna, a więc i ładnego światła brak. A jak się nie ma, co się zaplanowało, to.... pisze się notkę, która czeka na napisanie od kilku tygodni, ha! Nie chciałam jednak tego kremu zostawiać tak bez wspomnienia o nim, bo moim zdaniem to tania perełka. Kosmetyk Eveline, o którym dziś mowa, kosztuje bowiem zaledwie niecałe 8 zł w Rossmannie,  a działa naprawdę zacnie.

Mowa o tym gagatku:

W różowej tubce mieszka różowawa emulsja o kwiatowym zapachu. Produkt zawiera 15% mocznika, jest zatem dość treściwy i trzeba poczekać kilka minut na wchłonięcie. Mnie to absolutnie nie przeszkadza, bo moim ekstremalnym sucholcom bardzo służą takie otulające formuły.  

Kosmetyk naprawdę dobrze nawilża skórę i przynosi jej natychmiastowe ukojenie, jeśli jest niekomfortowo ściągnięta. Stosowany regularnie rzeczywiście wykazuje działanie regenerujące, a także zmiękcza i uelastycznia naskórek. Naprawdę nie  mogę tej perełce niż zarzucić.

Eveline robi dobre kremy do rąk. Brawo.

wtorek, 25 lipca 2017

Eveline, Argan & Vanilla, luksusowy krem-serum do rąk i paznokci

Ach, och, czego nam tu producent nie obiecuje... A wyszło jak zwykle. Przynajmniej w przypadku moich pustynno suchych dłoni, miękkich paznokci i wiecznie zadzierających się skórek.

Widzicie przymiotnik "lusksusowy" w nazwie? Rodzi się pytanie, co takiego luksusowego może być w kosmetyku za mniej niż 9 złotych, o typowej dla drogeryjnych kremów do rąk formule? To pozłacane opakowanie? Wanilio-podobny zapach?


Krem ma postać słomkowej w odcieniu emulsji i dość szybko się wchłania. I w moim ciężkim przypadku nie spełnia ani jednej obietnicy producenta. Na pewno nie nawilża i nie odżywia na dłużej niż pół godziny, tym bardziej nie intensywnie, wygładza na kilka sekund, nie redukuje szorstkości w najmniejszym nawet stopniu, nie robi najmniejszego wrażenia na skórkach ani paznokciach, nie radzi sobie z przebarwieniami ani troszeczkę.... Po prostu doraźnie znosi uczucie ściągniętej, zbyt małej skóry na krótki okres czasu. I tyle. Eveline ma w ofercie dużo skuteczniejsze produkty do pielęgnacji dłoni...

Znacie? Jaka jest Wasza opinia?

sobota, 27 sierpnia 2016

Eveline, Foot Therapy Professional, krem-dezodorant antyperspirant 8 w 1

W poszukiwaniu remedium na moje suche stopy i szybko rogowaciejące pięty, z ciekawości zwróciłam się w stronę Eveline. 

Za tubkę o pojemności 100 ml zapłaciłam w Rossmannie niecale 11 zł. Opakowanie wystarczyło mi na około 10 tygodni stosowania raz dziennie. 

Szata graficzna opakowania jaka jest, każdy widzi. Nie ma się czego czepiać; na tubce znajdziemy też wszystkie istotne informacje. Ogromny plus za nakrętkę z klapką, co w moich oczach zawsze dodaje produktowi +100 do funkcjonalności i wygody stosowania. So far, so good.









Kosmetyk ma postać białej, dość treściwej emulsji. Pachnie mentolem i czymś jeszcze; zapach nie odbieram jako przyjemny, ale umówmy się - stopy są daleko od nosa.

Przez swoją treściwość krem potrzebuje długiej chwili na wchłonięcie, a przez ten czas dość mocno się klei. Mentol daje lekkie uczucie chłodzenia, co było przyjemne latem.



Ze względu na to, że chcę, aby stosowany krem do stóp zmiękczał moją słoniową skórę na piętach, lubię kremy z mocznikiem. Ta konkretna propozycja Eveline tego składnika nie zawiera. Podejrzewam, że za treściwość kosmetyku odpowiada dość duża zawartość parafiny.





