Pokazywanie postów oznaczonych etykietą toniki. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą toniki. Pokaż wszystkie posty

sobota, 23 marca 2019

IOSSI, Damascus Rose Tonic / Face Mist (Tonik i Mgiełka Róża Damasceńska)

Tonik Róża Damasceńska IOSSI trafił do mnie jako urodzinowy prezent od Justyny :*

Producent pisze o nim tak:

W 100% naturalny tonik z róży damasceńskiej o kuszącym zapachu. Przywraca naturalne ph skóry i skutecznie odświeża. Wzmacnia naczynia krwionośne pozostawiając skórę miękką, gładką i nawilżoną. Działa antyseptycznie, koi i łagodzi podrażnienia wrażliwej skóry. Poprawia koloryt i niweluje zmarszczki. Przygotowuje skórę do nałożenia olejku lub kremu.

Czego się możesz spodziewać?
Działanie: tonizuje, odświeża nawilża, łagodzi
Konsystencja: mgiełka w atomizerze
Zapach: różany
Pojemność: 50 ml
(klik)




Zacznijmy od tego, co widać gołym okiem. Producent zapakował tonik do szklanej butelczyny z atomizerem. Czego gołym okiem nie widać to fakt, że atomizer, wbrew nazwie, nie rozpyla mgiełki, a chluszcze nam w twarz sporymi kroplami. Co więcej, od tego chlustania kosmetyk coś podejrzanie szybko się zużywał, a że mamy do dyspozycji jedynie 50 ml, aż serce mi się krajało. Znalazłam jednak sposób na niemarnowanie produktu, i to w duchu less waste - czyli, w tym przypadku, bez sięgania po waciki - serwowałam sobie dwa psiknięcia na dłoń, rozcierałam płyn w obu dłoniach i klepanko na twarz. Dzięki temu zabiegowi tonik towarzyszył mi każdego ranka przez około dwa miesiące.

Zgodzę się z poducentem, że płyn ładnie pachnie. Czuć w nim różę.

W kwestii działania  -  u mnie mgiełka sprawdziła się po prostu jako dobry tonik. Odświeżała, przygotowywała cerę do przyjęcia kremu, ale doraźnego nawilżania, kojenia, łagodzenia podrażnień i rumienia czy niwelowania zmarszczek (serio?) u siebie nie zaobserwowałam. W tych kwestiach dużo lepiej sprawdza się na mojej naczynkowej cerze popularny tonik łagodzący z Naturativ. Nie oznacza to, że IOSSI jest zły - o nie, jest dobry i sympatyczny, i ma ładny skład, ale nie jest to mistrz nad mistrze w swojej kategorii. Niemniej warto było go poznać.

Znacie? Podzielcie się swoimi wrażeniami na temat tego toniku!

sobota, 2 lutego 2019

Organic Life, Acne Blocker, antybakteryjny tonik z aktywnym srebrem i glukonolaktonem

Tonik trafił do mnie w postaci prezentu od mojej Dobrej Duszy  - Hexxany. To było moje pierwsze poważne zetknięcie ze srebrem koloidalnym. Zaciekawienie produktem potęgowała również obecność glukonolaktonu, jednego z moich ulubionych kwasów. Z ochotą zatem zabrałam się do testów, które trwały każdego wieczora przez około pięć miesięcy

Pozowolę sobie skopiować, co takiego ma do powiedzenia na temat kosmetyku producent, skoro nie wszystkie te informacje znajdziemy na etykiecie produktu:

Unikalną kompozycję dziesięciu wyciągów botanicznych połączyliśmy ze srebrem koloidalnym i glukonolaktonem, by stworzyć wyjątkowy tonik do pielęgnacji cery trądzikowej. Wykorzystaliśmy naturalne składniki, znane w zielarstwie ze skuteczności i wyjątkowe składniki aktywne, by zapewnić komfort wrażliwej i wymagającej cerze trądzikowej. Tonik delikatnie i skutecznie oczyszcza, odświeża skórę i pielęgnuje ją, pozostawiając uczucie gładkości.
Produkt zawiera:
 
Wyciągi botaniczne:
  • Lukrecja gładka
  • Szałwia lekarska
  • Tarczyca bajkalska
  • Dziewanna drobnokwiatowa
  • Tymianek
  • Pięciornik srebrny
  • Arcydzięgiel
  • Jeżówka purpurowa
  • Oczar wirginijski
  • Dymnica pospolita 
Składniki aktywne:
  • Srebro koloidalne
  • Glukonolakton
  • Pantenol
Sposób użycia: Po dokładnym oczyszczeniu skóry twarzy, nanieś odrobinę toniku na płatek kosmetyczny i rozprowadź na skórze. Do użytku zewnętrznego. Stosuj 1-2 razy dziennie.
 
Produkt odpowiedni dla wegetarian i wegan.
 
 
Zawartość: 200 g (klik)


Trzeba przyznać, że kosmetyk ma ciekawą szatę graficzną. Zamknięto go w butelce z zatrzaskiem typu "press". Zapach miał przyjemny, grapefruitowy. Osobiście nie korzystam z wacików przy aplikacji toniku - po prostu wylewałam porcję na dłoń i wklepywałam w skórę.

Ponieważ jest to tonik z zawartością kwasu PHA, koloidalnego srebra, ciekawych wyciągów roślinnych i pantenolu, liczyłam na szybką poprawę stanu cery, czyli oczyszczenie zanieczyszczonych porów, ściągnięcie wspomnianych kraterów, zapobieganie gulom, wyleczenie istniejących oraz zredukowanie wydzielania sebum. I to dostałam - może przez pierwszy miesiąc. Później kosmetyk stracił swoją moc i sprawdzał się jak każdy dość przyzwoity tonik - doczyszczał skórę z codziennych zabrudzeń, odświeżał i nadawał jej swojego rodzaju gładkości. Z tego tytułu uważam, że jest to przyzwoity produkt, ale niestety nie spełnił moich wysokich oczekiwań. Liczyłam na więcej, mocniej, bardziej spektakularnie... Niemniej bardzo się cieszę z sympatycznego spotkania z nieznaną mi wcześniej marką.

czwartek, 22 marca 2018

Vianek, nawilżający tonik-mgiełka do twarzy

I kolejne pozytywne doświadczenie z Viankiem. Bardzo się cieszę, że zdecydowałam się na zakup kilku kosmetyków tej marki, bo jak do tej pory większość z nich pokazuje się z jak najlepszej strony i nie inaczej jest z opisywanym dziś tonikiem. Kupiłam go stacjonarnie w drogerii Natura, a 150 ml buteleczka wystarczyła mi na nieco ponad dwa miesiące stosowania rano i wieczorem.


Tonik ma lekko żółtawy odcień, ładny, słodki zapach i miesza w butelce z atomizerem o typowej dla Vianka szacie graficznej. Atomizer działa sprawnie, ale nie spodziewajcie się drobniutkiej mgiełki; on sika dość porządnie i wręcz moczy twarz. 

Kosmetyk rzeczywiście bardzo delikatnie nawilża. Nie ma może jakiegoś fantastycznego działania kojącego, ale tego od toników nie wymagam. Stosowało mi się go bardzo dobrze, bez żadnych zgrzytów. Moim zdaniem jest to pozycja godna uwagi.

Znacie?

wtorek, 21 listopada 2017

Sylveco, hibiskusowy tonik do twarzy

Oto on - kolejny hit blogosfery. Zasłużenie?


