Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artdeco. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą artdeco. Pokaż wszystkie posty

piątek, 19 maja 2017

Artdeco, All In One Panoramic Mascara

Jeśli ktomuś (jak mi) nie po drodze do Hebe czy Douglasa, niełatwo znajdzie stacjonarnie kosmetyki Artdeco. Zatem z dużym zaskoczeniem dojrzałam kilka miesięcy temu gromadkę maskar tej marki przy kasie w Rossmannie. Z ciekawości skusiłam się na jedną sztukę - za kilkanaście złotych - i żałuję, że nie capnęłam ich ze trzy. Jestem z tuszu ogromnie zadowolona.


Kosmetyk zamknięto w czarnej tubce. Używam go od około 3 miesięcy i już mi niestety podsycha, ale po opakowaniu nie widać większych śladów użytkowania; srebrne napisy nie zaczęły się nieestetycznie ścierać.

Jak widać, aplikatorem jest tu klasyczna szczoteczka, aczkolwiek włosie jest dość długie.


Jeśli miałabym doszukiwać się w niej wad, wskazałabym na fakt, że czasem maskara zostawia grudki, które trzeba wyczesać. Niektórym może też się nie spodobać brak precyzyjnego rozdzielenia rzęs, ale u siebie lubię taki efekt (bo rzęsy wyglądają na grubsze), więc dla mne to nie wada.

zignorujcie makijaż twarzy; mam na skórze azjatycki krem BB, z którym nie mogę się dogadać


Poza tym jest świetnie. Czerń jest czarna, nic się nie osypuje ani nie rozmazuje, a ja mogę cieszyć się efektem wyrazistych, pogrubionych rzęs, o który na moich rzadkich i krótkich włoskach niełatwo.

Znacie?

czwartek, 24 listopada 2016

Artdeco, Mineral Eyeshadow Base, Sensitive

Bazę pod cienie Artdeco dostałam od Hexxany (dziękuję :*). Miałam już kiedyś wersję w słoiczku i  w moim przypadku sprawdziła się przeciętnie, bo utrzymywała cienie na swoim miejscu jedynie przez większość dnia - tak do dziewięciu godzin (zwykle nieco krócej), nie do demakijażu. Znam lepsze bazy. Tymczasem ciekawym doświadczeniem było dla mnie poznanie alternatywy dla wersji słoiczkowej w obrębie tej samej marki. Niestety baza w tubce okazała się być czarną owcą w tej rodzinie.

Kosmetyk umieszczono w odkręcanej tubce z dzióbkiem, co jest wygodniejszym i higieniczniejszym rozwiązaniem niż słoiczek. To pierwszy plus. Kolejną dobrą stroną produktu jest jego konsystencja - baza nie jest gęsta a przyjemnie masełkowata; sprawnie i szybko rozprowadza się po delikatnej skórze powiek bez żadnego naciągania.

Po aplikacji daje leciutko perłowe wykończenie, które nie przebija spod cieni, i jest troszkę lepka, więc lubię ją "zagruntować" cielistym cieniem, żeby inne cienie łatwiej mi się rozcierało.

Produkt dobrze podbija kolor cieni.


Minus tego kosmetyku jest zasadniczy - na moich tłustych, opadających powiekach utrzymuje cienie na miejscu przez około 7 godzin, po czym wszystko zaczyna migrować w załamanie. Dla mnie to zdecydowanie za krótko, więc sięgam po ten produkt tylko wtedy, kiedy wiem, że będę względnie szybko zmywać makijaż. Jest bardzo wydajny, bo na jedną aplikację wystarczy niewielka ociupinka. Dokładanie większej ilości mazidła mija się z celem, bo przynosi efekt odwrotny od zamierzonego.

Szkoda, wielka szkoda, bo odpowiada mi konsystencja i forma podania tego kosmetyku, ale nie mogę przymknąć oka na zbyt krótki na moje potrzeby czas działania.

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Artdeco Wonder Lash Intense Mascara, Max Factor 2000 Calorie Waterproof Volume & Excess Volume extreme impact mascara, oraz Gosh Mascara Allongeant & Boombastic XXL Volume Mascara - efekty na rzęsach

Pozostaniemy jeszcze w temacie tuszów do rzęs :)

Niedawno Hexxana przysłała mi 5 maskar, ot żebym je sobie wypróbowała. Byłam z tego faktu niezmiernie zadowolona, ponieważ z żadnym z tych tuszów nie miałam do tej pory do czynienia. Pełnych recenzji tych produktów jednak napisać nie mogę, bo przyszły do mnie jakiś czas po otwarciu i nie mogę się wypowiedzieć, czy (i jak) zmieniła się ich konsystencja i jaka dokładnie jest ich żywotność. Niemniej mogę pokazać Wam, jak sprawują się na moich rzęsach.