 Jak to u Eveline bywa, mamy dużo obietnic. Nie należę do osób z nadmiernie potliwą skórą stóp i nie zauważyłam w tym aspekcie żadnych zmian. Nie wiem zatem, czy produkt naprawdę normalizuje pracę gruczołów potowych, neutralizuje nieprzyemny zapach, działa antybakteryjnie i chroni przed grzybicą. Tu musiałyby wypowiedzieć się osoby walczące z tymi przykrymi dolegliwościami. Z tym intensywnym odświeżeniem bym nie przesadzała, bo odnosi się po prostu do dodatku mentolu. Z obietnicami zapewnienia 24-godzinnego uczucia suchości się nie zgodzę. Raz, że mazidło długo się wchłania, a w tym czasie bardzo czuć je na stopach, a dwa - nie ma takiej siły, aby stopa się nie spociła po całym dniu w zakrytym obuwiu. Czy kosmetyk zmiękcza, regeneruje i głeboko nawilża? Tak - na wszystkich częściach stopy oprócz twardych, zrogowaciałych pięt. Tych ruszyć nie chce,





Krem-dezodorant Eveline nie jest złym produktem, ale do zachwytów też mi daleko. Ot, przewinął się przez moją kosmetyczkę i nie wiem, czy jeszcze go kupię...

środa, 25 listopada 2015

Eveline, slim extreme 3D, superskoncentrowane serum modelujące do biustu

Latka lecą, biust zmierza w dół, a ciąża i 10 miesięcy karmienia też odcisnęły na nim swoje piętno. Dlatego sięgnęłam po kolejne już serum do biustu, choć myślę, że zrezygnuję z tego typu kosmetyków na rzecz naturalnych olejków. Wcieranie w piersi mazideł z potencjalnie szkodliwymi chemikaliami (konserwanty, DMDM Hydantoina) jakoś nie do końca pasuje do mojej wizji posiadania w przyszłości kolejnego potomstwa, które, mam nadzieję, moje cycki wykarmią tak, jak wykarmiły córeczkę.


Anyways... Eveline zapakowało serum w kobiecą, różową tubkę. Kosmetyk kosztuje kilkanaście złotych i służył mi przez jakieś 5 miesięcy cowieczornego wcierania w miejsce przeznaczenia. Mazidło jest białe i kwiatowo pachnie. Konsystencję ma dość treściwą i potrzebuje kilku minut na wchłonięcie.


Opis działania serum serwowany nam przez producenta brzmi fantastycznie. Dobrego bajkopisarza sobie zatrudnili, bo u mnie żadnego wypełnienia, rzeźbienia i uniesienia biustu, czy powiększenia piersi od samego smarowania nie było. Kosmetyk coś tam nawilża i delikatnie uelastycznia skórę, i to by było na tyle. W okresach kiedy ćwiczyłam i wspierałam działanie kosmetyku masażem, biust zyskiwał na jędrności. W okresach kiedy ograniczałam się do samego smarowania serum, żadnych cudów wianków nie było. Stąd mój wniosek, że na wmasowywaniu naturalnego olejku w piersi przy regularnej aktywności fizycznej po prostu lepiej (zdrowiej) wyjdę.

piątek, 19 czerwca 2015

Eveline, Extra Soft, Krem-koncentrat do rąk i paznokci 5% Urea

Osoby zaglądające tu regularnie wiedzą, że mam problematyczną skórę dłoni i uwielbiam kremy z mocznikiem, gdyż składnik ten mi akurat bardzo pomaga w doprowadzeniu dłoni do ładu. Mam swoich ulubieńców (Isana, Isana, love you), ale nie oznacza to, że nie pozwalam sobie na testy innych produktów. Tym oto sposobem kupiłam w Rossmannie za 5,59 złotówek kolejną propozycję Eveline. I po raz kolejny zostałam pozytywnie zaskoczona. Tu muszę nadmienić, że z jakiegoś niewytłumaczonego powodu nie ufam pielęgnacji tej marki, mimo iż większość ich kosmetyków się u mnie sprawdziła. Paradoks taki.


Biały krem o delikatnym kosmetycznym zapachu i konsystencji śmietanki Eveline zapakowało w biało-niebiesko-czerwoną tubkę z klapką. Kosmetyk szybko się wchłania, zostawiając na dłoniach ochronny, ale nietłusty i nielepki film.