Producent zapakował swój wyrób do buteleczki z ciemnego plastiku z estetyczną etykietą. Kosmetyk ma postać mocno rozwodnionego żelu, brązowawy kolor i mocno wyczuwalny zapach, który mi kojarzy się z hibiskusowo-owocową herbatką. Najlepiej aplikować go palcami; waciki za bardzo go chłoną i nie oddają całej dobroci skórze. Dodatkowo dzięki temu sposobowi aplikacji nabierałam na dłonie małe porcje, dzięki czemu tonik wystarczył mi na prawie cztery miesiące stosowania dwa razy dziennie.


W składzie tego polskiego wyrobu znajdziemy przede wszystkim kilka nawilżająco-łagodzących substancji. I właśnie takie działanie wykazuje w moim przypadku kosemtyk, czyli delikatnie nawilża i łagodzi niewielkie podrażnienia. Nie na tyle, żeby zastąpić dalszą pielęgnację, ale zauważalnie. I za to bardzo go polubiłam. Nie wiem, jak Wy, ale zanim zetknęłam się z tym (niedostępnym w tamtym wydaniu) polskim tonikiem łagodzącym, a także tonikami Sylveco i Biochemia Urody, zawsze miałam wrażenie, że tego typu produkty nic nie robią. O toniku Sylveco na pewno nie można tego powiedzieć. Zdecydowanie warto dać mu szansę.

Znacie go, prawda? Jak wrażenia?

środa, 30 sierpnia 2017

Pierwsze (i nie ostatnie) spotkanie z marką Skin & Tonic London.

Moje pierwsze, bardzo zachęcające spotkanie z marką Skin & Tonic London zawdzięczam Hexxanie i jej szalonej urodzinowej paczce. Zostałam totalnie rozpieszczona, a w otrzymanym zestawie odkryłam prawdziwe perełki pielęgnacyjne.



Kosmetyki, które dostałam, charateryzują się świetnymi, naturalnymi, krótkimi składami, w większości ładnymi zapachami oraz, znowu w większości, funkcjonalnymi opakowaniami o ładnej szacie graficznej. Dlatego cały zestaw właściwie z marszu trafił na moją półkę; paląca ciekawość nie dała mi czekać.

Nie ma w tym zestawie żadnego niewypału. Wiadomo jednak, że wyłuskałam tu swoich ulubieńców, opiszę więc poszczególne produkty w kolejności do najbardziej ulubionego.


Skin & Tonic, Gentle Scrub

Po otwarciu tego słoiczka naszym oczom ukazuje się różowy proszek o dziwnym zapachu wysuszonej, kwaskowatej róży. Aromat ten nie przypadł mi do gustu. Kosmetyku można używać na dwa sposoby: wymieszać z wodą na pastę i stosować jako peeling mechaniczny lub dodać do proszku ulubione składniki (u mnie hibiskusowy tonik Sylveco, jakiś olejek do twarzy, kwas hialuronowy) i przygotować maskę. Pierwszy sposób nie do końca się u mnie sprawdził. Moje naczynka nie lubią mocnego ścierania, a przy delikatnym nacisku nie uzyskiwałam specjalnie satysfakcjonującego efektu. Jako maska kosmetyk sprawdzał się poprawnie: wchłaniał sebum i inne nieczystości, pomagał podsuszać wypryski, a po zmyciu skóra była przyjemna w dotyku. Niemniej do gentle scrub akurat raczej nie wrócę, zabrakło "tego czegoś".


Skin & Tonic, Naked Lip Balm
Ten trzyskładniowy balsamik do ust jest zupełnie bezzapachowy i nie pozostawia żadego posmaku na ustach. Ma dość zbitą, twardą konsystencję, ale lekko topi się w kontakcie z ustami. Będzie niesamowicie wydajny. Zwykle aplikuję go na noc, a rano budzę się z ładnie nawilżonymi wargami.


Skin & Tonic, Rose Mist

Stosowałam tę mgiełkę w charakterze toniku i sprawdziła się bardzo dobrze. Lekko nawilżała skórę i zauważalnie gasiła grę naczyń, uspokajała rumień. Różany zapach był nieco "lepki" acz przyjemny. Jedyne, co mi nie pasowało, to atomizer, który pryskał wielkimi kroplami zamiast drobną mgiełką, ale nie zniechęci mnie to do powrotu do tego kosmetyku.


Skin & Tonic, Steam Clean

Czyli moje pierwsze masełko do demakijażu, które okazało się naprawdę dobre, ale uświadomiło mi, że jednak osobiście wolę rozpuszczać mejkap i inne zabrudzenia olejkiem hydrofilnym (to najzwyczajniej w świecie kwestia preferencji). Ale do rzeczy. W dotyku masełko przypominało wazelinę i ładnie pachniało eukaliptusem. Z makijażem twarzy produkt radził sobie znakomicie, całkowicie rozpuszczając kolorówkę. Nie radził sobie natomiast do końca  z maskarą i kreskami, a ja dla wygody lubię wszystko "machnąć" jednym kosmetykiem. Doceniam fakt, że mając masło na oczach mogłam je otworzyć bez ryzyka, że zaraz wszystko się zamgli. Dla wielbicieli masełek do mycia twarzy pozycja obowiązkowa do wypróbowania; ja zostaję przy olejkach, które emulgują.


Brit Beauty Oil

Jak ja uwielbiałam ten olejek! Cudownie pachniał neroli i był względnie nietłusty. Aplikowało się go bardzo łatwo za pomocą sprawnie działającej pipety. Zwykle mieszałam cztery krople kosmetyku z kwasem hialuronowym i wcierałam w twarz i szyję na noc. Budziłam się z przepięknie nawilżoną, ukojoną, elastyczną, rozświetloną cerą o bardzo ładnej teksturze; pory rzeczywiście były obkurczone. Cudeńko, o którym nie mam niczego złego do powiedzenia.


Kupuje mnie marka Skin & Tonic i mam zamiar na dłużej się z nią zaprzyjaźnić. Muszę im oddać, że w tych kilkuskładnikowych recepturach kryje się ogromna moc. Jestem oczarowana!

Macie na koncie jakieś doświadzenia ze Skin &  Tonic London?

środa, 12 lipca 2017

Biochemia Urody, tonik/esencja pielęgnacyjna dla cery naczynkowej i wrażliwej na bazie hydrolatu

Nie wiem, czy pamiętacie, ale bardzo polubilam się z łagodzącym tonikiem Pat & Rub w wersji przed rozwodem P&R i Naturativ. Kilka tygodni po wykończeniu tego łagodząco-nawilżającego cuda postanowiłam sprawdzić, czy zestaw dla cery naczynkowej i wrażliwej (8,80 zł) na bazie hydrolatu z róży damascena (16,90 zł)  z Biochemii Urody mógłby być godnym zamiennikiem. 

O właściwościach hydrolatu możecie szerzej poczytać tutaj. Moja naczynkowa cera bardzo go lubi.

Po zmieszaniu wszystkich składników zestawu dla cery naczynkowej i wrażliwej otrzymałam słomkowy płyn o ładnym, różanym zapachu. Przelewałam go sobie porcjami do butelki z atomizerem, bo wolę sobie spryskiwać twarz tonikiem niż wylewać go na wacik, gdzie jego część się siłą rzeczy zmarnuje. Butelka specyfiku wystarczyła mi na około 4,5 miesiąca stosowania dwa razy dziennie.