#1 
Artdeco Wonder Lash Intense Mascara - nr 14, fioletowa

Ma całkiem wygodną, silikonową szczoteczkę.



Nie stosuję kolorowych maskar na górne rzęsy, więc nałożyłam ją tylko na dolne. Ładny ma odcień:



#2 Max Factor 2000 Calorie Waterproof Volume


Ma wygodną, klasyczną spiralkę. Tusz jest niesamowicie trwały - mam problemy ze zmyciem go z rzęs nawet przy pomocy olejków...


Podoba mi się efekt, jaki nim uzyskuję; rzęsy są dłuższe i podkręcone. Nie ma zabójczej objętości, ale rzęsy są naprawdę ładnie podkreślone.


#3 Max Factor Excess Volume Extreme Impact Mascara


Szczoteczka mająca nadać rzęsom objętości jest silikonowa, a ta nadająca głębi koloru - klasyczna. Obie nieproblematyczne.


Sierota, robiąc zdjęcia nie zauważyłam, że ubrudziłam się tuszem... Wybaczcie. Maskara wydłuża, podkręca i nadaje objętości. Podoba mi się :)


#4 Gosh Growth Mascara


Ma przyjemną, silikonową szczoteczkę.


Ten tusz przyszedł do mnie nieco podeschnięty, więc już trochę skleja. Nie wiem, czy robił tak od początku... Poza tym troszkę się osypuje pod koniec dnia. No cóż, niedługo wyzionie ducha ;)


#5 Gosh Boombastic XXL Volume Mascara


I kolejna silikonowa szczoteczka. Do niej też nie mam zastrzeżeń.


Tusz ładnie wydłuża i podkręca rzęsy, nadaje im też nieco objętości.


Właściwie cała piątka mi się spodobała. Nie mogę narzekać na niekontrolowane sklejanie czy grudki; tusze nie rozmazują się i wszystkie mają wygodne w użyciu spiralki. Dzięki Asi wiem, do czego mogę w przyszłości wracać wiedząc, że będę zadowolona :)

Znacie któreś z tych pozycji? Jak wrażenia?

sobota, 13 października 2012

Artdeco, Eyeshadow Base

Bazę pod cienie Artdeco kupiłam w Douglasie za, o ile dobrze pamiętam, 39 zł. Produktu używam od ponad roku, więc myślę, że nie jest to wygórowana cena :)


Kupując produkt chciałam wersję bezzapachową, ale niestety jej nie było. Moja baza ma zatem zapach kojarzący się z kosmetykami dla mężczyzn. Mi nie przeszkadza, ale obawiam się, że te kilka substancji zapachowych w składzie może wywoływać podrażnienia u wrażliwców. Mnie kosmetyk nie podrażnia.

Baza mieści się w czarnym, plastikowym, odkręcanym słoiczku. Słoiczek jest elegancki, szczelny, nie pęka, ale, jak wiadomo, słoiczki to nie jest higieniczne rozwiązanie.

Produkt jest półtransparentny, beżowy z perłowym wykończeniem, które jednak nie wybija się spod cieni. Na samym początku baza była mięciutka jak masełko; teraz, pod koniec słoiczka, ma bardziej plastelinowatą konsystencję, ale wciąż nadaje się do użytku. Mazidło zostawia na powiece dość lepką warstwę, która w moim odczuciu uniemożliwia rozcieranie cieni. Dlatego zawsze po zaaplikowaniu bazy "gruntuję" powiekę pudrem lub bazowym cieniem. Dzięki temu zabiegowi z rozcieraniem cieni nie mam już problemu.

Jeśli chodzi o wypełnianie swoich zadań, baza spisuje się przyzwoicie. Mam bardzo opadające i bardzo tłuste powieki - produkt sprawia, że cienie utrzymują się na swoim miejscu przez około 10 godzin, czasem krócej, czasem dłużej (zależy od jakości samych cieni). Myślę, że na takich powiekach to zadowalający wynik. Dodatkowo baza dobrze podbija kolor cieni. Jestem z niej zadowolona :)

A co Wy sądzicie na jej temat?
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...