W moim odczuciu krem spełnia większość obietnic producenta. Rzeczywiście przynosi natychmiastową ulgę suchej, ściągniętej skórze dłoni oraz przywraca jej miękkość i elastyczność. Poza tym wykazuje właściwości regenerujące; poradził sobie z egzemą między palcami. Jedyne, z czym sobie u mnie nie poradził, to zmiękczenie skórek wokół paznokci. Na te twarde, zadzierające się paskudy mało co działa (choć widzę pierwsze efekty stosowania olejku z Golden Rose) :/


Krem z mocznikiem Eveline serdecznie polecam, podobnie jak wersję Aksamitne Dłonie (klik).

czwartek, 12 marca 2015

Eveline, Aksamitne Dłonie, wygładzająco-nawilżający eliksir do rąk i paznokci

Wygładzająco-nawilżający eliksir, fą fą fą. Coś nam Eveline chce wcisnąć, że mamy do czynienia z kosmetykiem luksusowym. Za 5,59 zł (za 100 ml). Żeby nie było - ja bardzo lubię tanie i dobre kosmetyki. Po co więc na siłę kreować się na księżniczkę, podczas gdy jest się kopciuszkiem?

Ale do rzeczy: biały krem o przyjemnym, bliżej niezidentyfikowanym zapachu Eveline upchnęło w ładną, fioletową tubkę z klapką. Wielkie brawa, nie ma nic bardziej irytującego niż uciekające między palcami nakrętki. Jest dobrze.


Dalej jest tylko lepiej. Krem jest dość gęsty, a po aplikacji otula dłonie wygładzającym filmem, prawie na kształt niewidzialnych rękawiczek. Film ów jest przyjemnie kojący i ma nawet działanie regenerujące. Jak może wiecie, mam ogromnie problematyczną skórę dłoni; często towarzyszy mi również egzema. Krem Eveline nawilżał, wygładzał i regenerował moją skórę dłoni, i przynosił rzeczywistą ulgę. Zapewne dzięki mocznikowi (jest go tu 10%), który bardzo mi pomaga i jest pożądanym przeze mnie składnikiem w tego typu produktach. Nie spodziewałam się tego, ale ogromnie polubiłam się z propozycją Eveline o wymuskanej i śmieszącej mnie nazwie. Rzadko piszę tak o kremach do rąk, więc coś jest na rzeczy - będę wracać i szczerze polecam.


PS. Miałam od dziś nadawać z powrotem z Blackpool, ale zdarzenie losowe, czyli choroba córeczki (i w sumie moja też), zatrzymały nas na kolejny tydzień w Polsce. Fajnie, że zostanę dłużej z rodziną, ale szkoda mi malucha. Chyba żadna mama nie lubi patrzeć, jak jej potomek się męczy :(

niedziela, 8 marca 2015

Eveline, slim extreme 3D, serum aktywne wyszczuplanie + ujędrniające antycellulit

Eveline oferuje szeroki wachlarz kosmetyków ujędrniających i antycellulitowych na różne partie ciała. Zapewne jest to spowodowane ich niemalejącą popularnością. Zastanawiające, czy konsumentki naprawdę wierzą, że schudną od smarowania się kremem? Dzisiaj opisywane serum na serio obiecuje taki efekt. Huh. Jedzmy dalej czekoladę, a zbędnymi centymetrami zajmie się kosmetyk. 

Takie cuda to tylko w reklamach. Bądźmy realistkami!


Za 16,29 zł kupujemy nieproblematyczną w użytkowaniu, miękką tubę o pojemności 200 ml. Opakowanie to wystarczyło mi na dwa miesiące cowieczornego smarowania ud, pupy, boczków i brzucha, a więc przy stosowaniu zgodnie z zaleceniami producenta, dwa razy dziennie (gdzie ja rankiem nie mam niestety czasu na takie przyjemności), serum wystarczyłoby mi na miesiąc.

Kosmetyk ma gęstawą, kremowo-żelową konsystencję. Jest koloru białego i pachnie mentolowo. Wiecie, co to oznacza? Tak, produkt chłodzi. Mocno chłodzi! I długo, jakieś kilkanaście minut. Zmarzluchom zatem radzę się zastanowić przed zakupem, czy mają ochotę na takie termiczne atrakcje. W sumie już kolor opakowania je zapowiada, na co ja w drogerii nie wpadłam... Silly me.