Tonik może nie okazał się w ogólnym rozrachunku lepszy od wspomnianego we wstępie produktu, ale to nie znaczy, że się z nim nie polubiłam. Bynajmniej. Uważam, że jest naprawdę świetny. Bardzo go doceniam za delikatne działanie nawilżające i zauważalne łagodzenie gry naczyń. O to mi chodziło. Działania antyoksydacyjnego i przeciwzmarszczkowego siłą rzeczy stwierdzić nie mogę, ale silnie w nie wierzę. 

Oczywiście kosmetyk mnie nie podrażniał, nie zapychał, ani nie szczypał w oczy. Wróżę nam wielkrotne spotkania w przyszłości, bo produkt w pełni spełnia moje oczekiwania.

czwartek, 30 czerwca 2016

Omorovicza Queen of Hungary Mist vs tonik łagodzący Pat & Rub

Dzisiaj o dwóch kosmetykach o podobnym według producentów działaniu i przeznaczeniu, a jednak zachowująych się na mojej skórze zupełnie inaczej. Oba - 30  ml opakowanie mgiełki Omorovicza (£48/100 ml) oraz 200 ml toniku Pat&Rub (60 zł) - sprezentowała mi Hexxana :*

I choć zdawać by się mogło, że 30 ml tego pierwszego kosmetyku to mała ilość, na podsatwie której nie powinnam oceniać produktu w osobnym poście, jednak taka a nie inna reakcja mojej skóry po aplikacji zadecydowała, że szybko wyrobiłam sobie o nim zdanie.

Ale zacznijmy standardowo od opakowań. Tu Omorovicza zarabia ode mnie pierwszego minusa. Wprawdzie lubię toniki w atomizerze, ten tu jednak od samego początku ustawicznie się zacinał, po czym pluł wielkimi kroplami (zbyt) obficie zraszając mi twarz, i przez to produkt skończył się dużo szybciej niż się spodziewałam. Natomiast tonik P&R zapakowano w plastikową butelkę z przekręcaną nakrętką. Dzięki małej dziurce mamy pełną kontrolę nad ilością wylewaną na wacik. Świetne, funkcjonalne i higieniczne rozwiązanie.


Oba toniki są oczywiscie płynne, ale różnią się kolorem. Produkt Omorovicza jest przejrzysty niczym woda, a kosmetyk P&R ma słomkowy kolor. Ten pierwszy wyraźnie pachnie różami, a drugi ma niezwykle przyjemny, delikatny różano-lawendowo-ziołowy aromat.


Jeśli o składy chodzi, przedsawiają się następująco:

Omorovicza Queen of Hungary Mist, INCI: Aqua (Hungarian Thermal Water), Rosa Damascena Flower Water, Citrus Aurantium Dulcis (Orange) Flower Water, Salvia Officinalis (Sage) Leaf Water, Polysorbate 20, Phenoxyethanol, Glycerin, Pyrus Malus (Apple) Fruit Extract, Pectin, Chlorella Vulgaris/Lupinus Albus Protein Ferment, Malpighia Punicifolia (Acerola) Fruit Extract, Ethylhexylglycerin, Mannitol, Yeast Extract

Pat & Rub tonik łagodzący, INCI: Aqua, Rosa Damascena Flower Water, Rosmarinus Officinalis (Rosemary) Leaf Water, Lavandula Angustifolia (Lavender) Flower Water, Propanediol, Maltooligosyl Glucoside/Hydrogenated Starch Hydrolysate, Tripleurospermum Maritima Extract, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Phytate


Omorovicza obiecuje nam: 
Omorovicza revived a 14th century beauty recipe originally created for Queen Elizabeth of Hungary for this purifying, toning and protective mist, which has multiple skin-rejuvenating benefits. The Hydro Mineral Transference™, which is a delivery system, anchors the minerals and trace elements in Hungarian healing waters, improving their delivery while revitalizing skin.(klik)


A Pat & Rub:
Hipoalergiczny, naturalny Tonik Łagodzący PAT&RUB FACE przywraca skórze twarzy i szyi właściwe pH, łagodzi podrażnienia i zaczerwienienia, działa przeciwzapalnie.  
Daje efekt odświeżenia i działa kojąco dzięki naturalnym składnikom, jak woda różana, woda lawendowa, woda rozmarynowa. Ekstrakt z maruny nadmorskiej doskonale łagodzi rumień i zaczerwienienie skóry twarzy.Ekologiczny Tonik Łagodzący PAT&RUB FACE zapewnia natychmiastową ulgę dla wrażliwej cery i przygotowuje skórę twarzy do nałożenia odżywczego kremu lub serum. (klik)
Jeden z tych kosmetyków pokochałam, drugi - zupełnie mnie nie kupił. I tak, nie będę trzymać Was w niepewności - to nasz rodzimy wyrób został moim hitem. Tonik Pat&Rub działa wyraźnie nawilżająco i kojąco na moją skórę, nie podrażnia jej, delikatnie nawilża i nie zostawia po sobie żadnego filmu. Z kolei tuż po spryskaniu twarzy mgiełką Omorovicza skóra zaczynała mnie lekko piec i pojawiał się rumień, który utrzymywał się przez jakiś czas. Na plus policzę temu produktowi działanie nawilżające, ale zostawiał niestey na twarzy świecący się film, który w moim przypadku był zbyt intensywny, by uznać go za subtelny "glow".
Gdybym zatem miala wybierać, bez wachania kupiłabym kilka opakowań świetnego toniku P&R zamiast drogiej mgiełki Omorovicza, która ma nieprzewidywalną pompkę (chyba że trfiła mi się felerna sztuka) i niestety podrażnia moją naczynkową cerę.

poniedziałek, 8 czerwca 2015

Bielenda, skin clinic professional, super power mezo, terapia korygująca (tonik, serum, krem, maseczka w płachcie)

Kiedy pod koniec zeszłego roku dowiedziałam się o nowościach w asortymencie Bielendy, a szczególnie o linii skin clinic professional, i poczytałam sobie o tych kosmetykach, poczułam nie tyle zainteresowanie co ogromną chęć (no dobra, pożądanie, there, I said it) przetestowania na sobie wariantu z 10% kwasem migdałowym. Mam tłustą cerę z przebarwieniami i rozszerzonymi porami, i walczę z nadprodukcją (w moim odczuciu) sebum. Dodatkowo czytałam, iż kwas laktobionowy, który jest jednym ze składników aktywnych w tych kosmetykach, wpływa dobrze na rumień i naczynka. Poprosiłam zatem o  swój zestaw w prezencie bożonarodzeniowym. Dlaczego zestaw? Po pierwsze, kosmetyki mają się wzajemnie uzupełniać, a po drugie - producent obiecuje, że równoległe stosowanie serum i kremu gwarantuje cofnięcie biologicznego wieku skóry o 10 lat. 


Kosmetyków używałam od początku stycznia z następującą częstotliwością: tonik codziennie wieczorem, serum co drugi dzień, bo wychodzi mi po nim rumień i obawiałam się, że codzienne stosowanie skończy się nowymi teleangiektazjami ("pajączkami"), krem co drugi dzień wieczorem razem z serum oraz maseczkę raz na jakiś czas. Wszystko oprócz serum, którego zostało jeszcze na kilka aplikacji, właśnie zdenkowałam.