Mazidło łatwo się rozsmarowuje i dość szybko wchłania, zostawiając na skórze nielepki, wygładzający film. Zobaczcie, jakie cuda obiecuje nam producent. A jak było u mnie? Redukuje tkankę tłuszczową. Nie zauważyłam. Wprawdzie gdzieś tam po drodze niby zgubiłam przez te 2 miesiące jeden kilogram (wow), ale to raczej zasługa biegania za małym tajfunem w postaci piętnastomiesięcznego malucha, który uwielbia ćwiczyć chodzenie po schodach przez pół dnia. Tkankę tłuszczową jednak nadal mam, gdyż jestem ciężko uzależniona od słodyczy i każda próba odstawienia kończy się takim chorowaniem na czekoladę, że nie jestem w stanie o niczym innym myśleć (muszę z tym skończyć, tylko nie mam silnej woli. Jakieś rady?). Dalej, wysmukla sylwetkę. U słodyczoholika - nie. Skutecznie walczy z upartym cellulitem. Ja jak miałam skórkę pomarańczową, tak mam ją nadal. Wygładza rozstępy i zapobiega ich powstawaniu. A tego nie wiem, bo na szczęście rozstępów w tych rejonach nie mam. Albo ich nie widzę (brak dużego lustra w łazience oraz ochoty dokładnego oglądania swojego muffin topa). OK, dalej tego grafomaństwa przepisywać nie będę.

Kupiłam serum, bo chciałam ujędrnienia skóry. I z tego zadania kosmetyk wywiązuje się rewelacyjnie. Skóra zyskała na elastyczności, a do tego jest dobrze nawilżona, więc wygląda lepiej. O to chodziło i dlatego jestem z kosmetyku zadowolona. Tylko tyle i aż tyle.

sobota, 18 stycznia 2014

Eveline, Koenzymy Młodości, Samowchłaniająca maseczka łagodząco-kojąca SOS

Z maseczką mogłam się zapoznać dzięki uprzejmości Eweliny. Przesyłam Ci wirtualnego całusa!

Moja notka to pierwsze (i, od razu dodajmy, ostatnie) wrażenia odnośnie tego produktu po jednorazowej aplikacji. Z maseczkami w saszetkach mam tak, że jeśli zachwycą mnie przy pierwszym  zetknięciu, chętnie do nich wracam. Analogicznie, jeśli coś mnie zniechęci, wrzucam taki produkt w swoim małym kosmetycznym rozumku do szufladki pod tytułem never again. Do tej szufladki trafia właśnie maseczka Eveline.

Dziesięciomililitrowa saszetka skrywa w sobie białe mazidło o konsystencji typowego kremu. Kosmetyk dość silnie, słodko pachnie. Zapach raczej przyjemy, ale według moich osobistych preferencji zbyt intensywny. Do perfumowanych produktów do twarzy podchodzę jak do jeża, ponieważ zwykle reaguję na nie rumieniem. Naczynkom niewiele trzeba, żeby się zbuntować...




 Czy maseczka się wchłania? Tak, po kilkunastu minutach nie mamy już na twarzy białego kremu. Ale, bo ale musi być, po przejechaniu palcem po twarzy mazidło zaczyna się rolować. Czuć również dość ciężki film.

Działanie?
[...] przynosi ulgę i ukojenie skórze suchej i zmęczonej. Moja sucha nie jest, ale zmęczona tak. Już nie pamiętam, kiedy przespałam smacznie całą noc. Nie narzekam, bo wiedziałam na co się decyduję fundując sobie bobasa, ale taki jest fakt. Czy zmęczona skóra odczuła ulgę i ukojenie? Pytałam, ale nie otrzymałam odpowiedzi :P

Redukuje zaczerwienienia i podrażnienia. Moje poliki zawsze po całym dniu są różowe. Maseczka tej różowości nie zniwelowała. Zaczerwienienia popryszczowe też miały się niczego sobie.