Serum i krem zapakowano w kartoniki, na których widnieje dużo informacji dotyczących tej linii, łącznie oczywiście z imponującymi obietnicami producenta oraz składem. Co do tego ostatniego, działanie kosmetyków linii opiera się na trzech kluczowych substancjach: kwasie migdałowym, kwasie laktobionowym oraz witaminie B3. Jakie dokładnie jest ich zadanie przeczytacie na kartonikach; nie będę tu tego przepisywać.



Tonik zamknięto w przezroczystej butelce z klapką. Ma typową dla tego typu produktów konsystencję wody i pachnie słodkawo, przyjemnie. Nie wysusza skóry, ale też nie powiedziałabym, że ją silnie nawilża. Na pewno w jakimś stopniu przygotowuje ją na kolejne mazidła.




Serum ma postać mocno rozwodnionego żelu. Umieszczono je w szklanej butelce z pipetą. Pipeta nabiera porcję produktu, która wystarcza na nałożenie i na twarz, i na szyję. Produkt dość szybko się wchłania, w czym pomaga krótki masaż. Mi po każdej aplikacji wychodził na policzki i nos rumień, ale po około godzinie koloryt twarzy wracał do normy. Po kilku minutach od nałożenia serum musiałam potraktować skórę twarzy kremem, inaczej odczuwałam nieprzyjemne ściągnięcie naskórka.



Krem również delikatnie i słodkawo pachnie. Ma postać lekkiego masełka. Jest dość odżywczy i w moją tłustą skórę nie wchłaniał się do końca - zostawiał błyszczący się film. Produkt stosowałam na noc, więc nie wiem, jak sprawdziłby się pod makijażem. Rano moja skóra była zauważalnie nawilżona i odżywiona, ale nie aż tak świetnie, jak po różanym kremie Dr Organic (klik).




Maska w moim odczuciu jest najsłabszym ogniwem serii. Doceniam formę nasączonej płynem płachty ze względu na prostotę użycia. Produkt delikatnie nawilża i rozświetla cerę, ale efekt nie jest tak dobry, jak na przykład po glinkach. To taka maseczka bankietowa, do szybkiej aplikacji przed jakimś wyjściem.


Ponieważ kosmetyki stosowałam równolegle, trudno wyrokować który z nich zapewnił mi jakie efekty. Zresztą najprawdopodobniej poszczególne produkty uzupełniały swoje działanie i być może było ono silniejsze i bardziej zauważalne niż na przykład przy stosowaniu samego toniku, samego serum czy samego kremu. Wnioski te wysuwam na takiej podstawie, że czytałam o serum, iż nic nie robi (stosowane samodzielnie), a ja po całej kuracji widzę jednak różnicę.

Ok, jakie efekty całej kuracji zaobserwowałam u siebie? Najłatwiej chyba będzie, jeśli odniosę się do nich komentując obietnice producenta:
  • skóra wygląda na młodszą - Tak, jest gęstsza, bardziej napięta.
  • jest gładka, jędrna, matowa, pełna blasku, o jednolitym kolorycie - Skóra twarzy rzeczywiście jest po kuracji gładsza, moje linie mimiczne na czole zostały lekko spłycone. Nie narzekałam na brak jędrności, ale jak wspomniałam wyżej, widzę że skóra jest gładsza i bardziej napięta. Poza tym rzeczywiście jest pełna blasku, co zapewne jest zasługą lekkiego działania eksfoliującego kwasu migdałowego. Efekt podobny jak po witaminie C. Co do produkcji sebum, niestety w moim przypadku nie doszło do jej ograniczenia. Strefa T i policzki jak tłuściły się w ciągu dnia, tak tłuszczą się nadal. Odnośnie ujednolicenia kolorytu cery - tak, doszło do niego. Mam wrażenie, że skóra jest nieco bledsza, przebarwienia są delikatnie rozjaśnione, ale jednocześnie wyraźnie widać na policzkach i nosie sieć rozszerzonych naczynek. Zastanawiam się, czy miałam je wszystkie wcześniej, czy jednak kwas migdałowy podrażniał mnie na tyle, że powstały nowe teleangiektazje. Trudno mi tu wyrokować.
  • pory zwężone, przebarwienia rozjaśnione, niedoskonałości zredukowane i mniej widoczne - Małe pory zostały zwężone do minimum, kratery są nieco mniejsze niż były, ale dalej je widać. Niemniej efekt jest w moim mniemaniu zadowalający. Świeże blizny potrądzikowe zniknęły, a te stare i utrwalone zauważalnie zbladły, choć niestety nie pozbyłam się ich zupełnie. Co do niedoskonałości - po pierwszych dwóch tygodniach od rozpoczęcia kuracji męczyłam się z ogromnym wysypem. Zacisnęłam jednak zęby i kosmetyki stosowałam dalej. Dziś już wiem, że po prostu skóra się w ten sposób oczyszczała. Po tym początkowym wysypie niedoskonałości pojawiają się bardzo rzadko i szybko znikają. Pod tym względem jestem z kosmetyków bardzo zadowolona.
  • Testy [...]wykazały, że serum w połączeniu z kremem cofa biologiczny wiek skóry o 10 lat - powiem tak: moja skóra wygląda lepiej niż przed kuracją, ale nie jest to skóra dziewiętnastolatki (za nieco ponad tydzień skończę 29 lat). Być może jestem po prostu za młoda, żeby zaobserwować aż tak spektakularne efekty.
Podsumowując, kuracja w moim przypadku spełniła część obietnic producenta. Osobiście jestem zadowolona. Pewnie, że chciałoby się, aby kosmetyki zadziałały jeszcze lepiej, ale moim zdaniem naprawdę nie ma co narzekać. Bielenda odwaliła kawał dobrej roboty stwarzając dla nas działające, szeroko dostępne i przystępne cenowo kosmetyki.

wtorek, 19 maja 2015

Fitomed, Lukrecja Gładka, tonik nawilżający do cery suchej i wrażliwej

Tonik naszej świetnej polskiej marki kupiłam w aptece Dbam O Zdrowie za 9,66 zł. Dla wygody stosowania i zwiększenia wydajności produktu przelałam go sobie do butelki z atomizerem i od pół roku psikam sobie nim twarz każdego ranka po umyciu skóry wodą i kosmetykiem myjącym. Nie żeby było coś nie tak z plastikową butelką z korkiem na zatrzask. Absolutnie. Szacie graficznej całości też nie mam nic do zarzucenia.


Tonik ma słomkowy kolor i pachnie ziołami podszytymi kwieciem. Ładnie odświeża twarz i rzeczywiście ma odczuwalne działanie nawilżające, choć kremu moim zdaniem nie zastąpi. Z jakiegoś powodu jednak nie mogę go stosować więcej niż raz dziennie. Wysypywało mnie, kiedy sięgałam po niego rano i wieczorem. Kiedy ograniczyłam stosowanie produktu do raz dziennie, problem zniknął. I to na pewno tonik był winowajcą, bo sprawdziłam to w czasie, kiedy produkt był jedyną nowością w mojej pielęgnacji. Nie wiem, może skład jest w jakiś sposób za bogaty dla mojej tłustej cery? Trudno mi wyrokować.



Przy codziennym porannym stosowaniu tonik okazał się przyzwoitym przedstawicielem swojej kategorii. Niemniej osobiście zdecydowanie wolę jego oczyszczającego brata (klik), który zresztą jest przeznaczony do mojego typu cery. Myślę, że tonik nawilżający najlepiej spisze się u posiadaczy typu skóry, dla którego został stworzony - suchej i wrażliwej.

środa, 10 września 2014

Fitomed, tonik oczyszczający ziołowy do cery tłustej

Tonik marki Fitomed kupiłam w aptece DOZ za mniej niż 10 zł/200 ml. Używam go od dobrych dwóch miesięcy, codziennie rano i wieczorem; dodatkowo zrobiłam odlewkę dla koleżanki. Od razu powiem, że przelałam sobie produkt do butelki z atomizerem, bo taki sposób dozowania wydaje mi się dużo przyjemniejszy i ekonomiczniejszy.

Płyn ma brązowy kolor i gorzkawy, ziołowy ale przyjemny zapach. Skład produktu jest krótki i wygląda przyjaźnie.


Tonik nie podrażnia i nie wysusza skóry; wręcz przeciwnie, koi ją. Ładnie też odświeża i wyrównuje pH. Wpływu na produkcję sebum u siebie niestety nie zauważyłam, ale nie oszukujmy się, ciężko o to latem w przypadku tak tłustej cery, jak moja. W zamykaniu porów, wbrew obietnicom producenta, kosmetyk też nie jest mistrzem. Wierzę jednak, że może pomagać w kwestii trądziku, bo podczas stosowania produktu w zasadzie nie miałam problemów z niechcianymi gośćmi. Choć przyznam, że nie zaniedbuję regularnego oczyszczania i złuszczania skóry twarzy - zwłaszcza latem.

Byłam z produktu bardzo zadowolona. Polubiliśmy się. Będzie powrót.

wtorek, 10 września 2013

E-naturalne, tonik do cery naczyniowej z ekstraktem z czarnego bzu (ECOCERT)

Dziś opowiem Wam o kosmetyku, który towarzyszył mi przez prawie dwa miesiące. Kupiłam go w pojemności 200 g za 22,90 zł. Tonik stosowałam dwa razy dziennie - po porannym i wieczornym myciu twarzy.


Od producenta:
Tonik do cery naczynkowej jest przeznaczony szczególnie dla osób z cerą wrażliwą, skłonną do podrażnień i pękających naczynek. Idealny do pielęgnacji cery dojrzałej. Bardzo dobrze stymuluje produkcję kwasu hialuronowego oraz zwiększa nawilżenie i regenerację skóry, a także chroni kruche naczynka włosowate, zwiększając ich elastyczność. Doskonale odświeża i chroni skórę, pozwalając utrzymać jej świeżość przez cały dzień.

Drogocenny ekstrakt z Czarnego bzu (Sambucus Nigra) to jeden z najsilniejszych antyutleniaczy, wykazuje działanie łagodzące, przeciwzapalne, a także oczyszczające, ściągające i antybakteryjne.
Kwiaty Czarnego bzu są bogatym źródłem takich substancji jak: glikozyd sambunigryny, benzaldehyd, kwas cyjanowodorowy, rutyna, olejki eteryczne, kwasy organiczne – askorbinowy i kofeinowy, jabłkowy, walerianowy, chlorowodorowy, garbniki i witamina E. 

Prawoślaz lekarski posiada właściwości zmiękczające i przeciwzapalne. To bogactwo witamin głównie z grupy A, E, D, E, D. Zmiękcza i łagodzi skórę oraz podrażnienia. (klik)

Tonik jest bardzo łatwy do przygotowania. Wystarczy po prostu zmieszać ze sobą wszystkie składniki.

Do wersji o pojemności 200 g dołączono wysoką, plastikową butlę z pompką. Pompka działała bez zarzutu. Do każdego użycia potrzebowałam około 3 pompnięć (lubię, kiedy wacik jest dość dobrze nasączony). Sam tonik nie ma koloru. Pachnie bardzo słodko, ulepowato, kwiatowo. I to chyba przez ten zapach kosmetyk nie dawał mi odczucia odświeżenia. Zapach i fakt, że na skórze zostawał lekko lepiący film, choć wrażenie lepkości znikało po aplikacji kremu.

Tonik był OK, ale mojego serca nie podbił. Na pewno mnie nie podrażniał ani nie zapychał. Nie wiem, czy przyczynił się do zwiększenia nawilżenia mojej skóry; nie mam problemów z wysuszeniem w miesiącach letnich. Obietnicę utrzymania skóry w świeżości przez cały dzień można za to na pewno włożyć między bajki. Mam tłustą cerę i sebum zawsze po kilku godzinach daje o sobie znać. O każdej porze roku, ale latem już w szczególności. Wpływu toniku na naczynka określić nie potrafię, bo stosowałam go głównie z arnikową serią Flos-Leku. Niemniej przez cały czas stosowania produktu naczynka i rumień były w miarę grzeczne.

Skusiłam się na tonik głównie ze względu na jego naturalny skład. Jest to dobry produkt, ale nie zawojował szczególnie mojego serca. Ot, przewinął się przez moją pielęgnację. Produktu ani nie polecam, ani nie odradzam.

czwartek, 18 kwietnia 2013

Duet na wzmocnienie naczynek z Biochemii Urody

Cera naczynkowa zdecydowanie nie jest łatwa w pielęgnacji. Ja zorientowałam się, że takową posiadam, będąc jeszcze nastolatką (odziedziczyłam problem po tacie). Mam więc za sobą jakieś 10 lat obserwacji tego typu cery i doszłam jedynie do wniosku, który wyraziłam w pierwszym zdaniu tego posta. No bo wiecie, można mieć świadomość, co naczynkom szkodzi i zaognia problem (np. alkohol, ostre jedzenie, zmiany hormonalne, zmiany temperatury, sauna, leki, itp.), można starać się unikać pewnych tych czynników, ale jakkolwiek saunę można świadomie omijać, ograniczać alkohol itp. to jaki mam wpływ na hormony i pogodę? No właśnie... Pielęgnacja trochę pomaga, istnieją pewne substancje i wyciągi roślinne, które wyraźnie wzmacniają naczynka, ale i to nie daje gwarancji, że rumień i teleangiektazje ("pajączki") pozostaną pod kontrolą. Jednym słowem, walka z naczynkami to walka z wiatrakami. Można chuchać i dmuchać, starać się i zabiegać, ale znienawidzone pajączki prędzej i później i tak się pojawią. Nie wspominając o rumieniu, którego obecność to codzienność naczynkowców.

Nie mówię, że warto na wszystko machnąć ręką i dać spokój, o nie. Tym przydługim wstępem bardziej chcę zachęcić osoby o podobnym do mojego typu cery do zaakceptowania tego stanu rzeczy i nie wymagania od kosmetyków i zabiegów cudów. Cudów nie będzie. Zabiegi laserowe trzeba będzie powtarzać, nie jest to sprawa jednorazowa. Kosmetyków trzeba używać regularnie, dostosowując je do aktualnych potrzeb cery. Po prostu.

Moje naczynka mają się najgorzej zimą. Ostatnia przedłużająca się zima dała im się szczególnie we znaki. Zimno na zewnątrz i ogrzewanie wewnątrz są dla moich naczynek zabójczą kombinacją. Po laserowym zabiegu zamykania pajączków z listopada ubiegłego roku nie ma już śladu. Wszystko (albo prawie wszystko) wróciło, teleangiektazje znaczy się. Są widoczne zwłaszcza na skrzydełkach nosa. Cóż, mówi się trudno i żyje się dalej. W czasie ciąży i laktacji nie mogę powtórzyć zabiegu, więc po prostu pokrywam nos grubszą warstwą podkładu i tyle.