[...] skóra staje się wypoczęta i promienieje blaskiem. Powiem Wam, jakim blaskiem promienieje skóra - takim, jak po wazelinie, która znajduje się tu na trzecim miejscu w składzie.

Maseczka intensywnie nawilża, regeneruje oraz niweluje szorstkość i łuszczenie naskórka. Do szorstkości i łuszczenia naskórka jeszcze u siebie nie doprowadziłam, więc się nie wypowiadam. Co do nawilżenia - maseczka raczej natłuściła niż nawilżyła moją skórę twarzy.


Po jednorazowym spotkaniu z tą maseczką nie mogę wyrokować, czy na dłuższą metę przy regularnym stosowaniu mazidła skóra będzie gładka, delikatna i odprężona. Nie przekonam się, ponieważ zniechęca mnie fakt (nawet jeśli tym razem podrażnienie nie wystąpiło), że maseczka jest dość mocno perfumowana, oraz że kilkanaście minut po aplikacji produktu wyraźnie odczuwam na twarzy ciężki film, a po przejechaniu palcem po twarzy mazidło się roluje. Nie znoszę takiego zachowania nawilżaczy, ble.

czwartek, 27 grudnia 2012

Eveline, slim 3D, termoaktywne serum modelujące talię, brzuch i pośladki

Serum kupiłam nie z nadzieją, że mnie odchudzi (czy ktoś w ogóle wierzy, że kosmetyk może tak zadziałać?), ale oczekiwałam ujędrnienia skóry.

Kosmetyk ma postać czerwonego żelu i według mojego nosa pachnie anyżowo. Wchłania się bardzo wolno, umożliwiając dłuższy antycellulitowy masaż. Tuba o pojemności 250 ml wystarczyła mi na około 6 tygodni stosowania raz dziennie na brzuch, uda i pośladki.


























Producent obiecuje:




Przeczytałyście fragmenty o "przyjemnym uczuciu ciepła"? Baaardzo łagodnie powiedziane. Produkt wywołuje uczucie palenia, które trwa przez kilkanaście minut. Człowiek dosłownie czuje się, jakby siedział na rozżarzonych węglach... 

Efekty?

Redukuje tkankę tłuszczową, wyszczupla i modeluje zgrabną linię talii. - nie moje drogie, kosmetyk nie redukuje tkanki tłuszczowej. Zrobi to tylko dieta w połączeniu z ćwiczeniami. Jeśli chodzi o modelowanie, mam wrażenie, że mimo iż waga stoi w miejscu (od dwóch miesięcy jestem na samej diecie, ale zgubiłam tylko 0,5 kg), wyglądam trochę szczuplej. Niestety nie wiem, czy to sprawka serum, czy regularnych igraszek z masażerem :P

Unosi pośladki i widocznie koryguje ich kształt - tak, w niewielkim stopniu, i jest to bezpośrednio związane z ujędrnieniem skóry.

Znacząco redukuje cellulit oraz poprawia elastyczność i jędrność skóry. - Cellulit jaki miałam, taki mam, ale serum rzeczywiście widocznie uelastycznia i ujędrnia skórę - i o to mi chodziło.

Podsumowując, nie jest to kosmetyk cud, ale jest bardzo dobrym zawodnikiem wśród mazideł antycellulitowych. Jednakowoż ze względu na efekt intensywnego grzania zalecałabym ostrożność naczynkowcom i wrażliwcom. Ja mam na udach taką wyraźną sieć pajączków, że mi już nie robiło, czy się pojawią nowe (czego nie zaobserwowałam).

Dla ciekawych skład:


niedziela, 5 sierpnia 2012

Eveline, slim extreme 3D, brązujący balsam do ciała

Latem lubię się trochę przybrązowić, ale nie za pomocną słońca. Słońce zamienia mnie najpierw w czerwonego raczka, a potem w gubiącego skórę węża. Pozostaje opalenizna z tubki :) Zwykle nie sięgam jednak po klasyczne samoopalacze, ponieważ kilka podejść, które skończyły się brzydkimi smugami, skutecznie mnie zniechęciło. Polubiłam natomiast balsamy brązujące. Może i działają wolniej, ale u mnie zdecydowanie lepiej się sprawdzają. Do tej pory testowałam balsamy brązujące marek Garnier, Dove oraz Nivea. Wszystkie były poprawne, a nawet zadowalające (choć Nivea śmierdział niemiłosiernie), ale Eveline zdołał zostawić konkurentów w tyle :)


Naprawdę fajny kosmetyk! Po pierwsze, daje ładny, złocisty kolor opalenizny. Jednakowoż przyznaję, że można przesadzić i zrobić się na pomarańczowo. Nie radzę produktu stosować codziennie. Ja zbudowałam sobie za jego pomocą zadowalającą mnie opaleniznę (aplikując mazidło przez trzy wieczory pod rząd), po czym ograniczyłam się do aplikacji raz na 2-3 dni, żeby opaleniznę utrzymać bez robienia z siebie pomarańczowego straszydła. Po drugie, jeśli pamiętamy o regularnym peelingu, nie robią się smugi. Mi się to ani razu nie zdarzyło. Po trzecie, opalenizna schodzi równomiernie, nie tworzą się żadne nieestetyczne placki. Po czwarte, mazidło ma fajną, dość rzadką konsystencję, z którą łatwo się pracuje i która pozytywnie wpływa na wydajność kosmetyku. Po piąte, balsam nawilża w stopniu wystarczającym (latem mam na ciele skórę normalną). Nie mam również zastrzeżeń do opakowania. Miękka tuba umożliwia wykorzystanie produktu do ostatniej kropi.

Jeśli miałabym się do czegoś przyczepić, byłby to zapach. Balsam śmierdzi samoopalaczem; zapach jest do przeżycia, ale przyjemnym nazwać go nie mogę (choć dla mojego nosa Nivea dużo bardziej śmierdzi). Poza tym producent obiecuje nam ujędrnienie skóry oraz pomoc w pozbyciu się cellulitu i modelowaniu sylwetki. Cóż, poziom ujędrnienia tyłka nie urywa (choć nie mogę powiedzieć, że żadnego ujędrnienia nie zaobserwowałam), a na cellulicie, na dobre już zadomowionym na moim brzuchu, pośladkach i udach, mazidło nie zrobiło większego wrażenia. Niemniej, kupiłam ten balsam głównie z myślą o uzyskaniu ładnej opalenizny i tu się sprawdził.

Ja jestem bardzo zadowolona :)


Skład:

Znacie? Lubicie?

sobota, 23 czerwca 2012

Eveline, Colour Instant 421 + Flormar U15 i 2true 10 po raz kolejny

This nail polish has been purchased in Poland.
*** 

Dziś trzeci i ostatni lakier od BeautyWizaz :*
  • Dostępność: szczerze mówiąc, to nie wiem, gdzie można kupić te lakiery
  • Cena: 6 zł
  • Pojemność: 12 ml
  • Kolor: różowy fiolet; wykończenie kremowe
  • Konsystencja: rzadka
  • Pędzelek: klasyczny, da się z nim współpracować
  • Krycie: dwuwarstwowiec
  • Wysychanie: w normie
  • Zmywanie: bez problemów
  • Trwałość: na moich paznokciach lakiery Eveline nie trzymają się długo; w przypadku tego pana już drugiego dnia miałam pościerane końcówki...



Kiedy tylko zobaczyłam ten przyjemny fiolecik na swoich paznokciach, pomyślałam, że będzie idealną bazą pod dwa mniej kryjące lakiery, które już tu pokazywałam. Tylko spójrzcie :)

Tutaj dwie warstwy Eveline + dwie warstwy Flormar supershine miracle colors U15:



A tutaj dwie warstwy Eveline + dwie warstwy 2true Glossywear Nail Polish 10 (udajemy, że zadziorka nie ma :P):


Wszystkie trzy wersje bardzo mi się podobają :)

niedziela, 5 lutego 2012

Eveline, Colour Show, Fressia

Lakier znalazłam w mikołajkowej paczce od Hexxany (:*). Jestem szczerze i na zabój zakochana w tym kolorze! Uwielbiam takie różowe fiolety; w ogóle odcienie typu mauve są bliskie memu sercu :)
  • Dostępność: nie wiem, gdzie można go dostać
  • Cena: nie znam, ale nie sądzę, żeby przekraczała 7 zł
  • Pojemność: 10 ml
  • Kolor: piękny różowy fiolet z różowym shimmerem (w rzeczywistości shimmer jest lepiej widoczny na paznokciach niż na moich zdjęciach)
  • Konsystencja: rzadka
  • Pędzelek: klasyczny, cienki
  • Krycie: potrzebne są 2-3 warstwy
  • Wysychanie: lakier schnie dość wolno
  • Zmywanie: bez problemów
  • Trwałość: 2 dni 
Podzielacie moją miłość do takich odcieni?