Z doświadczenia wiem, że mogło być znacznie gorzej. Bywały zimy, po których moja cera wyglądała dużo gorzej. Dlatego wierzę, że dwa kosmetyki, które opiszę po tym długaśnym wstępie, pomogły. A są to tonik - zestaw dla cery naczynkowej i wrażliwej (swój sporządziłam na bazie hydrolatu oczarowego) oraz serum pod oczy i na naczynka z Biochemii Urody:


Tonik ma zapach hydrolatu, na którego bazie powstał, więc w tym przypadku aromat jest ziołowy, przyjemny. Swój kolor zawdzięcza natomiast ekstraktowi z białych kwiatów i kompleksowi na naczynka. 

Swój tonik przelałam do butelki z atomizerem, bo tak mi się wygodniej go stosuje, a poza tym produkt jest wydajniejszy. Stosuję go od listopada każdego ranka i zużyłam dotąd tylko 1/3 200 ml opakowania.

Tonik ma łączyć cechy hydrolatu oczarowego (Hydrolat oczarowy, stosowany na skórę działa ściągająco, antybakteryjnie, łagodząco, promuje gojenie i regenerację podrażnionej skóry, odświeża, zmniejsza zaczerwienienie i drobne wybroczyny , wzmacnia i zwęża naczynka, reguluje pracę gruczołów łojowych, zmniejszając produkcję sebum, wspomaga walkę z wolnymi rodnikami i przedwczesnymi oznakami starzenia - źródło) z cechami ekstraktu z białych kwiatów, kompleksu na naczynka i ekstraktu z lukrecji, które działają łagodząco, gojąco, wzmacniają drobne naczynka krwionośne i redukują zaczerwienienie (źródło).


Serum pod oczy i na naczynka jest bardzo łatwe w przygotowaniu. Wystarczy po prostu zmieszać ze sobą zawartość 4 fiolek, ot cała filozofia.



Gotowy produkt ma rzadką, żelową konsystencję i brązowy kolor:


Szczerze mówiąc, nie przepadam za tym opakowaniem. Wolałabym buteleczkę z pipetką, byłoby wygodniej. Poza tym nie lubię nakładać tego serum na suchą skórę. Wolę aplikować go na twarz zwilżoną hydrolatem - używamy mniej produktu przy tego rodzaju aplikacji. Taki słoiczek wystarcza mi na dwa miesiące aplikacji codziennie rano.

W zeszłym roku miałam samo serum. W tym roku połączyłam je z tonikiem na naczynka i muszę przyznać, że tonik wspomaga działanie tego produktu. Jak zwykle nie można liczyć na spełnienie WSZYSTKICH obietnic producenta, ale nie jest źle. Odniosę się może do tych obietnic, będzie wygodniej (obietnice producenta pochodzą stąd):

 » Serum to kuracja wspomagająca walkę z cieniami i opuchnięciami okolic oczu, poprawiająca kondycję skóry wokół oczu oraz wzmacniająca naczynka całej twarzy. - muszę przyznać, że w moim przypadku serum rzeczywiście poprawia stan skóry pod oczami. Jest ona bardziej ujędrniona. Dodatkowo przez cały okres stosowania serum rejony te mi nie puchły, nawet jeśli się nie wyspałam.

» Polepsza mikrocyrkulację w drobnych naczynkach krwionośnych, zmniejsza przepuszczalność i kruchość naczynek, działa obkurczająco, przeciwobrzękowo i przeciwzapalnie, łagodząc podrażnienia. - nie mam jak sprawdzić, czy serum zmniejsza przepuszczalność i kruchość naczynek. Obrzęków i stanów zapalnych nie doświadczyłam, więc na ten temat również nie mogę się wypowiedzieć.

»
Zmniejsza skłonności do zaczerwienienia, wywołane rozszerzaniem się reaktywnych naczynek.- rumień się pojawiał pod wpływem różnych czynników (to codzienność naczynkowców), ale pokazywał się później niż zwykle i szybciej schodził

» Serum wpływa na produkcję białek skóry - kolagenu i elastyny, dzięki temu poprawia strukturę i elastyczność skóry. - nie mam jeszcze problemów z elastycznością skóry, ale ponieważ bazą serum jest żel hialuronowy, bardzo możliwe, że serum ma takie działanie.

» Nawilża i delikatnie napina skórę, dając lekki efekt liftingujący. - zauważyłam lekkie napięcie skóry. Nawilżanie nie jest na tyle mocne, żeby można zrezygnować z kremu.

» Może wspomóc redukcję zmarszczek powierzchniowych wokół oczu. - u mnie nie. Skóra pod oczami jest jędrniejsza, ale mimiczne linie się nie spłyciły.


Podsumowując, serum i tonik wspomagają zimową pielęgnację moich naczynek. Widzę ich działanie zwłaszcza na rumień. Wierzę również, że spowalniają proces pokazywania się teleangiektazji i wzmacniają naczynka, chociaż cudów pod tym względem nie ma co oczekiwać. Ma na to wpływ zbyt wiele czynników, które są całkowicie poza naszą kontrolą. Trzeba to zaakceptować i iść do przodu ;)

wtorek, 14 sierpnia 2012

Bio2you, organic skin toner (organiczny tonik)

Tonik pochodzi z wymianki z Madamekatarzyną sprzed kilku miesięcy - Kasia sama mi go zaproponowała. Przez ostatnie dwa miesiące używałam go codziennie wieczorem. Po wykończeniu butelki nadszedł czas na recenzję :)


O produkcie:
Ten wspaniały kosmetyk organiczny oczyszcza, zmiękcza i odświeża skórę, a także wspomaga utrzymanie właściwego poziomu jej nawodnienia. Doskonale radzi sobie z usuwaniem zanieczyszczeń i nadmiaru sebum, zabezpieczając ją jednocześnie przed przesuszeniem. Pozostawia skórę miękką i gładką oraz ma działanie przeciwzapalne.
Organiczna woda z rumianku wygładza i uspokaja skórę.
Aloes goi podrażnienia i ma działanie odmładzające.
Organiczna woda z owsa i orkiszu odżywia i wygładza skórę.
Cenny olej z rokitnika, pochodzący z certyfikowanych upraw ekologicznych, wspomaga mikrokrążenie, działa przeciw starzeniu się skóry, idealnie regeneruje ją i nawilża, chroniąc jednocześnie przed szkodliwym promieniowaniem słonecznym.
Stosowanie: całą skórę twarzy należy przecierać obficie zmoczonym tonikiem bawełnianym wacikiem, nie omijając szyi i okolic granicy skóry z włosami. 

Skład (INCI):
Aqua, Salvia officinalis Water*, Aloe Barbadensis Gel, Glycerin, Polyglyceryl4 Caprate, Citrus Aurantium Dulcis Water*, Avena Sativa Extract*, Triticum Spelta Extract*, Hippophae Rhamnoides Oil*, Glycine, Thiamine Hcl (Vit.B1), Lonicera Caprifolium Extract, Lonicera Japonica Extract, Citrus Nobilis Oil, Sodium Dehydroacetate, Limonene.
* z plantacji ekologicznych (ŹRÓDŁO)


Bardzo, bardzo dobry tonik. Zacznijmy od najlepszego - składu. Same w nim dobroci: hydrolat z szałwii lekarskiej, żel z aloesu, roślinna gliceryna, hydrolat ze słodkiej pomarańczy, ekstrakt z owsa zwyczajnego,  ekstrakt z pszenicy, olej z rokitnika zwyczajnego, witamina B1, ekstrakty z wiciokrzewu przewiercienia i wiciokrzewu japońskiego oraz olejek z mandarynki.