I got this nail polish from Hexxana (:*). And I think it's simply gorgeous. Well, you have to know that I love all mauve colours :)
  • Availability: I don't know where to buy it
  • Price: probably about PLN 6-7
  • Volume: 10 ml
  • Colour: pink purple with pink shimmer which is more visible on your nails than my pictures suggest
  • Formula: thin
  • Brush: classic, narrow
  • Opacity: 2-3 coats necessary
  • Removing: no problems
  • Durability: 2 days
Do you like it as much as I do?

środa, 25 stycznia 2012

Eveline cosmetics, glicerynowy superskoncentrowany krem-maska do rąk i paznokci

This product is available in Poland and, therefore, I wrote a review only in Polish. However, if you have any questions or would like to read an English translation, don't hesitate to drop me a line. I will be delighted to help.

********************************************************************************

Odkąd pamiętam, zawsze miałam problemy ze skórą dłoni. Intensywne kremowanie nie pomagało na suchość dłoni, w zimie skóra dosłownie pękała i krwawiła. Nic to, że noszę rękawiczki od końca września do kwietnia. Nie muszę chyba dodawać, że chyba nigdy w życiu nie miałam nawilżonych, wypielęgnowanych skórek. Zadziory pojawiają się same z siebie. Wypróbowałam i nadal próbuję wiele kremów. Wprawdzie znalazłam jeden ideał, ale boję się, że jeśli skóra się do niego przyzwyczai, przestanie on na mnie tak dobrze działać. Dlatego kiedy jakiś czas temu przez blogi przeszła lawina recenzji wychwalających krem Eveline, uzgadniając z Lady In Purplee szczegóły naszej wymianki poprosiłam Lady o ten właśnie produkt. Jeśli jesteście ciekawe, czy i mnie krem zachwycił, zapraszam do dalszej lektury :)

Z tego, co wiem, krem jest dostępny w wielu drogeriach i kosztuje około 5 zł za 100 ml. Opakowanie to typowa odkręcana tubka. Ode mnie minus za brak klapki. Sam krem jest białawy i bardzo ładnie pachnie. Zapach jest słodki a zarazem świeży. Krem jest leciutki, bardzo łatwo się rozprowadza i bardzo szybko wchłania. Niewielka ilość wystarcza na jednorazową aplikację, krem jest więc wydajny.

Krem zawiera całkiem sporo substancji nawilżających, pielęgnacyjnych, regenerujących i odmładzających, takich jak gliceryna, masło shea, pantenol, kozie mleko, kolagen, elastyna, alantoina, witamina A, witamina E oraz olej z kiełków pszenicy. Z drugiej strony w składzie nie zabrakło fenoksyetanolu, pięciu parabenów, DMDM hydantoiny i siedmiu substancji zapachowych.

Jak skład przenosi się na działanie? Producent obiecuje nam intensywne nawilżenie, głębokie odżywienie, regenerację, rozjaśnienie przebarwień oraz wzmocnienie paznokci. U mnie niestety żadne z powyższych nie miało miejsca. Po aplikacji kremu moje dłonie są nawilżone przez 5 minut, potem suchość powraca. Paznokcie i skórki są w tragicznym stanie (paznokcie się obierają, robią mi się zadziory wokół skórek), a krem na pewno nie przyczynia się do regeneracji tychże. U mnie zupełnie się nie sprawdził, co nie oznacza, że jest to bubel. Po prostu nie krem nie podołał mojej bardzo wymagającej skórze dłoni.


Na koniec małe podsumowanie w plusach i minusach.