Jak skład przekłada się na działanie? Produkt spełnia obietnice producenta :) Skóra rzeczywiście jest po nim zmiękczona, odświeżona i przyjemnie gładka. Zgodnie z obietnicą, tonik nie wysusza; nie trzeba od razu spieszyć się z nakładaniem kremu. Tonik rzeczywiście uspokaja skórę, pomaga jej się zregenerować. Co do kwestii oczyszczania - toniki stosuję zawsze po dokładnym umyciu buzi mydłem/żelem, więc nie jestem w stanie określić jego siły oczyszczania.

Produkt zamknięty jest w szklanym opakowaniu z pompką, a całość dodatkowo umieszczono w kartoniku. Pompka działa sprawnie, nie zacina się. Tonik ma konsystencję nieco gęstszą od wody i intensywnie żółty kolor. Mimo iż zawiera olejki, nie zostawia tłustego filmu na skórze. Zapachu - cytrusowego z jakąś słodko-gorzką nutą - nie pokochałam, ale też niespecjalnie mi przeszkadzał.

Według nokaut.pl cena produktu waha się od 69 do 71 zł/100 ml.

Kasiu, bardzo Ci dziękuję za możliwość poznania świetnego kosmetyku!

Znacie markę Bio2you? Korzystałyście z jakiś ich kosmetyków? Jak wrażenia?

środa, 28 grudnia 2011

Ziaja, tonik nagietkowy

Na tonik skusiłam się pod wpływem pozytywnej recenzji Oli :) Nie ukrywam też, że duże znaczenie ma dla mnie fakt, iż produkt nie zawiera alkoholu.
  • Dostępność: drogerie, supermarkety.
  • Cena: ok. 6-7 zł.
  • Pojemność: 200 ml
  • Opakowanie: pomarańczowa plastikowa butelka z białymi kwiatkami symbolizującymi nagietek; trochę kiczowata.
  • Kolor: produkt bezbarwny.
  • Zapach: delikatny, przyjemny.
  • Konsystencja: płynna.
  • Wydajność: butelka wystarczyła mi na kilka tygodni codziennego stosowania.
  • Skład: analiza poniżej.
  • Działanie: tonik delikatnie oczyszcza i tonizuje skórę (uwaga, toniki nie służą do zmywania makijażu), czyli spełnia swoje zadanie. Nie zauważyłam, aby nawilżał moją buzię, ale na pewno jej nie wysusza. Działanie kojące można włożyć między bajki. Generalnie jest to przyzwoity tonik w dobrej cenie :)

Podsumujmy produkt w (subiektywnych) plusach i minusach :)


Plusy:
  • cena
  • delikatny, przyjemny zapach
  • tonik dobrze spełnia swoje zadanie (oczyszczanie i tonizowanie skóry) 
  • nie wysusza ani nie podrażnia

Minusy:
  • kiczowate opakowanie
  • producent obiecuje, że tonik nawilża i koi skórę - tego u siebie nie zauważyłam
Warto wypróbować :)




Skład:

Skala: zielony – substancje nieszkodliwe lub o pozytywnym działaniu; pomarańczowy – substancje wzbudzające pewne zastrzeżenia; czerwony – substancje szkodliwe; czarny - nie znalazłam takiej informacji
 
Aqua (Woda): środek rozpuszczający.

Propylene Glycol (Glikol propylenowy): Hydrofilowa substancja nawilżająca skórę. Ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu pełni rolę promotora przenikania - ułatwia w ten sposób transport innych substancji w głąb skóry. Humektant. Wspomaga działanie konserwujące poprzez obniżenie aktywności wody, która jest doskonałą pożywką dla drobnoustrojów. Glikol propylenowy jest bezpieczny do stosowania nawet w stężeniu 50% w gotowym preparacie. Może powodować podrażnienia, jeżeli nakładany jest na skórę chorobowo zmienioną.

Calendula Officinalis Flower Extract (Wyciąg z nagietka): przywraca równowagę, działa lekko przeciwzapalne i gojąco na rany (http://lilinatura.pl/shop/skladniki%20a-l.html).

Panthenol (Pantenol): Prekursor witaminy B5 (kwasu pantotenowego), prowitamina B5. Hydrofilowa substancja nawilżająca. Substancja aktywna, wywołuje efekt kosmetyczny na skórę: działanie przeciwzapalne, przyspiesza procesy regeneracji naskórka. Pantenol wykorzystywany jest w preparatach do pielęgnacji skóry i włosów, dzięki zdolności wnikania w ich strukturę. Nadaje skórze uczucie gładkości.

PPG-26 Buteth-26: substancja zapachowa, emulgator, kondycjonuje skórę i włosy
PEG-40 Hydrogenated Castor Oil: substancja zapachowa, emulgator, substancja rozpuszczająca.

Sodium Benzoate (Benzoesan sodu): Substancja konserwująca, która uniemożliwia rozwój i przetrwanie mikroorganizmów w czasie przechowywania produktu. Chroni również kosmetyk przed nadkażeniem bakteryjnym, które możemy wprowadzić przy codziennym użytkowaniu produktu (np. nabierając krem palcem). Składnik dozwolony do stosowania w kosmetykach w ograniczonym stężeniu.

Parfum: kompozycja zapachowa

2-Bromo-2-Nitropropane-1, 3-Diol: konserwant. Może wytworzyć nitrozaminy. Związek halogenoorganiczny, zawiera pochodne formaldehydu.

Citric Acid (Kwas cytrynowy): zmiękczacz, konserwant, regulator pH, środek wybielający. Pochodzenia roślinnego. Naturalny ekstrakt owoców cytrusowych. Substancja występująca we wszystkich organizmach żywych. Szeroko stosowany w kosmetyce jako środek wspomagający działanie innych składników aktywnych. Składnik pomocniczy w ustawieniu wartości pH. Substancja maskująca (związki organiczne), którą dodaje się do środków kosmetycznych, aby mogła wytworzyć z jonami metali kompleks (całość) przez co może wpłynąć na stabilność i/lub wygląd kosmetyków. Citric Acid należy do kwasów AHA i działa na skórę lekko złuszczająco, dlatego też używany często w peelingach jako jeden ze składników.

  
Źródła: wizaz.pl, kosmopedia.org, cosmeticsdatabase.com

niedziela, 6 listopada 2011

The Body Shop, Aloe Calming Toner / aloesowy tonik łagodzący

Czyli przygody z TBS ciąg dalszy. Jakiś czas temu pisałam o szamponie nadającym włosom objętości, który mnie niestety nie zachwycił. Czy tonik aloesowy odnowił moją sympatię do TBS? Zapraszam do dalszej lektury :)
  

Ze strony The Body Shop:
"This dermatologically tested, alcohol-free toner is designed for skin that needs more gentle care. It removes the last traces of make-up and impurities.
  • Removes traces of make-up and cleanser
  • Primes skin for moisture
  • Leaves skin feeling soothed
  • Fragrance, colour and alcohol-free
  • No added preservatives" (SOURCE)

Czyli: tonik jest przebadany dermatologicznie; nie zawiera alkoholu, substancji zapachowych, barwników oraz konserwantów; został stworzony z myślą o skórze, która potrzebuje łagodniejszej pielęgnacji; usuwa resztki makijażu i inne zanieczyszczenia; przygotowuję skórę do przyjęcia kremu; łagodzi.