Plusy:
  • tani
  • duże opakowanie (100 ml)
  • śliczny zapach
  • lekka konsystencja
  • krem bardzo szybko się wchłania
  • wydajny
  • zawiera całkiem sporo substancji nawilżających, pielęgnacyjnych, regenerujących i odmładzających

Minusy:
  • brak wygodnej klapki
  • zawiera fenoksyetanol, pięć parabenów, DMDM hydantoinę i siedem substancji zapachowych
  • u mnie nie działa - nie spełnia żadnej obietnicy producenta 

Miałyście do czynienia z tym produktem? Polubiłyście go?

czwartek, 3 marca 2011

Błyszczyki Essence + NOTD / Essence lipglosses + NOTD

Z dedykacją dla koleżanki Sprawdzanki:*

For my blogger friend - Sprawdzanka:*

 left to right: sun club 08 sun glow, XXXL nudes 03 nude kiss


 niepomalowane usta / bare lips


 sun club 08 sun glow


 XXXL nudes 03 nude kiss

Na skórze widać różnicę, ale ponieważ błyszczyki są transparentne, na ustach różnicy już nie ma. Dla mnie to bez znaczenia, bo będę je nakładać na szminki, nie na gołe usta:)Błyszczyki ślicznie pachną:)

You can see the difference on my skin but on my lips the lipglosses look the same. This is because they're transparent. I don't mind because I'm going to layer them over lipsticks anyway:) By the way, the lipglosses smell really nice:) 

I pazurki / Today's mani:


 Eveline colour show lily (two coats) + Essence nail art twins louise (two coats)

sobota, 12 lutego 2011

NOTD: Eveline colour show, lily

  • Dostępność: ja swój kupiłam w Naturze. Nie wiem, gdzie jeszcze można go dostać.
  • Cena: o ile dobrze pamiętam było to coś w okolicach 6-7 zł.
  • Pojemność: 10 ml.
  • Kolor: jak sama nazwa wskazje - lilakowy:) Jest piękny, zauroczył mnie od pierwszego pociągnięcia pędzelkiem. Moim zdaniem to pół-krem, pół-perła.
  • Konsystencja: lakier jest bardzo rzadki i rozlewa się po skórkach.
  • Pędzelek: cienki, taki jak inglotowski.
  • Krycie: z dwiema warstwami można wyjść do ludzi, ale dopiero trzy warstwy rzeczywiście wydobywają kolor.
  • Wysychanie: tu wielkie zaskoczenie - lakier wysycha bardzo bardzo szybko. Praktycznie nie trzeba czekać między nakładaniem kolejnych warstw - kiedy skończymy malować ostatni paznokieć drugiej ręki, pierwszy paznokieć pierwszej ręki jest już suchy :D
  • Zmywanie: bez problemów.
  • Trwałość:  tu też zaskoczenie, ale na minus... U mnie zaczyna odpryskiwać po niecałych 20 godzinach od aplikacji. Może by i się trzymał lepiej, gdybym nic nie robiła, ale przecież posprzątać czy pozmywać trzeba. On nie potrafi przeżyć zmycia dosłownie trzech garów - i to niezależnie od liczby warstw oraz faktu, że użyłam lakieru podkładowego i nawierzchniowego:( Nie zamierzam jednak skreślać tej firmy, bo na wizażu ma dobre opinie. Widocznie inne kolory są trwalsze. A mój śliczny acz nietrwały lilak - zobaczymy jak będzie się sprawować na stopach, kiedy przyjdzie czas, żeby je odsłonić:)




  •  Availability: I bought it in the Polish chain of chemist's called Natura. Unfortunately, I don't know if you can get it anywhere else.
  • Price: about PLN 6-7.
  • Volume: 10 ml.
  • Colour: beautiful lily. I just love it. I think it's half-creme half-pearl.
  • Formula: very thin, it's not possible to keep it away from the cuticles.
  • Brush: narrow, comparable to Inglot's brushes.
  • Opacity: two coats look good, three coats look excellent.
  • Drying time: it dries really reallu quickly (around 60 seconds).
  • Removing: no problems.
  • Durability: surprisingly short:( The polish starts chipping approximately 20 hours after application. It's not able to survive washing the dishes or cleaning regardless of the number of coats and presence of a base and top coat.However, it seems not to be the case with other colours as these polishes have really good reviews. As for my beautiful but extremely short-lasting polish - I will see what it will be like on my toes once I can uncover them:)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...