Brzmi nieźle :) Ciekawe, jak z praktyką :)
  • Dostępność: sklepy marki The Body Shop (kupowałam w UK).
  • Cena: 7 funtów - dość drogo.
  • Pojemność: 200 ml.
  • Przeznaczenie: dla skóry wrażliwej.
  • Kolor: produkt bezbarwny.
  • Zapach: teoretycznie produkt jest bezzapachowy, praktycznie - wyczuwam jakąś naturalną nutę, możliwe, że aloes.
  • Konsystencja: płynna.
  • Aplikacja: wylewamy trochę na wacik i przecieramy buzię.
  • Opakowanie: minimalistyczna plastikowa buteleczka z korkiem na zatrzask; zielona - ma kojarzyć się z aloesem.
  • Podrażnienia: nie wystąpiły. Zresztą produkt przeznaczony jest dla skóry wrażliwej.
  • Skład: same dobroci, m.in. aloes na drugim miejscu - analiza poniżej.
  • Działanie: tonik rzeczywiście jest delikatny. Na tyle delikatny, że niestety nie usuwa do końca resztek zanieczyszczeń. Ja go stosuję tak: robię demakijaż, myję twarz żelem, a potem przecieram tonikiem. No i klops - nie czuję żeby buzia była dokładnie oczyszczona. Zrobiłam eksperyment i przetarłam tonikiem twarz po nocy, bez mycia żelem. Tonik niestety usunął tylko część sebum, nie poradził sobie z wszystkimi nocnymi zanieczyszczeniami. Nie zauważyłam również działania łagodzącego. Z drugiej strony tonik naprawdę nawilża buzię.

Na zakończenie podsumuję tonik w (subiektywnych) plusach i minusach.

Plusy:
  • przyjazny skórze skład: tonik nie zawiera alkoholu, barwników, substancji zapachowych i konserwantów
  • funkcjonalne i ładne opakowanie
  • nawilża

Minusy:

  • cena (moim zdaniem zbyt wysoka)
  • tonik nie usuwa do końca zanieczyszczeń, nawet ze znaczną pomocą żelu do mycia twarzy
  • nie zauważyłam działania łagodzącego
Powiem Wam, co myślę. Myślę, że nie dobrałam produktu do potrzeb swojej skóry. Mam cerę mieszaną w kierunku tłustej, więc wiadomo, że taka cera produkuje mnóstwo sebum, a zatem ja potrzebuję czegoś dobrze oczyszczającego. Sądzę, że posiadaczki cery suchej będą z toniku zadowolone. A już na pewno polecam go wrażliwcom - produkt ma naprawdę bardzo przyjazny dla skóry skład.


My TBS adventure continues. Not that long ago I wrote about a volumising shampoo that had failed to impress me. Did the aloe toner make me like TBS again? Read on :)

The Body Shop website:
"This dermatologically tested, alcohol-free toner is designed for skin that needs more gentle care. It removes the last traces of make-up and impurities.

  • Removes traces of make-up and cleanser
  • Primes skin for moisture
  • Leaves skin feeling soothed
  • Fragrance, colour and alcohol-free
  • No added preservatives" (SOURCE)
 Sounds great :) Let's see if all those promises are fulfilled :)
  • Availability: TBS stores.
  • Price: GBP 7 - the product's quite expensive.
  • Volume: 200 ml.
  • Designed for: sensitive skin.
  • Hue: of water.
  • Fragrance: in theory - none; in practice I can smell something natural, probably aloe.
  • Consistency: liquid.
  • Application: standard for toners.
  • Packaging: minimalistic plastic bottle with comfortable cap; green - envokes associations with aloe.
  • Irritations: none, which is understandable as the product is recommended for sensitive skin.
  • List of ingredients: short and skin-friendly.
  • Effects: the toner is gentle, no doubt about that. In fact, it's so gentle that it fails to remove all traces of dirt (at least in my case). I use it at the end of cleansing process: first, I remove my make-up with a micellar solution or cleansing wipes, then I wash my face with a gel, and then I wipe it with the toner. And... I still have an impression that my face isn't completely clean. To check the effectiveness of this product I tried to wipe my face with it in the morning without washing it with a gel first. The toner only removed some of the oil. Also, I didn't notice any calming properties. To finish on a positive note, the toner does moisturise your skin.

Let's sum the product up in (subjective) pros and cons.

Pros:
  • skin-friendly list of ingredients: no alcohol, colourants, parfumes, and preservatives
  • nice and functional bottle
  • it moisturises your skin

Cons:
  • price (too high in my opinion)
  • the toner doesn't remove all traces of dirt
  • no calming properties
Ups, not a positive review. However, let me tell you something. I think that this product wasn't designed for my skin (combination to oily) in the first place. My skin produces quite a lot of oil daily so I need a toner with deep cleansing properties. I think that the product would be good for people with dry skin. And, because of a really good list of ingredients, I definitely recommend the toner to sensitive skins.


Skład:

Skala: zielony – substancje nieszkodliwe lub o pozytywnym działaniu; pomarańczowy – substancje wzbudzające pewne zastrzeżenia; czerwony – substancje szkodliwe; czarny - nie znalazłam takiej informacji
Aqua (Woda): środek rozpuszczający.
Aloe Barbadensis: Aloes posiada wspaniałe właściwości kosmetyczne: wygładza i ujędrnia skórę, regeneruje ją, utrzymuje wilgotność, działa przeciwzapalnie, łagodząco, posiada zdolność filtrowania promieni słonecznych. (http://www.we-dwoje.pl/ekstrakt;z;aloesu,slownik,403.html)
Pentylene Glycol (Glikol pentylenowy): substancja nawilżająca. Humektant - zapobiega wysychaniu preparatu kosmetycznego oraz krystalizacji przy ujściu butelki. Ponadto pełni rolę rozpuszczalnika dla substancji hydrofilowych zawartych w kosmetykach.
Butylene Glycol: humektant, środek rozpuszczający. Substancja wchodząca w skład naturalnego czynnika nawilżającego. Używany jest jako środek ekstrakcyjny dla roślin, do produkcji ekstraktów roślinnych. Ma działanie lekko konserwujące.
Sorbitol: substancja hydrofilowa, nawilżająca. Wiąże wodę na powierzchni naskórka, dzięki czemu odpowiednio nawilża. Zmiękcza i wygładza skórę i włosy. Sorbitol posiada słodki smak, dlatego stosowany jest w produktach do higieny jamy ustnej w celu polepszenia smaku. Humektant. Wpływa na właściwości aplikacyjne kosmetyku - zwiększa kleistość preparatów. Ponadto pełni rolę rozpuszczalnika dla innych substancji hydrofilowych zawartych w kosmetyku.
Glycerin (Gliceryna): humektant, środek rozpuszczający, środek skażający. Pochodzenia różnego. Używana w kosmetyce głównie jako środek utrzymujący wilgoć. Jest substancją wchodzącą w skład naturalnego czynnika nawilżającego, sprawia, że skóra jest miękka, elastyczna i gładka. W wysokich stężeniach działa antyseptycznie, może jednak przy takiej ilości podrażniać błony śluzowe. Gliceryna jest mocno higroskopijna, w preparatach do pielęgnacji skóry (w zależności od stężenia) może mieć również niekorzystne działanie. Przy niedostatecznej wilgotności powietrza szybko pozbywa/odciąga wodę ze skóry co doprowadza często do wysuszenia naskórka.

Źródła: wizaz.pl, kosmopedia.org, cosmeticsdatabase.com
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...